Dom bez kredytu u planety. Rozmowa z Marianem Smiatkiem i Krystyną Stawicką
Budownictwo naturalne jest dość szerokim terminem, angażującym rozmaite technologie i materiały. Jak można je zdefiniować?
Marian Smiatek: Budując dom w dzisiejszych czasach można natknąć się na wiele różnych pojęć, pośród których łatwo się pogubić: jest architektura zrównoważona, solarna, bioklimatyczna, są budynki pasywne, zero-energetyczne… Czasami mówi się o budownictwie ekologicznym, które też nie wiadomo, jak zdefiniować. Tymczasem budownictwo naturalne to dość prosta koncepcja, która mówi o budowaniu zdrowych, zrównoważonych budynków, głównie z myślą o człowieku i o środowisku. Staramy się używać jak najmniej przetworzonych materiałów. Najczęściej to są materiały organiczne albo mineralne, które przeszły jak najmniej procesów w trakcie produkcji. Na tyle, na ile to możliwe, budujemy z takich materiałów, które są dostępne lokalnie, w dosyć prostych technologiach. Często zachęcamy też do tego, żeby ludzie budowali sami (lub pod okiem eksperta), bo wtedy ma się zupełnie inną relację z budynkiem, w którym spędzamy większość życia.
A jakich materiałów używacie?
M.S.: Takich, które są dostępne w danym miejscu. W Polsce najbardziej rozpowszechnionym materiałem w budownictwie naturalnym, jeżeli chodzi o materiał izolacyjny, jest słoma. To jest dobry przykład, ponieważ słomy w całej Polsce jest pod dostatkiem. Ponadto jest to materiał, który ma tę właściwość, że nie emituje w trakcie produkcji dwutlenku węgla do atmosfery, tak jak inne materiały. A wręcz przeciwnie – rośliny w trakcie wzrostu pochłaniają CO2 z atmosfery i magazynują go w sobie w trakcie użytkowania budynku.
Słoma jest materiałem izolacyjnym i najczęściej używa się jej w technologii szkieletowej – cała konstrukcja nośna jest wykonana z drewna, zaś materiałem izolacyjnym w środku jest słoma. Taki dom tynkuje się na przykład tynkiem wapiennym na zewnątrz, a tynkiem glinianym wewnątrz. Można też stosować elewacje drewniane jako formę zabezpieczenia przed czynnikami atmosferycznymi.
Dosyć nowym i bardzo ciekawym materiałem są konopie. Ostatnio jest dosyć głośno o budownictwie konopnym.
Konopie to bardzo wszechstronna roślina, która ma dużo zastosowań: m.in. w branży spożywczej, kosmetycznej, włókienniczej Od kilkudziesięciu lat hempcrete, czyli beton konopny jest znany w Europie jako materiał budowlany. Powstaje on poprzez zmieszanie trzech składników: paździerzy konopnej, wapna i wody. Od kilku lat ten rynek rozwija się w Polsce, mamy już swoich producentów, wykonawców i projektantów.
Czyli poza tym, że materiały budowlane są mało przetworzone, ważne jest też ich lokalne pochodzenie. Czy są jakieś normy, mówiące, że jeśli surowiec ma być lokalny, powinien być pozyskany nie dalej niż...?
M.S.: Nie ma norm, są jedynie zalecenia. W przypadku konopi wygląda to tak, że tych producentów w Polsce jest kilku i musimy często transportować je nawet kilkaset kilometrów. Natomiast słoma czy drewno to materiały, które da się kupić lokalnie, do czego też mocno zachęcamy.
Zakłada się, że materiał jest lokalny wtedy, gdy jest wyprodukowany do 50-100 kilometrów od miejsca, w którym się go używa.
Krystyna Stawicka: W stowarzyszeniu próbujemy mapować ludzi, którzy tworzą takie dobre kostki słomy, żeby wiedzieć, skąd one pochodzą i tworzyć sieć. Wszystkim zależy na tym, żeby one były z jak najbliższego źródła, a nie wszystkie kostki słomy nadają się do potrzeb budownictwa.
