DZIKIE ŻYCIE

Wpływ wzrostu popularności żeglarstwa na faunę i florę Mazur

Andrzej Kołodziejczyk

Fauna i flora to nie synonim „zwierząt i roślin”, ale lista wszystkich gatunków zwierząt i roślin występujących na określonym obszarze. Sprawdźmy, czy w wyniku aktywności żeglarzy zniknęły na Mazurach jakieś gatunki zwierząt lub roślin. Jeśli tak, to z czego to wynika, jak temu przeciwdziałać – czy jakieś działania już są podejmowane i jakich zmian możemy się ewentualnie spodziewać w przyszłości. A może jednak żeglarstwo nie powoduje zaniku gatunków?

Zacznijmy od tego, co rozumiemy pod pojęciem „Mazury”. Definicja geograficzno-historyczna jest dość skomplikowana, a w dodatku do Mazur zaliczana bywa Warmia, a czasem nawet Pojezierze Suwalsko-Augustowskie. No i czy chodzi tu o florę i faunę jezior, czy też wszelkie wody tego obszaru (stawów, drobnych zbiorników wodnych i cieków), czy nawet cały obszar geograficzny, także ląd, a choćby tylko jego fragmenty bezpośrednio przylegające do jezior.

Problem wpływu żeglarstwa dotyczy jezior, i to dużych. Niewielkie zbiorniki wodne wykorzystywane są jedynie wtedy, gdy leżą na trasie pomiędzy dużymi akwenami, a cieki praktycznie nie są wykorzystywane do żeglugi. Głównymi na Pojezierzu Mazurskim akwenami „żeglarskimi” są Wielkie Jeziora Mazurskie, od jeziora Mamry na północy po jezioro Roś i Jezioro Nidzkie na południu (poszczególne zbiorniki w różnym stopniu) oraz jezioro Jeziorak na Pojezierzu Iławskim.

Burzowa chmura nad jeziorem. Fot. Bożena Hoffmann
Burzowa chmura nad jeziorem. Fot. Bożena Hoffmann

Bogactwo życia Mazur

Co żyje na obszarze tych wód? Ptaki są najłatwiejsze do zaobserwowania, a kormoran czarny to symbol Mazur. Licznie występuje perkoz dwuczuby, perkozek, łyska, czapla siwa, łabędź niemy, mewa śmieszka czy krakwa. Żyje tu również rzadki bocian czarny, płaskonos, nur czarnoszyi, perkoz zausznik, cyraneczka, głowienka, czernica, gągoł i czajka. Z ptaków drapieżnych związanych z wodami wymienić można błotniaka stawowego, kanię czarną, rybołowa oraz bielika. W trzcinowiskach gnieżdżą się łatwiejsze do usłyszenia niż zobaczenia bąk i bączek, oraz mało znane chruściele – wodnik, kokoszka wodna i bardzo rzadka zielonka.

Mazurskie jeziora obfitują w ryby, poławiane zarówno przez zawodowych rybaków, jak i wędkarzy. Do najpospolitszych należą: płoć, wzdręga, leszcz, lin, okoń i szczupak, rzadsze są sandacz i węgorz. W wielu jeziorach występuje jeszcze sielawa, natomiast sieja obecna jest już tylko w czystych wodach jeziora Mamry; jako ryby planktonożerne nie są one poławiane na wędkę.

Bezkręgowce wodne to ogromna i zróżnicowana grupa zwierząt. To głównie tak zwana makrofauna bezkręgowa (makrobezkręgowce); zwierzęta o wielkości zwykle powyżej 2-4 mm, dostrzegalne i rozpoznawalne „gołym okiem”, związane z dnem i roślinami wodnymi. To np. pijawki, ślimaki, małże, raki oraz mniejsze i mniej znane skorupiaki – ośliczki i kiełże, larwy licznych gatunków owadów: ochotek (te są najpospolitsze) i innych muchówek oraz jętek, chruścików, ważek, chrząszczy a nawet motyli, oraz niektóre owady dorosłe, np. chrząszcze i pluskwiaki. Bezkręgowcami są też drobne skorupiaki planktonowe i niewidoczne gołym okiem wrotki. Zooplankton odgrywa ogromną rolę w środowisku, z jednej strony jako zjadacz fitoplanktonu, z drugiej – jako pokarm ryb planktonożernych i narybku prawie wszystkich gatunków.

