DZIKIE ŻYCIE

Leśne przedszkola to lekcja życia

Agnieszka Kudraszow

Przedszkola leśne to nie eksperyment. Nie sprawdzamy w nich wytrzymałości termicznej, kondycyjnej czy zdrowotnej dzieci. Nie jest to też szkoła przetrwania, ponieważ umiejętność przeżycia w naturze, czy ekstremalnych warunkach nie jest kluczowa dla dzieci, a tym bardziej dla nauczycieli, wychowawców i opiekunów.

Czym więc tak naprawdę są leśne przedszkola?… Jest to forma pracy z dziećmi w wieku przedszkolnym realizowana od kilkudziesięciu lat w wielu krajach Europy. Dla rodziców skandynawskich, niemieckich, szwedzkich, duńskich, angielskich czy czeskich metodologia oparta na bliskim kontakcie z naturą i długotrwałym pobycie dzieci na podwórku jest czymś zupełnie naturalnym. Można wymieniać wiele państw, których dłuższe lub krótsze doświadczenia w prowadzeniu takich miejsc dla przedszkolaków na trwałe wpisały się w obraz edukacji. Polska jest dopiero na początku tej wspaniałej przygody, ale dynamika, z jaką powstają nowe placówki oraz wzrost świadomości rodziców, dobrze rokują na przyszłość. 


Codziennością przedszkolaka leśnego jest wędrówka. Fot. Agata Preuss
Codziennością przedszkolaka leśnego jest wędrówka. Fot. Agata Preuss

Nieoceniona dla zachodzących w naszym kraju zmian jest rola pierwszych leśnych przedszkoli, które szerzą ideę leśnej edukacji. To właśnie one, wbrew wielu, udowadniają sobie i rodzicom, że warto oraz, że światowe badania i publikacje naukowe nie mylą się. Do tego jednak potrzebne były własne, lokalne, polskie doświadczenia.


Doświadczanie i obserwacja jest podstawą rozwoju i wychowania, a jednocześnie nieustającym źródłem zachwytu i fascynacji. Fot. Agata Preuss
Doświadczanie i obserwacja jest podstawą rozwoju i wychowania, a jednocześnie nieustającym źródłem zachwytu i fascynacji. Fot. Agata Preuss

Okazało się bowiem, że wszystko co wypracowano za granicą, nie było wystarczającym argumentem dla naszych rodziców. Owszem, idea podobała się wszystkim, ale entuzjastyczne reakcje nie przekładały się jednak na liczbę zgłoszeń dzieci do nowopowstających grup. Rodzice byli przekonani, że w Norwegii dzieci są inne, zahartowane, przyzwyczajone do trudnych warunków. Polski deszczowy listopad, ze swoimi ołowianymi chmurami wywoływał dreszcz niepokoju, zaś zimowa chlapa i szaruga dalece odbiegały od pięknej norweskiej aury znanej z reklam kremu do rąk.


Troska o młodszych, podążanie za starszymi to radość funkcjonowania w grupie mieszanej wiekowo. Fot. Agata Preuss
Troska o młodszych, podążanie za starszymi to radość funkcjonowania w grupie mieszanej wiekowo. Fot. Agata Preuss

Osobiste doświadczenia okazały się bardzo istotne dla osób tworzących pierwsze leśne grupy. Bo to nie wiedza zdobywana latami podczas wielu wizyt studyjnych i obserwacji czy pochłanianie publikacji naukowych, nie wiara w to, że musi się udać okazały się mieć największą siłę. To umiejętność odpowiedzi na każde najbardziej ogólne i szczegółowe pytanie rodzica poparte przykładem z własnego przedszkola miały największą moc.

Dziś rodzice pierwszych Puszczyków (dzieci chodzących do przedszkola leśnego Puszczyk) potwierdzają: to, co przerażało śmieszy, a to, co dziwiło jest naturalne. Szukanie rozwiązań bliższych Polakom, asekuracja, dopasowywanie się do oczekiwań zakotwiczonych w stereotypach – było zupełnie niepotrzebne. 


