DZIKIE ŻYCIE

Wieści ze świata

Tomasz Nakonieczny

Inwazja poszukiwaczy złota w Amazonii

W północnej Amazonii indiańskie plemię Yanomami, które dotychczas żyło we względnej izolacji, walczy o przetrwanie. Przyzwalająca na eksploatację polityka brazylijskiego prezydenta Jaira Bolsonaro przyczyniła się do najazdu na ziemie Yanomami poszukiwaczy złota i innych metali. Najeźdźcy plądrują dżunglę, wycinają drzewa, dewastują koryta rzeczne, a wodę zatruwają rtęcią używaną do pozyskiwania złota z piasku rzecznego.

Plemię Yanomami liczy sobie około 29 tysięcy osób, liczba górników zwanych garimpeiros określana jest na ponad 20 tysięcy, pomimo że terytorium plemienia oficjalnie podlega ochronie państwowej, a górnictwo jest tam zabronione.

Joenia Wapichana, jedyna rdzenna członkini brazylijskiego kongresu, podkreśla, że zniszczenia spowodowane przez garimpeiros i potężne interesy gospodarcze nastawione na eksploatację lasów deszczowych stanowią zagrożenie zarówno dla bioróżnorodności, jak i dla życia tubylców. „Wzrosła liczba najeźdźców, zarówno drwali, jak i górników, którzy służą ludziom o wielkiej sile ekonomicznej, a na terytorium zaczyna wkraczać zorganizowana przestępczość. Problemy środowiskowe i zdrowotne nasilają się i narażają rdzenną ludność na ryzyko wyginięcia” – ostrzegła Wapicchana.

Garimpeiros przynoszą jeszcze inne problemy. Wzrosło gwałtownie niedożywienie dzieci, ponieważ Yanomami, którzy przede wszystkim są myśliwymi i zbieraczami, nie mogąc dłużej polegać na swojej tradycyjnej diecie, stali się zależni od importowanej żywności o mniejszej wartości odżywczej.

W ostatnich latach wzrosła również liczba przypadków malarii. Poważnym problemem jest też wykorzystywanie seksualne kobiet i dziewcząt Yanomami, a alkohol i narkotyki przynoszone przez osoby z zewnątrz sieją spustoszenie w społecznościach rdzennych, szczególnie wśród młodych ludzi, wywołując rozłamy pokoleniowe i niepokoje społeczne.

Pomimo trudnej sytuacji przywódcy plemienia są zdeterminowani, aby chronić swoje społeczności i bogatą bioróżnorodność ziemi przodków. Jak powiedział Dario Kopenawa, wiceprezes Hutukara Yanomami Association: „Bez naszej ziemi nie istniejemy, a bez ziemi nie ma bioróżnorodności, rzek ani zwierząt. My, rdzenni mieszkańcy nie możemy przetrwać bez ziemi. Nie ma harmonii, nie ma zdrowia, nie ma wiedzy ani ruchu na rzecz planety Ziemi”.

W przesłaniu z okazji Międzynarodowego Dnia Ludności Tubylczej 9 sierpnia Wapichana wezwała rządy do przestrzegania Deklaracji ONZ o prawach ludów rdzennych – kompleksowego międzynarodowego instrumentu dotyczącego praw ludów tubylczych, przyjętego przez Zgromadzenie Ogólne w 2007 r.

Po ogólnoświatowych protestach, w 1992 r. rząd ówczesnego prezydenta Fernando Collora de Mello przyznał Yanomami 94 tysięcy km2 chronionego terytorium – obszar o wielkości Portugalii. Wówczas w ciągu zaledwie 4 miesięcy usunięto 40 tys. nielegalnych górników.

(United Nations Human Rights Office of the High Commissioner)

Indianie Yakama oczyszczają swoją ziemię z nuklearnego skażenia

Obiekt jądrowy w Hanford w stanie Washington został założony nad brzegami rzeki Columbia w 1943 r. jako część Projektu Manhattan. W ciągu następnych 40 lat wyprodukowano tu prawie 2/3 plutonu do amerykańskiej broni jądrowej, w tym bombę zrzuconą na Nagasaki.

W trakcie istnienia obiektu setki miliardów litrów płynnych odpadów zostało umieszczonych w podziemnych zbiornikach lub wylanych do ziemi. Po zamknięciu dziewięciu reaktorów jądrowych do 1987 r., w 177 dużych podziemnych zbiornikach, z których dwa obecnie przeciekają, pozostawiono około 11 milionów litrów odpadów radioaktywnych, obok głęboko pokaleczonego krajobrazu.

Tuż obok tablic ostrzegających o zagrożeniu radioaktywnym znajdują się cenne przyrodniczo tereny, miejsca pochówku oraz ważne dla duchowości lokalnych plemion miejsca, gdzie młodzi mężczyźni pościli w poszukiwaniu świętych wizji.

Przez dziesięciolecia naród Yakama był jedną z czterech lokalnych społeczności rdzennych, które postawiły sobie za cel oczyszczenie tego historycznego krajobrazu. Dla narodu Yakama oznaczało to nadzór środowiskowy i kulturowy, rzecznictwo realizowane z nadzieją, że miejsce zostanie przywrócone do naturalnego stanu.

Historia ludu Yakama na terenie Hanford sięga czasów sprzed kolonizacji, kiedy ludzie spędzali tu zimę łowiąc jesiotry, łososie i minogi w rzece Columbia, a także zbierając się i handlując z innymi rodzinami. W 1855 r. plemię scedowało ponad 4,4 mln ha ziemi na rzecz Stanów Zjednoczonych, w tym obszar Hanford, i podpisało traktat, który zepchnął je do rezerwatu, jednocześnie zezwalając na dalsze łowienie ryb, polowanie oraz zbieranie korzeni i jagód. Wokół Hanford płynie ostatni swobodny odcinek rzeki Columbia. Znajduje się tu główne miejsce tarła łososia Chinook, a wzdłuż tego odcinka rzeki przez cały rok żyją jesiotry. W latach 40. XX wieku sytuacja uległa dramatycznej zmianie, teren został wyznaczony pod budowę reaktorów jądrowych.

Program oczyszczania ziemi pod nazwą Yakama Nation’s Environmental Restoration/Waste Management koncentruje się na przyspieszeniu dokładnego oczyszczenia terenu, ochronie zasobów o znaczeniu kulturowym oraz ocenie zagrożeń dla dzikiej przyrody i wody. Pełna rekultywacja tego miejsca nie nastąpi za życia obecnej starszyzny Yakama, a nawet następnego pokolenia. Dlatego Indianie pilnie pracują, aby włączać w pracę młodszych członków plemienia.

(„The Guardian”)

Istnieje alternatywa dla trałowania dennego

Nowy raport opublikowany przez organizacje Seas At Risk i Oceana pokazuje, że trałowanie denne – jedną z najbardziej niszczycielskich technik połowowych – można w Unii Europejskiej w dużej mierze zastąpić znacznie mniej agresywnymi narzędziami połowowymi. Przejście na łatwo dostępne alternatywy przynosi wiele korzyści, takie jak radykalna poprawa zasobów rybnych, ochrona dna morskiego i siedlisk morskich oraz zwiększenie odporności oceanów na załamanie klimatu.

Komisja Europejska niedługo opublikuje własny plan działania na rzecz zachowania zasobów rybnych i ochrony ekosystemów morskich, wyznaczający drogę do przeciwdziałania skutkom połowów, aby spełnić cele UE w zakresie różnorodności biologicznej w oceanach.

Andrea Ripol, oficer ds. polityki morskiej w Seas At Risk, powiedziała: „Alternatywne, mniej agresywne narzędzia połowowe mogą częściowo i niezawodnie zastąpić trałowanie denne na wodach europejskich. Co ważne, zastąpienie tego szkodliwego narzędzia połowowego miałoby znaczący wpływ na zdrowie naszych oceanów i naszą przyszłość. Komisja Europejska musi wykorzystać tę okazję w swoim nadchodzącym planie działania dotyczącym oceanów”.

Włoki denne to główna metoda połowów stosowana w Europie, odpowiadająca za 32% całkowitych wyładunków w UE (7,3 mln ton), a jednocześnie odpowiadająca za 93% wszystkich zgłoszonych przyłowów gatunków, które są wyrzucane do morza martwe lub umierające, czyli 1 mln ton w latach 2015-2019.

Istnieją jednak alternatywy. W UE wykorzystywanych jest ponad 25 innych rodzajów narzędzi, z których część jest wykorzystywana do połowu tego samego gatunku co włoki denne i stanowią 66% wszystkich wyładunków w UE, ale ogólnie są mniej szkodliwe dla środowiska.

Narzędzia alternatywne mogą jednak wiązać się z własnymi problemami środowiskowymi, zwłaszcza w zakresie przyłowu gatunków wrażliwych. Na obszarach, gdzie takiego wpływu na wrażliwe gatunki nie można uniknąć za pomocą środków technicznych, raport zaleca ogólne ograniczenie połowów.

Wiele z głównych gatunków wyładowywanych przez trawlery denne, takich jak: dobijak, szprot i błękitek jest gatunkami kluczowymi, które są niezbędnymi ogniwami w łańcuchu pokarmowym innych ryb morskich, ptaków morskich i ssaków. Nie są one bezpośrednio spożywane przez ludzi, ale wykorzystywane są do produkcji oleju rybnego i paszy dla akwakultury i mogą być zastąpione alternatywnymi źródłami paszy, takimi jak owady lub rośliny. Ponadto kilka innych gatunków wyładowywanych w dużych ilościach przez trawlery denne, jak np. dorsz atlantycki, jest poważnie przeławianych w Europie i należy je poławiać w mniejszym stopniu.

Ograniczenie połowów włokami dennymi ukierunkowanymi na te gatunki jest możliwe do osiągnięcia i przyniosłoby znaczne korzyści środowisku morskiemu i populacjom ryb, pomagając jednocześnie w przekształceniu rybołówstwa UE na zrównoważone i osiągnięciu celów Europejskiego Zielonego Ładu.

(Oceana)

Opracowanie: Tomasz Nakonieczny