M.S.: Problemem w Polsce jest nie tyle brak słomy, co brak kostek słomy. To znaczy, że coraz częściej rolnicy kompresują słomę w okrągłe duże bale, a nie w kostki, bo dla nich to jest po prostu wygodniejsze. Dlatego czasami jest problem z kupieniem dobrych kostek, ale jeśli się dobrze poszuka, to zawsze się je na wsiach znajdzie.
K.S.: My chcemy wzmacniać tę relację pomiędzy naturalnymi budowniczymi a rolnikami, żeby świadomość tych ostatnich rosła. Jeżeli oni wiedzą, jakie są nasze potrzeby, starają się na nie odpowiadać, a łańcuch pośredników staje się krótszy i mniej anonimowy.
W jaki sposób wykorzystanie takich, a nie innych materiałów implikuje technologię?
M.S.: Słomę można wykorzystywać w kilku różnych technologiach. Najczęściej ludzie decydują się na metodę szkieletową to znaczy buduje się szkielet drewniany i później wszystko wypełnia się kostkami słomy. To jest technologia, którą promujemy, która dobrze się przyjmuje i nie jest zbyt skomplikowana. O ile do zbudowania szkieletu warto mieć fachowca i dobrego cieślę, o tyle już dalsza budowa, czyli wypełnianie kostkami słomy, jest dosyć prosta. Można się tego z łatwością nauczyć i robić to samemu z pomocą rodziny, przyjaciół, znajomych. Słoma może również być stosowana w technologii nośnej, w której to właśnie kostki słomy przenoszą ciężar całego budynku.
Mówicie, że zachęcacie ludzi, żeby sami budowali takie domy. Jakie to ma znaczenie, że ktoś sam buduje dom, zamiast korzystać z łańcucha ludzi, którzy zrobią to za niego?
M.S.: Samodzielna budowa domu to nie jest coś dla każdego. Nie każdy to potrafi zrobić, nie każdy ma takie możliwości czasowe i finansowe. To jest raczej dla takich osób, które naprawdę chcą i nie boją się podjąć wyzwania.
K.S.: To jest trochę tak jak z kupowaniem w supermarkecie. Łatwiej jest zrobić zakupy tam niż pójść na ekologiczny ryneczek czy kupować bezpośrednio u lokalnych rolników. Ale te relacje są potem trwałe i wartościowe, a produkty wysokiej jakości.
M.S.: To jest dobre porównanie. Budownictwo naturalne to rozwiązanie dla ludzi, którzy chcą i mają na tyle zaangażowania, żeby je znaleźć. Trzeba poszukać, trzeba się nauczyć. Ale myślę, że warto. Często budowa domu to jest największa inwestycja w życiu człowieka i warto decydować się na rozwiązania przyjazne zdrowiu i środowisku.
Jaka była wasza droga do budownictwa naturalnego?
M.S.: Ja co prawda kończyłem kiedyś technikum budowlane, ale to było w takim momencie, w którym budownictwo mnie zupełnie nie interesowało, przynajmniej takie konwencjonalne, bo o budownictwie naturalnym jeszcze wtedy nie słyszałem. Po technikum zmieniłem zawód i pracowałem przez kilka lat w zupełnie innej dziedzinie. Później zacząłem trochę podróżować po świecie i w Argentynie trafiłem do projektu, gdzie budowaliśmy szkołę, używając bardzo prostych materiałów i nieskomplikowanych, można powiedzieć, archaicznych metod budowy. Tam zrozumiałem, że można budować zupełnie inaczej niż nas tego uczyli w szkole. Tak mocno zaczęło mnie to interesować, że po powrocie do Polski zacząłem wchodzić w ten temat, później odkryłem fundację Cohabitat i Ogólnopolskie Stowarzyszenie Budownictwa Naturalnego, w których zacząłem działać. Już kilka dobrych lat uczę się, rozwijam i w dalszym ciągu mnie to pasjonuje.
