DZIKIE ŻYCIE

Podróżujemy i mówimy o ochronie środowiska. Rozmowa z Izabellą i Piotrem Miklaszewskimi

Grzegorz Bożek

Jakie edukacyjne tematy prezentujecie w swoich treściach?

Izabella Miklaszewska: Bardzo różne. Wykorzystujemy w nich naszego małego psa Snupka. Ludzie lubią takie małe psy. Ale on jest tylko przynętą. Pokazujemy fotografie ze wszystkich miejsc, które z nami odwiedził, a równocześnie opowiadamy o problemach, które zobaczyliśmy w tychże miejscach.

Piotr Miklaszewski: Mówimy o Kanale Panamskim – dlaczego powstał, jaka jest jego środowiskowa cena, o transportowaniu towarów po całym świecie, problemach Amazonii i ludobójstwie jej rdzennej ludności, wypalaniu lasów, umierających rafach koralowych. O tym, jak w Argentynie i południowej Brazylii jechaliśmy przez setki kilometrów przez pola soi i kukurydzy. O skutkach, ale też przyczynach tych zjawisk. To miks wielu tematów. Nie będąc specjalistami, staramy się pokazywać w uproszczony sposób, aby nie znudzić naszych młodych czy mniej zorientowanych odbiorców.

Izabella i Piotr ze Snupkiem, adoptowanym w 2010 r. Od lat są nierozłączni, ich blog podróżniczo-psi przekształcił się w wielowątkową działalność aktywistyczno-edukacyjną, której przejawem jest też tworzona seria komiksowa czy udzielaniem dzieciom prezentacji w szkołach. Na skutek skali destrukcji świata, jaką zobaczyli podczas swoich wypraw, nie chcą pozostawać bierni.
Izabella i Piotr ze Snupkiem, adoptowanym w 2010 r. Od lat są nierozłączni, ich blog podróżniczo-psi przekształcił się w wielowątkową działalność aktywistyczno-edukacyjną, której przejawem jest też tworzona seria komiksowa czy udzielaniem dzieciom prezentacji w szkołach. Na skutek skali destrukcji świata, jaką zobaczyli podczas swoich wypraw, nie chcą pozostawać bierni.

Czy do komiksów przenosicie swoje własne doświadczenia?

Izabella: Zanim powstały nasze komiksy najpierw mieliśmy social media, w których prezentowaliśmy nasze podróże z psem. Obecnie pokazujemy trudniejsze tematy.

Skąd wzięło się Wasze zainteresowanie edukacją ekologiczną? To efekt przemyśleń ze zdobytych doświadczeń podróżniczych?

Izabella: Przez 4 lata (2017-2021) byliśmy w nieustannej podróży, głównie autostopem. Żyliśmy ulicą, słuchaliśmy tego, co miejscowi ludzie mają do powiedzenia. Generalnie staramy się podróżować wolno, dlatego faktycznie widzimy więcej.

Historie z komiksów i naszych prezentacji to historie, które spotkały nas bezpośrednio lub które opowiedzieli nam ludzie spotykani na trasie. Przykładowo temat zmniejszającej się ilości ryb poznaliśmy, gdy byliśmy na wybrzeżu Maroka w Agadirze i łapaliśmy jachtostop przez ocean. Miejscowi rybacy coraz trudniej mogą coś złowić, ponieważ przypływające wielkie statki z Hiszpanii (i rzadziej innych krajów europejskich) drenują zasoby morskie, pomimo istniejących w Maroku regulacji co do wielkości połowów. Mówiło nam to kilka osób – rybacy, sprzedawcy na rynku, pracownicy mariny, czy ludzie mieszkający tam od urodzenia. A potem było 8 miesięcy życia z żeglarzami i ich wspominek o tym, jak jeszcze 15 czy 20 lat temu oceany tętniły życiem.

