DZIKIE ŻYCIE

Wszechkryzys

Ryszard Kulik

Okruchy ekozoficzne

W najnowszym dokumencie „Living Planet Report” naukowcy ostrzegają, że utrata różnorodności biologicznej osiągnęła bezprecedensowy wskaźnik 69 procent. Od lat 70. XX w., kiedy rozpoczęto te pomiary, jesteśmy nieustannie na równi pochyłej – tracimy coraz więcej życia. I to pomimo rosnącej świadomości ekologicznej, ton dokumentów i raportów alarmujących o zagrożeniu, wdrożonych zielonych technologii oraz programów mających chronić środowisko. Na niewiele to wszystko się zdało. Jest coraz gorzej i nic nie zapowiada, że ten trend się odmieni. Dalej brniemy w ślepy zaułek, na końcu którego jest wymarcie naszego gatunku.

Okładka raportu
Okładka raportu

Godne podkreślenia w raporcie jest to, że naukowcy wyraźnie pokazują związek między utratą różnorodności biologicznej a zmianami klimatu. Czytamy: „Dowody są jednoznaczne – przeżywamy podwójny kryzys utraty bioróżnorodności i zmian klimatu spowodowany niezrównoważonym wykorzystaniem zasobów naszej planety. Naukowcy są pewni, że jeśli nie przestaniemy traktować tych sytuacji kryzysowych jako dwóch oddzielnych kwestii, żaden problem nie zostanie skutecznie rozwiązany”. Mamy zatem do czynienia z Wszechkryzysem, totalnym kryzysem, który obejmuje wszystkie aspekty naszego życia na planecie.

Ta świadomość ciągle jeszcze nie jest powszechna. Naszą kulturową i polityczną narrację zdominowały zmiany klimatyczne. Różnorodność biologiczna jest jakby w tle problemu – to klimat angażuje naszą uwagę i prowokuje do poszukiwania rozwiązań. W tym przypadku bowiem sprawa wydaje się pozornie prosta: mamy przestać spalać paliwa kopalne i w ten sposób zredukować do zera emisje gazów cieplarnianych. Wiemy też, jak to zrobić. Trzeba przeprowadzić transformację energetyczną, zastąpić paliwa kopalne odnawialnymi źródłami energii i sprawa będzie załatwiona.

Otóż nie będzie! Trzeba to sobie jasno powiedzieć, że jako ludzkość wykorzystujemy energię, by zamieniać biosferę na technosferę. Innymi słowy, energia służy nam do zamiany tego, co żywe, co wprzęgnięte jest w złożoną sieć życia – na budynki, drogi, samochody, telefony czy wyrafinowane jedzenie. To właśnie dzięki energii każdego dnia, każdej minuty przyroda nieustannie ustępuje pod napierającym walcem cywilizacji. Energia jest naszą bronią w wojnie, którą wypowiedzieliśmy życiu. Nic nie wskazuje na to, że kiedy zamienimy nieodnawialne źródła energii na odnawialne, ten trend się zatrzyma lub odwróci. Dla naszego cywilizacyjnego pochodu kończącego się utratą różnorodności biologicznej nie ma większego znaczenia, czy spalamy paliwa kopalne, czy przerzucamy się na OZE. Problemem bowiem nie jest sam klimat, ale nasza nadmierna ingerencja w planetarny system, którego granic nie respektujemy.

Skupiamy się tak bardzo na klimacie, bo to wyzwanie uruchamia nasze myślenie w kategoriach zmian technologicznych. A w tym jesteśmy naprawdę dobrzy. Technologie pozwalają zredukować złożoność życia do maszyny, w której wystarczy wymienić to i owo, by działała ona dalej. To technokratyczne podejście jest obecnie dominujące w kontekście zmian klimatycznych.

Z różnorodnością biologiczną jest inaczej. Żeby chronić życie, trudno zastosować jakąś technologię. Sieć życia to nie jest trybik, który można łatwo wymienić i w ten sposób naprawić maszynę. Żeby chronić życie, trzeba po prostu wycofać się z ingerencji. Robić mniej, a w niektórych przypadkach nawet zaprzestać jakiejkolwiek działalności. To zaś wychodzi nam najsłabiej. Ciągle coś próbujemy robić i im więcej robimy, tym jest coraz gorzej.

Dlatego rozwiązanie naszych środowiskowych problemów jest pozornie proste. Zarówno w kwestii klimatu, jak i różnorodności biologicznej nie tyle potrzebujemy nowej cudownej technologii, ile wycofania się z naszą ludzką ingerencją. To właśnie nadmierna ingerencja, niepohamowanie, branie za dużo, nienasycenie, są istotą naszych problemów. Gdybyśmy ograniczyli naszą ludzką zachłanność, moglibyśmy zatrzymać utratę różnorodności biologicznej, zmiany klimatu i przy okazji rozwiązalibyśmy jeszcze wiele innych problemów składających się na Wszechkryzys.

Nic jednak nie zapowiada takiego scenariusza. Lecimy dalej na autopilocie, ignorując przekaz naukowców oraz głos naszego serca. Jesteśmy zapatrzeni w siebie, w swoją technologiczną potęgę, wierząc, że uratują nas nowe samochody, czyste elektrownie i jeszcze wymyślniejsze certyfikaty ekologiczne.

Czas zdecydowanie powiedzieć: ani kroku dalej w niszczeniu przyrody! 

Ryszard Kulik 

Szkoła Integralnej Ekopsychologii – III edycja

Kurs obejmuje 12 zjazdów łączących proces wewnętrznej przemiany na poziomie wiedzy, emocji i świadomości z działaniem na rzecz przyrody i świata

Zapisy i informacje: kulik@us.edu.pl.