DZIKIE ŻYCIE

Trwa wymieranie ptaków w Polsce. Rozmowa z Tomaszem Wilkiem

Grzegorz Bożek

Gdyby miał Pan wybrać kluczowy wniosek, jaki wysuwa się z obserwacji na podstawie których powstała „Czerwona lista ptaków Polski” to co by to było?

Tomasz Wilk: Myślę, że najistotniejszy przekaz płynący z tej publikacji, jest taki że w Polsce trwa w najlepsze proces wymierania gatunków. Często wydaje nam się, że ginięcie gatunków dzieje się „gdzieś tam” daleko, w innych strefach klimatycznych. Tymczasem na własnym podwórku także tego doświadczamy. 


Tomasz Wilk z synem
Tomasz Wilk z synem

Liczba wymarłych gatunków ptaków w Polsce znacznie się nam poszerzyła i zasiliło ją w ostatnich dwudziestu latach kilka nowych – np. szlachar, mewa mała czy biegus zmienny.

Co zmieniło się od 2002 r. gdy opublikowano ostatnią „Czerwoną listę”?

Z pewnością zmienia się stan krajowej awifauny – niestety na niekorzyść. Grupa gatunków zagrożonych wymarciem zwiększyła się przez te ostatnie 20 lat o około 30%. Odzwierciedla to rosnącą presję człowieka na zasoby przyrodnicze. Wyniki „Czerwonej listy” wskazują, że szczególnie mocno widoczne jest to w siedliskach związanych z dolinami rzecznymi – zarówno z samymi korytami rzek, jak i z obszarami zalewowymi. W nie lepszej sytuacji są ptaki krajobrazu rolnego, ale i wśród gatunków zagrożonych nie brakuje ptaków leśnych.

Przy pytaniu o zmiany, warto też podkreślić, że istotnie zmieniła się również w ostatnich dwóch dekadach jakość danych o populacjach ptaków, jakimi dysponujemy. Obecnie, wykorzystując m.in. wyniki programu Monitoringu Ptaków Polski, znacznie precyzyjniej możemy określać parametry populacyjne i stopień zagrożenia gatunków.

Jak ocenia pan 15 lat istnienia w Polsce Dyrektywy Ptasiej, obszarów naturowych? Na ile ich istnienie wzmocniło jakość ptasiego środowiska?

To nie jest łatwe pytanie. Myślę, że w Polsce ocena efektów sieci Natura 2000 jest dopiero przed nami. Przez pierwsze lata obszary naturowe istniały w dużej mierze na papierze i dopiero od niedawna wdraża się twarde działania wynikające z planów zadań ochronnych – ich skutki wkrótce powinny być widoczne. Ale już teraz analiza trendów liczebności ptaków w Polsce wskazuje, że ich populacje na obszarach Natura 2000 są bardziej stabilne, a wyniki z krajów, gdzie program ten działa dłużej potwierdzają, że obszary Natura 2000 mogą być efektywnym narzędziem ochrony przyrody. Dużo zależy tutaj jednak od poziomu wdrażania działań ochronnych.

Okładka Czerwonej listy ptaków Polski
Okładka Czerwonej listy ptaków Polski

Wśród ptaków w nowej Księdze w grupie Narażonych na wyginięcie (VU) pojawił się gawron, ptak, który nie wydaje się zagrożony i często tępiony w miastach m.in. ze względu na kojarzenie go w ocenie mieszkańców z rzekomo z dużą uciążliwością. Jego pojawienie się na tej liście zaskakuje. Co doprowadziło do tej sytuacji?

Populacja lęgowa gawrona szybko się zmniejsza – w ostatnich 15 latach ubyło jej prawie o połowę, a tempo tego spadku zakwalifikowało gatunek jako zagrożony.

