DZIKIE ŻYCIE

Poezja inspirowana górami a problem ich ochrony

Antonina Sebesta

Śpiewających: „W górach jest wszystko co kocham”, najczęściej nie trzeba namawiać do wkładania rękawic, brania worków i sprzątania szlaków, gdyż sami robią to z ogromnym zapałem. Ich postawa to najbardziej aktualny dowód na pośredni wpływ poezji w kampanie ekologiczne. Słowa piosenki, które stały się hasłem projektów turystycznych pochodzą bowiem z wiersza Jerzego Harasymowicza „W górach”.

Ignacy St. Fiut, literat i profesor filozofii (Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie), zajmujący się między innymi ekofilozofią, pisze: „poeci przecież już od zarania naszej kultury, kierując się fundamentalną intuicją, (…) wskazywali w treściach swych utworów potrzebę radykalnej zmiany naszego paradygmatu istnienia w relacjach z naturą. Wiele z ich przemyśleń, postaw oraz wypowiadanych poglądów miało charakter naiwny i płytki, co nie zmienia jednak faktu, że to właśnie w ich postawie artystycznej były zawsze obecne z »miłości do przyrody« przyjaźń i troska o nią”1.


Gorce. Czarny szlak z Koniny na Kudłoń – między Cyrlą Hanulową a Kopą. Fot. Antonina Sebesta
Gorce. Czarny szlak z Koniny na Kudłoń – między Cyrlą Hanulową a Kopą. Fot. Antonina Sebesta

Twórczość poetów oczarowanych naszymi górami w pełni potwierdza te słowa. Autorzy wierszy ukazując walory estetyczne krajobrazu górskiego oraz jego wpływ na rozbudzanie uczuć, przede wszystkim patriotycznych (czas zaborów), a także religijnych, pośrednio przyczyniali się do kształtowania u czytelników postaw pragnących je zachować.

W okresie przed młodopolskim, piszący wiersze najczęściej kładli akcent na życie górali, prezentując je w stylu Jana Jakuba Rousseau. Mieszkańcy gór byli przedstawieni jako dobrzy i szczęśliwi przede wszystkim dlatego, że nie dotarła do nich jeszcze cywilizacja. Wincenty Pol, w utworze „Pieśń o ziemi naszej”, nawoływał: „W góry! w góry, miły bracie! / Tam swoboda czeka na cię”. Obiecywana przez Pola „swoboda” polegała na nieobecności praw innych niż naturalne, a także trwaniu „wakacji” od konwenansów i cywilizacji, które ona za sobą niesie. Wtórował mu Władysław Ludwik Anczyc: „Hej za mną w Tatry! W ziemię czarów, / Na strome szczyty gór!”. Z kolei komediopisarz Michał Bałucki konfrontował głodną, ale piękną, egzystencję pośród świerkowych lasów i hal oraz potoków srebrzystych, z niepewnością życia w dolinach. I choć jego wiersz „Dla chleba” stanowi jawne zaprzeczenie arkadii, to jednak bardzo współczuje góralowi, który musi swoją małą ojczyznę opuścić.

Pozytywista Adam Asnyk to twórca, który przyrodę traktował podmiotowo, wiersze jego weszły do kanonu poezji tatrzańskiej. Cykl sonetów o Morskim Oku zamieszczony został w pierwszym tomie „Pamiętnika Towarzystwa Tatrzańskiego”, wydanym w 1876 r. Na uwagę zasługuje utwór, którego tytuł jest zarazem dedykacją: „Maciejowi Sieczce przewodnikowi w Zakopanem”. Wiersz udziela bardzo konkretnych rad, jak należy postępować z górską przyrodą, aby nie umniejszać jej piękna. Był to bowiem okres, kiedy na siłę starano się „poprawiać” góry stawiając w nich posągi, pomniki, poszerzając drogi przez wysadzenie skałki, jak to uczyniono w tatrzańskiej Dolinie Za Bramką, wspomagając wodospady, itp. Czytamy: „Wielka symfonia turni, hal i borów / Nie znosi ludzkich trefień i postrzyżyn” oraz „(...) wielkość przyrody / Nie potrzebuje bielidła i różu”.

Słowo „symfonia” współczesny czytelnik może zastąpić słowem ekosystem i wtedy odczyta kolejny wers jako powstrzymanie się od ingerencji w niego. Przypomnieć należy, że Adam Asnyk przyjaźnił się z Mieczysławem Pawlikowskim, odbywał z nim wycieczki, a w jednej z nich na Wysoką uczestniczył jego syn Jan Gwalbert – człowiek instytucja, prawdopodobnie najbardziej znany obrońca tatrzańskiej przyrody, pisaliśmy o nim kilka razy na łamach „Dzikiego Życia”.