K.S.: Byłam kilkakrotnie w Nepalu i któregoś razu przyjechałam tam po trzęsieniu ziemi. Wtedy zobaczyłam na własne oczy, że domy, które przetrwały, to były budynki naturalne – tam akurat budowane z kamienia. Wszystkie domy, które powstawały konwencjonalną metodą przywiezioną z Indii, runęły podczas trzęsienia ziemi. Wtedy zaczęłam o tym myśleć. W Polsce trafiłam na Cohabitat, bardziej się tym zainteresowałam, poznałam Mariana i razem jesteśmy w Stowarzyszeniu Budownictwa Naturalnego.
A czy technologie, które się wykorzystuje, to jest trochę taki jakby eksperyment, czy raczej bazujecie na technologiach, które były znane już wcześniej i teraz je dostosowujecie do swoich potrzeb?
M.S.: Zachęcamy do stosowania materiałów, takich jak kamień, glina, drewno, które są budulcami od setek czy nawet tysięcy lat. Choć jednak słoma od dawna jest wykorzystywana w budownictwie, to technologia budowania z kostek słomy nie jest stara, bo ma około stu dwudziestu lat. Zaczęło się od momentu, w którym w rolnictwie upowszechniła się mechaniczna prasa do prasowania kostek słomy. Wtedy to ludzie w Stanach Zjednoczonych, w stanie Nebraska, wpadli na pomysł, żeby użyć kostek słomy do budowy domu. Ciekawe jest to, że takie pierwsze budynki, które mają ponad sto lat, dalej stoją i mają się bardzo dobrze.
Trochę później ta metoda przypłynęła do Europy, a później stopniowo się rozszerzała i teraz już w całej Europie można znaleźć przykłady jej stosowania. W Polsce pierwszy taki budynek wybudowano w 2000 r., czyli mamy prawie 20 lat doświadczenia w budowaniu z kostek słomy. Bo oczywiście domy z gliny i drewna w architekturze tradycyjnej różnych regionów Polski były już dużo wcześniej.
K.S.: Tam słoma również była wykorzystywana, tylko nie w formie kostek, lecz np. strychulca.
Ale są też nowoczesne metody, jak beton konopny, który stosunkowo niedawno zaczął się rozwijać. W Stowarzyszeniu korzystamy i z dawnych rozwiązań, i z tych nowoczesnych.
M.S.: Naszym założeniem jest, żeby te domy spełniały wymagania ludzi w tych czasach i coraz wyższe standardy, jakie się stawia budynkom. Duży nacisk kładziemy na energooszczędność tych domów, to znaczy, że budynek oczywiście zużywa pewną ilość energii potrzebną do budowy, ale jak popatrzy się na cały cykl życia budynku, czyli kilkadziesiąt lat, to najważniejsze jest, ile energii zużywa on później w trakcie użytkowania.
Typowa ściana z kostek słomy czy z betonu konopnego spełnia z dużą nadwyżką wszystkie wymagania co do izolacyjności cieplnej przegród, które z roku na rok są coraz wyższe.
Kiedy powiedzieliście o pochodzeniu tej technologii, przyszło mi do głowy, że budownictwo naturalne współcześnie jest powrotem do „budownictwa niedoboru”, czegoś, co kiedyś było odpowiedzią na brak pewnych surowców i korzystaniem z tego, co jest akurat dostępne.
M.S.: Tego uczymy się z architektury tradycyjnej, która w wielu regionach Polski jest inna. Takie zróżnicowanie wynika z faktu, że ludzie budowali tylko z tego, co mieli wokół siebie w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. I to jest niesamowite. Lubimy jeździć po Polsce i obserwować stare domy, które często na wsiach jeszcze stoją, ale już są zniszczone. Dzięki temu można zobaczyć dokładnie, jak one były wzniesione.
A co dla Was było najciekawszym odkryciem technologicznym czy materiałowym w Polsce?
