Turnicki Park Narodowy – nasza druga Białowieża
Turnicki Park Narodowy wciąż nie powstaje. O jego powołanie w latach 90. zabiegała Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. Niestety z roku na rok rósł opór wobec tworzenia nowych parków narodowych w Polsce. I tak minęły już dwie dekady a sprawa ochrony turnickich lasów wciąż czeka na pozytywne zakończenie. Pomyślny finał tej inicjatywy wciąż wydaje się być czymś bardzo odległym ze względu na niechęć jaką Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe i myśliwi darzą pomysł wyłączenia tego obszaru z wycinki i polowań. Leśników nie satysfakcjonuje nawet wersja kompromisowa – utworzenie rezerwatu przyrody „Reliktowa Puszcza Karpacka”.
Z formalnego punktu widzenia rezerwat przyrody nie jest tak trudny do utworzenia jak park narodowy. Decyzję podejmuje Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Nie jest wymagana zgoda Ministra Środowiska jak w przypadku parku narodowego. I wszystko wydaje się proste do momentu zetknięcia się z rzeczywistością. Dyrektor musi jeszcze chcieć utworzyć rezerwat. Biorąc pod uwagę losy wniosku złożonego przez Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze pod koniec 2016 roku należy podkreślić, że wiele zależy od motywacji dyrektora.
Niechciany rezerwat
Projektowany rezerwat „Reliktowa Puszcza Karpacka” byłby położony na obszarze Nadleśnictwa Bircza – na Pogórzu Przemyskim i w Górach Sanocko-Turczańskich – i obejmowałby około połowę obszaru planowanego Turnickiego Parku Narodowego – 8106,79 hektarów. Na jego obszarze zostało znalezionych prawie 6 tysięcy drzew spełniających wymiary drzew pomnikowych. O wyjątkowym charakterze przyrody proponowanego rezerwatu świadczy również obecność rzadkich gatunków. Wśród nich są 24 gatunki chrząszczy wskaźnikowych dla lasów naturalnych – w tym 3 nowe gatunki dla fauny Polski i 2 gatunki uznane za wymarłe w naszym kraju, 18 gatunków porostów uznawanych za wskaźnikowe dla lasów naturalnych, 24 nowe dla Polski gatunki grzybów. Stwierdzono na tym obszarze 6648 stanowisk chronionych gatunków mszaków. Jest to miejsce występowania trzech dużych drapieżników – wilka, rysia i niedźwiedzia, oraz jedna z ważniejszych ostoi żbika. Z obecności starych drzew korzysta ¼ populacji krajowej orła przedniego – jego liczebność w Polsce jest szacowana na 25 par – i orliki krzykliwe. Na uwagę zasługuje także obecność dzięcioła trójpalczastego i sóweczki.
Sam wniosek o utworzenie rezerwatu liczy grubo ponad 400 stron. Trafił do Wojciecha Wdowika, Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie. W błyskawicznym trybie został zwrócony do Fundacji. Nikt nie zadał sobie trudu, żeby z wnioskiem się zapoznać. Powód? Złożenie wniosku wymaga uzgodnienia z RDOŚ – to wersja nadawcy zwrotu. Jednak takie ustalenia wcale nie są potrzebne. Wnioskodawca ma prawo oczekiwać, że instytucja odpowiedzialna za ochronę przyrody, poświęci czas na zapoznanie się z treścią propozycji. Fundacja odesłała ponownie wniosek, który stanowi punkt wyjściowy do dalszych prac nad utworzeniem rezerwatu.
Wydawało się, że tym razem RDOŚ łaskawszym okiem spojrzy na propozycję strony społecznej. Tym bardziej, jeśli otrzymuje solidne opracowanie, przygotowane we współpracy z przyrodnikami i ekspertami, którzy przebadali obszar projektowanego rezerwatu – i nie musi za nią płacić! Tymczasem znów nastąpił zwrot. O co poszło tym razem? „Wątpliwości organu budzi tytuł przekazanej dokumentacji, bo sugeruje, że jest to projekt RDOŚ” – brzmiała informacja zwrotna. Co więcej Dyrektor RDOŚ podkreślił w piśmie, że tutejsza Dyrekcja nie prowadziła praca nad utworzeniem rezerwatu przyrody i nie wnioskowała o przygotowanie dokumentacji. Można to było odczytać, jako deklarację niechęci wobec pomysłu ochrony najcenniejszych fragmentów Puszczy Karpackiej. A może asekuracyjny sygnał, to nie ja Dyrektor, to ekolodzy mają takie pomysły?