Rośliny porastają płytką, przybrzeżną część jeziora, litoral, najbardziej zróżnicowaną środowiskowo i biologicznie cześć jeziora. Jego głębokość wyznacza pionowy zasięg światła (zależny od przezroczystości wody, a więc głównie od trofii/żyzności zbiornika), umożliwiającego fotosyntezę. Rośliny w litoralu charakteryzują się strefowością występowania. Najbliżej brzegu znajduje się pas roślin wynurzonych (szuwar), utworzony głównie przez trzcinę pospolitą, rzadziej oczeret jeziorny, pałkę szerokolistną oraz tatarak. Głębiej rosną rośliny o liściach pływających – grążel żółty, grzybienie białe czy rdestnica pływająca, oraz bardzo rzadkie grzybienie północne. Kolejny pas, rośliny zanurzone, to m.in. rdestnice połyskująca i przeszyta, moczarka kanadyjska, rogatek sztywny czy wywłócznik kłosowy. Najgłębiej sięgają tak zwane łąki podwodne z ramienicami (duże glony podobne zewnętrznie do roślin naczyniowych) i mchem wodnym.

Strefa na granicy wody i lądu to tak zwane pobrzeże – obszar okresowo zalewany i odsłaniany przez wodę. Jego szerokość zależy głównie od nachylenia terenu oraz sezonowych zmian poziomu wody i może w skrajnych wypadkach sięgać nawet ponad stu metrów. Niskie brzegi porasta niekiedy ols; gdzieniegdzie znajdują się też nieosuszone jeszcze torfowiska niskie z licznymi gatunkami turzyc. Natomiast na wysokich brzegach jezior: Śniardwy, Tałty i Ryńskiego spotkać można murawy kserotermiczne; nad Jeziorem Ryńskim rosną tam chronione – dziewięćsił bezłodygowy (bardzo rzadki na niżu) i zawilec wielokwiatowy. Litoral i pobrzeże odgrywają ważną rolę w ochronie jeziora przed bezpośrednim pływem substancji, docierających z lądu.

Najbliżej brzegu znajduje się pas roślin wynurzonych. Fot. Bożena Hoffmann
Najbliżej brzegu znajduje się pas roślin wynurzonych. Fot. Bożena Hoffmann

Zmiany w świecie zwierząt i roślin

Brak jest danych o wyginięciu na obszarze Wielkich Jezior Mazurskich czy szerzej, Mazur, jakiegokolwiek gatunku roślin lub zwierząt w wyniku aktywności żeglarzy. Obserwowane jest ustępowanie (ale nie całkowite wyginięcie) różnych gatunków – spadek ich liczebności czy ograniczenie zasięgu występowania, jednak:

a) dotyczy to niekiedy zarówno dużych, poddanych presji żeglarzy jezior, jak i mniejszych zbiorników;

b) zjawiska takie obserwowane były od wielu lat, bez związku z presją żeglarzy;

c) trudno jest oddzielić wpływ żeglarzy od, rosnącej zresztą obecnie, presji motorowodniaków oraz bardzo silnego wpływu rolnictwa, a także rybołówstwa, turystyki krajoznawczej i pobytowej.

Na przykład ustępowanie ryb planktonożernych, sielawy i przede wszystkim siei, gatunków o wysokich wymaganiach tlenowych, związane jest z postępującą eutrofizacją (co jest głównie efektem działalności rolniczej), a w rezultacie, brakiem dostępu latem tlenu w głębszych warstwach wody. Eutrofizacja i związane z tym zmiany zespołów fitoplanktonu były prawdopodobnie przyczyną drastycznego zmniejszenia się w Wielkich Jeziorach Mazurskich liczebności małża racicznicy, zmiennej już w latach 60. XX wieku, gdy presja żeglarzy była jeszcze niewielka.

Obserwowane od początku XX wieku zmniejszanie się liczebności i pionowego zasięgu dużych małży z rodziny skójkowatych dotyczy nie tylko dużych, intensywnie wykorzystywanych żeglarsko jezior, ale także mniejszych zbiorników. Cenny gospodarczo rak szlachetny zaczął znikać z naszych wód już od około 1860 r. w efekcie tzw. „dżumy raczej”. Wprowadzony na jego miejsce amerykański rak pręgowany, ekspansywny, odporny na tę chorobę, i dobrze znoszący pogorszenie jakości wody, zanika obecnie nie tylko na Mazurach. Może to być naturalne zjawisko – liczebność nowych gatunków na danym obszarze, po początkowym okresie gwałtownego wzrostu, ulega często wyraźnemu obniżeniu. Niewykluczone też, że wiąże się to z niekorzystnymi zmianami w strefie przybrzeżnej. Tutaj jednak winę ponosić mogą szybkie jednostki motorowe, wzbudzające silne fale, które podmywają brzegi i niszczą środowisko raka.

