DZIKIE ŻYCIE

Wieści ze świata

Tomasz Nakonieczny

Rząd Peru uznaje nielegalny handel dzikimi gatunkami za przestępczość zorganizowaną

Nielegalny handel gatunkami jest czwartą najbardziej lukratywną nielegalną działalnością na świecie. Ten problem jest wszechobecny w Peru, gdzie według szacunków peruwiańskiej Narodowej Służby Leśnictwa i Dzikiej Fauny (Serfor) w ciągu ostatnich dwóch dekad skonfiskowano około 102 tysięcy żywych dzikich zwierząt. Gatunki wodne są również zagrożone nielegalnym handlem w tym kraju, zwłaszcza rekiny i koniki morskie.

Teraz powinno się to zmienić, ponieważ Kongres Peru uznał nielegalny handel dziką fauną i florą za formę przestępczości zorganizowanej. Jest to precedens dla całej Ameryki Południowej. Nie bez znaczenia była kampania organizacji Oceana i sojuszników, która stała się kluczem do zapewnienia tego ważnego zwycięstwa. Oceana rozpoczęła kampanię cztery lata temu, aby rząd uznał nielegalny handel zwierzętami, zwłaszcza gatunkami morskimi, takimi jak rekiny, za przestępstwo zorganizowane. Kampania napotykała jedną przeszkodę polityczną po drugiej, w tym wakat prezydencki, zamknięcie Kongresu i trzy wybory parlamentarne.

Prawo pomoże chronić setki gatunków, w tym rekiny, które są wysoko cenione ze względu na płetwy na nielegalnym rynku. Tylko w 2018 r. w Peru skonfiskowano 30 ton części rekinów. Każdego roku płetwy z aż 73 milionów rekinów trafiają do światowego handlu płetwami rekinów.

Tak jak populacje nosorożców i słoni zmniejszyły się z powodu popytu na ich rogi i kły, tak niezrównoważony handel płetwami rekinów zagraża dalszemu przetrwaniu wielu gatunków tych ryb, a których liczebność już spada. Zwycięstwa takie jak to w Peru pozwolą władzom lepiej egzekwować przepisy, od których zależą populacje rekinów, a co za tym idzie zdrowie oceanów.

(Oceana)

Rdzenni mieszkańcy Laponii w obliczu nowych wyzwań zagrażających ich środowisku

Saamowie to rdzenny grupa etniczna zamieszkująca Laponię – krainę w północnej Skandynawii podzielonej pomiędzy cztery państwa: Norwegię, Szwecję, Finlandię i Rosję (Półwysep Kolski). W trzech pierwszych państwach Saamowie mają własny parlament.

Od tysięcy lat Saamowie polują, hodują renifery i łowią ryby. W tym czasie wypracowali zrównoważone praktyki użytkowania gruntów, takie jak rotacja jezior do połowu ryb oraz cykliczne przepędzanie stad reniferów, aby zapobiec nadmiernemu wypasowi. Wszystko to znajduje odzwierciedlenie w ich języku, kulturze i strukturach zarządzania.

Ale od XVI wieku, kiedy Norwegowie, Szwedzi, Finowie i Rosjanie zaczęli osiedlać się na tym północnym obszarze – znanym pod różnymi nazwami jako: Finnmark, Laponia, a dla Samów jako Sapmi – ich społeczności znajdują się pod coraz większą presją. Chociaż pełna skala przymusowej asymilacji w Finlandii wciąż nie jest w pełni znana, dokumenty świadczą o stuleciach wysiłków zmierzających do stłumienia języków lapońskich i zniechęcenia do praktykowania kultury i tradycyjnej religii Saamów. W nieodległej przeszłości masowe relokacje zostały wymuszone przez budowę ogromnych zapór i zbiorników wodnych.

Obecnie ponad 90% tradycyjnego terytorium Saamów w Finlandii stanowi własność państwa i jest wykorzystywana do pozyskiwania drewna przez państwową firmę Metsähallitus, która działa bez jasnych wytycznych dotyczących konsultacji z rdzenną ludnością. Mimo, że duże połacie lasów zostały zabezpieczone przed wyrębami Saamowie twierdzą, że wycinka zmniejsza dostępność porostów – kluczowego źródła pożywienia dla reniferów. Ekolodzy martwią się, że zagraża to również niezliczonej liczbie gatunków (zaledwie w zeszłym roku naukowcy opisali tam osiem gatunków owadów, które są zupełnie nowe dla nauki).

Chociaż obecne przepisy wymagają, aby firmy konsultowały się z parlamentami lapońskimi (w każdym z trzech skandynawskich krajów) w sprawie projektów na ich terytorium, to w Finlandii była to zwykle formalność.

Może się to zmienić wraz z nową ustawą Parlamentu Saamów w Finlandii. Ustawa ta stanęła w centrum rosnącej debaty w kraju na temat rdzennej tożsamości. Jej język dotyczący konsultacji jest znacznie szerszy niż w poprzednich dokumentach i wymaga negocjacji z Parlamentem Saamów w sprawie wszelkich środków, które mogą „mieć szczególne znaczenie dla Saamów” w celu „uzyskania ich zgody”.

Bez formalnych praw do ziemi w Finlandii, aby zapobiec niepożądanym zmianom, Saamowie polegają na wykazaniu wpływu na ich kulturowe przetrwanie, które jest chronione klauzulą w fińskiej konstytucji.

