Pszczoły – ginący fenomen przyrody
Ich praca na całym świecie wyceniona jest na 265 miliardów euro rocznie. W samej Europie wartość ta wynosi 22 miliardy euro. Według szacunków Europejskiej Agencji Środowiska, obecność tych niesamowitych stworzeń przynosi gospodarce nawet 190 mld dolarów rocznie. Bez nich wydajność produkcji roślinnej spadłaby o nawet 75%. Warto wiedzieć, że aż 84% roślin przetwarzanych na żywność dla człowieka w samej Europie uzależniona jest od życia tych niesamowitych osobników. O kim mowa? Kim lub czym są tajemnicze, omawiane osobniki?
Pszczoły miodne (Apis mellifera) są nieodłącznym elementem środowiska naturalnego. Najbardziej rozpowszechnionym ich produktem jest miód pszczeli, znany od co najmniej 30 milionów lat, kiedy to jego ślady odnajdywano w bursztynie. O dobrodziejstwie miodu można przeczytać w zachowanych zapiskach biblijnych i starożytnych notatkach. Już Hipokrates opracował ponad 300 przepisów na stosowanie tego produktu jako lekarstwa.
Dla 48% roślin entomofilnych czyli owadopylnych na świecie, pszczoły są najważniejszymi zapylaczami. Zwiększają one plony owoców i nasion średnio o 30-50%. Dotyczy to również wielu warzyw i roślin strączkowych, w tym roślin pastewnych takich jak lucerna i koniczyna. Według danych ONZ owady zapylają około stu gatunków roślin uprawnych, które stanowią 90% zjadanej przez ludzkość żywności. Większość z nich bo aż 71 gatunków zapylają właśnie pszczoły. Udział pszczoły miodnej w zapyleniu roślin sadowniczych wynosi od 80 do 88%. Szacuje się, że korzyści z zapylania wyłącznie upraw rzepaku w naszym kraju to ponad 600 mln zł dochodów rocznie, a w przypadku sadów owocowych to ponad 3 mld zł. Oprócz zapylania roślin uprawnych, także większość dziko rosnących roślin (około 90%) wymaga udziału owadów.
Przyczyny tajemniczego znikania pszczół
Sytuacja pszczół i innych owadów zapylających na całym świecie jest zatrważająca. Greenpeace podaje, że co sekundę ginie 105 pszczół! W Polsce każdego roku 10% wszystkich rodzin pszczelich umiera. Wpłynęła na to w największym stopniu chemizacja rolnictwa, a w szczególności wysoce toksyczne pestycydy takie jak tiametoxam, fipronil czy neonikotynoidy. Opryski przeprowadzane są zbyt intensywnie, wykonywane o niewłaściwej porze, w niewłaściwych warunkach pogodowych, bez zachowania okresu prewencji dla pszczół. Nie byłoby sezonu pszczelarskiego bez informacji, że na danej plantacji choćby rzepaku doszło do masowego wytrucia pszczół. Straty sięgają kilku jeśli nie kilkunastu milionów owadów, w każdym ulu znajduje się nawet 80 tysięcy pszczół robotnic.
Innym zjawiskiem budzącym strach jest tajemnicze znikanie pszczół. Polega na niewiadomej utracie około 80% pszczół z ula, w którym zostaje jedynie królowa matka z garstką młodych pszczół i niewielką ilością czerwia. Taki stan określony jest syndromem pustego ula, pierwotnie nazywano to CCD (Colony Collapse Disorder) czyli masowym ginięciem pszczół. Do podejrzewanych i potwierdzonych w pewnym stopniu przyczyn należy tu zaliczyć pasożytnicze roztocza Varroa Destructor, wirusy przenoszone przez te roztocza, które dezorientują pszczoły i zaburzają syntezę białek na rybosomach, a także patogenne spory wywołujące chorobę zwaną nosemozą. W Polsce jak i na świecie brakuje skutecznych lekarstw, nieodkładających się w produktach pszczelich. Podejrzewano również pyłek z roślin modyfikowanych genetycznie. Bezdyskusyjnie duży wpływ na wymieranie pszczół ma także nadmierna ingerencja człowieka w materiał nasienny poprzez wykonywanie licznych krzyżówek w obrębie różnych linii i ras pszczół. Skutkuje to zatraceniem naturalnej odporności pszczoły miodnej. Innym czynnikiem równie ważnym jest niezachowanie różnorodności upraw – ciągłe monokultury powodują wystąpienie głodu u pszczół. Dostarczany pokarm nie jest zróżnicowany w składniki odżywcze, w tym tak cenne dla pszczół aminokwasy. Dr hab. Zbigniew Lipiński, krajowy ekspert ds. pszczelarstwa w czasie niedawnej konferencji stwierdził, że w organizmie pszczoły powinno być 70% białka, a badania sekcyjne wykazują zawartość tego składnika na maksymalnym poziomie 45%. To oznacza, że pszczoły są niedożywione. Przekłada się to na ogólny stan zdrowotny rodziny pszczelej, mniejsze zbiory miodu i obniżoną wydajność zapylania. Warto wiedzieć, że osłabione i zainfekowane pszczoły zakażają przenoszonymi bakteriami nektarniki kwiatów, wskutek czego dochodzi do fermentowania nektaru już w kielichu, który rozpoczyna proces obumierania. Roślina przestaje nektarować. Do pobocznych przyczyn