Taka jest też prawdopodobnie przyczyna zaniku na początku XXI wieku w płytkim, kamienistym litoralu Jeziora Mikołajskiego rozdepki rzecznej, niewielkiego ślimaka o oryginalnej i ładnie ubarwionej muszli. Już wcześniej zaobserwowano w tym jeziorze, wraz ze wzrostem trofii, ustępowanie ślimaków przodoskrzelnych, oddychających tlenem rozpuszczonym w wodzie, na rzecz pospolitych gatunków płucodysznych, oddychających tlenem atmosferycznym.

Efektem eutrofizacji i zanieczyszczenia wód jest też zanik osiadłych filtratorów, gąbek i mszywiołów. Zmniejszenie się liczebności niektórych, zwłaszcza niewielkich i gniazdujących nisko ptaków wodnych np. łyski, jest najprawdopodobniej wynikiem drapieżnictwa inwazyjnego gatunku – norki amerykańskiej. W tym przypadku nie można też wykluczyć wpływu człowieka, niepokojącego i płoszącego ptaki (zwłaszcza w okresie lęgowym), penetrującego i niszczącego trzcinowiska. Duże, choć trudniej zauważalne, zmiany dotyczą roślinności zanurzonej. Już od 1980 r. stwierdzono, w porównaniu z 1971 r., wyraźne zmiany w składzie gatunkowym (np. ustępowanie ramienic, mchu wodnego i rogatka, a wzrost udziału wywłócznika kłosowego i niektórych gatunków rdestnic oraz rozwój glonów nitkowatych), a także ograniczenie pionowego zasięgu roślin, co też związane jest z rosnącą trofią i spadkiem przezroczystości wody. Te zmiany wpływają, również pośrednio, na skład gatunkowy zasiedlającej rośliny makrofauny bezkręgowej.

Wyspa przejęta przez kormorany. Fot. Bożena Hoffmann
Wyspa przejęta przez kormorany. Fot. Bożena Hoffmann

Wpływ gatunków obcych

Mamy też w wodach Wielkich Jezior Mazurskich gatunki obce, czyli nowe na danym obszarze, oraz obce inwazyjne – te z nich, które wywołują zmiany niekorzystne dla ekosystemu, gatunków rodzimych lub gospodarki człowieka. Inwazje takie są uważane za jedno z najpoważniejszych obecnie zagrożeń dla różnorodności biologicznej. Są efektem likwidacji barier geograficznych, nierozważnych introdukcji lub ucieczek z hodowli. Z roślin jest to np. moczarka kanadyjska i tatarak zwyczajny. Wśród ryb warto wskazać: karpia, sumika karłowatego, pelugę. Wśród związanych z wodą ssaków: piżmaka i sprawiającą najwięcej problemów norkę amerykańską. Poza rakiem pręgowanym inny skorupiak, pochodzący z południowo-wschodniej Azji, krab wełnistoszczypcy, w szczycie ekspansji, w okresie międzywojennym, docierał aż do okolic Giżycka. Jednym z najpospolitszych gatunków małży w jest ponto-kaspijska (pochodząca ze zlewiska Morza Czarnego i Morza Kaspijskiego) racicznica zmienna. Jednak za pojawienie się tych gatunków nie można winić żeglarzy, gdyż dotarły one do Polski bardzo dawno i/lub za sprawą bardzo licznych tzw. wektorów (czynników przenoszących). Jedyny gatunek, za którego pojawienie się na Mazurach odpowiadać mogą żeglarze, to niewielki ponto-kaspijski ślimak namułek pospolity. Dotarł on już dawno rzekami i kanałami, przyczepiony do tratw, burt łodzi i statków, do Bugu, a potem Wisły i Narwi, w której występuje masowo. W Wielkich Jeziorach Mazurskich (Mikołajskie, Tałty i Seksty) został znaleziony w latach 1997-2005. Nie stwierdzono go natomiast (2008 r.) na całej długości Pisy, łączącej Narew z Wielkimi Jeziorami. Taka skokowa ekspansja może wskazywać, że został zawleczony na burtach jachtów, które od 1946 r. do lat 70/80. XX wieku (ze szczytem w latach 50.) na początku sezonu z Warszawy na Mazury płynęły Wisłą, Narwią i Pisą. Nie stanowi on jednak zagrożenia dla rodzimej fauny.

