DZIKIE ŻYCIE

Uratować Karlika – historia walki o życie drzewa

Amanda Musch

Gogoliński Dąb Karlik1 to nie byle drzewo. To cichy bohater. Przez ponad 200 lat służył cieniem, cieszył oko swoim majestatem, niestrudzenie filtrował powietrze (jedno drzewo produkuje średnio 118 kilogramów tlenu rocznie), nigdy się nie skarżył, niczego nie żądał w zamian. Ile pokoleń ptaków wychowało się wśród jego rozłożystych gałęzi i ile pokoleń ludzi schroniło się w upały pod jego dumną koroną nie sposób zliczyć. Przeżył dwie wojny światowe dzielnie stojąc na swoim posterunku. Ale czego działa armatnie nie zniszczyły, to chce zniszczyć bezlitosna i bezmyślna biurokracja.

Karlik jest dębem szypułkowym. Gatunek ten występuje naturalnie w niemal całej Europie. Jest gatunkiem długowiecznym – żyje ponad 1000 lat. Jest jednym z najbardziej charakterystycznych drzew w europejskim krajobrazie. Ze względu na okazałe rozmiary, jakie osiąga, sprawia majestatyczne wrażenie i dlatego odgrywa istotną rolę w symbolice, a dawniej także w kultach religijnych. Jest symbolem długowieczności, dostojeństwa i siły. Stare okazy często chronione są jako pomniki przyrody. Jest gatunkiem kluczowym, czyli niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania całego ekosystemu, warunkującym istnienie innych gatunków. 


Karlik wiosną 2018 r. Fot. Amanda Musch
Karlik wiosną 2018 r. Fot. Amanda Musch

W 2016 r. władze PKP PLK, właściciela terenu na którym stoi Karlik, stwierdziły, że jest on zagrożeniem dla przejeżdżających pociągów, podróżnych (powodów zresztą było wiele i zmieniały się jak w kalejdoskopie) i musi zostać ścięty. PKP PLK nie liczyło się jednak z tym, że mieszkańcy Gogolina (woj. opolskie) nie dadzą drzewnemu dziadkowi tak łatwo iść pod topór.

Rafał Świerad, miłośnik przyrody i lokalny aktywista na rzecz jej ochrony, wraz z grupą wrażliwych mieszkańców miasteczka, wystartował z kampanią mającą na celu uratowanie Karlika. W odpowiedzi na jego listy PKP PLK uzasadniała swoją decyzję o wycince faktem, że dąb rośnie zbyt blisko torów czynnych (10,5 metra, a nie przepisowe 15 metrów), co niestety mija się z prawdą, gdyż tory, którym dąb rzekomo zagraża, nie są eksploatowane.Na swoim blogu „Zielony do boolu”2 Rafał Świerad pisze: „Ciekawe rzeczy tu wyczytałem – ponoć tor 18 będzie przyjmował pociągi pasażerskie. Być może to ściema i sprawdzę jeszcze układ torów na stacji, bo z tego co wiem na temat stacji i torów w Gogolinie pociągi do tej pory przejeżdżały po torach szlakowych nr 1 i 2, od których dąb rośnie ok. 20 m! Widoczność na przejeździe też nie może być poważnym argumentem – to przejazd strzeżony kat A i żaden samochód nie musi zatrzymywać się przed wjazdem przez tory szlakowe. Zresztą zwisające gałęzie zawsze można podciąć, tak samo jak koronę od strony torów. To pismo wygląda na taki trochę wzór wysyłany do namolnych "ekooszołomów" :-). Nie mam podstaw by nie wierzyć w to, co pracownica PKP napisała o obsłudze pociągów na torze 18, ale oby to nie było typowo urzędnicze wygodnictwo. Na PKP gdy ich zapytałem telefonicznie kiedy będą modernizować linie 136 (linie Opole – Kędzierzyn Koźle) powiedzieli że sami tego nie wiedzą! To skąd wiedzą że na tym torze do tej bardzo rzadko używanym przez drezyny i tego typu pojazdy będą wjeżdżać „normalne” pasażerskie???”.

