Wołanie o integralną ekopsychologię
Ludzki umysł jest kluczem do rozwiązania największych problemów środowiskowych, przed którymi obecnie stoimy. To dlatego psychologia może wnieść ważny wkład w proces przemiany rzeczywistości. Ale z jakiegoś powodu, pomimo psychologicznej refleksji i psychoterapii, dzięki którym stajemy się coraz bardziej wrażliwi, świat ma się coraz gorzej.
Gdzie popełniliśmy błąd? Jak to jest, że dążąc do coraz lepszego życia pogrążamy planetę, która nas karmi i stanowi nasz jedyny dom? Destrukcja świata wokół może sugerować, że opanowało nas jakieś dziwne szaleństwo, ale przecież mało kto będąc o zdrowych zmysłach przyzna się do niepoczytalności. Wydaje się przecież, że działamy racjonalnie i podejmujemy najlepsze z możliwych decyzje. I nikt nie ma złych intencji. Tylko, że środowiskowe owoce, które rodzi cywilizacja są nie tylko gorzkie, ale wręcz trujące. To przede wszystkim zanikająca różnorodność biologiczna i zmiany klimatu. Każdy z nas się do tego przyczynia. Jeśli pytamy, dlaczego tak się dzieje, to wprost próbujemy sięgać do zakamarków psychiki oraz do procesów społecznych odpowiedzialnych za efekty w większej skali. Tak czy owak główny nurt psychologii w niewielkim stopniu odpowiada na te pytania i dylematy.
Być może współczesna psychologia jest częścią problemu, który próbuje rozwiązać. Wciąż w niewystarczającym stopniu przywołuje ona kontekst środowiska naturalnego do wyjaśniania różnorodnych ludzkich zachowań. Ciągle jeszcze traktujemy człowieka, jakby był zawieszony gdzieś w próżni, zajmujemy się oderwanymi mechanizmami i zjawiskami, nie dostrzegając, jaki mają związek z planetą, na której żyjemy. Prawdopodobnie skutkuje to wzmacnianiem przekonania, że człowiek oddzielił się od natury i nieźle sobie bez niej radzi. Konsekwencją takiego przekonania może być postępująca degradacja środowiska naturalnego, które traktujemy z obojętnością i niefrasobliwością.
Psychologia to za mało
Można powiedzieć, że w psychologii obecny jest silnie zakorzeniony antropocentryzm. Oczywiste jest, że psychologia skupia się na osobie ludzkiej. Jednak by dobrze zrozumieć człowieka, jego kondycję i rolę we współczesnym świecie, konieczne jest wyjście poza świat wyłącznie ludzki. Nie żyjemy na tej planecie sami. Adekwatny opis naszej sytuacji musi opierać się na czynnikach, które do tej pory były pomijane. Powietrze, woda, gleba, lasy, zwierzęta, rośliny oraz sieć wzajemnych zależności między poszczególnymi elementami środowiska a nami powinny stanowić kontekst, który służy do opisu nas samych. Bez tego nasz obraz jest niepełny. Jest również potencjalnie szkodliwy, ponieważ podtrzymuje iluzję oddzielenia, która jest jednym z podstawowych rysów współczesnej kultury oraz jednym ze źródeł kryzysu ekologicznego.
Theodore Roszak – pionier ekopsychologii uważa, że rdzeniem umysłu jest nieświadomość ekologiczna. Nieświadomość ta zawiera żywy zapis naszych głębokich i podstawowych związków ze światem, w którym zaspokajamy nasze potrzeby i który jest warunkiem naszego przeżycia. Są tu więc obecne nasze związki ze zwierzętami, roślinami, a także z nieożywionymi elementami środowiska: rzekami, górami, oceanami, powietrzem. Wypieranie tych związków i zależności jest prawdopodobnie najgłębszym źródłem szaleństwa w społeczeństwie przemysłowym. Jednocześnie otwarty dostęp do tej nieświadomości to warunek zdrowia człowieka.
Przed psychologią stoi zatem niezwykle ważne zadanie. Tak jak wcześniej celem tej nauki było dokładne opisanie człowieka i zrozumienie jego zachowania, tak teraz istotne jest zobaczenie istoty ludzkiej w kontekście jej zależności od Ziemi. Tak jak wcześniej celem terapii było uleczenie alienacji człowieka od siebie, od drugiej osoby czy od rodziny, grupy i społeczności, tak teraz jednym z celów terapii powinno być obudzenie wrodzonego poczucia współzależności i współistnienia z przyrodą.