Być może żeglarze odpowiedzialni są za zawleczenie (lub rozwleczenie) niewielkiego (do ok. 5 mm) ślimaka wodożytki nowozelandzkiej, zaobserwowanej w Jeziorze Mikołajskim w 1979 r., a w 2005 r. już w większości Wielkich Jezior. Jest to gatunek inwazyjny, posądzany o wypieranie naszych rodzimych gatunków mięczaków. Ponto-kaspijski kiełż Dikerogammarus haemobaphes pojawił się na początku XXI wieku w Jeziorze Dobskim i w kanale łączącym jezioro Łuknajno z jeziorem Śniardwy. Być może za jego wyspowe pojawienie się (z Narwi) odpowiadają żeglarze. Chociaż budowane obecnie jachty z tworzyw sztucznych nie są najlepszym środkiem transportu dla migrujących organizmów, to na ich nadal ważne znaczenie może wskazywać przykład zawleczenia małża racicznicy zmiennej z Wielkiej Brytanii do Irlandii. Małż ten pojawił się w Anglii już w 1859 r., natomiast do Irlandii dotarł dopiero w 1994 r., rok po zniesieniu cła na używane jachty z Unii Europejskiej. Dostał się tam, przyczepiony bisiorem do jednostek transportowanych promami, gdyż może wytrzymać poza środowiskiem wodnym nawet do 10 dni.

Wpływ żeglarzy

Reasumując, bezpośrednia aktywność żeglarzy nie spowodowała wyginięcia, a nawet ograniczenia występowania w Wielkich Jeziorach Mazurskich jakiegokolwiek gatunku rośliny lub zwierzęcia. Jedynie w przypadku niektórych gatunków ptaków można mówić o niekorzystnym oddziaływaniu człowieka na ich populacje, jednak może w większym stopniu przez motorowodniaków, narciarzy wodnych czy wręcz wczasowiczów niż przez żeglarzy. Zakłócanie spokoju zwierząt w strefie przybrzeżnej zachodzi także w rezultacie ruchu samochodowego (dojazd do ośrodków żeglarskich i wypoczynkowych). W przypadku ptaków wędrownych sprawa jest bardziej złożona – za spadek ich liczebności mogą odpowiadać problemy w trakcie migracji lub warunki w miejscach zimowania.

Żeglarstwo może mieć natomiast pośredni szkodliwy wpływ na środowisko, choć trudno jest oddzielić go od wpływu innych czynników antropogenicznych czy nawet innych form turystyki i rekreacji. Zasadniczym problemem wszystkich wód w Polsce jest ich przyspieszona, nadmierna eutrofizacja i zanieczyszczenie. Ocenia się, że około 30% ogólnej powierzchni i 46% objętości jezior Polski odbiera zrzuty ścieków. W 2018 r. dla prawie wszystkich zbadanych jezior w województwie warmińsko-mazurskim (16% ogólnej ich liczby) stan ich określono jako zły. A warto pamiętać, że proces samooczyszczania się wód, istotny w rzekach, w jeziorach praktycznie nie występuje. Rozproszone źródła zanieczyszczeń, jakimi są np. jachty, wprowadzają często do wód, choćby ze znajdujących się tam urządzeń sanitarnych, wszelkie nieczystości oraz detergenty zawierające fosfor. Spowodowane jest to tym, że tylko nieliczne porty i mariny są przystosowane do obierania ich z jachtów; istotna też może być cena takiej usługi. Niestety, ze względu na cenę nie upowszechniły się, jako pomocnicze w jachtach żaglowych, silniki elektryczne. Jednak wycieki smarów, benzyny lub ropy z silników spalinowych, choć szkodliwe, bo pokrywając powierzchnie wody bardzo cienką warstwą, odcinają ją całkowicie od atmosfery, mają marginalne i lokalne znaczenie. Poza sytuacjami awaryjnymi, na żaglówkach używa się ich jedynie podczas manewrów w porcie oraz podczas pokonywania kanałów. Inaczej ma się sprawa w przypadku jachtów motorowych, jednak wpływ ten nadal nie jest wysoki. Ponadto na niektórych jeziorach (np. Nidzkim) używanie silników spalinowych jest zabronione.

