DZIKIE ŻYCIE

Weganizm pomaga chronić klimat

Jakub Nadolny

Wybór diety roślinnej pozwala nie tylko oszczędzić ogromu cierpienia tzw. zwierzętom hodowlanym, ale niesie ze sobą również pozytywne efekty redukujące negatywny wpływ działalności człowieka na zmiany klimatu. Artykuł przedstawia argumenty będące efektem badań różnych zespołów naukowców badających klimat oraz prezentuje twarde dane statystyczne.

Wstęp

W obliczu wojny, kryzysu gospodarczego i szalejącej inflacji temat kryzysu klimatycznego niestety zszedł na plan dalszy. Co gorsza, w imię krótkoterminowych korzyści, poświęcane są długoterminowe cele, co w konsekwencji oznacza, że tempo w jakim zmierzamy w stronę katastrofy klimatycznej jest dużo większe niż jeszcze 2-3 lata temu. Taka krótkowzroczna polityka wielu rządów – w tym polskiego – prowadzi prosto na skraj przepaści. Do punktu, w którym względnie komfortowy świat, w którym większość z nas żyje, zmieni się w rzeczywistość wziętą rodem z Mad Maxa.

Przyczyny zmian klimatycznych

Klimat jest jednym z najbardziej złożonych zjawisk, które próbujemy jako ludzkość zrozumieć i nie inaczej jest też z przyczynami jego zmian prowadzących do globalnego ocieplenia. Przyczyny wymieniane przez Organizację Narodów Zjednoczonych1 są następujące:

  • wytwarzanie energii elektrycznej i ciepła poprzez spalanie paliw kopalnych
  • emisje związane z produkcją różnego rodzaju dóbr
  • wycinka lasów, m.in. w celu pozyskania terenów dla farm i pastwisk
  • transport, bazujący w większości również na paliwach kopalnych
  • wytwarzanie żywności2
  • zasilanie budynków
  • nadmierna konsumpcja.

Z kolei patrząc na problem z nieco innej strony, na stronach Komisji Europejskiej znajdziemy informację, że przyczyną globalnego ocieplenia są gazy cieplarniane takie jak dwutlenek węgla, metan, podtlenek azotu i gazy fluorowane3. KE pisze wprost „Spalanie paliw kopalnych, wycinanie lasów i hodowla zwierząt gospodarskich w coraz większym stopniu wpływają na klimat i temperaturę Ziemi”.

Efekt działania kwaśnych deszczy w okolicach Małej Upy (Malá Úpa). Fot. Jakub Nadolny
Efekt działania kwaśnych deszczy w okolicach Małej Upy (Malá Úpa). Fot. Jakub Nadolny

Pisząc o zmianach klimatu nie sposób nie wspomnieć o raportach tworzonych przez Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatu (ang. Intergovernmental Panel on Climate Change, IPCC). Dokumenty tworzone przez IPCC mają charakter naukowy, są obszerne oraz kompleksowe. W sieci łatwo znaleźć artykuły, które powołując się na wspomniane raporty mówią o tym, że „weganizm pomoże uratować świat”4. Jednak w czasach „szybkiego dziennikarstwa”, w których liczy się liczba i klikalność artykułów, a nie ich jakość, warto sprawdzać fakty. Co więc mówi nam sztab ekspertów klimatycznych w swoich materiałach? Przyjrzyjmy się wykresowi numer 1. Przedstawia potencjał poszczególnych sposobów odżywiania się w aspekcie redukcji emisji gazów cieplarnianych (ang. GHG – Greenhouse Gas), mierzonej w ekwiwalencie w postaci gigaton dwutlenku węgla emitowanego w ciągu roku. Dyskusyjne jest czy faktycznie można nazwać wegetarianinem kogoś, kto „spożywa maksymalnie raz w miesiącu mięso lub owoce morza”5, niemniej zwróćmy uwagę na skok słupków między wegetarianizmem a weganizmem. To odpowiednik aż dwóch gigaton CO2 / rok. No dobrze, czyli wiemy już, że dieta roślinna jest dobra dla planety. Ale czy na pewno jest dobra dla mnie? Czy jest zdrowa?

„Spójne dowody pokazują, że co do zasady, wzorzec żywieniowy oparty głównie na pokarmach roślinnych, takich jak warzywa, owoce, pełne ziarna, strączki, orzechy, nasiona, a w małym stopniu na pokarmach pochodzenia zwierzęcego, jest bardziej prozdrowotny i ma mniejszy wpływ na środowisko (mniejszą emisję gazów cieplarnianych, zużycie energii, wody i obszarów ziemi) w porównaniu z aktualnymi przeciętnymi dietami na świecie i w USA”6.

