DZIKIE ŻYCIE

Myśliwy-kłusownik zabił człowieka. Zapadł wyrok w sprawie śmiertelnego postrzelenia 16-latka

Katarzyna Wiekiera

Sprawa zmarłego obywatela Kazachstanu – Imanaliego Nurakana mogła być przełomowa. Wyrok kwalifikujący czyn oskarżonego jako zabójstwo z zamiarem ewentualnym byłby znamienny dla wszystkich spraw dotyczących wypadków z udziałem broni myśliwskiej. Niestety Sąd Rejonowy w Lublinie skazał Dariusza Ch. za nieumyślne spowodowanie śmierci. Wyrok jest nieprawomocny.

Do jednego z najtragiczniejszych wypadków z udziałem broni myśliwskiej doszło w listopadzie 2020 r. Zginął zaledwie 16-letni chłopiec – Imanali Nurakan, uczeń zespołu szkół w Kluczkowicach (woj. lubelskie). Zaledwie miesiąc po przyjeździe chłopca do Polski,  spotkała go śmierć poniesiona z ręki myśliwego-kłusownika.

1 listopada 2020 r. Imanali wraz z kolegami wybrał się do przyszkolnego sadu na jabłka, gdzie został śmiertelnie postrzelony. Główny oskarżony Dariusz Ch. oraz uczestnik polowania Marcin B., mimo pełnych przerażenia krzyków chłopca uciekli z miejsca zdarzenia nie udzielając mu pomocy. Przez trwający od września 2021 r. proces, sąd rozstrzygał, czy Dariusz Ch. dopuścił się zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Skazanie za zabójstwo byłoby przełamaniem opowiadania się sądów za linią obrony myśliwych, którzy wypadki tłumaczą pomyleniem człowieka z dzikiem. Niestety finalnie sąd zmienił kwalifikację czynu, uznając, że Dariusz Ch. faktycznie był przekonany, że strzela do dzika.


Ruch Antyłowiecki protestujący pod siedzibą Sądu Okręgowego w Lublinie podczas jednej z rozpraw, 19 stycznia 2022 r. Fot. Kampania Niech Żyją!
Ruch Antyłowiecki protestujący pod siedzibą Sądu Okręgowego w Lublinie podczas jednej z rozpraw, 19 stycznia 2022 r. Fot. Kampania Niech Żyją!

Śmierć Imanaliego to tragedia, której zdecydowanie można było uniknąć. Imanali żyłby gdyby Dariuszowi Ch. odebrano broń, którą miał jedynie z racji bycia myśliwym. Mimo zmian w prawie łowieckim z 2018 r., które narzuciło obowiązkowe badania lekarskie dla myśliwych co 5 lat, mamy systemowy problem z jego egzekwowaniem. Do 2023 r. 120 tys. myśliwych powinno zostać przebadanych. Instytut Analiz Środowiskowych (think tank myśliwych) obliczył, że jeśli myśliwi faktycznie by się przebadali liczba członków Polskiego Związku Łowieckiego zmniejszyłaby się o 40 procent. To skłoniło Instytut do złożenia skargi na przepisy z 2018 r. do Trybunału Konstytucyjnego. Wśród nieprzebadanych myśliwych był Dariusz Ch.

Co wykazano przed sądem, Dariusz Ch. od lat cierpiał na zaburzenia związane z kontrolowaniem agresji i miał założoną niebieską kartę za znęcanie się nad rodziną. Absolutnie nie powinien mieć pozwolenia na broń i być członkiem koła łowieckiego. Nie powinien też pełnić funkcji Strażnika Łowieckiego. Zamiast tropić patologie myśliwych, był ich najgorszym przykładem. Sprawa Imanaliego jasno pokazuje, że myśliwi mogą korzystać z przysługujących im praw po to, by je łamać. Dariusz Ch. nie wpisał się do księgi polowań, pojechał w teren, bo był przyzwyczajony do strzelania do zwierząt. Powinien mieć świadomość tego, co może się stać jeśli złamie zasady bezpieczeństwa.

Opinia publiczna nie dowiedziałaby się o tej tragedii i stojącymi za nią patologiami środowiska myśliwych gdyby nie zaangażowanie w sprawę naprawdę wiele osób.

Temat podjęły liczne media. Pracownia na rzecz Wszystkich Istot prowadziła zbiórkę pieniędzy na pokrycie kosztów sądowych i działania na rzecz reformowania prawa łowieckiego. Na każdej rozprawie byli obecni ludzie z ruchu antyłowieckiego. Pełnomocnikiem rodziny ofiary pozostaje mecenas Karolina Kuszlewicz, która w drugiej instancji zamierza walczyć o zmianę kwalifikacji czynu oraz przyznanie zadośćuczynienia.

Sąd nie chciał przesłuchać najbliższej rodziny Imanaliego – oddalał wnioski składane w tej sprawie i całkowicie zaniechał orzeczenia zadośćuczynienia krzywdzie, choć przepisy prawa karnego dają taką możliwość. Sąd orzekł jedynie 25 tys. złotych nawiązki wyłącznie od głównego oskarżonego.

Wyrok 6 lat pozbawienia wolności dla Dariusz Ch., który zapadł w Lublinie 24 lutego 2022 r. jest nieprawomocny. Drugi z oskarżonych został uznany winnym nieudzielenia pomocy oraz poplecznictwa. Sąd skazał Marcina B. na 12 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Ze stanowiskiem sądu nie zgadza się zarówno Prokuratura, jak i pełnomocnik rodziny ofiary, którzy zapowiedzieli apelację.

Katarzyna Wiekiera