M.S.: Na przykład to, że bardzo dużo produktów odzwierzęcych używało się do budowy domu. To była sierść, krew, czasami mocz, bardzo dawno temu okna były robione z błon zwierzęcych. Kreatywność wiejskich budowniczych była czasami niesamowita. Budowało się z chrustu, polan opałowych, używało się szyszek, kory brzozy czy zajęczej sierści. Na przykład do klepisk czyli podłóg glinianych dodawało się pestki czereśni. Jest tych przykładów dużo i są naprawdę ciekawe. Większości z tych materiałów już się nie używa, natomiast niektóre z bardzo starych budulców, takie jak np. glina, zdają się być ponadczasowe i przeżywają aktualnie swój renesans. Na Festiwal Naturalnego Budowania zaprosiliśmy prof. Jarosława Szewczyka, który jest naukowcem i badaczem tradycyjnej architektury Podlasia.
Teraz mi się przypomniało, że gdzieś widziałam dom z kafli piecowych.
M.S.: Tak, jeżeli działalnością całej wioski była ceramika, to domy tam budowano z pozostałości po produkcji ceramiki – czy to były dachówki, czy kafle. Istniały również garncarskie miejscowości, gdzie całe domy były budowane z resztek, z potłuczonych kawałków ceramiki. Dziś nazwalibyśmy to podejściem „zero waste”, podczas kiedyś było to koniecznością.
Sposób tworzenia tych domów wiązał się też z określonym rytmem życia.
K.S.: Tym, co dla mnie było dużym zaskoczeniem, było to, że dużo kobiet budowało.
M.S.: Kiedyś powstawały podręczniki budowania, stare techniczne książki, gdzie na wszystkich rysunkach to kobiety budowały domy. W tym czasie mężczyźni pracowali w polu albo ich nie było ze względu na różne historyczne wydarzenia. To były często niełatwe techniki, bo one wymagały dużo fizycznej siły, a jednak niejednokrotnie to właśnie kobiety budowały. Domy kiedyś również pełniły nieco inną funkcję niż dziś: przechowywało się w nich zboże, warzywa i przetwory, piekło chleb, kisiło kapustę i wędziło mięso. Obok był ogród, sad i obora. No i oczywiście studnia, bo woda to podstawa. Mam wrażenie, że dzisiaj na nowo odkrywamy mądrość takiego życia.
Jako stowarzyszenie kształcicie grupę ekspertów, którzy zajmują się budownictwem naturalnym, którzy mogą tę wiedzę później dalej przekazywać.
M.S.: Tak, często nasi członkowie jeżdżą po Polsce i prowadzą różne wykłady, warsztaty, seminaria. I właśnie Festiwal Naturalnego Budowania to jest impreza głównie popularyzatorska, jest miejscem spotkań, wymiany wiedzy i doświadczeń, w którym spotyka się cała branża.
Chcecie też poza samym budownictwem promować na Festiwalu te rzeczy, które są z nim w pewien sposób powiązane. W programie pojawia się m.in. permakultura.
M.S.: Często podkreślamy, że ważne jest to, w jaki sposób budynek jest połączony ze swoim otoczeniem – jak na przykład pasuje do krajobrazu czy żeby właśnie był zbudowany z lokalnych materiałów. Staramy się zajmować nie tylko technologią budowania, ale też relacjami, powiązaniami – np. obiegiem materii, energii i wody wokół domu.
Tak, permakultura też się pojawia w programie w kilku miejscach. Będzie i o projektowaniu, o budowie i wykończeniach...
K.S.: I o tym, co jeszcze można zrobić dookoła domu.
Czy jako stowarzyszenie dostrzegacie wzrost zainteresowania tymi technologiami?
M.S.: Stowarzyszenie powstało w 2012 r. i od tego momentu widać stały wzrost zainteresowania. Ale patrząc na początki, czyli te 7 lat temu, to było trudno. Tak się też zaczęło stowarzyszenie, że ludzie chcieli już tak projektować i tak budować, ale jeszcze nie było popytu na rynku. I to było wiele lat pracy popularyzatorskiej po to, żebyśmy doszli do tego momentu, w którym jesteśmy teraz, że tak naprawdę wszyscy wykonawcy, którzy są na rynku, są obłożeni.
K.S.: Dużo czerpiemy, patrząc, jak to się rozwija w innych krajach Europy i jaka tam jest oferta edukacyjna. My też chcemy ją tworzyć w Polsce, żeby u nas też można było szkolić coraz więcej profesjonalistów.