Sposoby odżywiania i ich potencjał redukcji emisji gazów cieplarnianych. Źródło: https://www.ipcc.ch/srccl/chapter/chapter-5/5-5-mitigation-options-challenges-and-opportunities/5-5-2-demand-side-mitigation-options/5-5-2-1-mitigation-potential-of-different-diets/figure-5-12/
Sposoby odżywiania i ich potencjał redukcji emisji gazów cieplarnianych. Źródło: https://www.ipcc.ch/srccl/chapter/chapter-5/5-5-mitigation-options-challenges-and-opportunities/5-5-2-demand-side-mitigation-options/5-5-2-1-mitigation-potential-of-different-diets/figure-5-12/

Weganizm a wegetarianizm

Wybór weganizmu powinien być motywowany przede wszystkim względami etycznymi z uwagi na piekielne wręcz cierpienie zadawane zwierzętom pozaludzkim traktowanym zaledwie jako półprodukt ludzkiego posiłku. Wegetarianizm nie jest niestety właściwą odpowiedzią na tę kwestię moralną, ponieważ los krów hodowanych dla mleka czy kur hodowanych dla jaj, jest co najmniej tak zły jak zwierząt zabijanych dla mięsa. Pozornie może się wydawać, że produkcja mleka przecież nie wymaga zabicia krowy. Produkcja jaj nie wymaga zabicia kur. No i są też jaja „z wolnego wybiegu”. Przyznam, że sam zbyt długo hołdowałem takim poglądom i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Była to swoista naiwność lub być może również moralne lenistwo.

Zacznijmy od tego, że zwierzęta w hodowli przemysłowej traktowane są instrumentalnie, jak maszynki do robienia pieniędzy. Aby nie być posądzonym o stronniczość, sięgnijmy do portalu „Okiem rolnika”. W artykule „Ile lat żyją krowy mięsne i mleczne?” możemy przeczytać m.in.: „Krowy są niezwykle mądrymi i empatycznymi zwierzętami, które najczęściej spotykamy w stadach. Jak już wiemy, najdłuższym życiem mogą cieszyć się krowy, które umierają naturalnie. W porównaniu do tych przeznaczonych na mleko oraz mięso ich egzystencja jest kilkakrotnie dłuższa. Krowy potrafią żyć nawet do 25 lat, a najdłużej żyjącą krową była Big Bertha, która żyła prawie 49 lat. Ponadto krowy są bardzo inteligentnymi zwierzętami, które potrafią zapamiętywać swoje imiona oraz co ciekawe posiadają również wspomnienia”7. Szokujący jest natomiast swoisty dysonans poznawczy, ponieważ w tym samym artykule czytamy: „Krowy mięsne oraz mleczne żyją tak długo, jak są potrzebne” oraz „Przeciętny czas egzystencji krowy mlecznej wynosi około 5-6 lat, podczas którego produkuje ponad 23000 l mleka. Jest on znacznie dłuższy niż w przypadku krów mięsnych, których mięso powinno być świeże i młode, aby hodowcy mieli szansę na jego sprzedaż”. Cielęta naturalnie potrzebują około ośmiu litrów mleka dziennie8. Krowy tzw. mleczne „produkują” dziennie 20-50 litrów, więc dużo więcej niż w warunkach naturalnych. Jak łatwo się domyślić odbywa się to kosztem ich zdrowia i życia. „Produkcja mleka w tak nienaturalnie podwyższonym tempie jest dla krów fizycznie wyczerpująca, porównywalna pod względem wysiłku metabolicznego do biegu 1,5 maratonu na dobę”9.

Z roku na rok sytuacja jest coraz gorsza, co pokazują choćby dane Głównego Urzędu Statystycznego, zobrazowane na wykresie numer 2.

Intensywny chów przemysłowy oznacza życie spędzone w ciasnym więzieniu. Beton zamiast trawy. Odwapnienie kości, problemy z racicami i efekt ciągłego dojenia – zapalenia wymion. Mimo antybiotyków ropa ze stanu zapalnego dostaje się do mleka i kiedy jej ilość przekracza dopuszczalne normy, uznaje się, że mleko nie nadaje się do konsumpcji. A schorowana krowa jest po prostu zabijana. Warto też zadać sobie pytanie, skąd właściwie krowa ma mleko. Krowy nie są pod tym względem różne od innych ssaków, w tym ludzi. Krowa ma mleko, gdy zachodzi w ciążę i ma młode. Krowy zapładniane są sztucznie, a podczas zabiegu inseminacji hodowca wkłada rękę głęboko w odbyt krowy, by przytrzymać macicę10. Jak nazwalibyśmy taki „zabieg” wykonany wbrew woli samicy, gdyby była nią przedstawicielka innego gatunku, zwanego czasami ludzkim?

