Zwyczaj choinkowy i jego dzieje
Większość wie, co to jest choinka, lecz już nie wszyscy mają te same wyobrażenie o niej. W języku leśników choinka to tyle co młode drzewko iglaste. Dziś choinka zasadniczo kojarzy się z świętem obchodzonym przez chrześcijan, chcących szczególnie nastrojowo spędzić święta nazywane Bożym Narodzeniem.
W tym zimowym czasie owa choinka staje „ściętym drzewkiem”, często jodłowym, wszelako zdobionym. Dlaczego zatem upatruje się w niej przede wszystkim jodłę? Przyczyn jest kilka: trwałość w zachowywaniu igliwia, przyjemna woń, sycąca zieleń i nawet łagodność w dotyku stanowią o przedkładaniu tego gatunku drzewa nad inne. Ale do kojarzenia choinki z jodełką przyczyniło się również pewne zjawisko językowe. Już w drugim dziesięcioleciu XIX w. Polska znalazła się pod wpływem kultury i języka rosyjskiego i właśnie wtedy zwyczaj choinkowy zaczął przebijać się do polskich domów. Tak więc słowo jodełka, w języku rosyjskim ёлка, to tyle co choinka. Jak widać, utożsamienie obu tych pojęć jest młodego pochodzenia. Starszy rodowód znaczenia choinki wykazuje język sąsiadów znad Sprewy. W języku górnych Serbołużyczan, uważanym za współmacierz języka polskiego, chójna oznacza po prostu sosnę. Na sosnowe znaczenie choinki wskazują i inne okoliczności: choinek (brachyderes), chrząszczyk z rodziny ryjkowcowatych, żerujący właśnie na sośnie, podobnie larwy innego owada strzygoni choinówki (panolis flammea); z kolei choina (tsuga), drzewo obcego pochodzenia, otrzymała taką nazwę z tytułu przynależenia do rodziny piniowatych (sosnowatych). W dodatku w języku potocznym używa się jeszcze słowa chojak/chojar na określenie młodej sosny bądź czasem młodego świerka, a i w dzisiejszej polszczyźnie pojawia się niekiedy słowo chojna na oznaczenie stroiszu sosnowego – rodzaju drobnicy użytkowej.
Z powyższego wynika, że kojarzenie choinki z jodełką jest poniekąd warunkowane wpływem języka rosyjskiego oraz nowszego regionalnego zwyczaju. Ale nie wszędzie występuje to zjawisko, a to ze względu na obszarowe występowanie jodły w Polsce. Na większej jej części jodła w ogóle nie rośnie, a to oznacza, że tam choinka nie mogła być jołką i była bądź świerkiem, bądź sosną. Tę myśl należy jeszcze uzupełnić stwierdzeniem, że nie ma obszaru w Polsce, w którym nie znano by choinki, natomiast są obszary, w których nie występuje w przyrodzie ani świerk, ani jodła, choinka zaś owszem.
Początki zwyczaju choinkowego można by się doszukiwać jeszcze w czasach kultury etnicznej (przedchrześcijańskiej). Jest wszak prawdą, że dawni Słowianie (i nie tylko oni) mieli szczególny stosunek do przyrody, do niektórych gatunków drzew, ale iglaki nigdy nie były u nich oczkiem w głowie. Niemniej gałązki tychże (stroisz) kładziono na mogiłach usypanych z ziemi, a czyniono to nie dla ozdoby, lecz dla wyrażenia odwiecznej jedności człowieka z przyrodą. Jednak ten zwyczaj nie wydaje się mieć wiele wspólnego z umiejscawianiem choinki w domach. Również nie leży u źródła choinkowego zwyczaju snop zboża stawiany w rogu izby, mający przynosić dobrobyt (szczęście) domostwu. Co więcej, początek zwyczaju choinkowego w ogóle nie jest słowiański i na dodatek młodej doby.
Trudno dokładnie uchwycić początek ozdabiania wnętrz drzewkiem zwanym w mowie chrześcijan bożonarodzeniowym. Za pioniera ozdabiania choinki uważa się Marcina Lutra, lecz pierwszy namacalny dowód choinkowy dał – jak wydaje się – Lucas Cranach Starszy. W 1509 r. choinkę jodłową bądź świerkową, już ozdobioną gwiazdkami i świeczkami wyraził on w miedziorycie (patrz obraz). Jeszcze w tym samym wieku – według źródeł niemieckich – przyozdabiano drzewka owocami i łakociami oraz papierowymi barwnymi wycinankami!
