DZIKIE ŻYCIE

Jestem odpadem atomowym – nikt o mnie nie mówi i nikt nie będzie mnie chciał

Hanna Schudy

Odpady atomowe to rzadki przedmiot debaty wokół planowanej w Polsce elektrowni atomowej. Z elementu niechcianego i problematycznego stały się czymś między „wyzwaniem technologicznym”, a tematem, którego nie ma.

Wielki nieobecny

Piosenka „Odpad atomowy” z 1994 r. wykonywana przez Kazika Staszewskiego musiała być popularna i rozumiana, skoro doczekała się coverów m.in. w wykonaniu Elektrycznych Gitar czy Zaciera (ktoś to jeszcze pamięta?). Metafora odpadu odnosi się w tym utworze do człowieka – podmiot liryczny żali się: „Nikt mnie nie chce” i podkreśla, że raczej zdaje sobie sprawę: „Jestem brzydki, Jestem paskudny”. Autor tekstu wpadł na skojarzenie ludzi i odpadów atomowych na początku lat 90. Wtedy doświadczenie katastrofy w Czarnobylu (1986 r.) było jeszcze dosyć świeże a jednocześnie w całym kraju lawinowo rosło bezrobocie po upadku socjalistycznej gospodarki. Autor tekstu połączył być może te dwa – transformacyjne – aspekty i nazwał „niepotrzebnych”, a do tego „niechcianych” ludzi „odpadami atomowymi”. Obecnie „odpad atomowy” wypadł chyba kompletnie z pola negatywnych skojarzeń czy lęków. W ostatnich latach częściej dowiadywaliśmy się jakie odpady generują technologie odnawialne (łopaty wiatraków, ogniwa PV), mowa była też o wątpliwej humanitarnie eksploatacji pierwiastków ziem rzadkich wykorzystywanych przy OZE. Co ciekawe pierwiastki ziem rzadkich oraz uran często występują wspólnie, a złoża znajdują się także w tak wrażliwych z perspektywy zmiany klimatu miejscach jak Amazonia. O problemach z wydobyciem uranu oraz o odpadach atomowych jednak cisza.

Jakoś to będzie

Tematyka elektrowni atomowych nabrała zdecydowanie pozytywnego tonu – mamy kolejne plany budowy, nowych entuzjastów, a do tego „proklimatyczną” narrację. Atom ma być remedium na potrzebną na gwałt neutralność klimatyczną, ale jednocześnie świetnie się wpisuje w zachowanie modelu ekonomicznego „biznes jak zwykle”. Sprzyja też zachowaniu dotychczasowego modelu rozwiązań sieciowych – słychać argumenty, jak droga i trudna jest sieć rozproszona, że lepsze i tańsze są inwestycje i generacja wielkoskalowa, w czym pomóc Polsce może nasz sojusznik USA. 


Rys. Dominik Podsiadły
Rys. Dominik Podsiadły

Te optymistyczne założenia dziwią o tyle, że jeszcze w latach 90. XX wieku, w dokumencie „Raport w sprawie Elektrowni Jądrowej Żarnowiec”, wykonanej przez Państwową Agencję Atomistyki, podejście do atomu było dużo bardziej wyważone – mowa była m.in. o tym, że nie ma żadnej metody produkcji energii, która nie miałaby wpływu na środowisko. Należy zaznaczyć, że wiele czynników sprawiło, że ostatecznie Polska nie zbudowała od tego czasu żadnej elektrowni, a ta o której obecnie mówimy istnieje w sposób wirtualny – jest możliwa do zaistnienia, wykreowana, ale jednak wciąż nierealna. Radosław Gawlik, który protestował przeciwko budowie Elektrowni Żarnowiec, zaznacza: „O zaprzestaniu budowy zdecydował rachunek ekonomiczny wsparty licznymi protestami społecznymi w kraju i na Pomorzu. Środowiska obywatelskie, też »Solidarność«, niezależni naukowcy wskazywali na minusy energetyki atomowej jak groźba awarii, problem odpadów nuklearnych i sprzeciw wobec planowanych składowisk m.in. w Międzyrzeczu, bardzo wysokie koszty, technologia radziecka. Na przełomie lat 80 – 90-tych ub. wieku nierozwiązywalny (jak się okazuje do dziś) problem wysoko radioaktywnych odpadów atomowych był jednym z najważniejszych problemów w społecznej dyskusji, również w protestach po Czarnobylu opozycyjnego Ruchu Wolność i Pokój”. Warto też dodać, że w Unii Europejskiej nikt poza Polską nie planuje nowych bloków jądrowych. Pod tym względem bliżej nam do Azji i Afryki. To porównanie pasuje też w tym sensie, że Polska ma jedne z najmniejszych zasobów wody w Europie, a energetyka jądrowa jest bardziej wodochłonna niż węglowa.

