DZIKIE ŻYCIE

To Gaja, nasza planeta, śpiewa „Pieśń Ziemi”

Barbara Ewa Wojtaszek

Podtytuł książki „Rdzenna mądrość, wiedza naukowa i lekcje płynące z natury” doskonale oddaje jej treść, jako że autorka – Robin Wall Kimmerer jest zarówno członkinią indiańskiego plemienia Potawatomi, jak i profesorką botaniki zajmującą się roślinami. Natomiast główny tytuł w oryginale brzmi: „Braiding Sweetgrass”, co oznacza „zaplatanie turówki wonnej”, przez rdzennych Amerykanów nazywanej wiingaashk – słodko pachnącymi włosami Matki Ziemi. Ta roślina jest główną bohaterką książki, to od jej zapachu zaczyna się snucie opowieści „o rzeczach dawno pogrzebanych w otchłani pamięci”1. Także struktura narracji opiera się na cyklu wegetacyjnym tej świętej trawy wyznaczającym ważne etapy życia: pięć części książki to kolejno czas sadzenia, pielęgnacji, zbiorów, zaplatania i palenia. Przez te okresy przewijają się inne rytmy natury: cztery pory roku, cztery żywioły, sieci troficzne, jak również siedem ludzkich pokoleń.

Autorka łączy w sobie to, co od czasów Mickiewicza zwykliśmy postrzegać jako rozdzielne: czucie i wiarę kobiety głęboko miłującej wszelkie przejawy życia ze szkiełkiem i okiem mędrca, który to życie bada. I kiedy my – dzieci cywilizacji zachodniej, w zagubieniu mówimy, że jesteśmy dla planety nowotworem, chorobą, że właśnie popełniamy rozciągnięte w czasie samobójstwo (przy okazji zabierając ze sobą miliardy innych istnień), to właśnie wtedy potomkowie rdzennych plemion wskazują nam drogę do ocalenia, śpiewając pieśń Ziemi.

Lekcja pierwsza – relacje, połączenie, wzajemność

Taką pieśń Ziemi, według podań wielu indiańskich plemion, śpiewała pierwsza kobieta – Skywoman, która spadła z nieba i po drodze zerwała gałęzie z owocami i nasionami Drzewa Życia, a po dotarciu na ziemię zasadziła je z pomocą zwierząt. Turówka wonna to „pierwsza roślina, która wyrosła na Matce Ziemi, i dlatego zaplatamy ją, jakby to były włosy naszej matki, aby okazać jej miłość i troskę”. Turówka przekazuje pierwszą lekcję dla nas, ludzi odciętych od natury: „Najlepiej rosną te trawy, którymi zajmują się wyplatacze koszy. Więź jest kluczem do sukcesu (…) Chodzi tutaj o coś więcej niż o odnowę ekologiczną, a mianowicie o przywrócenie relacji między roślinami a ludźmi”. Starszyzna indiańska z pokolenia na pokolenie przekazuje cenną wiedzę: „Nasza tradycja każe zbierać tylko to, czego potrzebujemy. Zawsze mi powtarzano, żeby zostawić przynajmniej połowę roślin na danym obszarze”, jako że selektywne zbieranie stymuluje jej wzrost, co eksperymentalnie udowodniła doktorantka botaniki Laurie: „Wzajemność polega na utrzymywaniu daru w ruchu poprzez nieustające cykle dawania i otrzymywania”. Cały rozdział „Mishkos Kenomagwen – o czym szumią trawy” jest jakby rozprawą naukową, która buduje pomost pomiędzy metodą naukową (bibliografia, hipoteza, metody, wyniki, wnioski) a rdzenną wiedzą. 

W wielu miejscach autorka podkreśla, że nie tylko naukowcy, ale każdy element przyrody jest naszym nauczycielem: „Eksperymenty nie polegają na odkrywaniu, ale na słuchaniu i tłumaczeniu wiedzy innych istot”. „Po to żyjemy my, biolodzy terenowi – dla możliwości przebywania wśród natury, w pełnej życia obecności innych gatunków (…). Siadamy u ich stóp i słuchamy. Według legend plemienia Potawatomi wszystkie rośliny i zwierzęta, w tym ludzie, mówili niegdyś tym samym językiem. Mogliśmy opowiadać sobie nawzajem, jak wygląda nasze życie. Ale ten dar zaniknął i z tego powodu jesteśmy ubożsi. Ponieważ nie mówimy tym samym językiem, nasza praca jako naukowców polega na połączeniu poszczególnych elementów w całość w najlepszy możliwy sposób. (…) To po prostu sposób na przekroczenie granic między gatunkami, na wyślizgnięcie się z ludzkiej skóry i założenie płetw, piór albo liści, na próbę poznania innych tak dokładnie, jak to tylko możliwe. Nauka może pomagać w kształtowaniu bliskiej relacji i szacunku wobec innych gatunków (…). Może to być droga do stworzenia więzi”.

