DZIKIE ŻYCIE Wywiad

Likwidacja Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska to wielka strata dla regionu. Rozmowa z Jerzym Paruselem

Grzegorz Bożek

Dlaczego zamknięto instytucję, która działała kilkadziesiąt lat na Górnym Śląsku?

Jerzy Parusel: Nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Też byłem zaskoczony likwidacją Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska [dalej Centrum]. Pierwsza zmiana zakładała połączenie Centrum z Zespołem Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego, z jednoznacznym usunięciem Centrum jako instytucji z nazwy. To był początek likwidacji Centrum. Uchwała Zarządu Województwa w sprawie jego likwidacji, ta która jest publicznie dostępna, nie zawiera uzasadnienia. W związku z tym nie wiem, jakie oficjalnie argumenty stały za likwidacją Centrum. Z rozmów, które były prowadzone z członkiem Zarządu Województwa, wynika że chodziło o koszty jego utrzymania.

Likwidację Centrum przyjmuję jako wyraz woli społecznej mieszkańców województwa śląskiego, których reprezentują przedstawiciele Sejmiku Województwa. Po prostu, taka była wola społeczeństwa.

Jerzy B. Parusel podczas uroczystego odsłonięcia w Murckach pamiątkowej tablicy poświęconej 150 rocznicy sprowadzenia żubrów na Górny Śląsk, 2015 r. Fot. Archiwum Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska
Jerzy B. Parusel podczas uroczystego odsłonięcia w Murckach pamiątkowej tablicy poświęconej 150 rocznicy sprowadzenia żubrów na Górny Śląsk, 2015 r. Fot. Archiwum Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska

Dlaczego związałeś się z Centrum?

Byłem pracownikiem Babiogórskiego Parku Narodowego, który położony jest w przepięknym, dzikim obszarze Polski. Mieszkałem w zasadzie w puszczy, praktycznie pół roku spędzałem w lesie. Propozycję objęcia stanowiska zorganizowania Centrum dostałem właśnie w okresie gdy byłem związany z BgPN.

W 1994 r., 2 lata po wydaniu przez Wojewodę Katowickiego zarządzenia o powstaniu Centrum, otrzymałem propozycję zorganizowania tej instytucji od podstaw. To był ostatni moment, aby takie Centrum powstało. Kolejne lata bezczynności groziły przepadkiem środków. Po krótkim namyśle podjąłem się tego zadania.

To było dla mnie życiowe wyzwanie, ale czułem się mocno związany z ideą zachowania dziedzictwa przyrody na Górnym Śląsku. 26 listopada 1994 r. zostałem dyrektorem Centrum, na długie 26 lat.

Co robiłeś w Babiogórskim Parku Narodowym?

W BgPN pracowałem od kwietnia 1980 r. do 1994 r., czyli 14 lat. Wtedy nie wyobrażałem sobie innego miejsca do życia. Byłem pracownikiem naukowym i kustoszem muzeum. Praca mnie pochłaniała. Pomimo że pochodziłem z Katowic, pod Babią Górą czułem się jakbym się tam urodził. Generalnie świetnie odnajdywałem się w przyrodzie, byłem pewien, że to jest moje miejsce.

Okładka wydawnictwa ciągłego „Materiały Opracowania”, tom 1 (1998)
Okładka wydawnictwa ciągłego „Materiały Opracowania”, tom 1 (1998)

Kto był inicjatorem powołania Centrum?

Chcę oddać hołd Wojciechowi Czechowi, pierwszemu niekomunistycznemu wojewodzie katowickiemu. To z jego inicjatywy doszło do realizacji tego projektu. Wojciech Czech był człowiekiem o ogromnej wiedzy, architektem, z którym współpracowałem w licznych projektach, między innymi nad waloryzacją przestrzeni Górnego Śląska widzianą interdyscyplinarnie. To on „zmusił” mnie do syntetycznego myślenia w sprawach dotyczących Górnego Śląska.