No właśnie. Brak logicznego uzasadnienia wycinki. Każda tego typu akcja jest okraszona nadużywanym ostatnio pojęciem „bezpieczeństwa publicznego”. Na mój list do PKP PLK, w którym poprosiłam o podanie mi jednego wypadku spowodowanego przez Karlika w ciągu ostatnich 50 lat nie doczekałam się żadnej odpowiedzi.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby wpisanie Karlika na listę pomników przyrody, bo wtedy takie drzewo jest chronione prawnie i nie może zostać ścięte. O czym PKP PLK albo nie wie, albo świadomie temu zaprzecza: „Przepisy dot. bezpieczeństwa transportu kolejowego nie zawierają wyjątków, które spowodowałyby traktowanie pomników przyrody w sposób uprzywilejowany”. Oświadczenie to jest niezgodne z prawdą.

Oczywiście wniosek o odstąpienie od wycinki trzeba najpierw złożyć w odpowiedniej instytucji, a to czasami bywa niezwykle trudne. Gmina Gogolin stwierdziła, że sprawa ta nie leży w jej kompetencjach, lecz Starostwa Powiatowego w Krapkowicach (którego ta sprawa i tak nie dotyczyła). Dlaczego wniosek o odstąpienie od wycinki przeleżał rok na biurku Starosty i nie dotarł tam gdzie miał dotrzeć, nie dowiemy się nigdy.

W 2017 r. walka o Karlika się zaostrzyła. Pan Rafał się nie poddawał, powiadomił lokalną prasę i telewizję3, zgłosił drzewo do konkursu na drzewo roku organizowanego przez „Klub Gaja”, w którym Karlik zajął 3 miejsce (zwyciężyła topola Helena z woj. pomorskiego4). Mieszkańcy Gogolina zorganizowali protest, który został nagłośniony także w mediach krajowych. Na Karliku zawiesili tabliczkę z napisem „Ludzie, obrońcie mnie!”, a petycję, którą podpisało 400 osób, wysłali do gminy. Wszystkie te akcje odroczyły wyrok, ale nie został on jeszcze uchylony.

Na stronie internetowej Gminy Gogolin można przeczytać: „Zgodnie z ubiegłotygodniowymi zapowiedziami, Dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Opolu przychylił się do wniosku Burmistrza Gogolina Joachima Wojtali i odwołał się od decyzji Starosty Krapkowickiego w zakresie terminu wycięcia dębu szypułkowego w Gogolinie (dębu „Karlik”)”.

W przesłanym pisemnym uzasadnieniu swej decyzji PLK wskazuje na szczególnie krótki termin wyznaczony do usunięcia dębu, jak też na niedopuszczalne prawem utrzymywanie drzew w odległości mniejszej niż 15 metrów od skrajnego toru kolejowego. Tym niemniej jednoznacznie deklaruje wolę ponownego przeprowadzenia oceny ryzyka technicznego i operacyjnego dla zagrożeń występujących z tym drzewem.

Decyzja PLK pozwala Burmistrzowi Gogolina na przeprowadzenie prac umożliwiających zachowanie dębu, w tym zaproponowane wcześniej konkretne rozwiązania – częściowe usunięcie nasypu, prace pielęgnacyjne polegające na usunięciu do 30% korony oraz drzew w jego otoczeniu, próby obciążeniowe oraz przeprowadzenie niezależnej ekspertyzy dendrologicznej”.

Nasuwa się pytanie, dlaczego dopiero teraz Gmina Gogolin zainteresowała się losem Karlika, skoro rok temu twierdziła, że nie leży to w jej kompetencjach? Odpowiedź brzmi: teraz mamy rok wyborczy.

Jeśli skomplikowana ścieżka prowadząca do ocalenia tego superdrzewa przyniesie pozytywny efekt Karlik zostanie pierwszym okazem drzewa ocalonym przed toporami PKP PLK i marnie napisanego prawa związanego z bezpieczeństwem kolejowym.