Utwór Asnyka wprawdzie nie zachwyca krytyków literackich, ale jego fragmenty są cytowane dla przypomnienia zasług Macieja Sieczki, a także ze względów dydaktycznych. Trzeba dodać, że obecnego odbiorcę mogą szokować wersy: „Że miło patrzeć na schodzące trzody, / Gdy z gór pędzone w szarym skaczą kurzu, / I że tatrzańskiej polany nie szpeci / Wkoło szałasu chwast na stosach śmieci”. No cóż, zmieniła się nasza wrażliwość i to co uważane było w XIX wieku za sielskie, a więc naturalne takim obecnie absolutnie nie jest.


Tatry z Pienin. Fot. Antonina Sebesta
Tatry z Pienin. Fot. Antonina Sebesta

Do wierszy o wyraźnych treściach ochroniarskich, i to w całym tego słowa znaczeniu, zaliczyć należy sonet „Kozica” Franciszka Henryka Nowickiego (syna profesora zoologii Maksymiliana, jednego z inicjatorów ich ochrony). Utwór z 1891 r. poraża czytelnika prawdą przekazu. Ma też wymiar symboliczny, unieruchomione we wnykach, skazane na śmierć zwierzę, było w czasach zaborów bardzo czytelnym symbolem Polski i Polaków. Przez ten fakt budziło jeszcze większe współczucie, nie tylko w kręgach miłośników gór i zwierząt, ale też wszystkich uważających się za patriotów:

Dziwny głos bólu, strachu, rozpaczy złowrogiej
Biegnie w skalnych ruinach, w przedświata zwalisku...
To kozica w żelaznym oklepca uścisku
Porusza skały jękiem śmierć wróżącej trwogi

Wolna córa gór patrzy na łańcuch u nogi
Mętnym skazanki okiem, bez nadziei błysku,
I skargi dziwne, ludzkie, śle ku skał urwisku,
Rzekłbyś: to śpiew łabędzi po wolności drogiej.

Tam – po turniach jej stado rodzinne gdzieś goni...
Tam – swobodnym siostrzycom wiatr pieśń halną dzwoni...
Tam jej młode... bez piersi matki... tęsknią do niej...

Coś brzmi w skałach! To stado! Niech stanie! Niech czeka!
Nagle drgnęła – mgłą śmierci oko się powleka...
Tam!... wynurza się z turni groźno – cień człowieka.2

To właśnie Nowicki był pomysłodawcą najbardziej kontrowersyjnego tatrzańskiego szlaku, który nazwał Orla Perć. Jest też autorem nazw Zamarła Turnia i Orla Baszta. Dla upamiętnienia tych zasług przełęcz (2105 m n.p.m.) oddzielającą Buczynowe Czuby od Wielkiej Buczynowej Turni nazwano jego nazwiskiem.

Bez wątpienia poetą najbardziej kojarzonym z Tatrami jest Kazimierz Przerwa-Tetmajer, który w sposób doskonały ukazał, na czym polega fenomen górskiego ekosystemu:

Ta trawa, której nikt nie kosi,
Ta woda, której nikt nie pije,
Nikomu nie pachnące kwiaty –
Och! tam jedynie dusza żyje!

Świat bez istnienia i bez śmierci,
Ten zdrój, co tylko skałom bije3

Poetę, skłonnego przede wszystkim do kontemplacji dzikiej natury, w Tatrach zachwyca wszystko, oznajmia to w wielu utworach i tak np. w wierszu „Pierwszego czerwca w górach” pisze: „Pachnie las, pachną zioła, trawy, / I śniegu białozłoty płat, / I szafirowobłękitnawy / Goryczki kwiat i cały świat!”.

Na przełomie XIX i XX wieku rozczytywali się w jego wierszach tatrzańscy turyści, w tym działacze Towarzystwa Tatrzańskiego, naukowcy oraz taternicy, można powiedzieć, że jego utwory kształtowały ideologię organizacji, co zaowocowało powstaniem w 1912 r. Sekcji Ochrony Tatr Towarzystwa Tatrzańskiego.

Inaczej sprawa przedstawia się z Władysławem Orkanem, piewcą Gorców. Oprócz prozy obfitującej we wspaniałe opisy gorczańskiej puszczy, zwłaszcza powieści „Drzewiej” jest on autorem licznych liryków i programowego (lecz słabego literacko) „Hymnu Turystów”. Autor nie waha się stwierdzić: „Niechajże ludzie nie wchodzą / Do tej wspaniałej świątyni, / Niechaj nie psują uroku / (…) Człowiek jest synem mroku, / Czego tknie – przeinacza”4.