Zależy nam też na zmianach w prawie, bo na przykład we Francji czy Wielkiej Brytanii budowanie domów naturalnych jest dużo łatwiejsze.
M.S.: Tak, bo aspekty prawne w Polsce wyglądają tak, że można dosyć swobodnie budować budynki, ale tylko jednorodzinne.
K.S.: Albo agroturystyki.
M.S.: Ale jeżeli chcielibyśmy wybudować szkołę czy jakikolwiek budynek użyteczności publicznej ze słomy, to nie jest możliwe, bo z punktu widzenia prawa słoma nie jest materiałem budowlanym, tylko materiałem jednostkowym.
K.S.: Ale tylko w Polsce tak jest, bo w Skandynawii czy Francji powstają wielokondygnacyjne budynki ze słomy czy z betonu konopnego.
M.S.: Tak, na przykład najwyższy budynek ze słomy ma 7 kondygnacji, a największy to jest chyba szkoła w Paryżu, która ma 5400 metrów kwadratowych. Więc jest jeszcze dużo rzeczy, które można w Polsce zrobić, no i staramy się podpatrywać, jak to wszystko się rozwija na Zachodzie – w Niemczech, Francji, Anglii.
K.S.: Przeszkody prawne to jedna rzecz. Do tego dochodzą różne mity na temat słomy.
Na przykład jakie?
M.S.: Najczęstszy jest chyba ten, że dom ze słomy jest łatwopalny.
K.S.: Tu czasem stosujemy takie porównanie do książki i kartki papieru – książka nie spłonie tak szybko jak kartka.
M.S.: Luźna słoma pali się bardzo szybko, ale w takiej formie bardzo mocno sprasowanej, gdzie nie ma dostępu powietrza i otynkowanej, palność jest bardzo niska.
Drugi mit to są myszy – ludzie często myślą, że jak wybudują taki dom, to zostanie on szybko zjedzony przez gryzonie.
Oczywiście też tak nie jest, bo w dobrze wykonanym domu myszy tak naprawdę nie mają dostępu do słomy. Chyba, że po drodze popełni się jakiś błąd.
K.S.: Często w takich domach w ogóle nie widać, że one są wybudowane w technologii naturalnej. Ale ja myślę, że to się po prostu czuje. To jest takie poczucie, że jesteś w środku, ale trochę jakby się było na zewnątrz, w naturze. Nie czuję, że jestem w zamkniętej puszce. Te domy oddychają.
M.S.: Jeżeli idzie o formę architektoniczną, to często tak jest, że przechodząc koło takiego domu, można w ogóle nie zauważyć, że to jest dom naturalny, bo forma, standard wykonania i wykończenia nie odbiegają jakością i estetyką od standardowych, konwencjonalnych budynków nowoczesnych.
K.S.: Dlatego mówimy, że sama technologia nie zmienia wszystkiego. Często myślimy o tym, czy budujemy dom, który faktycznie spełnia nasze potrzeby. Dlatego Marian też mówi, że jak np. ludzie budują dom dla dwóch osób, który ma 100 m2...
M.S.: Czasami ma nawet 300 m2. I to też jest ważne zagadnienie. Oczywiście dom powinien przede wszystkim spełniać nasze potrzeby, ale dążmy też do t minimalizmu w formie i w wielkości.
Bardzo ciekawy jest też ruch tiny houses, czyli takich małych domków, które mają po 20 m2. I jeżeli są dobrze urządzone, to spokojnie dla dwu-trzyosobowej rodziny wystarczają.
K.S.: Będziemy też o tym mówić na Festiwalu.
M.S.: Tak, bo to jest bardzo ciekawy nurt. Trochę się w nim kwestionuje takie utarte poglądy, że jak już budować, to od razu 200 metrów.
K.S.: Widzimy, że młodzi ludzie najczęściej szukają czegoś małego. To też jest tak, że nie wszyscy chcą tyle wydawać, nie mają też bardzo dużych pieniędzy. Fajnie by było, gdybyśmy mogli budować domy bez kredytu. Myślę, że dlatego wielu ludzi kieruje się w stronę takich małych form naturalnych. Myślą o swoich potrzebach i rozumieją, że właściwie nie potrzebują czegoś wielkiego.