Warto dodać, że w tym samym roku, w którym powołano nasze Centrum, powstało również Centrum Dziedzictwa Kulturowego Górnego Śląska, ale szybko zostało zlikwidowane. Dzisiaj szczątki idei tej instytucji są w Instytucie Myśli Polskiej im. Wojciecha Korfantego. Oba te centra, gdyby istniały, mogłyby stanowić wzorzec w uświadamianiu ludzi, dokumentowaniu i wykorzystywaniu zasobów przyrody i kultury do procesu rozwoju województwa.

Jak doszło do likwidacji Centrum?

Jako dyrektor przeżyłem pierwszą próbę likwidacji w 2020 r. Wtedy część radnych protestowała, były interpelacje oraz zaangażowanie ludzi nauki, aby zachować Centrum. Ta próba likwidacji Centrum nie powiodła się. Ale po tych doświadczeniach podjąłem decyzję, że odchodzę z Centrum, złożyłem wypowiedzenie. Uzmysłowiłem sobie, że dalsza walka, aby zachować Centrum nie daje nadziei na powodzenie, że trzeba się liczyć z jego likwidacją.

Pomimo wypowiadanych publicznie deklaracji, że Centrum nie zostanie zlikwidowane, po dokonaniu zmiany statutu Centrum w styczniu 2021 r., Sejmik Województwa Śląskiego we wrześniu 2021 r., przyjął uchwałę o likwidacji Centrum. O tej uchwale dowiedziałem się z gazety.

Moim zdaniem to fatalna decyzja. Mam nadzieję, że w jakiejś formie Centrum zostanie w przyszłości odtworzone. Ta instytucja jest nadal potrzebna, choćby z tego powodu, że realizowała zadania z zakresu ochrony przyrody, planowania przestrzennego i edukacji, które wynikają z przepisów prawa. Warto podkreślić, że Centrum spełniało wszystkie zadania, za które odpowiedzialny jest marszałek województwa. A statut tej instytucji, który powstał w 1992 r., i jej misja świetnie wpisują się w trzydziestoletnie doświadczenia ochrony przyrody w Polsce.

Jerzy B. Parusel pobiera liście marsylii czterolistnej w dolinie Laborcy (Słowacja) do badań genetycznych, 2008 r. Fot. Renata Bula
Jerzy B. Parusel pobiera liście marsylii czterolistnej w dolinie Laborcy (Słowacja) do badań genetycznych, 2008 r. Fot. Renata Bula

Czy jako instytucja byliście dla kogoś niewygodni?

Nie mam takich informacji, więc nie mogę tego potwierdzić. I dotyczy to zarazem samego Centrum, jak i mnie osobiście. Czas mojego dyrektorowania objął okres różnych marszałków i opcji politycznych. Zaledwie jeden raz byłem na tzw. dywaniku w sprawie mającej związek z ochroną przyrody. Dotyczyła ona ochrony chomika europejskiego, który moim zdaniem powinien być maskotką Górnego Śląska. Brałem udział w działaniach, których celem była ochrona ostatnich siedlisk życia chomika europejskiego na Górnym Śląsku. Chodziło o ekspansję człowieka w tereny, gdzie bytowały chomiki, w miejscach wokół terenów inwestycyjnych w Siemianowicach Śląskich. Wizyta u wicemarszałka województwa była skutkiem donosu na mnie. Sprawa miała miejsce kilkanaście lat temu. Obecnie chomika przygarnęło miasto Jaworzno, które robi wiele dobrego na rzecz jego ochrony.

Oczywiście Centrum mogło komuś zawadzać i nie należy tego wykluczyć. Warto jednak dodać, że ochrona przyrody ze swojej natury jest w systemowym konflikcie z presją cywilizacyjną. Generalnie chodzi o systemowe ułożenie konfliktu człowiek – przyroda. Ale trzeba wiedzieć, że spory lokalne czy regionalne, z natury rzeczy są i będą wpisane w scenariusz rozwoju województwa.

Czy spotykałeś się z krytyką działalności prowadzonej przez Centrum?

Nigdy nie odczułem jakiejś szczególnej presji. Centrum miało swobodę w działaniu, nie musiałem się niczym krępować. Dodam jednak, że nasze wypowiedzi i stanowiska zawsze były merytoryczne.