Cielęta, które rodzą się w efekcie są zbędnym produktem ubocznym, więc w ciągu maksymalnie kilku dni są zabierane matce (która cierpi tak, jak każda matka, która traci dziecko) i zabijane lub sprzedawane na mięso.

Podobny los spotyka koguciki, które w procesie produkcji jaj są również zbyteczne, więc miele się je żywcem.

Powyższy opis jest niestety tylko czubkiem góry lodowej, wstępem do „atrakcji” rodem z „Boskiej komedii” Dantego. Zainteresowanych bardziej wnikliwą analizą zapraszam do źródeł wymienionych na końcu artykułu.

Wniosek jest jeden – wspieranie produkcji nabiału poprzez nasze decyzje konsumenckie niesie ze sobą praktycznie identyczny ciężar moralny, jak spożywanie mięsa.

Przeciętny roczny udój mleka od 1 krowy w litrach (dane GUS). Opracowanie własne na podstawie danych z https://strefaagro.pl/ile-litrow-mleka-daje-krowa-w-polsce-rocznie-coraz-wiecej-choc-krow-przez-dziesieciolecia-ubylo/ar/c8-17012997
Przeciętny roczny udój mleka od 1 krowy w litrach (dane GUS). Opracowanie własne na podstawie danych z https://strefaagro.pl/ile-litrow-mleka-daje-krowa-w-polsce-rocznie-coraz-wiecej-choc-krow-przez-dziesieciolecia-ubylo/ar/c8-17012997

Wpływ hodowli zwierząt na środowisko

Temat zasygnalizowany w tej części artykułu jest szeroko omówiony w książce Sylwii Spurek „Smród, krew i łzy”. Jest dostępna bezpłatnie online, zachęcam do lektury11.

W rozdziale pierwszym pt. „Klimat, środowisko i elementy przyrodnicze”, czytamy: „W Europie [sektor hodowlany] odpowiada za 78% utraty różnorodności biologicznej na lądzie, 80% zakwaszenia gleby i zanieczyszczenia powietrza (emisja amoniaku i tlenków azotu) oraz 73% zanieczyszczenia wód (zarówno azot, jak i fosfor)”.

Hodowla przemysłowa powoduje szereg katastrofalnych zmian środowiska, poprzez emisję gazów cieplarnianych (dwutlenku węgla, metanu i podtlenku azotu). Szacuje się, że przejście mieszkańców Unii Europejskiej na dietę wegańską, zmniejszyłoby emisję gazów cieplarnianych o około 70%.

Sporo się mówi o dwutlenku węgla, natomiast metan, choć jest go dużo mniej w atmosferze, ma 28 razy wyższy potencjał cieplarniany. Podobnie niedoceniany jest podtlenek azotu, który niszczy warstwę ozonową, chroniącą Ziemię przed promieniowaniem UV.

Poza emisją gazów cieplarnianych istnieje wiele innych, również szkodliwych efektów masowego wykorzystywania zwierząt. Lokalne ekosystemy narażone są m.in. na silną emisję azotów i jego związków (m.in. amoniak). W efekcie następuje nie tylko pogorszenie jakości powietrza, ale również wody i gleby (zakwaszenie i utrata bioróżnorodności). Zniszczeniu ulegają również okoliczne ekosystemy leśne (mchy, porosty, drzewa i krzewy iglaste, leśne gleby są wrażliwe na zanieczyszczenia azotem). Istnieje również cały szereg innych związków, które często pomija się przy analizach wpływu na środowisko, z uwagi na trudności z obliczaniem ich emisji (np. siarkowodór, silnie trujący gaz).