Takie więzi to lek na naszą ludzką samotność, coraz większe wyobcowanie i oddzielenie od natury: „Wyobraźcie sobie spacer po świecie licznie zamieszkałym przez ludzi Brzozy, ludzi Niedźwiedzi, ludzi Skały, istoty, o których myślimy i mówimy jako o osobach zasługujących na nasz szacunek i na to, by je włączyć do świata ludzi. My, Amerykanie, nie chcemy się nawet uczyć języków, którymi się posługują inni ludzie, a co dopiero języków innego gatunku. Ale wyobraźcie sobie, jakie by to otwierało możliwości. Wyobraźcie sobie, jaki mielibyśmy dostęp do różnych perspektyw, jakie rzeczy moglibyśmy zobaczyć innymi oczami, całą tę mądrość, która nas otacza. Nie musimy wszystkiego wymyślać sami: otaczają nas nauczyciele i inne formy inteligencji. Wyobraźcie sobie, o ile mniej samotny byłby świat”.

Właśnie dzięki mądrości płynącej z natury Robin Wall Kimmerer, której dziadek został siłą odcięty od ziemi, rodziny i kultury, udaje się wracać do korzeni, języka, wspólnoty: „Zerwany związek między ziemią a ludźmi, między przeszłością a teraźniejszością boli jak paskudnie złamana kość, która nie chce się zrosnąć” – pisze, jednocześnie pokazując lekarstwo: „żal można ukoić tworzeniem, odbudowując odebraną ojczyznę”.

Lekcja druga – uważność

Warunkiem stworzenia głębokich relacji jest uważność, przytomne bycie w „tu i teraz”, w tym konkretnym miejscu. Taka zmysłowa obecność w przestrzeni tętniącej życiem pozwala dostrzec połączenia, pokazuje skutki każdego kroku: „Ziemia jest prawdziwą nauczycielką. My, jej uczniowie, potrzebujemy jedynie uważności. Uważność jest formą okazywania wzajemności innym żywym istotom, pozwala na przyjmowanie darów z otwartymi oczami i otwartym sercem”. Uważność wiąże się z czuciem – czującym widzeniem, słyszeniem, smakowaniem, dotykaniem, wąchaniem, kiedy jednocześnie łączymy się z tym, co wewnątrz, jak i z tym co na zewnątrz: „Krąg ekologicznego współczucia powiększa się przez bezpośredni kontakt z żywym światem i kurczy się przy jego braku”.

Żeby poczuć przepływ życia, trzeba zaryzykować, wystawić się na zmienną pogodę, wiatr czy deszcz, dać się przemoczyć, jak autorka „Pieśni Ziemi” wędrująca po lesie w czasie ulewy: „Widzę swoją twarz odbijającą się w wiszącej kropli. W perspektywie rybiego oka mam gigantyczne czoło i małe uszy. Przypuszczam, że tacy właśnie są ludzie, za dużo myślą i za mało słuchają. Uważność potwierdza, że mamy się czego uczyć od istot o inteligencji innej niż nasza. Słuchanie, bycie świadkiem, otwiera na świat, w którym granice między nami mogą się rozpłynąć w kropli deszczu”.

Lekcja trzecia – wdzięczność

Jako osoba na styku cywilizacji, z pełną świadomością bycia jednocześnie Indianką i Amerykanką, Robin Wall porównuje przysięgę wierności systemowi politycznemu USA (recytowaną codziennie przez uczniów amerykańskich szkół) z Mową Dziękczynną Konfederacji Irokeskiej (zwanej przez nią jedną z najstarszych demokracji): „Nie da się słuchać Mowy Dziękczynnej i nie czuć się bogatym. I chociaż wyrażanie wdzięczności wydaje się niewinną praktyką, to idea rewolucyjna. W społeczeństwie konsumpcyjnym powściągliwość jest radykalną propozycją. Dostrzeżenie obfitości zamiast braku podkopuje fundamenty gospodarki, która prosperuje dzięki kreowaniu trudnych do zaspokojenia potrzeb. Wdzięczność rozwija etykę pełni, ale gospodarka rynkowa potrzebuje pustki. Mowa Wdzięczności przypomina nam, że już teraz mamy wszystko, czego potrzebujemy. Wdzięczność nie wysyła nas na zakupy w poszukiwaniu zaspokojenia: przychodzi raczej jako dar niż towar, podkopując tym samym podwaliny całej gospodarki. Jest dobrym remedium zarówno dla ziemi, jak i dla ludzi”.