Będąc z wykształcenia inżynierem leśnictwa uważałem, że tylko racjonalne argumenty mogą dać możliwość osiągnięcia sukcesu w sytuacjach konfliktowych. Jestem w stanie uwzględnić rzeczowe argumenty strony przeciwnej i dochodzić do konsensusu, który byłby korzystny dla przyrody i człowieka.

Liczydło górskie – relikt górski na stanowisku niżowym w rezerwacie przyrody „Ochojec” w Katowicach, 2008 r. Fot. Jerzy B. Parusel
Liczydło górskie – relikt górski na stanowisku niżowym w rezerwacie przyrody „Ochojec” w Katowicach, 2008 r. Fot. Jerzy B. Parusel

Co stało się zasobami Centrum? Gdzie znajdują się obecnie?

Po odejściu z Centrum śledzę sposób realizacji przeprowadzenia uchwały Sejmiku. Na przykład – czy zapisy mówiące o mieniu Centrum są zagospodarowane przez Zarząd Województwa i czy kontynuowanie działań Centrum jest prowadzone przez Urząd Marszałkowski.

Jestem zainteresowany tym co się stało z Centrum, dlatego postanowiłem dokończyć raport o jego działalności. W tym celu składam wnioski o udostępnienie informacji publicznej do likwidatorów i następców prawnych Centrum. W 2017 r. wydaliśmy książkę o 25 latach działalności Centrum. Obecnie gromadzę materiały dotyczące okresu 2018-2022 – zamierzam je rozpowszechnić w postaci publikacji.

Zasoby biblioteczne ulokowano w Muzeum Śląskim jako wydzielony zbiór biblioteczny. Baza danych została skopiowana do archiwum. Instytucja została zapewne zlikwidowana zgodnie z przepisami prawa.

Czy w na początku swojej pracy w Centrum miałeś kontakt z ludźmi z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot?

Oczywiście. „Zieloną antologię”, która była realizowana przez Pracownię, przeczytałem świeżo po jej ukazaniu się. W BgPN wizytowaliśmy ludzi z Pracowni, którzy przyjechali z profesorem Arne Naessem, twórcą filozofii ekologii głębokiej. Odbyła się piękna wycieczka, wykład w naturze. Udział w tym wydarzeniu był dla mnie wielkim przeżyciem. Poznanie ekologii głębokiej było dla mnie nowym wątkiem, ale relację człowieka z przyrodą miałem zawsze z tyłu głowy. Idea dziedzictwa przyrodniczego była dla mnie zawsze bardzo ważna.

Pragnę jednak dodać że moim mistrzem zawsze był profesor Stefan Myczkowski, promotor mojej pracy magisterskiej. Był wybitnym dydaktykiem i obrońcą przyrody.

Co pamiętasz ze spotkania z Naessem?

Było wyjście w teren, dyskusja na łące obok dyrekcji Babiogórskiego Parku Narodowego. Słuchaliśmy jego bezpośredniego przesłania. Mocne przeżycie [zapis tego spotkania znajduje się w publikacji Arne Naess „Rozmowy” wydanej przez Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot w 1992 r. – dopisek redakcja].

Czym zajmowało się Centrum w pierwszych latach pracy?

Ważne było dokumentowanie naukowe bioróżnorodności. Tworzyliśmy bibliotekę. To był analogowy etap naszej pracy. Dzięki uprzejmości Babiogórskiego Parku Narodowego korzystałem z jego obszernej biblioteki, kserując wiele z zasobów bibliotecznych. Zbierałem wszystko co dotyczyło Górnego Śląska, wówczas, jeszcze przed reformą administracyjną, składającego się z czterech województw.

Ważna była dla mnie myśl Wojciecha Czecha mówiąca o tym, że obszar obrzeży ma istotne dokumentacyjne znaczenie. Dlatego interesowało mnie o wiele więcej rzeczy wykraczających poza granice administracyjne. To powodowało, że granice naszych zainteresowań były poszerzane.