Wydawać by się mogło, że jeśli mieszkamy z daleka od tych śmiercionośnych i toksycznych miejsc, możemy czuć się względnie bezpieczni (pomijając globalne skutki klimatyczne). Nic bardziej mylnego. Słysząc o lokalnych trucicielach pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy połączeni – powietrzem, wodą, ziemią. Nic na tej planecie nie funkcjonuje jako samotna, wyizolowana wyspa. Przykładowo w sezonie letnim często słyszymy o zamkniętych z powodu sinic kąpieliskach na Morzu Bałtyckim czy też przy niektórych jeziorach. Sinice są trującymi bakteriami (w 2020 r. spowodowały śmierć ponad 300 słoni w Botswanie), które rozwijają się zwłaszcza w warunkach zbyt dużych ilości związków azotu i fosforu w wodzie. Tymczasem ponad połowa tych związków trafiających do naszego morza drogą wodną, pochodzi właśnie z rolnictwa. Może w takim razie wystarczy zrezygnować z kąpieli? Niestety związki emitowane przez przemysłową hodowlę zwierząt (w tym amoniak) powodują też powstanie tzw. kwaśnych deszczy, które nie tylko pustoszą krajobraz, ale też obniżają pH gleby, przez co rośliny uprawne akumulują metale ciężkie.

Pamiętajmy, że mówiąc o tego typu hodowlach, mamy na myśli zarówno zwierzęta zabijane dla mięsa, jak i te, które eksploatowane są dla mleka czy jaj. Jeśli więc faktycznie zależy nam na dobrostanie zwierząt i naszej planety, skuteczniejszym wyborem będzie weganizm. 

Niewygodne liczby

George Monbiot w artykule „There’s one big subject our leaders at Cop27 won’t touch: livestock farming” na łamach „The Guardian” George Monbiot pisze, że są dwie rzeczy, które musimy zrobić, aby zapobiec katastrofalnemu załamaniu klimatu: zostawić paliwa kopalne w ziemi oraz zaprzestać hodowli zwierząt12. Tymczasem ten ostatni temat jest często pomijany, co może mieć dwie przyczyny: a) nie jest aż tak źle; b) jest (z jakiegoś powodu) niewygodny.

Szacuje się, że hodowla zwierząt odpowiada za 16,5 do 28% całkowitej emisji gazów cieplarnianych13. Liczba ta pozornie nie brzmi drastycznie, jednak nawet, jeśli przyjmiemy jej dolny próg (16,5%), to więcej niż emisja wynikająca z całego światowego transportu. Co gorsza, światowa konsumpcja mięsa rośnie w szybkim tempie. Szacuje się, że w 2030 r. połowa światowego limitu węglowego (wyznaczonego przy założeniu, że chcemy uniknąć ocieplenia większego niż 1,5 °C) zostanie pochłonięta właśnie przez tę gałąź przemysłu14.

Analiza wykonana przez „Our World in Data”15 pokazuje, że nawet, gdybyśmy wyeliminowali wszelkie inne przyczyny emisji gazów, to sama produkcja żywności w 2100 r. spowoduje przekroczenie limitu węglowego dwu- lub trzykrotnie. Produkcja żywności, w której hodowla zwierząt odpowiada za 57% emisji gazów cieplarnianych16, jednocześnie dostarczając jedynie 18% kalorii17. Autorka analizy w podsumowaniu wskazuje, że rezygnacja z jedzenia mięsa i nabiału na rzecz diety roślinnej jest integralną składową walki o klimat poprzez niezbędną redukcję emisji.

Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda oraz University of California, Berkeley opracowali model18, dzięki któremu obliczyli, iż wygaszenie przemysłu hodowli zwierząt w ciągu 15 lat, przyniesie taki sam efekt, jak redukcja emisji dwutlenku węgla o 68% do roku 2100. Wniosek? „Redukcja bądź eliminacja hodowli zwierząt powinna znaleźć się na szczycie listy potencjalnych rozwiązań klimatycznych” – powiedział Patryk Brown, emerytowany profesor biochemii Uniwersytetu Stanforda.

Badania tego typu nie są nowe. Już w 2010 r., międzynarodowy zespół badawczy zauważył, że masowy chów zwierząt ma swoje konsekwencje dla ludzkiego zdrowia, środowiska i globalnej ekonomii19. Zebrane 13 lat temu dane pokazały, że ponad 1,7 miliarda zwierząt hodowlanych zajmuje ponad ¼ lądów ziemi. Produkcja karmy dla tych zwierząt pochłania ⅓ gruntów ornych. Już wtedy przemysł hodowlany odpowiadał za 18% światowej emisji gazów cieplarnianych.

Zdrowa i korzystna dla środowiska dieta

W opracowaniu „Food in the Anthropocene: the EAT–Lancet Commission on healthy diets from sustainable food systems” 19 komisarzy oraz 18 współautorów z 16 krajów przeanalizowało zagadnienie takiego sposobu odżywiania, który będzie zarówno zdrowy, jak i korzystny dla planety20. Kluczowa kwestia stanowiąca punkt wyjścia do rozważań mówi co następuje: „Silne dowody wskazują na to, że produkcja żywności znajduje się pośród największych czynników powodujących globalne zmiany środowiskowe poprzez przyczynianie się do zmian klimatu, utratę bioróżnorodności, zużycie wody pitnej, interferowanie z globalnymi cyklami azotu i fosforu i zmianami systemów lądowych (oraz zanieczyszczeniem chemicznym, które nie jest przedmiotem tego opracowania)”. Co ważne, autorzy podnoszą też kwestię braku wystarczającej ilości żywności dla ponad 820 milionów ludzi. Wyciągnięte wnioski nie są zaskakujące. Rozwiązaniem jest dieta składająca się głównie z warzyw, owoców, pełnych ziaren, roślin strączkowych, orzechów i nierafinowanych olejów. Dla zachowania uczciwości dodam, że dopuszczona jest niewielka ilość tzw. owoców morza i drobiu, choć osobiście uważam, że dla zachowania choćby po prostu klarowności komunikatu, najlepiej byłoby zrezygnować w pełni z żywności pochodzenia zwierzęcego.

Zgodnie z wnioskami naukowców, taka dieta pozwoli na bezpieczny wzrost ludności nawet do 10 miliardów w 2050 r. Jednak jak piszą autorzy opracowania „nawet niewielki wzrost konsumpcji czerwonego mięsa lub nabiału utrudni lub uniemożliwi realizację tego celu”. 

Podsumowanie

Uważam, że powody etyczne powinny być w zupełności wystarczające, aby wybrać weganizm. Jeśli jednak, z jakiegoś powodu, kogoś nie przekonują, mam nadzieję, że troska o planetę stanie się wystarczającym argumentem. Weganizm w dzisiejszych czasach nie jest jakimś szczególnie trudnym wyzwaniem. Zwłaszcza dla osób żyjących w miastach – wszystko jest w zasięgu ręki lub w zasięgu zamówienia przez internet.

Jakub Nadolny

Jakub Nadolny – sporadyczny aktywista broniący praw zwierząt, klimatu, lasów i przyrody. Weganin od lat kilku, wegetarianin od lat trzydziestu. Buddysta zen. Pasjonat wolnego oprogramowania. Zawodowo związany z zarządzaniem zespołami IT.

Więcej informacji na temat weganizmu:

Przypisy:
1. un.org/en/climatechange/science/causes-effects-climate-change
2. Zostawiam punkt w oryginalnym brzmieniu, choć polemizowałbym, czy zwierzęta na pewno są żywnością.
3. climate.ec.europa.eu/climate-change/causes-climate-change_pl
4. Przykładem może być choćby artykuł: zielona.interia.pl/klimat/news-weganizm-pomoze-uratowac-swiat-nauka-mowi-jasno,nId,6051528.
5. Swoją drogą nie wiem dlaczego pozwala się na używanie terminu „owoce morza”, jest on eufemizmem tak słabym, że aż razi w oczy.
6. Special Report on Climate Change and Land (SRCCL), Chapter 5 „Food security”, 1.6.3 „Environmental and health effects of adopting healthy and sustainable diets”.
7. okiemrolnika.pl/zwierzeta/item/9060-ile-lat-zyja-krowy-miesne-i-mleczne
8. proveg.com/pl/5-pro/pro-zwierzeta/los-krow-w-przemysle-mleczarskim
9. Jak wyżej.
10. oko.press/krowy-polskie-czyli-przewodnik-po-hodowli-cierpienia
11. futurefood4climate.eu/wp-content/uploads/2022/10/Smrodkrewilzy-SylwiaSpurek.pdf
12. theguardian.com/commentisfree/2022/nov/09/leaders-cop27-livestock-farming-carbon-budget-governments
13. mdpi.com/2071-1050/13/11/6276/htm
14. tandfonline.com/doi/full/10.1080/14693062.2018.1528965
15. ourworldindata.org/food-emissions-carbon-budget
16. nature.com/articles/s43016-021-00358-x
17. theguardian.com/environment/2018/may/31/avoiding-meat-and-dairy-is-single-biggest-way-to-reduce-your-impact-on-earth
18. news.stanford.edu/2022/02/01/new-model-explores-link-animal-agriculture-climate-change/
19. web.archive.org/web/20220618100025/https://news.stanford.edu/news/2010/march/livestock-revolution-environment-031610.html
20. The Lancet Commissions, vol 393, February 2, 2019.