Wielokrotnie na kartach książki pojawia się wdzięczność wobec roślin, których cudowna zdolność do fotosyntezy zamienia światło, powietrze i wodę w pożywienie nie tylko dla nas ludzi. Botaniczka wyśpiewuje hymn na cześć konkretnych gatunków, opisując ich namacalne dary: są to poziomki, orzechy, astry i nawłocie, klony, oczary, grążele; tzw. Trzy Siostry: fasola, dynia i kukurydza; czarny jesion, żywotnik, czyli tuja i wiele innych. Czyż nie należy im się za to troska i opieka? „Kultury wdzięczności są jednocześnie kulturami wzajemności (…) Mowa Dziękczynna przypomina nam, że obowiązki i dary są dwiema stronami tego samego medalu”. I dalej: „Oto nasze zadanie: odkryć, co możemy z siebie dać. Czy nie to powinno być celem edukacji: poznać nasze własne talenty i sposób, jak je wykorzystać dla dobra świata?”.

Lekcja czwarta – odpowiedzialność

Uważność i wdzięczność w naturalny sposób pociągają za sobą odpowiedzialność i tutaj ludy rdzenne mocno zawstydzają nas,  rzekomo ucywilizowanych: „Indiański kanon zasad i praktyk regulujących wymianę życia za życie funkcjonuje pod nazwą Odpowiedzialnych Zbiorów. Określają one, ile możemy brać, kształtują nasze relacje ze światem przyrody i ograniczają naszą skłonność do konsumpcji – aby świat był dla siódmego pokolenia tak samo bogaty, jak jest dla nas”. W wielu miejscach autorka podkreśla wagę tego działania, choćby przy okazji wyplatania tradycyjnych koszy: „Odpowiedzialne Zbiory: weź tylko to, czego potrzebujesz, i wykorzystaj w najdrobniejszym kawałku. (…) Prawie wszystko, z czego korzystamy, kosztowało życie jakąś inną istotę, ale w naszym społeczeństwie rzadko się o tym pamięta”.

Jednocześnie pisarka podkreśla, że nie chodzi o powrót do jaskiń czy całkowite zaprzestanie naszej ludzkiej działalności na Ziemi: „Odpowiedzialne Zbiory nie wymagają od nas zdolności fotosyntezy. Nie mówią „zostaw”, ale pokazują, co powinniśmy wziąć. To nie jest lista zakazów, ale powinności. Powinno się jeść etycznie pozyskane jedzenie i celebrować każdy jego kęs. Powinno się używać technologii, które minimalizują szkody. Brać to, co zostało ofiarowane. Ta filozofia reguluje nie tylko zasady przyjmowania pożywienia, ale także innych darów Matki Ziemi – powietrza, wody i jej prawdziwego ciała: skały, gleby i paliw kopalnych”. Chodzi o świadomość konsekwencji i wzajemność; branie, ale i dawanie: „Odpowiedzialne Zbiory wymagają od nas rewanżu, odwzajemniania tego, co otrzymaliśmy. Dawanie czegoś wartościowego, co przydaje się tym, dzięki którym żyjemy, pomaga poradzić sobie z moralnym dylematem związanym z odbieraniem życia. Jednym z naszych obowiązków jako ludzi jest znalezienie sposobu na nawiązanie więzi nie tylko z ludzkim światem. Możemy to zrobić poprzez wdzięczność, rytuały, mądre gospodarowanie ziemią, naukę, sztukę, a także codzienne drobne gesty przepełnione szacunkiem”.