Leśna Fikcja Promocyjna
Fundacja jednak nie zrezygnowała. Wysłała projekt po raz trzeci. W rezultacie odbyło się spotkanie w Rzeszowie, powstała specjalna grupa, która miała zająć się wnioskiem. I nastąpiła długa cisza, która trwa do dziś. Dyrekcja RDOŚ nie wykazała żadnej inicjatywy. A zatem zadziałał mechanizm – temat ochrony lasów w rejonie projektowanego Turnickiego Parku Narodowego jest niepopularny, spotyka się z niechęcią ze strony zarządzających tym obszarem Lasów Państwowych, a te powtarzają jak mantrę, że lasów przybywa i nie ma potrzeby powoływania ani parku ani rezerwatu.
Dzieje się tak wbrew opinii wybitnych naukowców i przyrodników. Jeden z inicjatorów powołania parku narodowego na Pogórzu Przemyskim i w Górach Sanocko-Turczańskich, profesor Jerzy Piórecki, planował aż 14 rezerwatów na obszarze, który do dziś nie jest parkiem. Ile jest tych rezerwatów teraz? Zaledwie TRZY! I obejmują niewiele, mniej niż TRZY procent powierzchni projektowanego parku narodowego. Ich tworzenie zostało zatrzymane jeszcze na początku drugiej połowy lat 90. ubiegłego stulecia. Dlatego propozycja powołania rezerwatu, który obejmowałby najcenniejsze fragmenty Puszczy Karpackiej, wobec problemów z utworzeniem parku, mogła być rozsądnym kompromisem. Rezerwat może zabezpieczyć ten obszar przed wycinką i polowaniami. A to jest kluczowe, jeśli chcemy ocalić stare drzewa, których koncentracja wciąż jest jeszcze wysoka i stworzyć ostoję dużych drapieżników. Tym bardziej, że mówimy o obszarze praktycznie bezludnym, należącym w 100 procentach do Skarbu Państwa, zarządzanym przez Nadleśnictwo Bircza.
Jednak nadleśnictwo niechętnie spogląda na ograniczenie swojego terytorium. Wszelkie próby uszczuplenia strefy wpływów nie są dobrze widziane. Podtrzymywany jest mit, że to wycinka lasu daje pracę. Jednak ze znalezieniem osób do ciężkich prac leśnych nie jest wcale tak łatwo i to pomimo wysokiego bezrobocia. Już dawno skończyły się czasy, kiedy Lasy Państwowe gwarantowały zatrudnienie lokalnej społeczności, zamieszkującej obrzeża planowanego parku narodowego. Mit jednak przetrwał i każdy, kto będzie chciał zaburzyć ten układ, jest skazany na kontrakcję.
Lasy Państwowe próbują nas przekonać, że Leśny Kompleks Promocyjny (LKP) „Lasy Birczańskie” jest wystarczającą „formą ochrony”. LKP jest nazwą ładnie brzmiącą, ale de facto niczego nie zmienia. Pod tym szyldem dalej jest prowadzona wycinka, funkcjonuje Ośrodek Hodowli Zwierząt, gdzie nadleśnictwo organizuje polowania, w tym polowania zbiorowe.
Na czerwcowym spotkaniu Rady LKP „Lasy Birczańskie” powołano jej nowych członków. W tym gronie znaleźli się samorządowcy z gmin Bircza i Ustrzyki Dolne. Nie zabrakło w nim obecnego dyrektora RDOŚ. Wszyscy zostali powoływani przez Lasy Państwowe. Na stronach internetowych poinformowano nas, że „na zakończenie Rada podjęła uchwałę o negatywnej opinii dla utworzenia rezerwatu przyrody pn. Reliktowa Puszcza Karpacka na terenie Nadleśnictwa Bircza”. Czy mogło być inaczej?
Fundacja postanowiła zapytać o to, kto i jak głosował. W odpowiedzi RDLP Krosno poinformowało, że 11 z 12 członków było za negatywnym zaopiniowaniem projektu rezerwatu, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Nie wiemy, jak głosował dyrektor RDOŚ i czy był na tym spotkaniu. Krośnieńska dyrekcja LP napisała, że nie może udostępnić protokołu, ponieważ taki dokument musi być najpierw zatwierdzony na kolejnym posiedzeniu Rady LKP. Jednocześnie w relacji ze spotkania można wyczytać: „Duże zainteresowanie ze strony samorządowców z gminy Bircza wzbudziła masa martwego drewna zinwentaryzowana na terenie nadleśnictwa (ponad 24 metry sześcienne na ha), która jest zdecydowanie wyższa niż średnia na terenie Podkarpacia (ok. 17 metrów sześciennych na ha). Zdaniem samorządów zaleganie tak dużej masy drewna martwego w birczańskich lasach to realne straty ekonomiczne dla lokalnego społeczeństwa”.
