Wieś pod Świnią Górą
Górki i dołki
Wieś jak z bajki o diable i babie jadze. O wsi, w której diabeł plecie gałganioki.
Odrowążek to mała wieś pośród mrocznych lasów i mokradeł, pełna dawnych świętokrzyskich tradycji, pełna żywych wierzeń pogańskich i ludowych ze wspaniałą dziką przyrodą w roli głównej.
Żebym nie wiem ile szedł, to bym tu nie doszedł z własnej nieprzymuszonej woli. Dawno temu bywałem w okolicy, a to w Kucębowie, Bliżynie, Krasnej, Skarżysku-Kamiennej. Ale do Odrowążka nigdy mi się nie udało dotrzeć. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałem i w nim nie byłem. I chyba podobnie jest z większością ludzi. Odrowążek bowiem usadowił się na wąskim skrawku suchego, pomiędzy mokradłami, łąkami, ciurkami przyleśnymi turlającymi przez lasy suchedniowskie swoje wątłe, ale ożywcze wody. Mógłby ktoś powiedzieć: po środku niczego. Gdyby pójść z Odrowążka na spacer na północ, to by się dało dojść lasami aż do odległej Przysuchy. A gdyby iść na południe, to też bez wychodzenia z lasu doszłoby się do Kielc. Na zachód, nie opuszczając borów aż nad Pilicę, a na wschód, nie tracąc widoku koron drzew, aż do doliny Kamiennej i może aż do samej Wisły. Odrowążek leży pośród przepastnych Lasów Suchedniowskich nad rzeczką Kuźniczką. Pierwsze wzmianki o wiosce pochodzą z XIV wieku, ale ślady znacznie odleglejszej przeszłości zachowały się tu w specyficznej, świętokrzyskiej gwarze, obrzędowości i zwyczajach.
Odrowążek leży na Płaskowyżu Suchedniowskim, w otulinie Suchedniowsko-Oblęgorskiego Parku Krajobrazowego. Wieś graniczy z obszarami Natura 2000 „Lasy Suchedniowskie”, „Uroczysko Piety” i „Dolina Krasnej”. W promieniu kilku kilometrów znajdują się takie wspaniałości chronione jako rezerwaty przyrody jak „Świnia Góra”, „Gagaty Sołtykowskie” czy „Dalejów”.
Odrowążek leży w płytkiej, rozległej dolinie. Wokół wznoszą się niewysokie wzgórza, porośnięte głównie borem jodłowym. W dolince, dziś zarastającej, bo łąki i pola leżą głównie odłogiem, jest jeszcze sporo muraw bliźniczkowych i łąk trzęślicowych, chronionych zbiorowisk pełnych rozmaitych rzadkości. Lęgną się tu czajki i derkacze, ale też błotniaki stawowe i żurawie. Królową jest rzadka i wymierająca przeplatka aurinia, niepozorny gatunek motyla, który znika z krajobrazu Polski i Europy. Lata tu także niebieściutki modraszek alkon, który składa jaja wyłącznie na goryczce wąskolistnej, która jest prawie tak samo rzadka jak sam alkon. To co robi tu ogromne wrażenie, to podmokłe, niemal cały rok wilgotne łąki porośnięte tysiącami pełników europejskich, kosaćców syberyjskich i mieczyków dachówkowatych. Ale rośnie tu też zagrożony nasięźrzał pospolity a także… przywrotnik prawie nagi, turzyca Davalla i kilka gatunków storczyków. Jednak być może największe wrażenie zrobi na Was to, że z lasów, od strony słynnego rezerwatu Świnia Góra na łąki te wychodzą rozejrzeć się… wilki.
Odrowążek zachował jeszcze swój dawny charakter. Dużo tu starej, drewnianej zabudowy. Jeszcze żyją ludzie, którzy pamiętają, że wieś słynęła z uprawy lnu i wytwarzania lnianych ubrań. Już tylko nieliczne gospodynie potrafią robić gałganioki, chodniczki w charakterystyczne, barwne pasy, wykonane z podartych na paski tkanin. Do dziś ślady dawnego rękodzieła i narzędzi oraz wszelkich innych pamiątek zbiera sołtys wsi Sławomir Bernatek. Podobno żyją tu także jeszcze ludzie, którzy wiedzą w którą leśną ścieżkę nie wchodzić, kiedy w ogóle lepiej nie wyłazić z chałupy, albo w której dziupli czy na którym bagnie siedzą różne Strzygi, Utopce, Południce albo Wąpierze. I podobno są tu ludzie, którzy ciągle są blisko Leszego i Mokoszy i zawsze pierwszą miskę owsianki oddają Gumiennikowi, bo lepiej go nie zezłościć.
W krajobrazie wsi rzucają się w oczy dawne, kamienne piwniczki. Jest ich tu jeszcze kilkanaście. Niektóre mają powyżej 100 lat. Wykonywano je z lokalnego surowca, z kamieni zbieranych na oddalonej o parę kilometrów Świniej Górze. W czasie wojny w piwniczkach chroniły się przed Niemcami a później Rosjanami całe rodziny. Wykorzystywali je także partyzanci. Piwniczki w Odrowążku różnią się bardzo od podobnych obiektów w świętokrzyskim. Są małe, pozbawione ozdób, mają bardzo ciasne wejścia, niedostępne dla wielu ludzi. Z daleka robią wrażenie niewielkich hałd kamieni albo wzgórków porośniętych trawami. To jednak misterne konstrukcje wykonywane zapewne od bardzo dawna. Dziś już niewiele z nich jest użytkowanych jako miejsce przechowywania ziemniaków czy innych produktów. Częściej natomiast są zajmowane zimą przez nietoperze. Wśród nich bardzo rzadko trafia się mroczek pozłocisty, jeden z najbardziej odpornych na zimno nietoperzy w Europie. Tutejszy surowy klimat widocznie mu odpowiada.
Łukasz Misiuna