Dźwięk
Postsylwestrowe fotografie martwych ptaków zatrzymały mnie dłużej przy temacie harmonii i zanieczyszczenia dźwiękiem, jego obecności i fizyczności, akustyki i wizualności. Wchodzenie w nowy rok to dla wielu żywych istot bolesny rytuał inicjacji. Skutków nie trzeba opisywać. Może warto uczyć się od zwierząt, które instynktownie reagują na nienaturalne, inwazyjne dźwięki, naruszające naturalną dźwiękoprzestrzeń.
![Echo. Fot. Dagmara Stanosz](/uploads/media/310x/01/3951-2022-02-30-Echo-Fot.Dagmara-Stanosz.webp?v=1-0)
Wsłuchując się w ulubione dźwięki mis, patrzę na uszy mojego psa. To dźwięki, które ignoruje lub jest w stanie relaksacji. Grające misy są znakomitymi obiektami do medytacji, ale i do obserwacji fal dźwiękowych. Dźwięk rozchodzi się koliście, wibruje, zatacza kręgi, wypełnia przestrzeń, można go poczuć fizycznie i zwizualizować. Nie bez przyczyny misy używane są w praktykach duchowych różnych kultur. Ich brzmienie stwarza bardzo osobistą przestrzeń, medytacyjny krąg wyłączenia, który odcina od nieuporządkowanej rzeczywistości. Tę harmonię potrafi jednak zakłócić codzienność – dzwonek do drzwi, szczekanie psa, niewyciszony telefon. Jedna jakość spotyka wtedy drugą, wytrąca. Takie momenty uświadamiają mi znaczenie audiosfery. Parada dźwięków, w różnych konfiguracjach, powtarza się każdego dnia – od melodii budzika, włączenia radia, odkręcenia wody w kranie, zmiany rytmu życia ulicy, która „gada”, prowadzi nas przez codzienny gwar, brzmienia języków, wyrażane amplitudy emocji, aż do wieczornego odcięcia i powrotu do kręgu intymności. Nie uświadamiamy sobie, jak wiele wydarza się w dźwiękosferze, jak jest ona zbudowana, jak wpływa na ciało, system nerwowy, nasze zachowanie. Czasem po prostu chcemy zamknąć okno, wyjść z miejsca, w którym jest zbyt głośno, założyć stopery albo odwrotnie – przerwać ciszę, wyjść z kręgu, wejść w interakcję. Czasem nad nią nie panujemy, a czasem świadomie tworzymy z niej nowe partytury – muzykę.
![Kula sensoryczna. Fot. Dagmara Stanosz](/uploads/media/310x/02/3952-2022-02-31-Kula-sensoryczna-Fot.Dagmara-Stanosz.webp?v=1-0)
Chyba że nie słyszymy i nie potrzebujemy dźwięków. Jednak nawet w kulturze Głuchych dźwięk ma znaczenie. Negatywne, kiedy niesłyszący zmuszany jest do artykulacji głosek, których nie słyszy i pozytywny, kiedy dźwięk daje się poznać w innej formie. Według definicji „dźwiękiem nazywamy wrażenie słuchowe spowodowane falą akustyczną rozchodzącą się w ciele stałym, cieczy lub gazach”1. Można go tłumaczyć na język migowy, na zasadzie synestezji wyrazić kolorem, odczuciem, wibracją. Dźwięk może się transformować i być postrzegany we wszelkich możliwych postaciach – jako fizyczne odwzorowanie fal jak na płycie Chladniego, odczuwane przez ciało drgania (jak w użyciu kombinezonów przetwarzających dźwięk na wibrację). Obok badanych przestrzeni niesłyszalnych dla człowieka infradźwięków i ultradźwięków, pozasłuchowa percepcja dźwięku pokazuje, jak wiele ma on postaci. Wykorzystywany w terapii, edukacji, jest niedocenionym medium. Znamy go tylko w jednej postaci, której dodatkowo nadużywamy. Przestrzeń zaśmiecona dźwiękami staje się nie do zniesienia. Z takiej przestrzeni uciekają zwierzęta i ludzie. Pokoje wyciszenia, które powstają w miejscach publicznych są potrzebne dzisiaj wszystkim. Wyprowadzamy się z miast na suburbia, żeby wracać po całym dniu zgiełku do ciszy. Dźwięk męczy, kiedy dominuje, zabiera przestrzeń. A co było gdyby nagle wszystko wyciszyć? Zrobić „plug-off”? Uspokojenie lub strach, odtwarzanie dźwięków w pamięci lub panika. Jak żyć bez dźwięku? Co by było gdyby z dnia na dzień stracić słuch, jak bohater filmu „Sound of metal” w reżyserii Dariusa Mardera. Jaka jest nasza, twoja, moja dźwiękosfera?
Dagmara Stanosz
Przypis:
1. Piotr Rynkowski, Podstawowe wiadomości o dźwięku, w: Dźwięki architektury, red. Agnieszka Kłopotowska, Białystok 2015.