DZIKIE ŻYCIE

Zapylacze w miejskiej dżungli

Łukasz Dylewski, Anita Szymysł, Weronika Banaszak-Cibicka

Miasta stanęły przed dodatkowym wyzwaniem związanym z ochroną różnorodności biologicznej – w szczególności różnorodności owadów zapylających i – jak wskazują badania naukowe – dość dobrze sobie z tym radzą. Brzmi to trochę dziwnie, bo przecież gdzie w miejskiej dżungli znaleźć można miejsca charakteryzujące się dużą wartością przyrodniczą? Okazuje się jednak, że miejskie tereny zielone stanowią miejsce bytowania wielu gatunków pszczół, motyli czy bzygowatych, a współczesne trendy zarządzania zielenią miejską mogą przyczynić się do ochrony różnych grup zwierząt, w tym owadów zapylających.

Rozwijające się koncepcje tworzenia dogodnych siedlisk w miastach w wielu krajach na świecie, gwarantują tym owadom odpowiednie miejsca do gniazdowania oraz źródła pożywienia.

Miasta jako alternatywa

Owady zapylające stały się ważną grupą w aspekcie podnoszenia świadomości społecznej na temat wpływu człowieka na różnorodność biologiczną. Pszczoły, motyle i bzygowate są ważnymi zapylaczami wielu roślin uprawnych oraz dziko rosnących. Jednocześnie obserwowany jest drastyczny spadek liczebności tych owadów w skali światowej związany w dużej mierze ze zwiększoną intensywnością użytkowania gruntów rolnych wraz z jednoczesną utratą półnaturalnych siedlisk, stanowiących miejsca gniazdowania, żerowania oraz rozwoju larw tych owadów.


Rośliny ozdobne często przyciągają rodzimą faunę zapylaczy. Na zdjęciu bzyg prążkowany Episyrphus balteatus. Fot. Łukasz Dylewski. Fot. Łukasz Dylewski
Rośliny ozdobne często przyciągają rodzimą faunę zapylaczy. Na zdjęciu bzyg prążkowany Episyrphus balteatus. Fot. Łukasz Dylewski. Fot. Łukasz Dylewski

Podczas gdy siedliska bogate w dziko rosnące rośliny nektaro- i pyłkodajne są rzadkie we współczesnym krajobrazie rolniczym, miasta i miasteczka, a w szczególności ich tereny zielone m.in. parki, ogrody, ogródki działkowe, tereny poprzemysłowe oraz fragmenty półnaturalnych siedlisk, bogate są w rośliny kwiatowe. Obszary miejskie mogą zatem zapewnić korzystne siedliska, w tym także ostoje dla rzadkich gatunków owadów zapylających, co zostało potwierdzone w wielu badaniach naukowych. Wprawdzie tereny zielone w miastach nie mogą w pełni zastąpić utraconych ekosystemów naturalnych, jednak z pewnością przyczyniają się do ochrony tej niezwykle ważnej grupy owadów.

Miejski krajobraz różni się od krajobrazu rolniczego. Tereny zielone miast, zwłaszcza parki, często charakteryzują się liczną obecnością roślin obcego pochodzenia. Dodatkowo duży udział zabudowy oraz powierzchni utwardzonych, a także sieci dróg, stanowi bariery ograniczające przemieszczanie się owadów. Ponadto nie wszystkie miejskie tereny zielone są równie wartościowe dla zachowania wysokiej różnorodności i liczebności owadów zapylających. Spowodowane jest to różnicami w występującej roślinności oraz sposobem zarządzania danymi obszarami.

Powstało wiele badań skupiających się na negatywnym wpływie wrastającego gradientu urbanizacyjnego na różnorodność fauny i flory, co jest związane m.in. z modernizacją obszarów nieużytkowanych, regulacjami rzek, jak również powstawaniem nowych inwestycji na terenach zielonych. W przypadku owadów zapylających ich różnorodność przeważnie spada wraz ze zbliżaniem się do centrum miasta. Wiąże się to związane nie tylko ze zmniejszaniem się terenów zieleni, ale również ze spadkiem różnorodności gatunkowej roślin, gdyż w ścisłym centrum miasta zwykle dominują często koszone trawniki. Częste koszenie znacząco zmniejsza bioróżnorodność siedlisk. Badania potwierdzają tę zależność również w przypadku dzikich pszczół i motyli, dla których nawet jednorazowe zakłócenia, jakim jest koszenie, może spowodować spadek liczebności i różnorodności nawet o 80%.

Badania przeprowadzone na trzmielach żyjących w środowisku miejskim udowadniają ponadto, że czynnikiem szczególnie negatywnie wpływającym na te zapylacze nie jest stopień zaawansowania urbanizacji, lecz zmniejszająca się obfitość i bogactwo gatunkowe kwitnących roślin. Oznacza to, że wraz ze wzrostem urbanizacji udział obszarów z odpowiednimi miejscami do żerowania i rozwoju maleje.

Ponadto, podobnie jak na obszarach rolniczych, w miastach zapylacze są ofiarami stosowania środków chemicznych. Ostatnie prace sugerują, że miejskie społeczności pszczół i motyli mogą być nawet bardziej narażone na stosowanie pestycydów i herbicydów niż te na obszarach wiejskich (Muratet i Fontaine 2015). Zatem zapewniając odpowiednią jakość miejskich terenów zielonych, możemy wspomóc owady zapylające, nawet w centrum miast.