Nadleśnictwo wyrzuca rezerwat do kosza
Rok 2017 jest szczególnym okresem dla obszaru projektowanego parku narodowego. To właśnie w tym roku, Nadleśnictwo Bircza przyjęło Plan Urządzania Lasu. Nowy PUL będzie podstawą do prowadzenia dalszej wycinki, również w cennych drzewostanach projektowanego rezerwatu i planowanego parku narodowego. Jeszcze do początku maja można było zgłaszać swoje uwagi. Wśród nich znalazł się wniosek o przeniesienie do gospodarstwa specjalnego bez wskazówek gospodarczych wszystkich wydzieleń leśnych wyszczególnionych w projekcie nowego rezerwatu przyrody o nazwie „Reliktowa Puszcza Karpacka”. Był też postulat niewycinania i pozostawienia na pniu jako drzew biocenotycznych wszystkich drzew, o wymiarach pomnikowych, w tym – ponad 6 tysięcy drzew zinwentaryzowanych przez Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze na terenie Nadleśnictwa Bircza i przedstawionych do ustanowienia formą ochrony pomnika przyrody urzędom gmin Bircza, Fredropol i Ustrzyki Dolne. I wreszcie sprawa utworzenia stref przypotokowych, w których nie powinna być prowadzona gospodarka leśna oraz ostoi ksylobiontów w oddziałach ze stwierdzonym występowaniem rzadkich i zagrożonych gatunków chrząszczy saproksylicznych, mchów, wątrobowców i porostów, w szczególności na terenie siedlisk przyrodniczych obszarów Natura 2000.
Po kilku miesiącach, na początku jesieni, odbyło się spotkanie w sprawie przyjęcia PUL. Leśnicy wyposażeni w pozytywną opinię rady LKP z czerwcowego posiedzenia, nie uwzględnili uwag strony społecznej. To kolejny raz, kiedy etap konsultacji jest sztuką dla sztuki. Nie tylko tutaj. Tak jest w całych Karpatach. Odbywa się tylko po to, aby zachować pozory wysłuchania innych głosów. Jednak finał jest taki sam. Uwagi przyrodników nie zostały przyjęte. Potem można jednak powiedzieć, że Lasy Państwowe zaprosiły ekologów i konsultowały z nimi, ale nie muszą przecież przejmować się ich głosem. Kolejna dekada oznacza następne wycinki i pomnikowe drzewa, które wyjadą tirami z „Reliktowej Puszczy Karpackiej”.
W toku debaty wróciły znane już dobrze argumenty, że skoro Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze naliczyła tyle starych drzew, to w turnickich lasach jest bardzo dobrze. Leśnicy zapominają przy tym, że wciąż żyją ludzie, którzy pamiętają, jak wyglądały lasy na tym terenie jeszcze dziesięć i dwadzieścia lat temu. I wielu starych drzew już nie ma. Jednak ich zdaniem, powtarzanym przez samorządowców, za dużo drewna marnuje się w tym lesie. „A drzewo stare jest bardziej podatne na choroby i żeby nie zachorowało, należy takie drzewo wyciąć…”.
Czy zatem powinniśmy zapomnieć o idei Turnickiego Parku Narodowego? Oczywiście, że nie! Nie możemy pozwolić na jej wyrzucenie do kosza. Wkrótce minie rok od momentu startu projektu „Społecznie Projektowany Turnicki Park Narodowy”. Inicjatywa ma swoją stronę, jest obecna w mediach społecznościowych i coraz częściej w świadomości ludzi. Jednak długa droga do powstania parku może wieść przez rezerwat, o który również warto się upominać. Jest to rozwiązanie znane z Puszczy Białowieskiej. Tam też, na obszarze poza parkiem narodowym, powstał Rezerwat Przyrody „Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej”. Puszczę Karpacką można nazwać drugą polską Puszczą Białowieską, jeżeli weźmiemy pod uwagę jej przyrodniczą wartość. Podobnie jak Białowieża potrzebuje szerokiego grona obrońców i sympatyków.
Jeśli jeszcze nie byliście w projektowanym rezerwacie i parku przyjedźcie już teraz. Naprawdę warto. Może niektóre osoby zostaną tutaj na dłużej.
Paweł Średziński
Paweł Średziński – działacz ekologiczny i społeczny. Swoją przygodę z ochroną przyrody zaczynał na początku lat 90., angażując się w akcje na rzecz ochrony Puszczy Białowieskiej i wilka. Był członkiem stowarzyszeń ornitologicznych oraz wolontariuszem, a potem także przewodnikiem w Białowieskim Parku Narodowym. Przez 11 lat działał w międzynarodowych organizacjach ekologicznych. Obecnie wspiera Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze.