DZIKIE ŻYCIE Wstępniak

Na dziko

Grzegorz Bożek

Gdy zastanowiłem się, sprowokowany artykułem Andrzeja Jermaczka „Ile dzikości w Polsce?”, czy zdarza mi się bywać w takich terenach, które w pełni zasługują na określenie „dzikie”, odpowiedź brzmi twierdząco, ale bywam w nich bardzo rzadko, na krótko, a i tak do cywilizacji mam bardzo blisko. To w sumie dobrze, że bywam w nich rzadko, bo im mniej ludzie wkraczają w tereny gdzie przyroda rządzi się swoimi prawami, tym lepiej dla przyrody.

Oczywiście dzikość dla ludzi zajmujących się ochroną środowiska jest atrakcyjna, często jest celem wyznaczonym na urlop, weekendowy wypoczynek a nawet poranne czy wieczorne zresetowanie głowy. Ale przede wszystkim jest atrakcyjna dla biznesu czy wielu zwykłych „Kowalskich”, większość ceni sobie ładne krajobrazy czy ustronne, ciche miejsce, z czystym powietrzem i wodą. Stąd też tej dzikości coraz mniej, gdyż z każdą kolejną nową drogą, wylanymi tonami asfaltu, wysypanym tłuczniem ułatwia się dojazd samochodom, motorom, quadom… i rośnie presja na tereny atrakcyjne przyrodniczo.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze presja gospodarki leśnej, łowieckiej, rolniczej. To utrudnia zachowanie jak największej liczby jak największych obszarowo terenów bez ludzkiej ingerencji.

Potrzebujemy dzikich obszarów jak nigdy wcześniej. Czy jesteśmy w stanie powstrzymać się przed szatkowaniem ziemi na coraz mniejsze kawałki, oddać przyrodzie tereny wcześniej przekształcone?

Wszystkiego dzikiego.

Grzegorz Bożek