Przypuszcza się, że powstanie tego zwyczaju czerpało natchnienie w samym judeochrześcijańskim zakonie: Chwała Libanu przyjdzie do ciebie: razem [z nią] cyprysy, wiązy i bukszpan, aby upiększyć moje miejsce święte (Izajasz 60,13). Ale to nie bukszpan ani cyprys stanowił o rodzaju drzewka, bowiem w innych przekładach pojawiają się inne gatunki. Wulgata1 wymienia jodłę, lecz chodziłoby raczej o drzewo jodłopodobne, bukszpan czy pinię (rodzaj sosny). Jasno z tego widać, że tłumaczenia Biblii odznaczają się pewną dowolnością. Czy w takim razie natchnienie judeochrześcijańskie mogło przyczynić się do powstania zwyczaju choinkowego? Owszem mogło, ale nie określało rodzaju drzewka. W każdym razie źródłosłów słowa podpowiada, że pierwotnie utożsamiano ją raczej z drzewkiem sosnowym. I nie trzeba też dziwić się temu, gdyż młoda sosna posiada o wiele pełniejszy rozkład igliwia w koronie, co czyni ją wzrokowo bardziej nęcącą niż jodłę czy świerk.
Zwyczaj choinkowy zawitał do Polski dużo później, bowiem został przyniesiony wraz z napływem ludności niemieckiej na ziemie polskie (przełom XVIII i XIX w.). I mimo zaniku kultury niemieckiej na obszarach ongiś zasiedlonych przez sąsiadów zza zachodniej granicy, nie zaniknął niemiecki ewangelicki zwyczaj stawiania drzewka w domu, który dziś stał się już zwyczajem powszechnym (zwykle katolickim).
Religia ewangelicka przyniosła z sobą jeszcze inny choinkowy zwyczaj, który w niektórych domostwach znalazł swoje trwałe miejsce. Chodzi o plecionkę z gałązek jodłowych czy świerkowych, czy nawet jemiołowych, utworzoną na kształt wieńca, na której umieszczone są cztery świece, zapalane co tydzień na czas oczekiwania na przybycie (adwentu): w pierwszym tygodniu pali się jedną świecę i w każdym kolejnym zapala się następną, by w ostatnim (czwartym) paliły się już wszystkie. Przenośnia jest tu oczywista: nasilające się światło, zwieńczone światłością pełną. Ten rodzaj choinki (chojny) jest świeższej doby. Pojawił się on w niemieckich domach dopiero na początku XIX w. i nie od razu wiązał się z bożonarodzeniowym zwyczajem. Dopiero na początku następnego wieku wieńce chojnowe stały się powszechne. Ich zaletą jest przyczynianie się do wytworzenia sielsko-świątecznego nastroju jeszcze przed postawieniem choinki w domach, czyli w istocie rzeczy chodzi o przedłużenie godów o czas oczekiwania na przybycie wiekuistej światłości.
Właśnie zwyczaj plecionkowy wydaje się być bardziej stosownym w symbolice uświetniania czasu godów. Niczym on nie umniejsza zwyczajowi stawiania iglastego drzewka, a łagodzi skutki niszczenia lasu, szczególnie jodłowego. Należy bowiem zdawać sobie sprawę z tego, że jodły we wczesnym okresie swego życia rosną bardzo powoli, co w przypadku ich pozyskiwania do świątecznych celów czyni szkodę dotkliwszą. Ponadto z przyrodniczego spojrzenia występowanie jodeł na stanowiskach o małym zwarciu drzewostanu jest szczególnie cenne, a właśnie w takich miejscach jodła wykształca rozłożystą koronę i nabiera pełnego kształtu. No i w końcu wywołanie światła woskowymi (miodowymi) świecami w plecionkach wiąże w o wiele większym stopniu dwa zwyczaje o dość rozbieżnym znaczeniu: rodzimy (słowiański) – palenia ognia i przybyły (chrześcijański) – zazieleniania pomieszczenia.
Wojciech „Lutygozd” Wochna
Wojciech „Lutygozd” Wochna – z wykształcenia leśnik, filozof i językoznawca, z zamiłowania przyrodnik, regionalista, znawca religii rodzimej, słowianolub, akademik, pisarz i naukowiec, zamieszkały na Dnie Wolbórki.
Przypis:
1. Wulgata dosł. versio vulgata – przekład powszechny, dokonany przez Hieronimy ze Strydonu z jęz. hebrajskiego (Stary Testament) na język łaciński. Tu Wulgata, wydanie drugie z 1857 r. (na podstawie wydania z 1592-93 r.), posługuje się zapisem (Iz 60, 13): abies et buxus et pinus (jodła i bukszpan, i sosna), natomiast tzw. Nowa Wulgata, nowy przekład, sporządzony w 1979 r. zawiera …cupressus, ulmus et abies (cyprys, wiąz i jodła).