Prostota
Okruchy ekozoficzne
Kiedyś życie było proste, różnorodne i złożone zarazem. Dzisiaj jest coraz bardziej skomplikowane, ubogie i jednowymiarowe. Tracimy bezpowrotnie różnorodność biologiczną na rzecz monokultur gatunkowych i genowych, tracimy różnorodność kulturową z bogactwem języków, tradycji i zwyczajów na rzecz unifikacji i standaryzacji. A nasze życie staje się coraz bardziej skomplikowane, gubi zwyczajność i prostotę.
„Jak daleko odszedłeś/ od prostego kubka z jednym uchem/ od starego stołu ze zwykłą ceratą/ od wzruszenia nie na niby/ od sensu/ od podziwu nad światem (…)” – pisze Jan Twardowski.
Bardzo dawno temu wychodziliśmy do lasu, na łąki i nad wodę, by szukać czegoś do jedzenia. Nasza dieta oparta na roślinach: liściach, korzonkach, nasionach, kłączach, owocach; ponadto na owadach i sporadycznie mięsie była kompletna i pełna. Wystarczały do tego dwie ręce i nogi, głowa na karku oraz umiejętność współpracy w grupie. Cała ta aktywność zajmowała od 4 do 6 godzin dziennie. Dzisiaj odpalamy auto i jedziemy do supermarketu, by zrobić zakupy. Może się wydawać, że zajmuje nam to chwilę w porównaniu z aktywnością łowców i zbieraczy. Ale żeby dzisiaj w ten sposób zrobić zakupy, wpierw musimy ciężko pracować nierzadko po kilkanaście godzin dziennie, by zarobić na samochód, benzynę i OC. Inni muszą ciężko pracować, by zbudować płaskie drogi, po których nasz samochód może jeździć. Żeby zbudować drogi, trzeba mieć maszyny, surowiec w postaci asfaltu i innych dodatków. Żeby to wszystko mieć, trzeba zbudować fabryki, kopalnie, rafinerie, laboratoria i całą skomplikowaną infrastrukturę ekonomiczną. Towarzyszą temu wszystkiemu zawiłe procedury, przepisy, instrukcje, porozumienia, regulaminy, które zrozumiałe są tylko dla wtajemniczonych. Ta gęsta tkanka cywilizacyjnych rozwiązań pęcznieje jak ciasto na drożdżach, odbierając nam poczucie sprawstwa i związku z tym, co pierwotne i organiczne. Każdy kolejny wynalazek i unowocześnienie dokłada swoją cegiełkę do naszego oddzielenia od tego, co proste, bliskie ziemi, bliskie życiu. Ostatecznie na tym ołtarzu nowoczesności kładziemy spokój umysłu, wolny czas, zdrowie i poczucie naszego związku z innymi i Ziemią.
Pod tym biegiem na oślep prawdopodobnie czai się lęk przed cierpieniem, przed konfrontacją z prostym życiem, które może nieść ból, niepewność i wysiłek. To dlatego nasi dalecy przodkowie w końcu zrezygnowali z tułania się po lasach na rzecz osiadłego trybu życia z koniecznością uprawy roli i hodowli zwierząt. Ta rewolucja okupiona została jednak potężnym kosztem w postaci przymusu ciężkiej pracy i nieustannego lęku przed utratą zgromadzonych dóbr. Błędne koło zostało wprawione w ruch i nie można go już zatrzymać. Wydaje się, że jesteśmy skazani na nieustanne rozwiązywanie problemów, których powodem są udogodnienia cywilizacyjne. I brniemy dalej w przepaść, której krawędź aż nadto jest już widoczna.
Yuval Noah Harari w książce „Sapiens” pisze, że rzekome korzyści z rewolucji agrarnej są największym kłamstwem w historii ludzkości. Podobny wydźwięk ma biblijna historia wypędzenia człowieka z raju. Na odchodne Bóg rzuca pierwszym rodzicom, że odtąd mężczyzna będzie ciężko pracować w pocie czoła, a kobieta rodzić w bólach. To pierwsze koszty bycia cywilizowanym człowiekiem.
Jakkolwiek powrót do raju jest już niemożliwy, to tęsknota za niewinną prostotą życia drzemie gdzieś w nas nieustannie. Słychać ją np. w słowach Jezusa, który mówi w „Kazaniu na górze”: „Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich”.
Troski, zmartwienia, zabezpieczanie się na zapas i ponad miarę – lęk. To właśnie oddziela nas od prostoty życia. A życie chce po prostu żyć i robi to najlepiej, gdy mu w tym nie przeszkadzamy. Przyzwolenie, ufność, gotowość do przyjęcia tego, co jest – co przychodzi – pozwalają na powrót do prostego życia.
Mam już wszystko – czas odpuścić, odpocząć, powrócić do tego, co organiczne, niewymuszone, proste. To właśnie w tej zwyczajnej chwili jest bogactwo, które przekracza wszelkie wynalazki wymyślone przez cywilizację.
Ryszard Kulik