Zaczynać od końca

Planowanie elektrowni jądrowej w zasadzie należałoby zacząć od końca – elektrownia będzie potrzebowała miejsca do składowania odpadów.  Rodzaj składowiska oczywiście musi odpowiadać wymaganiom samej elektrowni, ale tak czy inaczej miejsce trzeba znaleźć. Proste byłoby to wtedy, gdybyśmy funkcjonowali w kraju, gdzie akceptuje się centralne sterowanie – tak było w krajach sowieckich. Obecnie wybór takiej lokalizacji musi się wiązać z akceptacją społeczną dla tego rodzaju projektów. Tylko że obywatele stali się coraz bardziej krytyczni wobec takich przedsięwzięć. Przypomnijmy, że w Polsce udało się ograniczyć nie tylko rozwój energetyki wiatrowej, ale także projekty budowy nowych odkrywek węgla brunatnego czy eksploatacji gazu łupkowego. We wszystkich tych przypadkach, chodziło nie tylko o problem „nie na moim podwórku”, ale też o to, w jaki sposób władza i inwestorzy energetyczni obchodzą się z samorządami i mieszkańcami. W Polsce planujemy elektrownię, ale wciąż nie mamy ani jej lokalizacji, ani składowiska. Że nie jest to proste wystarczy spojrzeć za zachodnią granicę, do Niemiec – tam lokalizacja Gorleben w byłej kopalni soli została wykluczona m.in. ze względu na kwestie geologiczne, ale na całościowy ogląd sytuacji wpłynęły też protesty społeczne skutecznie hamujące transporty odpadów. Sporo kontrowersji związanych było też z brakiem transparencji ze składowiskiem w byłej kopalni soli Ass w Dolnej Saksonii. Nowa lokalizacja w Niemczech ma być znana dopiero w 2031 r. i to nawet w obliczu faktu, że ostatnia elektrownia jądrowa w Niemczech ma być wyłączona w 2022 r.

To że nasza elektrownia jądrowa będzie generować odpady, także te wysoko promieniotwórcze, jest pewne. Odpady nisko- i średnioaktywne zamyka się w osłonach i deponuje w niedostępnych miejscach – do tych odpadów należą odpady medyczne, rolnicze i inne. Większy problem jest z materiałami wysokoaktywnymi – mogą być przerabiane na paliwa reaktorów jądrowych albo do broni jądrowej, ale technologia odzyskiwania z paliwa atomowego jest trudna i kosztowna, dlatego większość krajów po prostu decyduje się na składowanie odpadów nuklearnych. 


Odpady atomowe. Fot. Pixabay
Odpady atomowe. Fot. Pixabay

W Polsce składowisko odpadów atomowych mało- i średnio-aktywnych znajduje się na terenie dawnego fortu wojskowego w Różanie. Problemem odpadów atomowych zajmowało się jeszcze niedawno Ministerstwo Aktywów Państwowych, kiedy zlikwidowane zostało Ministerstwo Energii. Polska planuje obecnie dwa nowe składowiska odpadów – dla nisko- i średnio- (także spoza energetyki jądrowej) oraz dla wysokopromieniotwórczych materiałów. Obecnie składowiskiem i samą elektrownią zajmuje się Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Teraz potrzebna będzie długa kampania zachęcająca Polki i Polaków do akceptacji wyboru miejsca składowania odpadów jądrowych, szczególnie tych wysokopromieniotwórczych. Zobaczymy, czy będzie to raczej udowadnianie bezpieczeństwa czy analiza i wykluczanie ryzyka. W przypadku energetyki jądrowej nie jest możliwe stwierdzenie 100% bezpieczeństwa. W wypowiedziach atomowych ekspertów cała inwestycja przedstawiana jest w tak „zielony” sposób, że aż chciało by się zapytać – naprawdę?