Lekcja piąta – konsekwencje chciwości

Co się stanie, jeśli zabraknie uważności, wdzięczności, odpowiedzialności? Wśród Indian od stuleci krąży opowieść o potworze Wendigo, którego imię oznacza: „nadmiar tłuszczu/ myślący tylko o sobie”. „Wendigo był człowiekiem, którego samolubstwo wzięło górę nad samokontrolą na tyle, że zaspokojenie stało się niemożliwe”, a ponieważ nie działały nań kolejne ostrzeżenia ze strony współplemieńców, został ostatecznie wygnany z grupy, co oznaczało dla niego samotną śmierć. „Umoralniające opowieści o Wendigo powstały w społeczeństwach opartych na wspólnocie, gdzie współdzielenie było kluczem do przetrwania, a chciwa jednostka stanowiła zagrożenie dla ogółu (...) [dzisiaj – B.E.W.] Wendigo pragnie, byśmy uwierzyli, że posiadanie rzeczy zaspokoi nasz głód, podczas gdy tak naprawdę łakniemy wspólnoty”. Jak to się stało, że we współczesnym świecie to zachowania Wendigo są chwalone i nagradzane? I jednocześnie widzimy, jak niepohamowana konsumpcja pociąga za sobą kolejne ofiary wśród ludzi i w świecie przyrody. Jest tak wszechogarniająca, że autorka pisze: „Obawiam się, że świat darów nie może współistnieć ze światem towarów. Obawiam się, że nie mam mocy, aby to, co kocham, uchronić przed Wendigo”. Jednak w innym miejscu dodaje: „Wdzięczność jest potężnym antidotum na psychozę Wendigo. Głęboka świadomość darów, jakie otrzymujemy od ziemi i od innych ludzi, działa niczym lekarstwo”.

Lekcja szósta – ocalenie

Ratunek przychodzi z serca. Tym sercem według Indiańskiego Zrzeszenia Przyrodników jest rdzenna duchowość, podczas gdy metoda naukowa to głowa i ręce. Wszystkie elementy są niezbędne, żeby dokonała się zmiana: „Odnowa ekologiczna jest nierozerwalnie związana z odnową kultury i duchowości oraz z duchowymi obowiązkami opieki nad światem i troski o jego odrodzenie”. Wzór do naśladowania dają  Matka Natura i Ojciec Czas, uzdrowiciele jeziora Onondaga z pomocą naukowców i rdzennej społeczności. Opisując ten proces, Robin Wall zadaje podstawowe pytanie – czym dla Ciebie, dla mnie, dla nas jest Ziemia? To kapitał, część mienia, maszyna, zobowiązanie czy może wspólnota, dom? Jaka jest Twoja odpowiedź? Sama autorka odpowiada: „Ziemia jako ta, która podtrzymuje życie. Ziemia jako tożsamość. Ziemia jako źródło pokarmu i apteka. Ziemia, jako więź z naszymi przodkami. Ziemia jako moralne zobowiązanie. Ziemia jako świętość. Ziemia jako byt”.

Jeśli tak postrzegamy Ziemię – planetę i ziemię – grunt pod stopami, to wiemy, co mamy robić: „Nie wystarczy płakać po utraconym pięknie. Musimy zanurzyć ręce w ziemi i stać się z nią na nowo całością. Nawet zraniony świat nas karmi. Nawet zraniony świat obejmuje nas, daje nam chwile oczarowania i radości. (…) Odnowa jest silnym antidotum na rozpacz. Pokazuje konkretne sposoby, za pomocą których ludzie mogą ponownie zbudować dobry, twórczy związek ze światem innych istot żywych, wypełniając wobec nich swoje materialne i duchowe obowiązki”.

Przeczytałam „Pieśń Ziemi” i wiem, że będę do niej wielokrotnie wracać. Tak, jak autorka chcę się uczyć słów wdzięczności od innych istot i odkrywać melodię żywiołów, żeby śpiewać razem z nią. Kochając ziemię, jak dziecko kocha swoją matkę i wypełniając zobowiązania wobec życia w świecie, jak osoba dorosła.

Barbara Ewa Wojtaszek

Barbara Ewa Wojtaszek – kiedyś polonistka i anglistka na Podkarpaciu, dzisiaj prezeska Zarządu Fundacji Klub Myśli Ekologicznej w Katowicach oraz kotrenerka Szkoły Integralnej Ekopsychologii Rysia Kulika.

Pieśń Ziemi. Rdzenna mądrość, wiedza naukowa i lekcje płynące z natury, Robin Wall Kimmerer, Znak Litera Nova, Kraków 2020, znak.com.pl

Braiding Sweetgrass: Indigenous Wisdom, Scientific Knowledge and the Teaching of Plants, Milkweed Editions, 2013, milkweed.org

Przypisy:
1. Wszystkie cytaty pochodzą z książki R. W. Kimmerer, Pieśń Ziemi. Rdzenna mądrość, wiedza naukowa i lekcje płynące z natury, Kraków 2020.