Spokój nad jeziorem Gołdapiwo. Fot. Bożena Hoffmann
Spokój nad jeziorem Gołdapiwo. Fot. Bożena Hoffmann

Żeglarstwo wymaga jednak bazy lądowej – portów i marin. Budowa takich obiektów zajmuje duże powierzchnie, wymaga też dróg dojazdowych itp. Według niektórych szacunków na jedno miejsce noclegowe konieczna jest powierzchnia od 30 do 90 m2 w hotelu i do nawet 200-500 m2 w domku kempingowym. W dodatku obiekty takie buduje się zwykle na brzegach jezior. Chociaż udział turystyki w degradacji środowiska przyrodniczego szacuje się na 5–7% (przemysłu 40%, rolnictwa 15%), to mamy do czynienia z kumulacją tej presji w czasie i przestrzeni. Wykorzystaniu bazy turystycznej towarzyszy też ogromne zużycie wody, oceniane na 350–1200 litrów na jedno miejsce noclegowe na dobę. Prowadzi to do wytwarzania w sezonie ogromnej ilości ścieków, które, jeśli dostaną się w postaci nieoczyszczonej do jezior, powodują, poza ewentualnym skażeniem bakteryjnym, przyspieszoną eutrofizację. Jej pierwszymi symptomami są: spadek przezroczystości wody, masowy rozwój glonów planktonowych („zakwity wody”), w tym szkodliwych sinic oraz zanik tlenu na większych głębokościach. O ile oczyszczalnie ścieków zlokalizowane w zlewni południowej części Wielkich Jezior Mazurskich w znacznym stopniu zredukowały po 1995 r. dopływ biogenów, to w sezonie daje się jednak zauważyć niekorzystny wpływ rosnącej presji turystycznej.

Wraz z rosnącym wykorzystaniem turystycznym (nie tylko żeglarskim) Mazur wzrasta ilość odpadów, niekiedy porzucanych w terenie lub wprost do jezior. Następuje też degradacja powierzchni, w tym gleb oraz niszczenie pokrywy roślinnej w sąsiedztwie linii brzegowej, co ogranicza możliwość zatrzymywania szkodliwych substancji, dopływających ze zlewni. Naturalne brzegi wielu mazurskich jezior, np. jeziora Bełdany, są już silnie zdegradowane.

Zanieczyszczenie świetlne to coraz częściej podnoszony problem w skali globalnej, rzadko jednak badany w odniesieniu do organizmów wodnych. Od dawna wiadomo, że sztuczne wydłużenie dnia zmienia aktywność owadów, ptaków i nietoperzy. Ostatnie badania wskazują, że wpływa też na pionowe rozmieszczenie zooplanktonu i zwiększa skuteczność żerowania ryb planktonożernych, co może wpływać na zooplankton i, pośrednio, na służący mu za pokarm fitoplankton. Efekt ilościowy jest trudny do oceny w skali jeziora i dotyczy przypuszczalnie bezpośredniego otoczenia portów i marin, gdzie lokalnie może być znaczny.

Niekorzystny wpływ żeglarstwa na zwierzęta i rośliny oraz szerzej na przyrodę Mazur to głównie kwestia skali. Po Mazurach pływało ostatnio w sezonie 16 tysięcy jachtów, czyli około 80 tysięcy osób. Ponieważ ze względu na warunki pogodowe główna aktywność żeglarzy koncentruje się tu w okresie od 1 lipca do 20 sierpnia, z jednej strony stanowi to w tym okresie duże obciążenie, z drugiej pozostawia „w spokoju” przyrodę na blisko 10 miesięcy. Co więcej, liczebność żeglarzy w ostatnich latach nie zmienia się w istotny sposób, a można się spodziewać, co zresztą jest już obserwowane, że wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa część żeglarzy przeniesie swoją aktywność na Morze Śródziemne, głównie do Chorwacji.

Niestety są i mniej korzystne dla przyrody Wielkich Jezior Mazurskich perspektywy. Rośnie liczba jednostek motorowych, pod każdym względem bardziej szkodzących przyrodzie (hałas, wycieki paliwa, fale). W przypadku żeglarzy obserwuje się zmiany w mentalności, spowodowane prawdopodobnie liberalizacją przepisów dotyczących szkolenia. Objawiają się one nie tylko w różnorodnych nierozsądnych zachowaniach na wodzie, ale i w traktowaniu otaczającej przyrody. Może należałoby powrócić do bardziej rygorystycznych form szkolenia. Poza tym, o ile mało realne jest objęcie ochroną rezerwatową dużych jezior (od lat nie udaje się powołać Mazurskiego Parku Narodowego), o tyle wyznaczenie, przynajmniej na części ich powierzchni, strefy ciszy dałoby pozytywny efekt. Można to obserwować choćby w przypadku Jeziora Nidzkiego, które zachowało, pomimo zanieczyszczenia wód, dość naturalny charakter.