To jest bardzo ciekawe, co o tym kredycie powiedziałaś, bo to na wielu poziomach można rozpatrywać. Z jednej strony jako budowę bez kredytu finansowego, a z drugiej – bez zaciągania poprzez budowę kredytu u Ziemi.
M.S.: To, co dla mnie jest ważne, to że staram się myśleć o pełnym cyklu życia produktu, jakim jest dom. To znaczy, że kiedyś on już przestanie spełniać swoją funkcję i pytanie: co wtedy? I to jest już raczej taki temat, który nie będzie nas dotyczyć, bo buduje się na kilkadziesiąt lat. Raczej ten problem zostawiamy swoim dzieciom. Ja na przykład nie chciałbym zostawić swoich dzieci z górą toksycznych odpadów, z którą nie wiadomo później co zrobić i najprawdopodobniej to wszystko potem trafi na śmietnisko. Staram się używać takich materiałów, które nawet jeżeli ten budynek nie będzie rozebrany, tylko po prostu się zawali i zostanie, to się odbędzie z niewielką szkodą dla środowiska, bo większość tych materiałów to są materiały organiczne, które spokojnie mogą wrócić do ekosystemu. Odnośnie kredytu u planety, to ślad ekologiczny przeciętnego Polaka pokazuje, że zużywamy prawie dwa razy tyle zasobów ziemi, niż mamy do dyspozycji. To, w jaki sposób budujemy i mieszkamy ma w tym spory udział.
Zmierzając do podsumowania – na festiwalu planujecie dyskusję o tym, czy budownictwo naturalne jest odpowiedzią na współczesne problemy globalne. Jaka jest wasza odpowiedź na to pytanie?
M.S.: Często podkreślamy, że sama zmiana technologii budowy domu jeszcze niewiele zmienia i nie rozwiąże wszystkich globalnych wyzwań. Że to jest zmiana, która powinna być bardziej kompleksowa. W miejscu, w którym jesteśmy teraz jako ludzkość, już niedługo będzie się musiał zmienić nasz cały styl życia. Będziemy musieli zapomnieć o takim konsumpcjonistycznym stylu, jaki mamy teraz. I mam wrażenie, że wraz z budową naturalnego domu, często ludzie to odkrywają dopiero w trakcie. Ze zmianą sposobu mieszkania zmienia się styl życia, bo zmienia się też praca; to, jak jemy; skąd kupujemy żywność; jak się troszczymy o siebie nawzajem, o zwierzęta, o środowisko. Staramy się zaszczepiać u ludzi myślenie nie tylko o technologii budowy, tylko właśnie o zmianie całościowej stylu życia na bardziej zrównoważony.
Oczywiście mam poczucie, że architektura bardzo na nas wpływa, w budynku, w którym mieszkamy, spędzamy (różne są szacunki), ale czasami podaje się, że nawet 90% życia. To na pewno jest ważne. Ale spróbujemy też w większym gronie specjalistów odpowiedzieć na to pytanie – zobaczymy, czy nam się uda na festiwalu.
K.S.: Zmian można dokonywać w każdym obszarze, ale w budownictwie są one bardzo potrzebne.
M.S.: Faktycznie, budownictwo to jest taka branża, która pochłania bardzo dużo surowców, energii i wiąże się z bardzo dużą emisyjnością dla środowiska. I konwencjonalne budownictwo bardzo mocno bazuje na paliwach kopalnych, od których wiele krajów próbuje już odchodzić. Więc budownictwo naturalne jest taką szansą, żeby dalej budować dobrze, po prostu bazując na innych materiałach, nie emitując tyle gazów cieplarnianych do atmosfery.
Co za jakiś czas, kiedy te surowce zaczną się wyczerpywać, może okazać się jedyną odpowiedzią.
M.S.: Pewnie tak kiedyś będzie. Staramy się przystosowywać się do tej zmiany stopniowo, żeby to nie było takie bardzo wymuszone i drastyczne w przyszłości. Póki co nasz rynek jest taki, że te konwencjonalne, najczęściej stosowane materiały są bardzo uciążliwe dla środowiska.