Integralna teoria wszystkiego
Obok ekopsychologii ważnym źródłem inspiracji w poszukiwaniu nowej, integralnej wizji świata i człowieka jest psychologia integralna zaproponowana przez Kena Wilbera. Stanowi ona twórczą kontynuację nurtu określanego jako filozofia wieczysta. Wilber próbuje w swoim podejściu integrować różne systemy, filozofie i teorie, od wschodnich koncepcji psychologicznych i mistycznych po zachodnie, oparte na nauce, ale też i duchowości. Z tej mieszaniny różnych, czasami sprzecznych podejść ostatecznie wyłania się charakterystyczny wzorzec leżący u podstaw całej rzeczywistości. Jednym z istotnych aspektów tego nurtu jest wskazanie na schemat rozwoju świadomości, która stopniowo (podobnie jak inne wymiary rzeczywistości) przechodzi przez określone stadia, osiągając pełnię swojego potencjału. Proces ten obejmuje kolejno: materię, żywy organizm, umysł symboliczny, subtelną duszę, a wreszcie przyczynowego i niedualnego ducha. Przy czym każdy wyższy poziom przekracza i zawiera poziomy niższe, tak jak organizm zawiera komórki, komórki zawierają molekuły, a molekuły zawierają atomy.
Świat posiada strukturę integralną
Perspektywa ekopsychologiczna oraz psychologia integralna nawiązują jednocześnie do odkryć współczesnej fizyki i akademickiej ekologii uwypuklających relacyjny charakter wszystkich zjawisk. Fizycy podkreślają, że cząstki elementarne nie mają znaczenia jako odrębne całości, lecz należy je pojmować jedynie jako wzajemne powiązania między innymi cząsteczkami. Nie są to więc „rzeczy” w znaczeniu czegoś wyodrębnionego i stałego, a raczej relacje i związki, które są zmienne, nietrwałe i które można opisywać jedynie jako procesy zachodzące z określonym prawdopodobieństwem.
Podobnie jak w fizyce cząstek elementarnych wątpliwości budzi pojęcie niezależnej, wyodrębnionej jednostki fizycznej, tak na gruncie biologii problematyczne jest istnienie niezależnego organizmu. Współczesna ekologia opisująca przyrodę w kategoriach relacji i związków podkreśla, że organizmy są systemami otwartymi, które mogą funkcjonować i być rozumiane wyłącznie w odniesieniu do środowiska, z jego ożywioną (inne organizmy) i nieożywioną zawartością. Dowodzi to, że każdy element przyrody jest częścią większej całości i bez kontekstu tej całości nie może być pojmowany. Nic, co istnieje, nie jest wyłącznie samo w sobie. Raczej współistnieje, przenika, zależy, wchodzi w relacje z innymi elementami określonego układu. Poeta amerykański Lewis Thomas przekonuje, że „nie ma istot prawdziwie samotnych. Wszystkie stworzenia są w pewnym sensie związane z całą resztą i od niej zależne”.
Niezwykłe jest to, że obraz świata kreślony przez współczesną naukę nawiązuje wprost do intuicji naszych dalekich przodków oraz tradycyjnych wierzeń ciągle obecnych w społecznościach kultywujących swoje głębokie związki z Ziemią. W tym znaczeniu integralna ekopsychologia nie tylko opiera się na współczesnej nauce, ale też czerpie inspirację z duchowości ludów rdzennych.
Podstawową naturą człowieka jest jaźń ekologiczna
Jeśli rzeczywistość ma strukturę integralną, która wyraża się poprzez zależności i związki, to ludzka natura odzwierciedla ten sam schemat, który znajdujemy w świecie. Rdzeniem tej natury jest jaźń ekologiczna, czyli podstawowy wymiar naszej tożsamości wskazujący na nasze głębokie związki z całym światem.
Ważne są nie tyle osoby, ile relacje, jakie między nimi zachodzą. Relacje są czymś więcej niż prostą sumą osób, które je tworzą; są całością, która wyznacza kierunek rozumienia własnej jaźni. Zatem zakres i treść naszej tożsamości określone są poprzez relacje, jakie nawiązujemy ze światem zewnętrznym; nie tylko z ludźmi, ale ze wszystkim, co nas otacza. To nie tyle Ziemia choruje, ile nasza relacja z Nią jest niezdrowa. Patrząc z tej perspektywy, odkrywamy indywidualną odpowiedzialność za stan środowiska naturalnego, bowiem każdy z nas w jakiś sposób kształtuje swoją relację wobec tego, co na zewnątrz. Roszak podkreśla, że „płacz Ziemi za uwolnieniem jej od raniącego ciężaru cywilizacji przemysłowej jest naszym własnym płaczem za jakością i bezmiarem życia, który sprawia, że stajemy się pełną osobą – taką, jaką jesteśmy od narodzin”.
