W zielonej dolinie
Górki i dołki
Kielce. Pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z 1081 r. Jeszcze wcześniej, w dolince na zabagnionym brzegu strumienia, pośród wzgórz i puszcz swoją osadę mieli bartnicy i myśliwi. Jeszcze wcześniej była to część prastarego centrum wydobywczo-przemysłowo-hutniczego. Traf chciał, że prahistoryczne procedury geologiczne uczyniły z tej ziemi skarbiec rozmaitych kruszców i minerałów. Ta niezwykła georóżnorodność stała się substratem dla wysokiej rozmaitości siedlisk przyrodniczych, a ta z kolei zadecydowała o wysokiej, biologicznej różnorodności gatunków niemal ze wszystkich grup systematycznych. Zarówno w odległych epokach dziejów Ziemi, co można poświadczyć licznymi znaleziskami skamielin, jak i dziś, co można samodzielnie stwierdzić obserwując przyrodę ożywioną Kielc.
Mówi się, że Kielce leżą na 7 wzgórzach, z najwyższym Telegrafem o wysokości 408 m n.p.m. Pomiędzy wzgórzami wleką się płytkie dolinki. Najniższy punkt znajduje się w dolinie Silnicy, na wysokości 260 m n.p.m. To część Gór Świętokrzyskich i w obrębie miasta ulokowane są pasma Kadzielniańskie i Dymińskie. Jeśli się wejdzie na dziesiąte piętro któregoś z kieleckich „drapaczy chmur”, zobaczyć można niezwykłą panoramę. W zasadzie w każdym kierunku ciągną się z zachodu na wschód, niskie i krępe pasma górskie, czasem pojedyncze górki z zalesionymi „szczytami” i zboczami obrzeżonymi wsiami, polami, łąkami i dolinkami rzeczek.
Miasto ma 5 rezerwatów przyrody, w tym 4 geologiczne i jeden krajobrazowy. Spory kawałek Kielc leży w Chęcińsko-Kieleckim Parku Krajobrazowym. Zaledwie w ciągu 10-20 minut od centrum można dotrzeć do obszarów Natura 2000: „Wzgórza Chęcińsko-Kieleckie”, „Ostoja Wierzejska”, „Ostoja Barcza”, „Dolina Bobrzy”, „Przełom Lubrzanki”, „Dolina Warkocza”. Do Świętokrzyskiego Parku Narodowego można dojechać w nieco ponad 30 minut.
W obrębie Kielc stwierdzono występowanie ponad 330 gatunków porostów (24 gatunki chronione), 92 gatunki mszaków (19 chronionych), prawie 100 gatunków chronionych roślin naczyniowych, około 220 gatunków ptaków, 40 gatunków ssaków, 14 z 18 krajowych gatunków płazów, 6 z 8 krajowych gatunków gadów, 80 gatunków motyli (7 chronionych i 6 zagrożonych wymarciem), oraz kilka chronionych siedlisk przyrodniczych.
Pierwsza wzmianka o Kielcach jest związana z istnieniem modrzewiowego kościółka pod wezwaniem św. Wojciecha. Kościół w znacznie zmienionej formie istnieje do dziś. Dawniej było tu bagno i źródło, z którego bieg brała Silnica. Bagna od dawna nie ma. Początkowy fragment strumienia zapakowano w dreny i ukryto pod ziemią. Światło dzienne ciek ten ogląda dopiero wlewając się z rury do wód strumienia Dąbrówka, który ma źródła w lasach na północ od granicy miasta, w moich ukochanych lasach pomiędzy Kielcami a Zagnańskiem. Dąbrówka toczy swe wątłe wody przez miasto miejscami jeszcze naturalnym rytmem, meandrując oraz oddając swe brzegi olsom a czasem resztkom dąbrów. Tu i tam widać piaszczyste dno rzeczki i wydmy śródlądowe, a przestrzeń między korytem a nimi wypełniona jest torfowiskami i łąkami trzęślicowymi. Ale tylko do zbiornika zaporowego zwanego Zalewem Kieleckim w dzielnicy Szydłówek. Dąbrówka z Silnicą stanowią korytarz ekologiczny o randze ponadlokalnej. To ich doliną z chłodnych borów jodłowych Pasma Masłowskiego i Wzgórz Tumlińskich wędrują na zachód i południe łosie, a wydry i bobry kolonizują kolejne tereny.
W Kielcach mówi się, że dawno temu wszędzie wokół była puszcza pełna zwierząt, w tym turów, a woda w strumieniach była czysta i rześka. Jeszcze w 1875 r. w Kielcach mieszkało niewiele ponad 8000 mieszkańców. Można sobie wyobrazić, że miasteczko rzeczywiście było wetknięte pomiędzy górki i strumyki, a wokół panowała prastara, nienaruszona Puszcza Jodłowa. To część prawdy, bo przecież od czasów neolitycznych Góry Świętokrzyskie były wylesiane na potrzeby ówczesnego przemysłu dymarskiego. Później też istniały tu odkrywki i kopalnie oraz staszicowskie piece hutnicze. To był prężny ośrodek gospodarczy czerpiący pełnymi garściami z darów ziemi.
Dziś ślady tej aktywności znaczą dawne kamieniołomy zamienione w rezerwaty geologiczne. Stanowią one oazy bioróżnorodności na terenie miasta i porastają je m.in. murawy kserotermiczne z rzadkimi i zagrożonymi gatunkami roślin i bezkręgowców.
Aż 22% powierzchni miasta stanowią lasy. I nie są to tylko lasy miejskie czy parki. Większa ich część to wyżynny bór jodłowy, polski endemit z dominującym gatunkiem jodłą. Ale są też buczyny, np. na Górze Patrol z łanami storczyków z kilku gatunków.
Nie ma zbyt wielu miast w Polsce, które miałyby własne jaskinie, źródliska, torfowiska, łąki trzęślicowe, bór jodłowy i kwaśną buczynę oraz ols, wydmy i kserotermy.
Kielce leżą też na szlaku migracji ptaków i w ciągu 30 lat obserwacji widziałem nad miastem lub w jego granicach między innymi bekasiki, orły przednie, rybołowy, biegusy zmienne, ślepowrony, świstuny, orliki krzykliwe, mewy żółtonogie, a w parku miejskim np. mewę małą.
Kiedy się chodzi pustawymi ulicami Kielc albo zagląda na blokowiska, można odnieść wrażenie, że nic ciekawego się tu nie dzieje. To złudzenie. Nawet tu można zaobserwować rzadkie, zagrożone i chronione gatunki roślin i zwierząt, choć oczywiście to, co najlepsze, znajduje się na obrzeżach miasta albo w takich jego zakamarkach, które się uchroniły rewitalizacyjno-modernistyczno-inwestycyjnej presji.
Ciągle w Kielcach żyją rosiczki, pójdźki, gniewosze plamiste, kumaki nizinne, muchołówki małe i białoszyje, bączki, kszyki, mopki, pełniki europejskie, sasanki, zarazy i różne storczyki, raki szlachetne oraz minogi, różanki i miętusy. Nie ma jednak dzierlatki, która o dziwo jako gatunek synantropijny, wymarła u nas w 2005 r. I bardzo jej brakuje.
Niestety nie mamy w mieście prawdziwego rezerwatu przyrody, choć przynajmniej cztery lokalizacje spełniają kryteria. Jeśli chcemy żeby Kielce zostały miastem bioróżnorodnym, musimy jak najszybciej ochronić jego przyrodę.
Łukasz Misiuna