Ministerstwo Balastu Państwowego

W przestrzeni publicznej w kwestii energetyki jądrowej chętnie wypowiadają się organizacje m.in. Fota4Climate czy FORATOM. W wypowiedziach dominują zachwyty nad energetyką jądrową oraz nad metodami składowania odpadów. Co ciekawe, większość zdań wypowiedziana jest w czasie przyszłym i w trybie warunkowym – co wyklucza analizę na zasadzie: prawda – fałsz. Mamy też do czynienia z wypowiedziami o charakterze bardzo ogólnym. Witold Strzelecki z organizacji FORATOM dla „Biznes Alert” powiedział: „Warto przede wszystkim zaznaczyć, że przemysł jądrowy jako jedyny bierze pełną odpowiedzialność za produkowane przez siebie odpady i proces ten oraz jego koszty są od początku uwzględniane przy realizacji projektu”. Marcin Harembski ze Społecznego Monitora Atomowego odnosi się do tego sceptycznie: „Niezależnie od tego, czy w danym kraju sektor energetyczny planujący działanie w energetyce jądrowej (np. powstanie nowego bloku elektrowni) jest mniej lub bardziej zintegrowany z państwem, największy wpływ na decyzje mają podmioty tego sektora, a czasami decydujący głos, i to na każdym etapie przedsięwzięcia. W przypadku przewidywania konieczności ponoszenia różnego rodzaju ryzyk (np. awarii ze skutkami radiologicznymi), nieprzewidywalnych lub niewygodnych konsekwencji (np. możliwości przekroczenia budżetów, a nawet przekroczenia ich post-factum, przy budowie nowej elektrowni), koszty muszą nie raz brać na siebie, wcześniej lub później, państwo, podatnicy, a także płatnicy rachunków za prąd. W obliczu nierozwiązywalnych problemów przemysł nuklearny jako całość i poszczególne jego podmioty często domagają się zwolnienia ich z odpowiedzialności, a państwo ostatecznie przejmuje na siebie zarówno powstałe już w przeszłości błędy, jak i nieuniknione konsekwencje oraz ryzyka możliwe do poniesienia w przyszłości. Przykładem tego typu praktyk jest głębokie składowisko dla odpadów z lat 60. i 70. XX w. »Asse« w Niemczech (»zaadaptowana« wyeksploatowana kopalnia soli). Było ono wtedy promowane przez przemysł jako najbezpieczniejsze rozwiązanie m.in. dla zestalonych ścieków z elektrowni jądrowych, jednak po około dekadzie eksploatacji wykryto w nim całą gamę nieprawidłowości, takich jak całkowitą niedbałość przy manewrowaniu i umieszczaniu pojemników, ale także nieuwzględnienie przez projektodawców zjawiska wymywania ścian solnych przez wodę. Naprawieniem całego bałaganu musiała zająć się w 2010 r. specjalna agencja rządu niemieckiego; wytwórcy tych odpadów i operator składowiska zostali z wszelkich konsekwencji, oczywiście, zwolnieni. Agencja zajmie się przez najbliższych kilka dekad m.in. zabezpieczaniem kawern, samych odpadów i poszczególnych pojemników, ich wydobyciem, zinwentaryzowaniem i uporządkowaniem. Znalezienie nowego miejsca na ich (ponownie) ostateczne składowanie jest, i zapewne do końca pozostanie, procesem niezmiernie trudnym, nierozpoznanym i nieprzewidywalnym w długiej perspektywie i jeszcze bardziej kosztownym dla państwa, społeczeństwa i środowiska. Kilka lat temu koszty przejęcia tej odpowiedzialności 'odpowiedzialnego z natury' przemysłu nuklearnego były szacowane na ok. 6 mld euro do pokrycia z budżetu federalnego”. FORATOM widzi duże szanse, że do 2025 r. powstanie składowisko odpadów promieniotwórczych: „Projekt Onkalo w Finlandii jest najbardziej zaawansowany (planowane uruchomienie nastąpi około 2025 roku) i cieszy się dużym poparciem społeczności lokalnej”. Zdania na temat bezpieczeństwa tego składowiska są jednak podzielone.

Decyzji o budowie elektrowni jądrowej w Polsce pewnie długo nie będzie. W tym przedsięwzięciu słychać wyraz raczej „triumfu woli” wielkich inwestycji – z publicznych pieniędzy planować można z rozmachem. Oczywiście istnieje ryzyko, że elektrownia i składowisko powstaną na terenach wojskowych i wtedy krytyka obywateli może być ograniczona. Nie wiemy też dzisiaj, kto w przyszłości zajmie się problemem odpadów atomowych. Sądząc po tragiczno-groteskowym charakterze naszej polityki nie zdziwi mnie jeżeli już niedługo powstanie prezent dla przyszłych pokoleń – coś na kształt „Ministerstwa Balastu Państwowego”. Znajdzie się tam Mierzeja Wiślana, Centralny Port Komunikacyjny, nowy i niepotrzebny nikomu blok energetyczny w Turowie, kilka lotnisk i plany elektrowni jądrowej. Za wirtualne projekty zapłacą najpewniej rodzące się dzisiaj dzieci. Odpady jądrowe i wszelkie inne składowiska odpadów, w tym odpady ze spalarni, staną się non grata, i jak w piosence przywołanej na początku mojego artykułu – „nikt ich nie będzie chciał”.

Hanna Schudy

Źródła:
- dw.com/de/neustart-f%C3%BCr-die-suche-nach-atomm%C3%BCll-endlager/a-37851644 
- dw.com/de/deutschland-sucht-das-atomm%C3%BCll-endlager/a-55073688 
- biznesalert.pl/atom-polska-odpady-analiza-energetyka-srodowisko/ 
- cire.pl/item,209406,1,0,0,0,0,0,klimat-moze-zaplacic-cene-za-starzenie-sie-elektrowni-jadrowych-w-europie.html 
- wiadomosci.onet.pl/kraj/koronawirus-a-wybory-prezydenckie-map-nie-odpowiadamy-za-druk-kart-wyborczych/qz18xj0 
- energia.rp.pl/energetyka-zawodowa/energia-jadrowa/27788-atom-spowolni-transformacje 
- next.gazeta.pl/next/7,151003,26649161,atom-w-polsce-mission-impossible-niezaleznie-od-rzadu-polityki.html 
- wired.com/story/are-radioactive-diamond-batteries-a-cure-for-nuclear-waste/