O ludziach i wilkach. Rozmowa z Anną Maziuk
Skąd pomysł na napisanie książki na temat wilczy?
Anna Maziuk: Wilki zawsze wzbudzały we mnie jakieś pierwotne, silne emocje. Mój pierwszy kontakt z ich wyciem i tropieniami miał miejsce w grudniu 2014 r. w Beskidzie Żywieckim. Wtedy, podczas warsztatów dla brytyjskich studentów ekologii bardzo dużo dowiedziałam się o tych drapieżnikach. Uderzyło mnie, że wzbudzają w ludziach tak dużą niechęć i fascynację jednocześnie. Poczułam, że chcę o nich opowiedzieć, choć trochę odczarować zaklęte w bajkach mity. Kilka lat zajęło mi podążanie ich tropami, gromadzenie wiedzy, próba zrozumienia tego, jak żyją, zanim odkryłam, co tak naprawdę chcę przekazać. Był koniec 2018 r. Wtedy zaczęłam szukać sposobów na realizację tego pomysłu.
Dla znających nasz miesięcznik lektura „Instynktu” może okazać się bardzo swojska. Znajduje się w niej bowiem sporo osób, tematów, które pojawiają się w „DŻ”. Można odnieść wrażenie, że to książka bardziej o ludziach zajmujących lub związanych z wilkami niż o samych wilkach. Czy to był celowy zabieg?
I tak, i nie. To faktycznie opowieść i o wilkach, i o ludziach. Nasz stosunek do danego zwierzęcia, całego gatunku, dowolnego fragmentu przyrody, bardzo dużo mówi o nas samych – jako konkretnych osobach, jako społeczności, narodzie, grupie. Chciałam pokazać nam wszystkim rodzaj lustra, zwierciadła, w którym możemy się przejrzeć i spróbować szczerze odpowiedzieć na pytanie: dlaczego wilk budzi w nas tyle skrajnych emocji?
I dlaczego budzi tyle emocji?
Projektujemy na niego swoje lęki, niepokoje. Utożsamiamy z ciemnym lasem, w którym czai się niebezpieczeństwo. To ten Obcy, Inny, którego nie znamy, nie rozumiemy, więc zapewne nam zagraża. A z prozaicznych kwestii – chodzi o konflikt interesów i o to, kto ma władzę. Wilki wymykają się spod kontroli, są poza tym, czym człowiek „zarządza” i „gospodaruje”, to dla niektórych jest nieznośne. Jedni chcą wilki zabijać, żeby mieć z tego zyski i poczucie świetności, inni wkurzają się, że mają przez nie więcej pracy (hodowcy), jeszcze inni upatrują w nich mityczne zwierzęta, których duchy prowadzą nas we wszechświecie. To ciężka rola – mieć na sobie tyle różnych, często sprzecznych projekcji i oczekiwań.
W ostatnich kilku latach w Polsce wydanych zostało wiele książek na temat wilków np. „Mądrość wilków” Elli H. Radinger, „Wilczyca” Nateʼa Blakeslee`a czy niedawno „O wilkach i ludziach” Barryʼego Lopeza. Co ją wyróżnia w porównaniu ze wskazanymi?
„Instynkt” jest osadzony przede wszystkim w polskiej rzeczywistości. „Wilczyca” była dla mnie inspiracją o tyle, że Blakeslee pokazał kontekst społeczno-polityczno-ekonomiczny wokół wilków w Stanach Zjednoczonych. Czegoś takiego brakowało w Polsce. Wydano wiele świetnych książek o tych drapieżnikach, ale żadna nie rozwikłała w pełni tego, dlaczego to właśnie wilka wybraliśmy na bestię, uosabiającą całe zło.
Książka Barryʼego Lopeza ukazała się dopiero pod koniec września, czyli zaledwie tygodnie przed premierą „Instynktu”. On również szkicuje zarys nieuchwytnej, dzikiej natury wilka w krajobrazie ludzi, którzy mają z nim do czynienia.
Szacuje się że rocznie ginie około 150 wilków. Kto stoi za tymi śmierciami? I dlaczego wciąż tak rzadko wyłapywani są sprawcy zabijania wilków?
Ta liczba dotyczy wilków, do których nielegalnie celowano z broni palnej albo które wpadły we wnyki. Do tego trzeba doliczyć te, które odchodzą z powodu chorób, pasożytów etc. (nie znamy liczb) oraz ofiary potrąceń przez rozpędzone auta, a to ponad 60 osobników rocznie.
Sprawcy nie są skazywani z kilku powodów. Po pierwsze, wilcze zwłoki rzadko są znajdowane. Częściej dochodzi do tego, jeśli zwierzę nosiło obrożę telemetryczną. Badacze przeprowadzili niedawno analizę osobników, które takie obroże miały. Z szesnastu, sześć zostało nielegalnie zastrzelonych! To pokazuje, jak duża faktycznie jest skala tego procederu. Kolejny powód to luki w przepisach, brak funduszy i przeszkolonych służb, które skutecznie dochodziliby prawdy na temat zdarzeń z udziałem wilków. Brak porządnych wizji lokalnych. Te sprawy kończą się umorzeniem, bo zwykle brakuje w nich dowodów. Sprawcy zacierają ślady dokonanych przez siebie czynów, a jeśli nie ma świadków albo kuli, nie można udowodnić winy. I tu koło się zamyka.
Jak Ty postrzegasz rolę wilków w środowisku?
Jest nieoceniona! Wilki są lepszymi niż jakikolwiek myśliwy z najlepszymi celownikami optycznymi, noktowizją i szybką bronią – łowcami, bo dzięki swoim niezwykle czułym zmysłom, wyczuwają choroby swoich ofiar. Dodatkowo, sprawdzają ich kondycję, przeganiając je najpierw kawałek, jeśli są zdrowe i szybkie, często rezygnują z pościgu. W ten sposób eliminują ze środowiska nie najsilniejsze i najbardziej dorodne jelenie czy dziki, ale przede wszystkim najsłabsze, co pomaga utrzymać populacje tych zwierząt w zdrowiu. Jelenie, które żyją w głębi dzikich lasów zamieszkanych przez wilki, są o wiele bardziej czujne i mniej zgryzają młode drzewka. Do tego całe szeregi padlinożerców żywią się resztkami tego, co wilki upolują. A to tylko ułamek ich ekosystemowej roli (nie wspominając o sferze ducha!), a przecież ekosystemy w taki a nie inny sposób były kształtowane przez ewolucję przez miliony lat!
Z jakim odzewem spotkała się twoja książka?
Okazało się, że ludzie czekali na taką książkę. Jestem pod wrażeniem tego, jak wiele zupełnie obcych osób pisze do mnie z podziękowaniami. To naprawdę budujące, pokazuje, że wilki są dla ludzi ważne. Daje nadzieję.
Anna Maziuk (ur. 1986) – dziennikarka, propagatorka wiedzy o przyrodzie. Publikowała m.in. w „Wysokich Obcasach”, „Polityce”, „Newsweeku Psychologii”. Związana z fundacją i pismem „Kosmos dla Dziewczynek”. Prowadzi autorskie warsztaty dla dzieci i dorosłych związane z tworzeniem, m.in. inspirowane wyprawami w dzicz. Mieszka na Warmii.