W wózku zabieranym na wyprawę zawsze znajdą się pomoce dydaktyczne, na które czekają chłonne wiedzy dzieciaki. Fot. Agata Preuss
W wózku zabieranym na wyprawę zawsze znajdą się pomoce dydaktyczne, na które czekają chłonne wiedzy dzieciaki. Fot. Agata Preuss

Widać to na co dzień. Puszczyki radośnie przybiegają o poranku do bazy przedszkola, a plecaki razem z nimi podskakują na ich plecach. Plecaki nie są duże, ale jest w nich wszystko, czego potrzebują: śniadaniówka, termos lub bidon, zapasowe rękawiczki i komplet bielizny na zmianę. Trudno uwierzyć, że jeszcze rok temu za większością dzieci rodzice ciągnęli torbę podróżną, a w niej masę „niezbędnych” rzeczy. Dwie bluzy – gdyby było za zimno albo za ciepło. Dwie pary spodni, takie lżejsze i cieplejsze (bo nigdy nie wiadomo…), czapki, rękawiczki, kurtki – jednym słowem ekwipunek na tygodniową wyprawę terenową. Wzrost kompetencji rodziców w kwestii ubierania odpowiedniego do pogody to jedna ze zmian, które następują najszybciej. Już po tygodniu-dwóch są oni w stanie wyczuć dwustopniowe zmiany w temperaturze powietrza i bezbłędnie przygotować dziecko na minus 5 lub na minus 7 stopni. 


Leśne przedszkolaki pracują w oparciu o indywidualny plan pracy realizowany także podczas wyprawy. Fot. Agata Preuss
Leśne przedszkolaki pracują w oparciu o indywidualny plan pracy realizowany także podczas wyprawy. Fot. Agata Preuss

A zmiana w dzieciach? Obserwowanie tego procesu daje największą radość i satysfakcję. Kreatywność, wrażliwość, pewność siebie, wzajemne relacje, które zostają odblokowane mimochodem, eksplodują. Dzieci wyrwane z budynków, samochodów i wszechobecnego plastiku, stawiając pierwsze niepewne kroki w świecie leśnego przedszkola, potrzebowały wsparcia, podpowiedzi, zapewnień o tym, że czeka je coś niezwykłego. Codzienna obietnica przygody, poszukiwania skarbów lub po prostu informacja, że będzie fajnie, były konieczne do podtrzymania zapału. Zagubione, lekko niepewne, nie do końca wiedziały co można robić i jak się bawić.


Umiejętność oceny własnych możliwości i właściwa ocena ryzyka. Fot. Agata Preuss
Umiejętność oceny własnych możliwości i właściwa ocena ryzyka. Fot. Agata Preuss

Czy trwało to długo? Tydzień, może dwa. W momencie kiedy stopniowo wycofujący się dorośli pozostawili przestrzeń dzieciom, cały świat stał się placem zabaw, a kamienie, patyki i błoto – najlepszymi zabawkami tego świata. Patrzyliśmy z niedowierzaniem na to, jaką opieką dziewczynki otaczają swoje kamienie. Tulą, przykrywają mchem, śpiewają. Ponieważ w ich oczach to nie są kawałki skały, ale najprawdziwsze dzidziusie, chociaż nie mają nawet narysowanych oczek czy buzi. Dziś starszaki czują się tak swobodnie, tak pewnie, że kolejne dołączające do grupy dzieci odnajdują się w tej bajce błyskawicznie. 

Dzieci z Puszczyka cechuje samodzielność, autonomia i umiejętność podejmowania decyzji. Co więcej, okazuje się, że gdy pracuje się z dziećmi w leśnym przedszkolu, bardzo łatwo ustanawiać granice – bezpieczeństwa i komfortu, zarówno własnego jak i grupowego. Staje się to tak naturalne, że nie zauważamy tego, będąc z grupą na co dzień. Jednak jest to coś, co dostrzegają obiektywne spojrzenia osób odbywających szkolenie lub będących na wizycie studyjnej w Białymstoku.