Cechą ekologicznej jaźni jest to, że zawiera również inne, bliskie nam osoby, istoty pozaludzkie, a nawet przedmioty. Dobrze wiemy, że gdy coś złego spotka kogoś, kto jest nam bliski, my również doświadczamy przykrych uczuć, tak jakby to nas bezpośrednio dotyczyło. Smutek, złość czy lęk możemy odczuwać też, gdy zostaje zniszczony jakiś cenny dla nas las, drzewo lub krzywdzone jest zwierzę.
W perspektywie ekopsychologicznej podkreśla się, że działania proekologiczne mające swoje źródło w ekologicznej jaźni nie wymagają dodatkowych uzasadnień. Nie jest konieczne odwoływanie się tutaj do norm prawnych, etycznych czy religijnych. Troszczymy się o Ziemię, nie dlatego, że tak należy, ale dlatego, że nie można tego nie robić. Analogicznie naturalną rzeczą jest to, że oddychamy (i nie potrzebujemy tutaj żadnych uzasadnień i norm). Dbając o przyrodę, dbamy o samych siebie w szerokim kontekście planetarnego życia.
Wyparcie jaźni ekologicznej
Zarówno integralna struktura świata, jak i jaźń ekologiczna stanowią najbardziej podstawowy wzorzec, który jest warunkiem zdrowia zarówno człowieka, jak i biosfery. Obecne czasy kryzysu ekologicznego oraz różnych zjawisk patologicznych w obszarze ludzkiej cywilizacji wskazują na wypieranie, negowanie i zaprzeczanie ekologicznej jaźni, czyli temu, czym w istocie jesteśmy. W tym znaczeniu wyparcie jaźni ekologicznej stanowi główne i podstawowe źródło choroby dzisiejszego świata i społeczeństwa. Przybiera to postać oddzielenia od własnego ciała, emocji, innych ludzi, miejsca (w znaczeniu fizycznej przestrzeni życia), biosfery i Absolutu.
Oddzielenie jest nieadekwatną i nadmiarową reakcją obronną wobec cierpienia
Cierpienie jest podstawowym doświadczeniem egzystencjalnym, a jego obecność jest częścią życia. Radzenie sobie z cierpieniem jest więc kluczowym procesem, który albo sprzyja życiu, albo powoduje wycofanie się z niego czy walkę z nim. Adekwatnym podejściem do problemu cierpienia jest zatem przyjęcie go jako nieusuwalnego elementu życia. Przeżycie cierpienia, w tym zgoda na własną śmiertelność, to wyznacznik dojrzałej postawy wobec życia. Wszystkie nadmiarowe próby unikania cierpienia są zaś źródłem jeszcze większego cierpienia. W ten właśnie sposób można spojrzeć na ludzką cywilizację, która jest projektem minimalizacji cierpienia, czyli stopniowego oddzielania się od potencjalnie groźnych warunków środowiskowych. Dążąc do rozwoju cywilizacyjnego za wszelką cenę, powodujemy jako ludzkość dramatyczne zmiany w środowisku, które ostatecznie zagrażają nam wszystkim. To cena, jaką płacimy za iluzję świata, w którym jest coraz mniej zagrożeń.
Oddzielenie kształtuje nieautentyczne i puste „ja”
Oddzielenie sprawia, że tracimy naszą prawdziwą naturę, naszą identyfikację z jaźnią ekologiczną, która zostaje zastąpiona przez niepełne, odizolowane od całości „ja”. Owo „ja” manifestuje swoją niekompletność i nieautentyczność na każdym z poziomów, na którym dochodzi do oddzielenia. Zatem „ja”:
- traci swoje zakorzenienie w ciele traktowanym jak obca maszyna,
- odcina się od trudnych emocji, upośledzając całokształt własnego doświadczenia afektywnego,
- izoluje się od ludzi, kładąc nacisk na własną wyjątkowość i indywidualizm,
- staje się zawieszone w przestrzennej próżni, pozbawiając się związku z miejscem fizycznym,
- zaprzecza swoim związkom z siecią życia, traktując siebie jako kogoś ponad innymi istotami,
- wreszcie odcina się od wymiaru duchowego, starając się przejąć totalną kontrolę nad rzeczywistością.
Tak oto rodzi się prawdziwie wolne, niezależne i wszechwładne, puste „ja”.