Trzmiel Bombus sp. żerujący na roślinności porastającej rondo uliczne. Fot. Łukasz Dylewski
Trzmiel Bombus sp. żerujący na roślinności porastającej rondo uliczne. Fot. Łukasz Dylewski

Miejskie tereny zielone muszą więc spełniać kilka kryteriów takich jak duża powierzchnia czy bogactwo gatunkowe roślin, powinny być również odpowiednio zarządzane. Dzięki temu mogą stać się dogodnym siedliskiem dla dużych i różnorodnych zgrupowań zapylaczy. Jak pokazują badania, aby zwiększyć atrakcyjność terenów zielonych można spróbować zapewnić im półnaturalny charakter (Hostetler i wsp. 2011, Southon i wsp. 2017).

Stosowanie odpowiednich mieszanek roślin dziko rosnących oraz ograniczenie koszenia są kluczowymi działaniami mającymi na celu zwiększenie walorów przyrodniczych tych miejsc. Wykazano, że praktyki przywracania rodzimej roślinności wzdłuż poboczy zwiększa bogactwo gatunków pszczół. Dodatkowym czynnikiem przyczyniającym się do zwiększenia atrakcyjności tych siedlisk jest występowanie gołych płatów ziemi, które będą stanowić miejsce gniazdowania, gdyż udział gatunków pszczół gnieżdżących się w ziemi jest znaczący.

Dzikie tereny w miastach jako kluczowe siedliska dla zapylaczy

Niewątpliwie sposób zarządzania terenami zielonymi lub jego brak jest jednym z kluczowych czynników kształtujących zieleń miejską. W wielu miastach możemy jeszcze znaleźć obszary mało dotknięte postępem urbanizacyjnym, stanowiące tzw. hotspoty, czyli miejsca charakteryzujące się wysoką różnorodnością biologiczną dzięki ich podobieństwu do terenów naturalnych. Najczęściej składają się na nie miejskie łąki, stosunkowo duże obszary z dziką roślinnością niepoddaną zarządzaniu.

Z badań wynika, że to właśnie miejskie łąki stanowią najcenniejsze obszary dla zapylaczy w porównaniu z parkami czy obszarami zielonymi wokół osiedli mieszkaniowych (Dylewski et al. 2019). Obszary te charakteryzują się również szeroką gamą roślin, które stanowią źródło pyłku i nektaru dla owadów, zapewniają także odpowiednie miejsca lęgowe dla dzikich pszczół, a także dogodne miejsca do składania jaj i rozwoju larw motyli i bzygowatych. Łąki miejskie rozwijają się bardzo często wzdłuż rzek. Dlatego strefy nadbrzeżne mogą stanowić bardzo cenny procent terenów zielonych na obszarach zurbanizowanych. Ich liniowy układ łagodzi skutki fragmentacji siedlisk, ułatwiając przemieszczanie się gatunków. Jednocześnie obecność i wpływ rzeki, sprawia, że leżące w jej sąsiedztwie tereny stają się specyficznym ekosystemem, który wspiera różnorodność gatunkową zarówno roślin jak i zwierząt. Jednak oddziaływanie i zarządzanie człowieka sprawiło, że doliny rzeczne są jednym z najbardziej zagrożonych typów ekosystemów w Europie.


Porośnięte brzegi rzeki Warty stanowią ważne siedlisko dla owadów zapylających żyjących w mieście. Fot. Łukasz Dylewski
Porośnięte brzegi rzeki Warty stanowią ważne siedlisko dla owadów zapylających żyjących w mieście. Fot. Łukasz Dylewski

Poza łąkami coraz częściej docenianą formą zieleni miejskiej są również nieużytki. Tereny te charakteryzują się przeważnie dużą różnorodnością drzew, krzewów i roślin zielnych, a także występowaniem płatów nagiej gleby. Zapewniają więc zarówno pożywienie, jak i miejsca lęgowe dla tej pożytecznej grupy owadów. Obszary te mogą zatem stanowić alternatywę dla zieleni zagospodarowanej.

Łukasz Dylewski, Anita Szymysł, Weronika Banaszak-Cibicka

Łukasz Dylewski – adiunkt w Katedrze Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Zajmuje się ekologią i ochroną owadów zapylających w krajobrazie miejskim oraz rolniczym.
Anita Szymysł – absolwentka Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Pracuje jako opiekunka zwierząt w ośrodku rehabilitacji dzikich zwierząt.
Weronika Banaszak-Cibicka – adiunkt w Katedrze Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. W swoich badaniach zajmuje się owadami zapylającymi na terenach przekształconych przez człowieka oraz możliwościami ochrony tej ważnej grupy zwierząt.

Literatura:
- Dylewski Ł., Maćkowiak Ł., Banaszak-Cibicka W., 2019. Are all urban green spaces a favourable habitat for pollinator communities? Bees, butterflies and hoverflies in different urban green areas. „Ecological Entomology” 44(5): 678-689. doi.org/10.1111/een.12744.
- Hostetler M., Allen W., Meurk C., 2011. Conserving urban biodiversity? Creating green infrastructure is only the first step. „Landscape and Urban Planning” 100(4): 369-371. doi.org/10.1016/j.landurbplan.2011.01.011.
- Muratet A., Fontaine B., 2015. Contrasting impacts of pesticides on butterflies and bumblebees in private gardens in France. „Biological Conservation 182: 148-154. doi.org/10.1016/j.biocon.2014.11.045.
- Southon G., Jorgensen A., Dunnett N., Hoyle H., Evans K., 2017. Biodiverse perennial meadows have aesthetic value and increase residents’ perceptions of site quality in urban green-space. „Landscape and Urban Planning” 158: 105-118. doi.org/10.1016/j.landurbplan.2016.08.003.