K.S.: Chciałam powiedzieć o tym, o czym kiedyś ty mówiłeś, że najbardziej ekologiczny budynek to jest taki, który już jest. Fajnie jest budować nowe budynki naturalne, ale też myślę, że dużą przyszłość ma modernizacja tych, które już istnieją. Ważne, żeby o tym myśleć.
M.S.: Jeśli się popatrzy na typowy krajobraz wsi albo miasta, to obok wielkich wybudowanych wieżowców, często są opuszczone kamienice, czy obok nowo wybudowanych nowoczesnych domków jednorodzinnych na wsi, są jakieś stare gospodarstwa, które jeszcze teraz nadają się do remontu, ale za chwilę już nie będą. To też jest bardzo ciekawy nurt i często jest to ekonomicznie uzasadnione – czasami można bardzo tanio kupić nieruchomość z budynkami i warto je remontować, a nie od razu budować nowe.
A jeszcze wracając do samego Festiwalu, to kogo chcielibyście na niego zaprosić? Czy to jest taka impreza branżowa, dla ludzi, którzy już budują i po prostu poszerzają swój warsztat, czy też może na nią przyjść każdy?
M.S.: W zasadzie może przyjść każdy, bo kwestia mieszkania dotyczy absolutnie każdego. Budownictwo naturalne tak naprawdę da się zastosować, mieszkając w bloku w mieście i budując dom na wsi. Festiwal to jest tak naprawdę impreza dla wszystkich, którzy chcą się nauczyć czegoś nowego i dowiedzieć się, jak można w taki zrównoważony i zdrowy sposób mieszkać. Będziemy tam podejmować tematy bardzo różne. Głównie to będzie budowa domu, ale tam będą też tematy, które będzie można spokojnie zastosować, remontując mieszkanie czy kupując stare gospodarstwo czy siedlisko na wsi. Zapraszamy więc osoby, które w planach bliższych lub dalszych mają budowę czy remont, a także te osoby, które działają w branży budownictwa bo będziemy chcieli pokazać, jakie możliwości daje ten rynek, i że to jest dziedzina, która się bardzo mocno rozwija. Cała branża polska spotyka się tam w jednym miejscu i będą tam zarówno osoby, które już wybudowały naturalny dom i w nim mieszkają, będą te, które zajmują się na przykład naukowo materiałami, będą architekci, wykonawcy i sympatycy.
Sama się poczułam zachęcona, żeby dotrzeć.
M.S.: Zapraszamy serdecznie.
Marian Smiatek – pasjonat budownictwa naturalnego, lubi je stosować, uczyć i o nim opowiadać. Od kilku lat mieszka na wsi i remontuje stare siedlisko. Pracuje w Fundacji Cohabitat, jest członkiem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Budownictwa Naturalnego, a od roku tata Marysi.
Krystyna Stawicka – od 2012 r. pracuje jako koordynatorka projektów w organizacjach pozarządowych. Swoimi umiejętnościami wspiera projekty i ludzi, którzy mnie inspirują. Mieszka na wsi w gronie znajomych i rodziny, gdzie uczy się jak być pożyteczną dla środowiska, odczuwając jednocześnie komfort i radość życia.
Ogólnopolskie Stowarzyszenie Budownictwa Naturalnego zrzesza osoby, firmy i instytucje działające na rzecz popularyzacji budownictwa naturalnego w Polsce. OSBN zajmuje się prowadzeniem badań przy współpracy z ośrodkami naukowo-badawczymi oraz edukacją w zakresie celów i możliwości naturalnego budownictwa w Polsce i na świecie.
W dniach 18-19 maja 2019 r. w Łodzi odbędzie się organizowany przez Stowarzyszenie, Festiwal Naturalnego Budowania, stanowiący platformę wymiany wiedzy i doświadczenia dla profesjonalistów i sympatyków budownictwa naturalnego.
Więcej: festiwal.osbn.pl, facebook.com/events/801057140271380/