Puste „ja” prowadzi do niezrównoważonego systemu społeczno-ekonomicznego
Między strukturą „ja”, a dominującymi cechami kultury zachodzi szczególne sprzężenie. Z jednej strony potrzeby pustego „ja” kreują i wzmacniają określone aspekty rzeczywistości odpowiadające na zapotrzebowanie ludzi, a z drugiej te obiektywnie istniejące elementy kultury podtrzymują i pogłębiają charakterystyczne właściwości samego „ja”. Psycholog Philip Cushman dowodzi, że po drugiej wojnie światowej obserwujemy prawdziwy boom zupełnie nowych gałęzi przemysłu i elementów kulturowych, które stanowią odpowiedź na potrzeby pustego „ja”. Dotyczy to np. przemysłu kosmetycznego, rozrywkowego czy rozwoju tzw. kultury psychologicznej oferującej różnorodne ścieżki samodoskonalenia. Puste „ja”, które jest ciągle nienasycone, poszukujące znaczenia i nastawione na maksymalizowanie własnej przyjemności, staje się podstawowym czynnikiem inicjującym i uzasadniającym obecnie dominujący model ekonomiczny. Model ten oparty na hiperkonsumpcji jest podobnie niezrównoważony jak struktura „ja”, której ma służyć.
Rozpoznanie oddzielenia i ponowna integracja
Puste „ja” i towarzyszący mu niezrównoważony system społeczno-ekonomiczny wymagają głębokiej i natychmiastowej przemiany, jeśli nie chcemy, by obecne procesy doprowadziły do planetarnej katastrofy. Niezależnie od tego, czy taka zmiana jest możliwa w wymiarze globalnym, ekopsychologia integralna wskazuje na podstawowy warunek do spełnienia przez konkretnego człowieka. Tym podstawowym warunkiem jest rozpoznanie, że nasz problem polega na przekonaniu, że jesteśmy kimś innym, niż w istocie jesteśmy. Zaprzeczanie i wypieranie naszej ekologicznej jaźni tworzy iluzoryczną strukturę naszego charakteru. Bez rozpoznania tej iluzji żadna zmiana nie jest możliwa.
Ekologiczna/integralna terapia i edukacja
Warunkiem zmiany obecnej niekorzystnej sytuacji jest konfrontacja z oddzieleniem traktowanym jako podstawowa iluzja „ja”. Może się to zdarzyć w oparciu o psychoterapię i edukację. Najważniejszym, wstępnym warunkiem skuteczności tych podejść jest rozpoznanie faktu, że mamy problem, z którym sobie nie radzimy. Ta konstatacja jest niezwykle ważna, ponieważ stanowi pierwszą próbę konfrontacji z własnym cierpieniem, które prawdopodobnie stało się nie do zniesienia. W procesie psychoterapii pacjent ostatecznie konfrontuje się ze swoim fałszywym „ja”, stopniowo odkrywając jego złudny charakter i integrując treści, które do tej pory były odrzucane jako bolesne i zagrażające. W kontekście jaźni ekologicznej odrzucone treści z jednej strony dotyczą własnych nieakceptowanych cech oraz emocji, z drugiej zaś naszego pierwotnego związku z całą biosferą.
Podejście psychoterapeutyczne daje możliwość prawdziwe gruntownej zmiany w zakresie naszego stosunku do siebie i świata. Ze względu na wymagania stawiane terapii nie jest to propozycja, którą można wykorzystać na masową skalę. W takim przypadku możemy jednak zaproponować ekologiczną/integralną edukację, która zmierza do podobnych celów, wyrastając z takich samych założeń i korzystając z nieco innych środków. Na gruncie edukacji zatem będziemy oczekiwać przede wszystkim konfrontacji z objawami kryzysu ekologicznego oraz z własnym cierpieniem, które jest odpowiedzią na ogromną skalę zniszczeń dokonywanych przez człowieka w środowisku naturalnym.
Potrzebujemy przyrody, bo nią jesteśmy
Przekraczając oddzielenie od siebie, innych i przyrody, ponownie stajemy się całością. A dzięki temu możemy poszerzyć swoje „ja” o elementy środowiska i spontanicznie troszczyć się o nie jak o siebie samego. Możemy zaprzestać ujarzmiania świata i nadmiernej kontroli naturalnego procesu, przyjmując z większą ufnością to, co przynosi życie. Możemy bardziej otworzyć się na dzikość, która jest źródłem życia. Możemy mieć głębokie poczucie przynależności do sieci życia, dzięki czemu przekroczymy poczucie osamotnienia. Możemy zrezygnować z antropocentrycznej uzurpacji i z większym szacunkiem odnosić się do innych pozaludzkich istot. Możemy w końcu odkryć, że mamy już wszystko, by być pełnymi oraz szczęśliwymi osobami i zrezygnować z szaleńczego pędu do konsumowania więcej i więcej.
Potrzebujemy przyrody, by żyć w pełni. Potrzebujemy jej, bo nią jesteśmy.
Ryszard Kulik