Wojna
Okruchy ekozoficzne
W chwili, gdy piszę te słowa, wojna w Ukrainie trwa już niemal trzy tygodnie. To wystarczająco długi czas, by ochłonąć z pierwszego szoku oraz emocji i z większym namysłem pochylić się nad tym, co się dzieje. Czy podejście głębokoekologiczne może w tym pomóc? A jakże, w końcu ten rodzaj filozofowania zachęca do zadawania głębokich pytań i sięgania do samej istoty problemu.
Zatem: dlaczego wybuchła wojna w Ukrainie? Dlaczego Rosjanie zaatakowali? Nie, nie będę podejmował się w tym felietonie analizy geopolitycznej czy historycznego tła tego konfliktu. Jakkolwiek jest to ważne, moja uwaga idzie nieco dalej i głębiej. Czego przejawem jest wojna? Jaka jest istota tego czy innych konfliktów? Te pytania nie dotyczą wyłącznie obecnej wojny. One dotykają ważnych aspektów naszego człowieczeństwa.
Samym rdzeniem naszego ludzkiego doświadczenia są relacje. Jesteśmy istotami społecznymi, łączymy się w grupy, współpracujemy, ale też rywalizujemy. Relacje kształtują naszą tożsamość i decydują o tym, co robimy i jak działamy. Bez nich życie nie byłoby możliwe. Nie tylko zresztą ludzkie. Ten relacyjny wzorzec jest powszechny. Gdzie byśmy nie spojrzeli, zobaczymy związki, układy i powiązania zaczynając od atomów, poprzez komórki żywych organizmów, a skończywszy na galaktykach. Zależności. Ja zależę od ciebie, ty zależysz ode mnie. Ale też to, co ja robię, wpływa na ciebie, a to co ty robisz, wpływa na mnie. Każdy mój krok, każde słowo, każdy czyn rozprzestrzenia się w świecie, rezonując z innymi, z którymi jestem powiązany i przynosząc określone konsekwencje.
W myśleniu relacyjnym opartym na sprzężeniach zwrotnych podejmowane decyzje zawsze uwarunkowane są kontekstem. To jest takie, bo tamto jest takie. To prawdziwe wyzwanie dla myślenia opartego na koncepcie wolnej woli, który zakłada oderwanie od kontekstu i skupienie się na niezależnych dyspozycjach wewnętrznych. Ludzie są jacyś sami w sobie i to decyduje o ich zachowaniu.
Współczesna psychologia mówi o tym, że mamy tendencję do ignorowania kontekstu i jednocześnie przeceniania wolnej woli. Robimy to tym bardziej, im bardziej kogoś nie lubimy. Zrobił coś złego – bo to zły człowiek jest.
Z tej perspektywy wojna jest radykalnym zerwaniem z myśleniem relacyjnym. Wojna jest najbardziej wyrazistym przejawem oddzielenia. Niezależnie, czy po drugiej stronie jest człowiek (w tym przypadku Ukrainiec lub Rosjanin), czy może wilk, kornik, rzeka lub torfowisko. W wojnie dąży się do zniszczenia i wyeliminowania wroga, który w jakiś sposób zagraża naszym interesom. Relacje są oczywiście źródłem problemów, ale przekonanie, że eliminacja bądź rzucenie na kolana drugiej strony będzie ich rozwiązaniem jest iluzją, bo wiąże się z zanegowaniem relacyjnego wzorca.
Z niepokojem obserwuję, jak obecna wojna nakręca spiralę oddzielenia i kieruje ludzi w stronę wzajemnego mordowania się, które rzekomo ma rozwiązać problem. Jedni robią to karabinami czy rakietami, inni mową nienawiści, a jeszcze inni kibicują w tej rozgrywce jednej lub drugiej stronie. Edward Stachura pisze: „Jak można strzelać z jakiejkolwiek broni; przecież pocisk może kogoś trafić i zranić. Oto jak powie normalny człowiek i ilu go weźmie za wariata”.
Najczęściej wojna kończy się zawarciem pokoju. Ostatecznie trzeba usiąść ze sobą i zacząć rozmawiać, słuchając się wzajemnie i respektując wzajemne potrzeby. Wojna i oddzielenie są zaburzeniami w relacji i jakkolwiek w środku konfliktu może się wydawać, że pokusa eliminacji wroga lub podporządkowania go jest jedyną możliwością, to nie da się wyjść z przestrzeni relacji. Relacyjny wzorzec jest jedyną rzeczywistością. W zaślepieniu można temu zaprzeczać czy nie zgadzać się na to, jednak na niewiele się to zda. W tym zaślepieniu, zaprzeczeniu, z zamrożonym sercem skazujemy siebie i innych na jeszcze większe cierpienie. W praktyce psychologicznej często pytamy skonfliktowanych klientów: wolisz mieć rację czy dobrą relację?
Wojna to czas, kiedy ludzie wybierają wyłącznie swoją rację. Tak właśnie dzieje się teraz. Tak też dzieje się od dawna w naszej relacji z przyrodą, którą rzucamy na kolana w imię naszej ludzkiej racji.
Jednak relacyjny mechanizm zawsze upomni się o właściwą równowagę. Najlepiej więc zawczasu, ograniczając ilość cierpienia w świecie, odłożyć broń, odłożyć własną rację, spotkać się (jeśli dotyczy to ludzkiego świata) i porozmawiać o tym, czego się boimy. Bo po drugiej stronie barykady zawsze stoi człowiek, który się boi. Podobnie jak ja. Jeśli więc usłyszymy nawzajem swoje lęki i uszanujemy potrzeby, to może łatwiej będzie odłożyć broń.
To oczywiście łatwo się mówi. Tak czy owak warto przyjąć tę perspektywę, bo codziennie toczymy niezliczone wojny i ulegamy pokusie zaprzeczania zależności i bycia w relacji. A przecież tylko w relacji jest przepływ i życie, tylko tam można doświadczyć otwartego serca. A ono najlepiej chroni przed kolejną wojną.
Ryszard Kulik