Andrzej Kołodziejczyk

Andrzej Kołodziejczyk – doktor biologii, emerytowany docent Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego jest hydrobiologiem i malakologiem. Główne obszary jego badań to Wielkie Jeziora Mazurskie, Pojezierze Suwalskie i zbiorniki wodne Warszawy, ale także jeziora tatrzańskie, Zalew Wiślany, Bałtyk, a nawet środowiska lądowe. Od lat konsultuje dla telewizji filmy przyrodnicze.

Bibliografia:
- Cydzik D., Soszka H. 1988. Atlas stanu czystości jezior Polski badanych w latach 1979-1983. Wydawnictwo Geologiczne, Warszawa.
- Jażdżewski K. 2003. An invasive Ponto-Caspian amphipod – Dikerogammarus haemobaphes (Eichwald, 1841) – conquers Great Masurian Lakes, north-eastern Poland. „Fragmenta Faunistica” 46: 19–25.
- Kołodziejczyk A. 1984. Occurrence of Gastropoda in the lake litoral and their role in the production and transformation of detritus I. Snails in the littoral of Mikołajskie Lake – general characteristics of occurrence. „Ekologia Polska”. 32 (3): 441–468.
- Kołodziejczyk A. 2001. Nowe stanowisko Lithoglyphus naticoides (C. Pfeifer, 1828) (Gastropoda: Hydrobiidae) w Polsce. „Przegląd Zoologiczny”, 45(1-2): 79–81.
- Kołodziejczyk A. 2011. Lithoglyphus naticoides. w: Z. Głowaciński, H. Okarma, J. Pawłowski, W. Solarz (red.), Gatunki obce w faunie Polski. Tom I. Przegląd i ocena stanu. Wydawnictwo Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie: 63–66.
- Stańczykowska A., Kołodziejczyk A., Lewandowski K. 2011. Nowe gatunki w malakofaunie słodkowodnej Polski. w: Z. Głowaciński (red.), Gatunki obce w faunie Polski. Tom II. Zagadnienia problemowe i syntezy. Wydawnictwo Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie: 27–37.
- Kołodziejczyk A., Lewandowski K., Stańczykowska A. 2009. Long-term changes of mollusc assemblages in bottom sediments of small semi-isolated lakes of different trophic state. „Polish Journal of Ecology”. 57(2): 331–339.
- Kowalczewski A., Ozimek T. 1993. Further long-term changes in the submerged macrophyte vegetation of the eutrophic Lake Mikolajskie (North Poland). „Aquatic Botany”, 46: 341–345.
- Lewandowski K., Kołodziejczyk A. 2014. Long-term changes in the occurrence of Unionid bivalves in a eutrophic lake. „Folia Malacologica” 22(4): 301–309.
- Ozimek T., Kowalczewski A. 1984. Long-term changes of the submerged macrophytes in eutrophic Lake Mikolajskie (North Poland). „Aquatic Botany”, 19: 1–11.
- Pieczyńska E. 1972. Ecology of eulittoral zone of lakes. „Ekologia Polska”. 20: 637–378.
- Pieczyńska E., Kołodziejczyk A., Rybak J. I. 1999. The responses of littoral invertebrates to eutrophication-linked changes in plant communites. „Hydrobiologia”, 391: 9–21.
- Stańczykowska A. 1961. Gwałtowna redukcja liczebności Dreissensia polymorpha Pall. W kilku jeziorach mazurskich okolic Mikołajek. „Ekologia Polska B”. pol. B,7: 151–153.
- Stańczykowska-Piotrowska A. 1989. Stopy „czystej” wody pod kilem. Szkoła Ekologiczna ZSP „Mazury 89”, Warszawa, 70 str.
- Tałanda J., Maszczyk P., Babkiewicz E., Rutkowska K., Ślusarczyk M. 2022. The short-term effects of planktivorous fish foraging in the presence of artificial light at night on lake zooplankton. „Journal of Plankton Research”. 00(00): 1–5. 

Artykuł pierwotnie ukazał się na blogu Żeglarstwo jest eko 28.11.2022: zeglarstwojesteko.pl/post/wplyw-wzrostu-popularnosci-zeglarstwa-na-faune-i-flore-mazur.