Przyczyny są słabo rozpoznane – z pewnością odgrywa tu rolę ubytek miejsc gniazdowym, m.in. poprzez wycinanie drzew z gniazdami w miastach. Prawdopodobnie także oddziałuje na niego intensyfikacja rolnictwa, wpływając na ubożenie bazy pokarmowej. Rzeczywiście obecność gawrona wśród gatunków zagrożonych wzbudza duże zainteresowanie, a ludzie niekiedy powątpiewają w jego złą sytuację. Warto jednak podkreślić, że duże stada gawronów widywane jesienią i zimą w naszym otoczeniu, na podstawie których ludzie wyrabiają sobie pogląd o powszechności tego gatunku, nie były przedmiotem oceny w ramach „Czerwonej listy”. Są to zresztą w dużej mierze ptaki przylatujące do nas ze wschodu Europy. My ocenialiśmy jedynie kondycję krajowej populacji lęgowej, która wyraźnie się zmniejsza.

Który z ptaków znalazł się w ostatnich latach w sytuacji podobnej do gawrona?

Jak wspomniałem wcześniej, dla wielu gatunków dopiero od niedawna posiadamy precyzyjne dane monitoringowe. Pozwoliło to, w oparciu o kryterium tempa spadku populacji, wskazać jako zagrożone, grupę gatunków wciąż stosunkowo licznych w kraju, jednak szybko zmniejszających liczebność. Należy do nich właśnie gawron, ale także takie gatunki, jak: turkawka, derkacz, świergotek polny czy ortolan. To ważne ostrzeżenie, że nawet stosunkowo powszechne gatunki z czasem mogą stawać się zagrożone, a nawet regionalnie wymarłe.

Jakie mogą być trendy zmian w kontekście coraz słabszych zim i coraz gorętszej cieplejszej połowy roku? Czego możemy się spodziewać dla ptaków w tym zakresie?

Podpowiedzią są tu wyniki wydanego właśnie „Europejskiego Atlasu Ptaków Lęgowych EBBA2”, które wyraźnie pokazują, że zasięgi wielu gatunków przesuwają się na północ. Obserwujemy to również w Polsce – wiele ciepłolubnych gatunków z południowej Europy zwiększa u nas liczebność – choćby czapla biała czy kląskawka. Jednocześnie jednak zmiany klimatu powodują wycofywanie się z naszego kraju gatunków „północnych” – prawdopodobnie są one częściowo odpowiedzialne za zanik krajowych populacji takich gatunków, jak: bekasik, mewa mała czy droździk.

Jednak obserwowane zmiany populacyjne nie zawsze zgodne są przewidywaniami modeli klimatycznych. Przykładowo, w Polsce wymarły ciepłolubne, południowe gatunki, np. kulon, pustułeczka czy dzierzba rudogłowa. Wskazuje to że inne, głównie siedliskowe, przyczyny są w ich przypadku istotniejszym czynnikiem ryzyka.


Pliszka cytrynowa. Fot. Tomasz Wilk
Pliszka cytrynowa. Fot. Tomasz Wilk

Polskę trawi susza, czy to widać w stanie populacji ptaków?

Wyniki aktualnej „Czerwonej listy” wyraźnie pokazują, że najbardziej zagrożoną grupą ptaków w kraju są gatunki ekosystemów podmokłych, szczególnie tych związanych z dolinami rzecznymi, np. łąk zalewowych. Za ich skrajnie zły stan odpowiada głównie zanik siedlisk lęgowych, a ten z kolei jest wynikiem dwóch czynników – różnorakich prac melioracyjnych oraz właśnie zmian klimatycznych.

Zdecydowanie więc obserwowane ostatnio okresy suszy dokładają się do tragicznego obrazu awifauny obszarów podmokłych. Jest to także sygnał, że powinniśmy zmienić sposób zarządzania obszarami w zlewniach tak, aby maksymalizować naturalną retencję w dolinach rzecznych. 


Gadożer. Fot. Tomasz Wilk
Gadożer. Fot. Tomasz Wilk

Czy jakieś ptaki są w lepszej sytuacji niż 19 lat temu?

Tak. Są takie gatunki jak bielik czy sokół wędrowny, które w dużej mierze dzięki działaniom ochronnym, obniżyły swoje kategorie zagrożenia. Pokazuje to, że można efektywnie chronić gatunki i ich siedliska. Przykładów takich jest jednak niewiele – wyniki poprzedniej edycji „Czerwonej listy” w zbyt małym stopniu przełożyły się więc na skuteczną ochronę gatunków zagrożonych. Oby tym razem było inaczej…

A jak wygląda sytuacja ptaków kojarzonych z miastami, jakie tutaj są trendy?