ujemnie oddziałujących na rodziny pszczele zaliczamy również brak naturalnych zadrzewień i zakrzaczeń śródpolnych, skarp, wąwozów, ukwieconych miedz i poboczy dróg. Warto również tu zaznaczyć czynniki stresogenne, choćby globalne ocieplenie. Dowodem tego są tzw. ciepłe zimy i utrzymujące się dodatnie temperatury, które niekorzystnie wpływają na zimujące pszczoły. Pszczoły powinny tworzyć regularny kłąb zimowy, wewnątrz którego się ogrzewają poprzez drgania ich mięśni. Kiedy temperatura na zewnątrz stopniowo się podnosi, pszczoły rozdrabniają się po wszystkich plastrach, a matka rozpoczyna czerwienie, czyli proces składania jajeczek. W momencie kiedy powraca śnieg i ujemne temperatury, zaskoczone pszczoły próbują wygrzać swoje młode, jednak wiąże się to ze znacznym wysiłkiem i zwiększonym zapotrzebowaniem na pokarm, co kończy się dla nich śmiercią głodową. Podany jesienią pokarm zostaje naruszony po to by wykarmić larwy. Rodzina staje się niespokojna, a ubywanie pokarmu jest czynnikiem stresogennym. Również roztocza warrozy mogą namnażać się w komórkach z czerwiem. Innymi czynnikami mogą tutaj być także szkodniki zagrażające pasiekom pozostawionym na pożytkach leśnych, ale też pasieki wędrowne, które przemierzają niekiedy dziesiątki tysięcy kilometrów w skandalicznych warunkach, bez dostępu do wody, gdzie dochodzi często w ulach do przegrzania plastrów.
W Stanach Zjednoczonych od lat 90. liczba rodzin pszczelich zmalała z 6 mln do 2,3 mln. Do samego 2007 roku w USA liczba rodzin pszczelich zmniejszyła się o 60%, a w niektórych stanach nawet o 80%. W Polsce zaś, w latach 70 ubiegłego wieku ilość rodzin pszczelich wynosiła około 2 mln. W pierwszych latach XXI wieku ta ilość wahała się od 700 do 800 tys. rojów. W 2009 roku straty w pasiekach sięgały około 30% pogłowia pszczół w Polsce, jest to równoznaczne ze stratą ok. 300 tys. rodzin. Dopiero od kilku lat można dostrzec tendencję wzrostową, pszczelarze starają się odbudowywać swoje pasieki. Albert Einstein przewidział jasno sytuację – od chwili gdy zginie ostatnia pszczoła, człowiekowi pozostaną cztery lata życia.
Co się już udało zrobić dla pszczół?
Komisja Europejska przyjęła przepisy ograniczające stosowanie trzech substancji czynnych z grupy neonikotynoidów. Ograniczenia weszły w życie 1 grudnia 2013 r., a w przeciągu dwóch lat Komisja przeanalizuje ich funkcjonowanie. Duże zaangażowanie w ochronę pszczół wykazują liczne organizacje i media, tworząc nowe projekty i kampanie reklamowe. Zwiększono także świadomość społeczeństwa, pewnym trendem stało się budowanie hotelików dla pszczół samotnic i innych owadów zapylających. W odpowiedzi na masowe ginięcie pszczół zaczęło się rozwijać pszczelarstwo miejskie z możliwością uczestniczenia w poglądowych prelekcjach.
Jak można samodzielnie pomóc pszczołom?
W zasadzie każdy kto posiada ogródek lub działkę może przyczynić się lokalnie do przetrwania pszczół i innych owadów. Wystarczy zaangażować się w nasadzanie drzew i krzewów miododajnych, czy sianie roślin pyłkodajnych. Takie rozwiązanie w ogrodach będzie atrakcyjnym źródłem pokarmu. Warto by każdy z nas działał lokalnie poprzez ochronę starych drzew, szczególnie, wierzb, lip i akacji. Jeżeli nie podtrzymamy tej pszczelej jadłodajni w terenie może się okazać, że podzielimy los Wielkiej Brytanii. Na wyspach brytyjskich po 1988 roku wyginęły niemal wszystkie trzmiele, które nie potrafiły zaadaptować się do jałowych warunków środowiskowych. Zabrakło różnorodności upraw i niszczono wszelkie zagłębia kwiatowe, co spowodowało wyginięcia trzmiela ziemnego. Angielscy sadownicy i ogrodnicy zmuszeni są każdego roku do importowania trzmieli z innych krajów. Warto by w swoim ogrodzie wystawić praktyczne, płaskie naczynie z wodą, wypełnione kamykami. W czasie upalnych dni, owady te będą mogły się schłodzić i napoić. Cenną informacją jest również stosowanie środków ochrony roślin w razie potrzeby, ale po zachodzie Słońca, kiedy pszczoły zbieraczki powrócą już do ula. Środek chemiczny wywietrzeje przez noc i jest mniejsze ryzyko bezpośredniego kontaktu trucizny z pszczołami.
Każde, nawet najdrobniejsze działanie mające na celu ochronę pszczół będzie z pożytkiem dla całego społeczeństwa, a zwłaszcza dla dzieci, dla których budujemy przyszłość.
Piotr Nowotnik
Piotr Nowotnik – inżynier, pszczelarz-praktyk, szkoleniowiec i publicysta, swoją hobbystyczną pasiekę prowadzi w województwie świętokrzyskim od 13 roku życia. Obecnie student studiów magisterskich w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.