Pamiątkowe zdjęcie pracowników Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska w czasie jubileuszu 25-lecia działalności. Sala Sejmu Śląskiego, 16 maja 2018 r. Fot. Krzysztof Sokół
Pamiątkowe zdjęcie pracowników Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska w czasie jubileuszu 25-lecia działalności. Sala Sejmu Śląskiego, 16 maja 2018 r. Fot. Krzysztof Sokół

W numerach czasopisma „Przyrody Górnego Śląska”, które wydawaliście, było wiele materiałów historycznych, archiwalnych. Dlaczego publikowaliście tego rodzaju materiały?

Publikowanie artykułów o czasach minionych, z różnych wieków, a dotyczących środowiska, jest bardzo ważne. Dzięki temu pozyskujemy informacje o przyrodzie. Przeszłość dla przyrodnika ma fundamentalne znaczenie, bo zawiera informacje historyczne, na podstawie których jesteśmy w stanie dokonywać ocen zmian i zagrożenia w obecnym czasie. Pomaga to sporządzać chociażby listy zagrożonych gatunków, czyli tzw. „Czerwone listy”.

W „Przyrodzie Górnego Śląska” ukazywało się wiele wartościowych biogramów przyrodników, których dorobek jest elementem dziedzictwa tego regionu. W recenzji do „Biograficznego słownika przyrodników śląskich”, który przygotował Mirosław Syniawa, technik-chemik z elektrowni w Chorzowie, o niesamowitej wiedzy przyrodniczej i historycznej, napisałem, że postawa i życiorysy tych ludzi są ważne dla tożsamości tego miejsca, gdyby nie oni to nie byłoby opisu tej przyrody. Bez tego typu zapisów nasza wiedza byłaby o wiele skromniejsza. Te historie pokazują bogactwo, które tu było, jak zostało przekształcone, a czasem zniszczone. Ta wiedza, świadomość strat i przekształceń, pozwala nam budować lepsze bazy danych, a tym samym, jeśli trzeba, podejmować mądrzejsze decyzje.

Czy analogowe zasoby zostały przeniesione do wersji cyfrowej?

Cała informacja analogowa została wprowadzona. Natomiast wspólnie z Uniwersytetem Śląskim zrealizowaliśmy projekt bazodanowy w ramach projektu „BIOGEO-SILESIA”, realizowanego ze środków RPO w ramach umowy partnerskiej z województwem śląskim. Wprowadzono w nim dane przestrzenne w ten sposób, aby każdy mógł mieć dostęp do bazy i zarazem mógł ją zasilać. To zwieńczenie procesu cyfryzacji zasobów Centrum.

Kto korzystał z zasobów Centrum?

Baza wykorzystywana była głównie w naszej pracy przy formułowaniu wniosków i ocen dla gmin i różnych instytucji. Dostęp był też oczywiście dla ludzi, którzy pisali prace magisterskie, doktorskie, lub pracowali w instytucjach i firmach zajmujących się procedurami oceny oddziaływania na środowisko.

Górny Śląsk kojarzy się z krajobrazem miejskim i górniczym, ale też terenami poprzemysłowymi. Nawet przy licznych liniach kolejowych znajdują się ciekawe siedliska przyrodnicze.

Przestrzenie przekształcone były zawsze w zasięgu naszego zainteresowania. Mieliśmy kontakt z ludźmi prowadzącymi badania terenów przekształconych. Wspomnę profesorów Adama Rostańskiego i Piotra Skubałę, dr hab. Gabrielę Woźniak, dr hab. Edytę Sierkę, którzy prowadzili badania na tych obszarach. Publikowaliśmy wyniki ich prac badawczych. W 2013 r. ukazał się raport dotyczący różnorodności terenów poprzemysłowych autorstwa Edyty Sierki.

