DZIKIE ŻYCIE

Wirus kontra wirus

Robert Jurszo

Polska bez polowań

„W związku z pandemią koronawirusa, stanem epidemii, wstrzymane zostały wszystkie polowania zbiorowe. Ograniczono także odstrzał sanitarny dzików w Wielkopolsce” – przeczytałem „Głosie Wielkopolskim” 21 marca1. Okazuje się, że koronawirus SARS-Cov-2 krzyżuje również rządowe plany walki z ASF. Ta od trzech lat sprowadza się głównie do masakrowania dzików na obszarze całego kraju strzelbami Polskiego Związku Łowieckiego.

Zresztą, sami myśliwi chyba do końca nie wiedzą, czy mogą iść na polowanie. Wprowadzone 25 marca 2020 r. przepisy ograniczające swobodę poruszania się mówią o tym, że można dojeżdżać do pracy a także przemieszczać się w związku z wolontariackimi obowiązkami na rzecz walki z koronawirusem. Jest jeszcze trzecia kategoria spraw, która pozwala na wyjście z domu – „niezbędne codzienne potrzeby”. Okazuje się, że w zamyśle rządu jest ona niezwykle pojemna, bo mieści się w niej nie tylko robienie zakupów, ale też spacerowanie po lesie. Ale czy można do niej zaliczyć polowania?


Dzik. Fot. Radosław Sawicki
Dzik. Fot. Radosław Sawicki

Zgryz ma z tym sam Polski Związek Łowiecki, bo przesłał w tej sprawie zapytanie do rządu i ministerstw, czy te specjalne, wymuszone powagą chwili, regulacje zezwalają na odstrzał sanitarny dzików i szacowanie szkód łowieckich w terenie. A ponieważ odpowiedzi jeszcze nie dostał, to na razie odpowiedział sobie sam. „Odstrzał sanitarny, wspierający polskie rolnictwo, a zwłaszcza walkę z epidemią ASF, jest istotnym powodem do opuszczania domu” – czytamy na stronie Związku2.

Trudno powiedzieć, ilu myśliwych zostanie w domach, dając dzikom moment wytchnienia. W Wielkopolsce władze samorządowe już się martwią, bo planowały w ostatnim czasie uśmiercenie pięciu tysięcy zwierząt, co w tej sytuacji raczej się nie uda. Nic więc dziwnego, że antymyśliwski internet się cieszy. Okazało się, że śmiertelny dla ludzi wirus może ocalić niejedno dzicze życie.

Jest w tym wszystkim i łyżka dziegciu. Bo, jak przyznały służby weterynaryjne, nie ma chętnych do przeczesywania lasów w poszukiwaniu martwych dzików. A przecież tzw. nadzór bierny jest kluczowy. To dzięki niemu usuwa się zabite przez wirusa afrykańskiego pomoru świń zwierzęta ze środowiska. Jak przypominał prof. Zbigniew Pejsak, niekwestionowany autorytet w sprawie ASF, głównym rezerwuarem wirusa i jego wektorem są dziki martwe a nie żywe. Dlaczego? Bo żywy dzik chory na ASF długo nie pożyje ani nie przemieści się na dużą odległość – co najwyżej dwa-trzy kilometry od momentu zarażenia. Ale gdy już umrze, to jego rozkładające się tkanki zanieczyszczą glebę wirusem na okres blisko pół roku. I rozwloką je po okolicy jeszcze padlinożercy. Może być więc tak, że jak już ustanie pandemia – a nie wiadomo, kiedy to się stanie – to nagle się okaże, że lesie zalega całkiem sporo zawirusowanych, dziczych zwłok.

Jest w tej sytuacji pewnego rodzaju paradoks. Choć jeden wirus przeszkadza w zwalczaniu drugiego, to mają one ze sobą coś wspólnego: do powstania jednego i drugiego rękę przyłożył człowiek.

ASF ma w Polsce opinię choroby w pierwszej kolejności dzików, która dopiero „przechodzi” na świnie domowe. Tymczasem, o czym w zasadzie się nie mówi, afrykański pomór świń to choroba, która zrodziła się w hodowlach trzody chlewnej. A tych przecież nie założyły świnie, ale ludzie. Obecność wirusa w przyrodzie ma charakter wtórny.

Z kolei wywoływana przez koronawirusa SARS-Cov-2 choroba COVID-19 wzięła się z tzw. mokrego targu w chińskim Wuhan. Sprzedaje się tam żywe i martwe zwierzęta – te dzikie, i te udomowione. Świnie stoją obok klatek z cywetami, kury obok węży a piżmaki tuż przy ropuchach i rybach. Zwierzęta często zabija się na miejscu, na oczach klientów, w warunkach skrajnie niehigienicznych. Na mokrym targu stykają się ze sobą zwierzęta, które nigdy nie spotkałyby się w naturze. A to doskonała okazja do przekazywania sobie wirusów, które mutując mogą znajdywać nowych gospodarzy i przenosić się między gatunkami. Również na człowieka.

Znaleźliśmy się więc dziś w sytuacji, w której walka z jedną chorobą utrudnia walkę z drugą. A każda z nich, w pewnym sensie, jest zawiniona przez nas. Chciałbym wierzyć, że głęboko zrozumiemy, że to, jak traktujemy zwierzęta, ma wpływ również na nasze bezpieczeństwo zdrowotne i ekonomiczne. I to na poziomie globalnym.

Robert Jurszo

1. „Pandemia koronawirusa utrudniła odstrzał dzików w Wielkopolsce. Walka z ASF w cieniu walki z koronawirusem”, „Głos Wielkopolski”, 21 marca 2020 r., gloswielkopolski.pl/pandemia-koronawirusa-utrudnila-odstrzal-dzikow-w-wielkopolsce-walka-z-asf-w-cieniu-walki-z-koronawirusem/ar/c8-14870497.
2. pzlow.pl/odstrzal-sanitarny-istotnym-powodem-do-opuszczania-domu