Jak poinformował mnie Rafał Świerad w trakcie czekania na ekspertyzę PKP PLK nie próżnowało i w tzw. międzyczasie wycięło wszystkie drzewa przy tym szlaku. Pod ich piłami padł nawet prawie 100-letni głóg mierzący ok. 5 m (!) rosnący około 10 metrów od nieczynnego, zdezelowanego toru bocznicowego przy Bibliotece Publicznej w Gogolinie.

Pod koniec czerwca br. zostały przeprowadzone badania dendrologiczne. Na stronie Gminy można przeczytać: „(…) stan witalny drzewa jest niski, jednak spełnia minimalne wymogi bezpieczeństwa. Dlatego Gmina Gogolin dołoży wszelkich starań, aby poprawić niską kondycję zdrowotną dębu i zachować ten cenny obiekt przyrodniczy”5. Czytamy dalej: „Gmina Gogolin przedstawi teraz wyniki badań spółce PKP Polskie Linie Kolejowe, która zadecyduje o dalszych losach drzewa. Spółka kolejowa zobowiązała się już, iż po otrzymaniu ekspertyzy, wykona ponowną ocenę ryzyka zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu na linii kolejowej. Jeśli wyniki tej oceny okażą się pozytywne, Gmina Gogolin złoży wniosek o odstępstwo od przepisów kolejowych, który pozwoli na zachowanie drzewa. Podejmie się również wykonania zabezpieczenia korony drzewa oraz poprawienia jego warunków siedliskowych poprzez napowietrzanie gleby”.

Jest więc zmiana na lepsze. Lecz mimo wszystko pozostaje pytanie, dlaczego teraz można się zaangażować i wykazać inicjatywą, a dwa lata temu władze nie czuły się odpowiedzialne? Obecnie na stronie Gminy można zobaczyć nawet zdjęcia akcji z podlewania Karlika, aby ulżyć mu w upały. I to bardzo cieszy. Jednak pozostaje niesmak, gdyż gdyby władze miasta wykazały się inicjatywą chronienia cennego okazu przyrodniczego dla samego faktu że jest, a nie z egoistycznych pobudek jak głosy wyborcze, cała ta walka nie byłaby potrzebna. Ale cieszmy się, że ten wspaniały dąb jest jeszcze z nami.

Nie pozostaje nam teraz już nic innego jak tylko czekać na dalsze decyzje i trzymać przysłowiowe kciuki. Mieszkańcy uczynili już wszystko co w ich mocy, aby uratować Karlika i należą im się za to gratulacje. Bez ich zaangażowania dąb Karlik już dawno zostałby przerobiony na mebel. Miejmy nadzieję, że zwycięży rozsądek.

Korzystając z okazji, przekazuję podziękowania od pana Rafała Świerada wszystkim mieszkańcom Gogolina nieobojętnym na dziedzictwo kulturowo-przyrodnicze.

Amanda Musch

Amanda Musch – z wykształcenia producentka telewizyjna i dziennikarka sportowa, z zamiłowania entuzjastka przyrodnicza. Obecnie od kilku lat mieszka i pracuje we Wrocławiu. Weganka, aspirująca minimalistka, początkująca joginka i biegaczka. W wolnym czasie głównie włóczy się po lesie i zbiera śmieci oraz angażuje się w akcje na rzecz ochrony przyrody i praw zwierząt.

Profil Karlika na Facebooku: Gogoliński Dąb Karlik6.

Przypisy:
1. Nazwa drzewa wywodzi się od symbolu Gogolina, który znany jest m.in. z pieśni ludowej „Poszła Karolinka do Gogolina”. Do pieśni tej nawiązuje także herb miasta. W dniu 28 maja 1967 r. dokonano uroczystego odsłonięcia pomnika „Karolinki i Karlika” w bezpośrednim sąsiedztwie dębu.
2. zielonydoboolu.blogspot.com/
3. opole.tvp.pl/32888976/gogolinski-dab-karlik-na-podium-czy-pod-topor 
4. swietodrzewa.pl/?page_id=9230 
5. gogolin.pl/10988/12014/sa-wyniki-ekspertyzy-gogolinskiego-debu.html 
6. facebook.com/Gogoli%C5%84ski-D%C4%85b-Karlik