DZIKIE ŻYCIE

Byk marzenie

Robert Jurszo

Polska bez polowań

Wstyd się przyznać, ale nigdy nie byłem na rykowisku. Albo może inaczej: wiele razy byłem w lesie w czasie jelenich godów i wsłuchiwałem się w przeciągłe porykiwania byków, ale pech chciał, że nigdy nie byłem świadkiem samczych walk o samice. Te oszałamiające spektakle znam jedynie z opowieści znajomych fotografów przyrody, ich zdjęć oraz filmów. Wielu z nich, i nic dziwnego, wyczekuje rykowiska, bo to okazja do niesamowitych ujęć i, co dla wielu z nich nawet ważniejsze, niezapomnianych wrażeń.


Fot. Božidar Radišič
Fot. Božidar Radišič

A propos niezapomnianych wrażeń. Nurkując w czeluściach łowieckiego internetu zagnało mnie na myśliwską stronę Andrzeja Otrębskiego, pełną różnych myśliwskich wspomnień i opowieści z polowań. Jest tam również tekst „Rykowisko – misterium myśliwskie”1 z 2011 r. zapis wspomnień z próby ustrzelenia, jak pisze autor, „byka marzenie” oraz garść ogólnych refleksji na temat polowania podczas rykowiska.

„Po kilku intensywnych rykowiskach w naszym leśnym obwodzie w Rudach doszedłem do wniosku, że w tym czasie nie chodzi o strzelenie byka, a o przeżywanie emocji jakie towarzyszą myśliwemu, który włącza się w rozgrywkę pomiędzy jeleniami” – pisze autor. Potem zaznacza, że w tamtym czasie zaczął już przeżywać rykowisko jako „swego rodzaju obrząd myśliwski, w którym głównie chodzi o spotkanie z wymarzonym bykiem, a strzał jest tylko zwieńczeniem łowieckiej przygody” (pisownia oryginalna). „Głównie”, ale nie „tylko”, bo kilka akapitów niżej myśliwy skrzętnie jednak dodaje, że choć „pozyskanie zwierza podczas godów [...] jeleni jest najmniej istotnym czynnikiem, ale jednak ważnym dla myśliwego”. W tle, między bardziej refleksyjnymi akapitami, mamy opowieść o zakończonych niepowodzeniem próbach upolowania starego byka. Otrębski jednak się nie łamie i przekonuje, że jeśli myśliwy nauczy się przeżywać rykowisko jako „myśliwskie misterium”, to będzie one udane „nawet jeśli nie zdobędziemy upragnionego trofeum”.

Nie wiem, na ile przemyślenia Otrębskiego są reprezentatywne dla reszty myśliwych. Chyba jednak w małym stopniu, skoro tyle energii włożył w wyjaśnienie kolegom po strzelbie, że zabicie jelenia podczas rykowiska nie jest wcale najważniejszą sprawą, bo liczy się głównie możliwość uczestnictwa w przyrodniczym spektaklu. Więc wygląda na to, że nie dla wszystkich jest to takie oczywiste.

Ale chyba każdego, kto styczności z polowaniami nie miał, musi zaskakiwać, że w ogóle trzeba to komuś tłumaczyć. Że naprawdę ktoś może nie rozumieć, że kontakt z przyrodą nie musi być zapośredniczony przez lunetę myśliwskiej giwery. Że można na rykowisko po prostu przyjść, popatrzeć, zachwycić się jednym z najbardziej oszałamiających widowisk przyrody, jakie można oglądać w Polsce.

Problem ma jeszcze drugie, moralne dno. Otóż polowanie w okresie godowym wydaje się być jakąś wyjątkową podłością. Byki w tym okresie mniej orientują się na niebezpieczeństwa a bardziej koncentrują się na poszukiwaniu samic i, rzecz jasna, wypatrywaniu rywali. Przypominają w tym inne jeleniowate, sarny, które przez większą część roku są bardzo czujne i ostrożne, ale podczas godów, ogarnięte hormonalnym szałem, wydają się czasem w ogóle nie zwracać uwagi na ludzi. Jest więc w strzelaniu do zwierząt, które znajdują się w takim stanie, coś głęboko moralnie odstręczającego, czego nie jest w stanie przykryć nawet najbardziej sentymentalna i romantyczna narracja myśliwskiego piewcy łowieckich wrażeń. Nic dziwnego, że kilkanaście lat temu zrodziła się akcja „Rykowisko dla jeleni, nie dla myśliwych”2. Jej uczestnicy w zasadzie udaremnili niemal całkowicie rykowiskowe polowania na jelenie w Puszczy Białowieskiej.

Ale w opowieści Otrębskiego jest coś jeszcze, co razi mnie szczególnie a co wydaje mi się być jednak cechą charakterystyczną mentalności łowieckiej. Za egzaltowaną opowieścią Otrębskiego kryje się całkowicie przedmiotowy stosunek do zwierząt. Rykowisko i jelenie to jedynie funkcja przyjemności oraz związanej z nią egzaltacji. Jeleń jest atrakcyjny jedynie jako obiekt do podziwiania, albo trofeum, które w formie poroża bądź całej głowy można zawiesić sobie na ścianie. Trudno mi znaleźć tu cokolwiek z prostego, niemal dziecięcego zachwytu nad przyrodą, który w pierwszym odruchu nakazuje życie chronić a nie je odbierać.

Robert Jurszo

Przypisy:
1. lowiecki.pl/ao/kro/4/gwb11_2o.htm">http://lowiecki.pl/ao/kro/4/gwb11_2o.htm
2. Akcję „Rykowisko dla jeleni, nie dla myśliwych” zapoczątkowało Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot w 2008 r. puszcza.pracownia.org.pl/rykowisko.