Ścisły rezerwat przyrody powstały w Gorcach (1927 r.) nosi imię Orkana. Równie zdecydowanie gór po II wojnie światowej bronił Jalu Kurek, autor poczytnych powieści „Grypa szaleje w Naprawie” i „Księga Tatr”. Pisał wprost: „Umiera piękno skaliste pod naporem zgrai”. Zaniepokojony masowością ruchu turystycznego kierował prośbę do Boga jako ostatniej instancji:

Ostaw nam góry nietknięte
wypędź ze świątyni przekupniów,
niech trwają dzikie i święte
ponad szaleńczym zgiełkiem głupców5

Z kolei fenolog Sergiusz Riabinin, badacz m.in. biocenoz górskich, w swojej twórczości poetyckiej nawiązywał do tradycji franciszkańskiej. W wierszu „Tatry” przestrzegał, aby idący w góry nie brali w nie swoich praw, gdyż to utrudnia kontakt, który za pomocą przyrody mogą nawiązać z Bogiem: „nie utrudniaj ptakom pluszczom, / goryczkom, / chmurom/ nieść cię do Stwórcy!”6.

Nie wszystkim łatwo było pogodzić się z obostrzeniami, jakie nastąpiły po utworzeniu parków narodowych, a w nich rezerwatów. Taterniczka – poetka Maria Kalota-Szymańska z żalem pisała:

Najeżyły się moje góry
zakazami
/…/
Wszystkie moje świątynie
górskiej samotności
zamknięte teraz
tablicami
z surowym zakazem
wstępu7

Następne pokolenia coraz bardziej zdają sobie sprawę ze skali zagrożenia, czego wyraz daje TOPR-owiec, alpinista, literat, zmarły w 2016 r. Michał Jagiełło w wierszu „Tatry: w samo serce”, pisząc o górach zadeptywanych, roślinach, które nie mogą się rozwinąć, zwierzętach podtruwanych naszym potem:

(...)
Pękają kręgosłupy traw,
jęczą z bólu piargi,
kona kwiat – trafiony
w samo serce8

Zarówno reguły ochrony górskiego ekosystemu, jak i przede wszystkim świadomość ekologiczna rośnie bardzo powoli. Pierwszym krokiem jest zachwyt nad życiem, którego nie dotknął postęp cywilizacji, drugim ukazanie zarówno potęgi, jak różnorodności natury, wreszcie zwrócenie uwagi na jej prawa oraz oddanie głosu w obronie zagrożonych przedstawicieli fauny czy flory, jak i samego krajobrazu. W tych działaniach naukowców i rzesze ochroniarzy wspomagają posiadający niekwestionowaną empatię poeci.

Antonina Sebesta


Relikt glacjalny

nie wiem czy mam jej zazdrościć
rozgłosu medialnego
miejsca w encyklopediach
zasług dla nauki a pośrednio sztuki
bo jak się tak uwijała w stawie gdy świeciło słońce
to od jej ciałka diamentami się mienił
co inspirowało malarzy i poetów

była przedmiotem drobiazgowych dochodzeń
w wyniku których ustalono
że ona skrzelopływka – relikt glacjalny w Tatrach
zmarła tragicznie przez nasze grzechy główne
pychę w poprawianiu natury
chciwość
nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu
lenistwo
jednym słowem hodowlę pstrągów

wysycha z żalu za nią
Dwoisty Staw Gąsienicowy

Wiersz wchodził w skład zestawu nagrodzonego I nagrodą (kategoria regionalna) w konkursie I Wolbromska Jesień Poetycka „Małe ojczyzny i wielkie miłości”, 2019.

Przypisy:
1. Ignacy Stanisław Fiut, Ekofilozofia. Geneza i problemy. Kraków 2003, s. 173.
2. Cyt. za Literatura i przyroda. Antologia ekologiczna, opracowanie Jacek Kolbuszewski, Wydawnictwo „Książnica” Katowice 2000, s. 298.
3. Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Poezje, Warszawa PIW 1974, s. 177.
4. Władysław Orkan, Poezje zebrane, Kraków 1968, t. 2., s. 106-107.
5. Jalu Kurek, Najkamienniejsze, Czytelnik, Warszawa 1984.
6. Wierchom, halom smrekom, (wybór) Waldemar Michalski, Ognisko Związku Podhalan, Oddział ZLP Lublin 1995, s. 27.
7. Maria Kalota-Szymańska, Sezon w Tatrach i po sezonie, Gdańsk 1981, s. 58.
8. Michał Jagiełło, „Tatry TPN”, 2009, nr 2 (28), s. 71.