Finlandia w dużej mierze została oszczędzona przed głównymi wydarzeniami, które wpłynęły na Saamów na innych terytoriach. Udało się np. powstrzymać wspierany przez państwo projekt budowy arktycznej kolei przez ziemie Saamów. W Szwecji Saamowie walczą z budową nowej kopalni żelaza w pobliżu Jokkmokk, która zanieczyści ziemie i wody pyłem oraz zakłóci wędrówki reniferów. W Norwegii przywódcy Saamów twierdzą, że pasterze reniferów byli zmuszani i przekupywani, aby zaakceptowali budowę nowych farm wiatrowych. Jedna z firm St1, nie zaprzeczyła oferowaniu rekompensaty finansowej, ale powiedziała, że trwający dekadę proces konsultacji doprowadził do wielu zmian w jej planach.

Ponieważ Europa kontynuuje przechodzenie na zieloną energię, eksperci twierdzą, że presja wywierana na Saamów prawdopodobnie wzrośnie. Rozległa, otwarta tundra na północy jest atrakcyjnym terenem dla rozwoju energetyki wiatrowej, proponowanej jako część przyszłości zielonej energii w Europie. Podobnie, ogromne złoża minerałów ziem rzadkich na terytorium Saamów w północnej Szwecji, wykorzystywane do produkcji baterii elektrycznych i silników, zostały uznane za klucz do niezależności energetycznej Europy od Chin.

(Mongabay)

Znikają pierwotne lasy Rumunii

Wyniki kilkumiesięcznego śledztwa przeprowadzonego przez dziennikarzy i reporterów z około 40 organizacji medialnych badających przemytnictwo i handel mający miejsce w rzekomo zrównoważonym przemyśle drzewnym, w ramach projektu „Deforestation Inc.”, wykazały dramatyczną sytuację nie tylko w lasach tropikalnych, ale także w Europie.

Przykładem są rumuńskie Karpaty, gdzie na masową skalę niszczone są lasy o nieocenionej wartości dla różnorodności biologicznej naszego kontynentu, a także dla globalnego klimatu.

Działająca na arenie międzynarodowej fundacja EuroNatur wraz ze swoimi partnerami Agent Green i Client Earth trzy lata temu naciskała na Komisję Europejską, aby wszczęła przeciwko Rumunii postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego.

Kwestia ta jest paląca również ze względu na trwający obecnie proces decyzyjny związany z reformą Unijnej Dyrektywy w Sprawie Energii Odnawialnej (RED).

Odnosi się to także do kwestii dalszych dotacji i innych zachęt do wytwarzania energii elektrycznej z biomasy drzewnej. „Unia Europejska nie może zgodzić się na dalsze zachęty do przemysłowego spalania biomasy leśnej. W przeciwnym razie drzwi do zniszczenia wielu z naszych ostatnich pierwotnych i naturalnych lasów zostaną szeroko otwarte, a na dodatek zostanie na to nałożona zielona farba dla dobra sprawy” – powiedziała Annette Spangenberg, szefowa EuroNatur. „Dzięki rewizji RED, która jest obecnie na etapie rozmów trójstronnych, UE ma szansę w końcu podjąć działania w celu zwalczania tego problemu”.

Rumunia nadal posiada ponad 500 tysięcy ha lasów potencjalnie pierwotnych i naturalnych – więcej niż jakiekolwiek inne państwo członkowskie UE (poza Skandynawią). Około 300 tysięcy ha tych cennych lasów znajduje się na obszarach Natura 2000, gdzie degradacja chronionych siedlisk i gatunków jest zabroniona przez prawo UE. Niemniej jednak nadal trwa ich wylesianie. Wiele chronionych gatunków, takich jak niedźwiedzie, wilki, bociany czarne, sowy, dzięcioły, nietoperze i chrząszcze są zależne od tych lasów.

(EuroNatur)

Historyczne porozumienie w sprawie ochrony oceanów

Po dziesięciu latach negocjacji 4 marca 2023 r. przyjęto Traktat o Pełnym Morzu, który ma na celu objęcie 30% mórz obszarami chronionymi do 2030 r. w celu zarówno ochrony, jak i odbudowy morskiej przyrody. Negocjacje wstrzymywano przez lata z powodu nieporozumień dotyczących finansowania i praw połowowych.

Ostatnia umowa międzynarodowa dotycząca ochrony oceanów została podpisana 40 lat temu w 1982 r. – Konwencja ONZ o Prawie Morza.

Porozumienie to ustanowiło obszar zwany pełnym morzem, czyli wody międzynarodowe, na których wszystkie kraje mają prawo do połowów, żeglugi i prowadzenia badań, ale tylko 1,2% tych wód jest chronionych. Życie morskie żyjące poza tymi obszarami chronionymi jest zagrożone w wyniku zmiany klimatu, przełowienia i ruchu statków.

W najnowszej ocenie światowych gatunków morskich według Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) prawie 10% uznano za zagrożone wyginięciem.

Nowe obszary chronione, ustanowione w Traktacie, nałożą ograniczenia na wielkość połowów, trasy szlaków żeglugowych i działania eksploracyjne, takie jak górnictwo głębinowe, kiedy minerały są wydobywane z dna morskiego 200 metrów lub więcej pod powierzchnią. Organizacje zajmujące się ochroną środowiska obawiają się, że procesy wydobywcze mogą zakłócać lęgowiska zwierząt, powodować zanieczyszczenie hałasem i substancjami toksycznymi dla organizmów morskich.

Międzynarodowy Urząd ds. Dna Morskiego, który nadzoruje wydawanie licencji, na łamach BBC, przekazał że „wszelka przyszła działalność na dnie morskim będzie podlegać surowym przepisom środowiskowym i nadzorowi, aby zapewnić, że są one prowadzone w sposób zrównoważony i odpowiedzialny”.

(BBC News)

Opracowanie: Tomasz Nakonieczny