Stronica z komiksu
Stronica z komiksu

Piotr: Pewne rzeczy wiedzieliśmy przed wyprawą, ale gdy zobaczyliśmy na własne oczy... Co innego czytać o problemie, a co innego czegoś doświadczyć. Uczyliśmy się w trakcie podróży, poznawaliśmy nowe rzeczy. Dlatego chcemy, aby wiedza, którą my zdobywaliśmy jako dorośli, docierała w naszych komiksach do młodszych, chcemy dać im przewagę 15 lat. Dlatego nasza opowieść wychodzi tak naturalnie, w komiksach pokazujemy naszą własną metamorfozę. Oczywiście, można podróżować w taki sposób, że widzi się te problemy, ale nie próbuje się zrozumieć skąd się biorą. Można podróżować i tylko brać. Nas takie podróżowanie nie zadowalało. Nie moglibyśmy patrzeć na siebie w lustrze. Pewnie dlatego po kilkuletniej podróży zamieniliśmy się prawie w wegan. Gdy zaczynaliśmy mięso ograniczaliśmy z zupełnie innych względów. Na początku nasz blog był psiarsko-podróżniczy, ale z upływem miesięcy stawał się turystyczno-ekologiczny, teraz jest ekologiczno-edukacyjny-aktywistyczny. Nie chcemy udawać, że jest pięknie, że wokół nas nic złego się nie dzieje.

Izabella: W Polsce czy w internecie często stykamy się z pokazywaniem podróżowania przez pryzmat pięknych zdjęć. Tylko, że świat w ten sposób nie wygląda. To nieprawdziwy obraz miejsc, do których odwiedzenia namawiani są ludzie.

Trekking w Huayhuash. W ciągu 12 dni wędrówki na wysokości 4-5 tysięcy metrów nad poziomem morza i pokonaniu ponad 120 km dystansu Pazury zamiast widzieć dzikie zwierzęta, napotykali jedynie liczne stada krów. Nieprzerwanie widzieli tylko kondory, a jeden z nich próbował upolować Snupka. Fot. Piotr i Izabella Miklaszewscy
Trekking w Huayhuash. W ciągu 12 dni wędrówki na wysokości 4-5 tysięcy metrów nad poziomem morza i pokonaniu ponad 120 km dystansu Pazury zamiast widzieć dzikie zwierzęta, napotykali jedynie liczne stada krów. Nieprzerwanie widzieli tylko kondory, a jeden z nich próbował upolować Snupka. Fot. Piotr i Izabella Miklaszewscy

Czy ten wyidealizowany obraz stworzony jest pod przeciętnego turystę?

Piotr: Ludzie produkujący taki obraz świata podróżniczego chcą go podtrzymać, dlatego nie pokazują lokalnego życia, ubóstwa czy śmieci. Wystarczy zobaczyć archipelag San Blas, składający się z około 370 wysepek. Wydaje się, że jest tam pięknie i kolorowo. Trzeba jednak więcej czasu, aby zobaczyć jak jest naprawdę, np. ujrzeć co dzieje z rafą koralową. Trzeba na spokojnie spędzić jeden dzień na całej wyspie, by widzieć jak miejscowi specjalnie pod turystów zbierają śmieci, a następnie palą je, choć wiadomo, że to w dużej mierze śmieci turystów z bogatego świata. Gdy podróżujemy szybko takich rzeczy możemy nie ujrzeć, bo skupiamy się głównie na swoim doświadczaniu, odhaczaniu punktów atrakcji turystycznych. Niestety, to dominujący styl podróżowania.

W małym hiszpańskim miasteczku Marbella czysto i kolorowo jest w centralnej, głównej części miasta. Ale wystarczy pójść dwie, trzy uliczki dalej, by zobaczyć, że obraz nie jest idealny – jest brudno, szaro i śmierdzi. Życie w bańce all inclusive nie daje możliwości zobaczenia jakie naprawdę jest życie miejscowych ludzi.

Czy Wasz komiks może zmienić postawy ludzi? Czy sztuka może zmienić świat?