Wypowiadałem się wielokrotnie na temat hałd, ale były to wypowiedzi publicystyczne. Ten świat stworzony przez człowieka, przez górników i hutników jest istotny. Pomimo że uciążliwy i przekształcający przyrodę, stworzył unikatowe ekosystemy i nisze ekologiczne, które stały się poligonem sukcesji pierwotnej. Mamy do czynienia z sytuacją podobną do tej na wyspie Krakatau. Procesy te są opisane przez prof. Rostańskiego. Dla mnie z punktu widzenia przyrodniczego to fenomen, ale również z punktu widzenia kulturowego, bo związana jest z tym przestrzeń miejsc gdzie był obecny człowiek, który wykorzystywał swoje nowe technologie.

Osobiście wychowałem się w bliskości hałd, dosłownie „na hałdzie”, na terenach powyrobiskowych, na terenie kopalni odkrywkowej Lucyna w Murckach. Wiedza o tych miejscach uświadamia mi, że jest to część wartości przyrodniczej i kulturowej, która może zostać bezpowrotnie zniszczona.

Dzisiaj wrzucamy do pieca węgiel mający 300 i więcej milionów lat, w którym są ślady minionego świata – paproci, widłaków, wielkich ważek. Swego czasu byłem zachwycony Marianem Mędrkiem, malarzem, artystą, z którym realizowałem przez 10 lat projekt pod nazwą „Żubry potrzebują Indian”. Poprzez proces spalania tworzył tzw. żużle, przetwarzał je w dzieła sztuki – uzyskiwał nowe faktury i kolory. Te żużle były dla mnie kwintesencją przyrody nieożywionej, która uzyskiwała nowy wymiar artystyczny.

Zdarzyło Ci się zabierać głos w konkretnych sprawach, jak na przykład w kwestii rezerwatu w Katowicach.

Centrum traktowałem jako instytucję działającą pomiędzy nauką a administracją. Nie chciałem abyśmy byli urzędnikami, którzy swoją wiedzę mają tylko z okresu studiów, a później już się  więcej nie kształcą. Zachęcałem ludzi do prowadzenia własnych prac badawczych. To było wyróżnikiem Centrum na tle innych instytucji, które zajmują się sprawami administracyjnymi.

Okładka wydawnictwa pokonferencyjnego „Regionalne czerwone listy zagrożenia w ochronie zasobów przyrody – ich rola i znaczenie oraz stan i potrzeby”, wydanego w 2017 r. Publikacja zawiera materiały prezentowane na pierwszej, ogólnopolskiej konferencji dotyczącej regionalnych czerwonych list, która odbyła się w 2014 r., w 20-lecie działalności Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska
Okładka wydawnictwa pokonferencyjnego „Regionalne czerwone listy zagrożenia w ochronie zasobów przyrody – ich rola i znaczenie oraz stan i potrzeby”, wydanego w 2017 r. Publikacja zawiera materiały prezentowane na pierwszej, ogólnopolskiej konferencji dotyczącej regionalnych czerwonych list, która odbyła się w 2014 r., w 20-lecie działalności Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska

W Centrum każdy, kto chciał, mógł prowadzić swoje badania. I takie badania były prowadzone i zasilały bazę danych. Osobiście od 1982 r. zajmowałem się liczydłem górskim na powierzchniach badawczych, kontynuuję te badania do teraz. Ponadto prowadzę badania dla innych gatunków – dzisiaj zajmuję się liczydłem górskim, języczką syberyjską, marsylią czterolistną, storczykiem dwulistnym pszczelim. Spośród zwierząt interesuję się żubrem europejskim i niedźwiedziem brunatnym.

Obserwacje pozwalają czuć się naukowcem, uczestniczyć w życiu naukowym. Nie wyobrażałem sobie, aby pracownicy Centrum nie uczestniczyli w życiu naukowym lub badaniach dotyczących przyrody. Tym bardziej, że współczesne zarządzanie ochroną przyrody wymaga ciągłego doskonalenia swojej wiedzy.

Co było sukcesem Centrum?