Z wyjątkiem sokoła wędrownego, którego znacząca część populacji gniazduje w miastach, wśród gatunków zagrożonych i wymarłych brak jest gatunków „miejskich”.

W miastach gniazdują głównie ptaki niewyspecjalizowane siedliskowo i dobrze przystosowane do życia w obszarach silnie zmienionych przez człowieka. Mają się więc nieźle. Ale warto dodać, że sytuacja ptaków miejskich, ze względu na brak dedykowanego programu monitoringowego, jest stosunkowo słabo rozpoznana.


Rybitwa białoskrzydła. Fot. Tomasz Wilk
Rybitwa białoskrzydła. Fot. Tomasz Wilk

„Czerwona lista” kończy się rozdziałem „Co dalej? – kluczowe wyzwania w ochronie zagrożonych gatunków ptaków”. Jakie są te kluczowe wyzwania?

Odpowiadają one na główne problemy zidentyfikowane w „Czerwonej liście”. Katastrofalny zanik ptaków związanych z siedliskami podmokłymi oraz zła sytuacja ptaków krajobrazu rolnego wskazują na najbardziej palące wyzwania w ochronie przyrody. Po pierwsze musimy więc zmienić nasz system zarządzania dolinami rzecznymi – potrzebujemy rzek nieuregulowanych, na których tworzą się wyspy i łachy, a w ich dolinach obecne są rozległe obszary zalewowe. Po drugie musimy zmienić profil Wspólnej Polityki Rolnej, tak żeby realizowała ona w wydatnie większym stopniu cele środowiskowe, a nie związane z wielkoobszarową produkcją żywności. Warto zwrócić uwagę, że realizacja tych dwóch celów jednocześnie rozwiązałaby niektóre z problemów trapiących nasze społeczeństwo – a więc problemy suszy i jednocześnie występujących lokalnych powodzi, ale także problem zalewającej nas żywności niskiej jakości.

Niezwykle ważnym wyzwaniem jest także powoływanie nowych obszarów chronionych, w tym miejsc ściśle chronionych – to szczególnie istotne w przypadku wyspecjalizowanych siedliskowo gatunków leśnych, takich jak np. głuszec czy dzięcioł trójpalczasty.


Płaskonos. Fot. Tomasz Wilk
Płaskonos. Fot. Tomasz Wilk

I na koniec – kiedy można się spodziewać kolejnej „Czerwonej listy” aby móc zweryfikować sytuację po raz kolejny, co może być istotne w sytuacji bardzo szybko zachodzących zmianach w środowisku?

Wydaje się, że optymalny byłby dynamiczny system oceny, stosowany w niektórych krajach np. w Szwecji, a częściowo także w skali globalnej przez BirdLife International. Polega on na tym, że często i regularnie, np. co 2 lata, dokonuje się oceny wybranych gatunków, aktualizując, jeśli to potrzebne, ich status zagrożenia.

Natomiast całościowej rewizji stanu wszystkich gatunków dokonuje się np. co 10 lat. System taki pozwalałby nam trzymać rękę na pulsie ptasich populacji, pozwalając na odpowiednio szybką reakcję, w przypadku silnego zaniku jakiegoś gatunku.

Tomasz Wilk – jest z wykształcenia biologiem. Od 2008 r. pracuje w Ogólnopolskim Towarzystwie Ochrony Ptaków, gdzie odpowiadał m.in. za realizację programu ostoi ptaków IBA, a także wdrażanie projektu Ptaki Karpat. Obecnie zaangażowany jest w projekty ochrony terenów otwartych w Karpatach oraz ochrony torfowisk w zlewni Niemna. Prywatnie mąż i tata dwóch synów, a także pasjonat podróży i fotografii przyrodniczej.

Czerwona lista ptaków Polski, Tomasz Wilk, Tomasz Chodkiewicz, Arkadiusz Sikora, Przemysław Chylarecki, Lechosław Kuczyński, Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, Marki 2020.
Publikację można pobrać: otop.org.pl/2020/12/czerwona-lista-ptakow-polski