Piotr: Wiemy, że nasz blog zmienia ludzi, nawet całe ich rodziny. Nie wierzę w to, że Dawid Podsiadło czy Mata śpiewający o ekologii nie mieliby przełożenia na młodzież. Istotne jest, aby taki przekaz dotarł do mainstreamowych mediów, aby politycy mogli zobaczyć, że te wartości w społeczeństwie są wyznawane. Że to temat życia, a nie temat niszowy. Jeśli nie będą widzieli zmiany to tym dłużej nie będą chcieli w niej uczestniczyć. Dobrze też, aby pięcio- czy sześciolatek  słyszał o takich tematach, niż gdyby miało go to ominąć – to buduje pewne podstawy do dalszej wiedzy.

Izabella: Komiks otworzył nam drzwi. Dzięki rozpoznawalności, jaką uzyskaliśmy będąc autorami książek, zyskaliśmy renomę, która pozwoliła nam stać się wiarygodnymi dla szkół, do których chodzimy z naszymi lekcjami. A komiks? Dostaliśmy masę wiadomości, że nasz komiks stał się pierwszą przeczytaną z własnej woli książką czyjegoś dziecka albo stał się ulubioną książką, albo że stał się pierwszym komiksem, który przeczytała w swoim życiu osoba dorosła, bo wcześniej nie lubiła komiksów. Zatem zawarty tam przekaz też musi oddziaływać na świadomość.

Wulkan Fuego w Gwatemali pozostaje aktywny od kilkuset lat. Od dziesięcioleci mniejsze erupcje mają miejsce nawet co 15 minut. Większe, a nawet katastroficzne, zdarzały się już kilkukrotnie w ostatnich 300 latach. Mimo to w sąsiedztwie wulkanu rozrastają się liczne miasteczka, w tym dawna stolica Antigua.
Wulkan Fuego w Gwatemali pozostaje aktywny od kilkuset lat. Od dziesięcioleci mniejsze erupcje mają miejsce nawet co 15 minut. Większe, a nawet katastroficzne, zdarzały się już kilkukrotnie w ostatnich 300 latach. Mimo to w sąsiedztwie wulkanu rozrastają się liczne miasteczka, w tym dawna stolica Antigua.

Jaki jest odbiór Waszych treści?

Izabella: Odkąd skupiamy się na treściach ekologicznych zauważyliśmy mniejsze zainteresowanie w naszych podróżniczych socialmediach.

Piotr: Na niektóre festiwale podróżnicze i eventy kulturalne nie jesteśmy zapraszani, bo... pewnie organizatorzy uznają, że zepsulibyśmy atmosferę. Na innych dostajemy wyróżnienia i nagrody za poruszanie trudnych tematów. Na ogół jest bardzo dobry odbiór, szczególnie wtedy, gdy ludzie widzą, że nasza opowieść podróżnicza to coś więcej niż opowieść o nas samych – „autolaurka”, i gdy widzą, że rzetelnie i logicznie pokazujemy związki przyczynowo-skutkowe dewastacyjnych zjawisk. Często ludzie są w szoku, nie zdawali sobie sprawy, że jest tak źle, ale nie dyskutują, bo trudno im zanegować dane naukowe, które „wciskamy” w opowieść i komiks.

W przypadku szkół jesteśmy zaskoczeni, bo do tej pory mieliśmy same pozytywne doświadczenia. Nie dostajemy krytycznych opinii pod komiksami. Nie napisał do nas żaden oburzony rodzic, nauczyciel czy dyrektor, że wciskamy dzieciom jakąś „zieloną propagandę”.

Poruszacie morskie tematy, podróżujecie po oceanach i morzach. Jaka jest Wasza refleksja z tych podróży w kwestiach środowiskowych?

Izabella: To chyba właśnie świat żeglarski sprawił, że zaczęliśmy interesować się środowiskiem i naturą. Był pierwszym namacalnym, tam bowiem od razu widać, że to, co używa się na jachcie, od razu ląduje w wodzie. W marinach ludzie szorują chemikaliami jachty, by były piękne i błyszczące, i spłukują wszystko do wody. Płyny do zmywania, drobne śmieci...