Do najważniejszych osiągnięć Centrum w okresie ćwierćwiecza jego istnienia uznaję:

1. Zainicjowanie i prowadzenie regionalnej bibliografii przyrodniczej;

2. Zainicjowanie i rozwijanie regionalnych baz danych o przyrodzie: jej bogactwie, stanie ochrony, zagrożeniu i potrzebach ochrony oraz utworzenie ogólnodostępnej bazy danych bio- i georóżnorodności województwa śląskiego w ramach Otwartego Regionalnego Systemu Informacji Przestrzennej BIOGEO-SILESIA ORSIP, w partnerstwie z Uniwersytetem Śląskim;

3. Podjęcie wieloletnich programów badań i monitoringu oraz czynnej ochrony wybranych gatunków. Prowadzenie monitoringu przyrodniczego Wojewódzkiego Programu Aktywizacji Gospodarczej oraz Zachowania Dziedzictwa Kulturowego Beskidów i Jury Krakowsko-Częstochowskiej – Owca Plus” – nieprzerwanie od 2010 r.;

4. Aktywne uczestnictwo w regionalnym, krajowym i międzynarodowym życiu naukowym oraz opublikowanie ponad 300 prac naukowych i blisko 400 prac popularno-naukowych, tak w czasopismach krajowych, jak i zagranicznych;

5. Zainicjowanie i opracowywanie regionalnych czerwonych list gatunków oraz zbiorowisk roślinnych;

6. Znaczący udział w tworzeniu Europejskiej Sieci Ekologicznej „Natura 2000” w województwie śląskim oraz w opracowywaniu dla nich planów zadań ochronnych;

7. Opracowanie i wdrożenie koncepcji korytarzy ekologicznych w województwie śląskim do planu zagospodarowania przestrzennego województwa oraz ich praktyczne wykorzystanie przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Katowicach do ocen oddziaływania przedsięwzięć na środowisko;

8. Zainicjowanie, koordynowanie i opracowanie pierwszej w Polsce regionalnej „Strategii Ochrony Przyrody Województwa Śląskiego do roku 2030”, przyjętej przez Sejmik Województwa Śląskiego w 2012 r.;

9. Stała współpraca z Urzędem Marszałkowskim w zakresie opracowywania wojewódzkich polityk, strategii, programów oraz planów zagospodarowania przestrzennego wraz z prognozami oddziaływania na środowisko tych dokumentów. Stała aktualizacja opracowania ekofizjograficznego dla potrzeb planu zagospodarowania przestrzennego województwa śląskiego, będącego jednocześnie najbardziej aktualnym kompendium wiedzy o jego środowisku przyrodniczym;

10. Zainicjowanie i prowadzenie działalności edukacyjnej dla młodzieży, w tym również programów artystyczno-przyrodniczych;

11. Zainicjowanie i prowadzenie internetowych serwisów informacyjnych o przyrodzie. Stworzenie koncepcji modułu „Przyroda” w Otwartym Regionalnym Systemie Informacji Przestrzennej województwa śląskiego oraz sukcesywne udostępnianie w nim informacji przyrodniczej;

12. Zainicjowanie i prowadzenie fachowej regionalnej biblioteki przyrodniczej, która gromadzi, opracowuje i udostępnia zbiory biblioteczne na miejscu oraz w Internecie;

13. Zainicjowanie i prowadzenie regionalnej bazy danych o ośrodkach edukacji ekologicznej i ścieżkach przyrodniczych, udostępnianej  w Internecie;

14. Podjęcie działalności wydawniczej, w tym wydawanie czasopism naukowych i popularnonaukowych oraz wydawnictw seryjnych. Sukcesywna digitalizacja publikacji i udostępnianie ich w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej;

15. Zainicjowanie, koordynowanie i prowadzenie kolekcji przyrodniczej „Natura Silesiae” w ramach Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

Czy zamknięcie Centrum to strata dla przyrody i regionu?

Tak, dlatego do końca 2020 r. z dużym zaangażowaniem broniłem Centrum przed likwidacją. To strata dla regionu, ponieważ wszystkie koncepcje, bazy danych od marca 2022 r. nie są już zasilane. Nie jest prowadzona praca, która pozwalałaby na ich uaktualnianie, co pomagałoby informować społeczeństwo o zasobach. Strata takiej instytucji i jej zasobów oznacza pozbawienie ludzi, mieszkających w tym regionie, ważnego narzędzia do zarządzania jakością życia człowieka. Warto zadać pytanie mieszkańcom województwa śląskiego – czy Centrum nie jest konieczne do kontynuowania rozwoju województwa?