Zabawa w oparciu o własny scenariusz, inspirowana elementami znalezionymi w naturze może być kontynuowana i rozwijana przez wiele dni, a dzieci uwielbiają do niej wracać z nowymi pomysłami. Fot. Agata Preuss
Zabawa w oparciu o własny scenariusz, inspirowana elementami znalezionymi w naturze może być kontynuowana i rozwijana przez wiele dni, a dzieci uwielbiają do niej wracać z nowymi pomysłami. Fot. Agata Preuss

Zainteresowanie odbyciem takich praktyk jest ogromne i jest to dowód na to, że idea zatacza coraz szersze kręgi i dociera do wszystkich zakątków kraju. Jednocześnie cieszymy się ogromnie, ponieważ możemy dzielić się nieustająco zdobywaną wiedzą i doświadczeniem nie tylko z entuzjastami edukacji alternatywnej, ale i z pedagogami z placówek samorządowych. Okazuje się bowiem, że w przedszkolach systemowych jest przestrzeń na wdrażanie elementów pedagogiki leśnej, jeśli tylko znajdą się otwarci, chcący i kochający naturę nauczyciele. 


Leżakowanie na świeżym powietrzu to element dnia najmłodszych, starsi w tym czasie odpoczywają czytając książki. Fot. Agata Preuss
Leżakowanie na świeżym powietrzu to element dnia najmłodszych, starsi w tym czasie odpoczywają czytając książki. Fot. Agata Preuss

Czy uruchamiając przedszkole leśne napotka się wiele trudności? Tak, ale jest ich coraz mniej. Czeka na nas coraz mniej jest pracy „u podstaw”, coraz mniej szokujemy, coraz więcej osób „gdzieś, coś słyszało”. Inaczej niż przed rokiem, kiedy to główną rolę odgrywał entuzjazm, wiara, a spotkania informacyjne dla rodziców polegały na przekonywaniu co do słuszności pomysłu. Dziś większość jest już przekonana, a najlepszymi ambasadorami idei są rodzice dzieci już chodzących do przedszkola leśnego. Ich anegdoty, historie, przykłady (o chorobach, kleszczach, siusianiu…) to zawsze najciekawszy moment w trakcie spotkań. Trzeba było roku, żeby abstrakcyjna dla nas sytuacja z zaprzyjaźnionego przedszkola niemieckiego, w którym na jedno wolne miejsce przypada 80 zgłoszeń, stawała się powoli rzeczywistością, a trudność ze skompletowaniem grupy była trudnością przejściową. Dziś w przedszkolu leśnym Puszczyk na 2 wolne miejsca w grupie jest 21 zgłoszeń. Podobnie dzieje się albo już niedługo będzie się działo w innych działających i uruchamianych przedszkolach leśnych. 


Rodzic przedszkolaka leśnego jest zawsze przygotowany na nieprzewidywaną zmianę garderoby. Fot. Agata Preuss
Rodzic przedszkolaka leśnego jest zawsze przygotowany na nieprzewidywaną zmianę garderoby. Fot. Agata Preuss

Co na to dzieci? Z reguły niewiele mówią. Nie są dobrymi rzecznikami. Rodzice jednak przekazują nam informacje o krótkich rozmowach, półsłówkach i sytuacjach, jakie mają miejsce. Bywało, że te najmłodsze wybudzały się około północy z płaczem, że chcą do przedszkola. Inne mówiły, że kiedyś nie lubiły chodzić do lasu, a teraz to uwielbiają. Chłopiec, który przez rok nie był w stanie zaaklimatyzować się w poprzednim miejscu (codziennie bardzo mocno płakał), po trzech dniach w Puszczyku, rano przed wyjściem z domu zaczął zadawać mamie pytanie: idziemy do przedszkola czy do Puszczyka? Słysząc odpowiedź, że do Puszczyka – rozpromieniał się od razu. Dziś jest najradośniejszym dzieckiem w grupie. 

Gościom, którzy nas odwiedzają, dzieci uwielbiają pokazywać swoje ulubione miejsca: serduszko z pni i mchu, wielką dziurę w górce w lesie, czy łóżeczko z korzeni. Na pytanie, czy chodzą do przedszkola, z dumą odpowiadają: tak, do leśnego!

Agnieszka Kudraszow

Agnieszka Kudraszow – z wykształcenia architekt, sercem harcerka, społecznik, urodzona organizatorka, dla której nie istnieją rzeczy niemożliwe, jej drugie imię to przygoda. Mama nieprzeciętnej dwójki: Tomka i Kamili. Przez 15 lat współtworzyła jedną z wiodących w Polsce agencji interaktywnych Infinity Group. Autorka wypraw przygodowych dla dzieci m.in. realizowanych przez Fundację trzy czte ry!