Na Wyspach Zielonego Przylądka przez dwa tygodnie mieszkaliśmy u zwykłej rodziny. Tata z tej rodziny pracował przy rozładunku małych kutrów, mówił, że jest coraz mniej pracy, ponieważ jest coraz mniej ryb. W Brazylii, przy odpływie rzeki, zauważyliśmy na dnie resztki ryb. Potem okazało się, że to nie były resztki ryb, ale odcięte kawałki ciał płaszczek, które ludzie wyrzucali do wody. To okropne marnotrawstwo. Takie rzeczy powodowały, że zaczęliśmy zagłębiać się w temat.

Piotr: W Europie, Maroku, Armenii czy Gruzji nie widać takiej dewastacji środowiska. Przy żeglowaniu – tak, ponieważ tam od razu widać co się dzieje i jak traktujemy środowisko.

Na wyspach San Blas spędziliśmy 10 dni z kapitanem, który opowiadał o tym, jak jeszcze 15 lat wyglądała tutejsza rafa koralowa – była kolorowa, pełna ryb, gdzie człowiek by nie spojrzał, to kilka stworzeń było w ruchu. Teraz, wszędzie, gdzie nurkowaliśmy, widzieliśmy, że jest prawie biała, a gdy zobaczy się ławice kilkunastu ryb, to już jest nieźle. Żeglarze opowiadali nam, jak kiedyś płynąc przez ocean, po nocy musieli ściągać z pokładu kilkadziesiąt zwłok martwych ryb latających – teraz jest jedna lub dwie, czasem nie ma żadnej. Nie wspominając o ich rozmiarach.

Snupek oglądający dzikie delfiny w okolicy archipelagu wysp Fernando de Noronha, nazywanych potocznie „brazylijskimi Galapagos”. Wciąż występuje tak kilka endemicznych gatunków zwierząt i roślin, a wyspy objęte są ochroną jako park narodowy. Ani Snupek, ani załoga nie mogli zejść na ląd, bo wstęp podlega ścisłej kontroli. Fot. Piotr i Izabella Miklaszewscy
Snupek oglądający dzikie delfiny w okolicy archipelagu wysp Fernando de Noronha, nazywanych potocznie „brazylijskimi Galapagos”. Wciąż występuje tak kilka endemicznych gatunków zwierząt i roślin, a wyspy objęte są ochroną jako park narodowy. Ani Snupek, ani załoga nie mogli zejść na ląd, bo wstęp podlega ścisłej kontroli. Fot. Piotr i Izabella Miklaszewscy

To nie są optymistyczne spostrzeżenia…

Izabella: To są relacje 50-letnich ludzi, lub niewiele starszych od nas. Mówią o widzianych za własnego życia ogromnych zmianach, o wycinanych lasach zamienianych na pola dla krów czy uprawy kukurydzy i soi, coraz mniejszych rzekach, a jednocześnie o powodziach, osuwiskach czy lawinach błotnych. Mówią, że pamiętają jak było wcześniej i jak jest teraz.

Piotr: Dlatego opowiadamy dzieciom, że las to nie jest monokultura sosnowa, że świat to nie jest tylko miasto i ewentualnie las gdzieś daleko poza nim. Mówimy im, że gdy byliśmy w ich wieku to, długo trwające upały, powszechne dzisiaj, z temperaturami powyżej 30 stopni, praktycznie nie występowały. Skąd mają wiedzieć, jak zmienia się świat, skoro one nie znają już tego, jak kiedyś było „normalnie”. To właśnie wielkie wyzwanie edukacji dzieci, by dla nich patologia nie stała się normalnością.

Zaskoczyła mnie Wasza refleksja na temat środowisk podróżniczych, o tym że nie są skore do uczestniczenia w działaniach prośrodowiskowych. To również mało budująca informacja.

Piotr: Niestety, w tych kręgach nie ma wielu osób z zacięciem środowiskowym. Podróżnicy skupieni są głównie na sobie i swoich osiągnięciach. Dotyczy to zwłaszcza podróżujących solo. Organizatorzy podróżniczych imprez też głównie stawiają na prezentowanie pięknych, widowiskowych i kolorowych opowieści.