W mojej ocenie to ogromna strata, ale uważam, że można odbudować to, co zostało teraz zniszczone. Można nawet zaproponować nową formułę ochrony dziedzictwa przyrody województwa śląskiego, podejść do zmiany konstruktywnie. Tego życzę przyrodnikom, którzy współtworzyli i współpracowali z Centrum. Mam nadzieję, że ten głos zostanie usłyszany przez samorządy województwa śląskiego.

Okładka ostatniego, 102 numeru „Przyrody Górnego Śląska”, kwartalnika wydawanego w latach 1995-2020
Okładka ostatniego, 102 numeru „Przyrody Górnego Śląska”, kwartalnika wydawanego w latach 1995-2020

Czym zajmujesz się po zakończeniu pracy w Centrum?

Od stycznia 2021 r. jestem emerytem. Moja emerytura netto jest wyższa niż pensja brutto dyrektora w Centrum… To smutne i kuriozalne, że rozstanie z Centrum polepszyło moje warunki finansowe...

Na emeryturze włączyłem się w działania leśne na linii lasy – społeczeństwo, działam przeciwko nadmiernej eksploatacji lasów. Uczestniczę w pięciu tematach związanych z terenami nadleśnictw: Katowice, Lubliniec, Krzeszowice, Brynek, Miękinia. Dochodzi tam do konfliktów społecznych, których kluczowym problemem jest model gospodarki leśnej. Angażuję się w opiniowanie dokumentów planu urządzania lasów. Niestety sukcesy są niewielkie. Tak się dzieje ponieważ system, którym zarządzają leśnicy, jest odporny na zmiany i społeczne postulaty. Praca na rzecz poprawy standardów zarządzania lasami w Polsce jest ważnym fragmentem mojego życiorysu na emeryturze. Wspieram również Pracownię na rzecz Wszystkich Istot w sprawie ochrony Kotarza.

Kontynuuję obserwacje gatunków, o których mówiłem wcześniej, te społeczne prace wymagają kilku dni w roku.

Ostatnio zaangażowałem się też w duży projekt, który można nazwać naukowym hołdem złożonym prof. Stefanowi Myczkowskiemu, a zarazem moim naukowym rozstaniem z lasem murckowskim. Prof. Myczkowski w latach 1959-1961 prowadził badania naukowe w byłym Nadleśnictwie Murcki na obszarze 6500 ha. Wykonał mapę zbiorowisk roślinnych – mapę fitosocjologiczną i jej dokumentację. Podjąłem się zrobienia na tym samym terenie mapy fitosocjologicznej, obecnie kartuję teren, w tym roku wykonałem już w ciągu 16 dni kartowanie na 2200 hektarach. Przede mną jeszcze 31 dni. W przyszłym roku, w stulecie urodzin profesora Myczkowskiego, chciałbym opublikować wstępny raport z realizacji tego projektu. Publikacja byłaby przygotowana na Wydziale Leśnym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Byłoby to doskonałe zwieńczenie mojej pracy naukowej, a zarazem uczczenie pamięci prof. Myczkowskiego. W tym lesie jako dziecko spędziłem wiele czasu, dlatego ten temat jest dla mnie ważny również z przyczyn osobistych.

Pracuję także nad dokończeniem monografii na temat marsylii czterolistnej, stale gromadzę materiały do bibliografii żubrów pszczyńskich (po opublikowaniu w 2015 r. ponad 1400 pozycji, zebrałem do dziś kolejnych ponad 700).

Dziękuję za rozmowę.

Dr Jerzy Parusel – doktor nauk biologicznych, leśnik, dyrektor Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska (1994-2020), wieloletni pracownik Babiogórskiego Parku Narodowego (1980-1994), członek Regionalnej Rady Ochrony Przyrody, autor i współautor ponad 570 publikacji naukowych i popularnonaukowych, redaktor naczelny kwartalnika „Przyroda Górnego Śląska” (1995-2020).