Niedawno byliśmy na Festiwalu Górskim. Byłem zawiedziony, że nikt nie powiedział nic istotnego o środowisku. Przynajmniej alpiniści mogliby bardziej zaangażować się w sprawy klimatyczne. Po prostu wielu podróżników przemieszcza się zbyt szybko, intensywnie lata samolotami, jeździ autokarami. Nie mają jak (może nie chcą) wgryźć się w te tematy. Realizują jakieś swoje własne cele, zdobywają swoje szczyty. I tyle.

Stronica z komiksu
Stronica z komiksu

A może po prostu lepiej nie podróżować, bo jako ludzkość dostaliśmy jakiejś nerwicy podróżniczej? Może lepiej nie nakręcać spirali konsumeryzmu?

Izabella: Dostajemy często takie pytanie. Wyszliśmy z naszej wygodnej bańki informacyjnej. Rozpoczęliśmy poznawanie innych możliwości lepszego zrozumienia tego, co dzieje się wokół nas i na świecie. Osobiście uważam, że podróże kształcą, uczą tolerancji, innego postrzegania tych samych wartości, a czasem i zupełnie innych wartości, to ogromnie rozwija empatię.

Piotr: Dla Polaków, którym wydaje się, że są biedakami Europy, doświadczenie tego, że kilka miliardów ludzi na świecie żyje w biedzie, może uzmysłowić jak naprawdę funkcjonuje świat. Ale aby zobaczyć, trzeba czasem wyruszyć w prawdziwą podróż. Tak, skorzystaliśmy w końcu w naszej podróży z samolotu, ale nasze podróże pchnęły nas do realizacji komiksów z edukacyjnym przesłaniem i edukujemy już tysiące dzieci i dorosłych. Trzeba umieć rozróżnić skalę szkody, skalę zła i tak balansować, by z każdego swojego brania, dać jeszcze więcej od siebie.

Okładka komiksu
Okładka komiksu

A może po prostu chodzi o świadome podróżowanie?

Piotr: Na pewno warto odejść od turyzmu na rzecz nauki zdobywania doświadczenia. Mówimy o tym dzieciom, że podróżując bardzo wiele się nauczyliśmy. Warto też zwolnić, niekoniecznie odhaczać 20 atrakcji w ciągu jednego dnia, ale może jedynie 3, przy okazji wyjść na ulicę, zjeść lokalne jedzenie, porozmawiać z miejscowymi ludźmi.

Jakie macie najbliższe plany pisarskie? Czy cykl komiksowy jest zamknięty?

Piotr: Tworzymy kolejne odcinki komiksu. Chcemy pokazać cztery lata naszego podróżowania, co najpewniej będzie wymagać 8-10 odcinków komiksu.

Chcemy aby kolejny, czwarty komiks poruszał już temat Amazonii, dewastacji lasów jako takich i ludobójstwa Indian. Zależy nam, by jak najszybciej przekazać kluczowe informacje, mamy nadzieję, że się uda, bo musimy w 4 odcinku jeszcze dopłynąć do Brazylii…

Dziękuję za rozmowę.

Izabella Miklaszewska – graficzka specjalizująca się w animacji i 3D. Długo mieszkała w Holandii więc, jak twierdzi jej mąż, często trudno jej zrozumieć typowo polskie absurdy i polityczne scysje. Zawsze uśmiechnięta optymistka pozytywnie nastawiona do świata i ludzi.

Piotr Miklaszewski – absolwent Wydziału Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Czasem dziennikarz prawny w eleganckiej koszuli, a czasem elektryk w ogrodniczkach na szelki. Maruda z ogromnym poczuciem humoru i dystansem do siebie i otaczającej go rzeczywistości.

Izabella i Piotr Miklaszewscy, Podróże z pazurem. W objęciach pasatów, Rysunki: Filip Sułkowski; Wydawnictwo Dookoła Świata, wydawnictwodookolaswiata.pl

Patronuje Dzikie Życie.