DZIKIE ŻYCIE

Strach

Dagmara Stanosz

Infracienkie

Zwyczajne, hokkaido, piżmowe, dekoracyjne, konkursowe, miniaturowe, olbrzymie, śliczne, śmieszne i straszne. Stoją wszędzie. Najpierw jako akcent jesienny, potem jako przestroga. Przyciągają uwagę, cieszą oko, potem straszą. Październikowe dynie. Dyniowe dni, dania, przebrania i zaadaptowane przez dzieci echa halloween jako okazja do dobrej zabawy i bezpiecznego oswajania strachu. Stuk, puk, cukierek albo psikus – rozbrzmiewa w dzielnicach domków i blokowiskach. Na ekranach kin adaptacja „Ducha z Canterville” Oscara Wildea z 1887 r., a w sieciówkach mienią się kolorami maski potworów, trupów, pająków, nietoperzy i frankensteinów. Festiwal strachu i słodkości tuż przed słowiańskimi, nostalgicznymi zaduszkami z tradycją jesiennych i niedyniowych „dziadów”. W trudnych realiach konfliktów wojennych, podziałów politycznych, murów na zielonej granicy.

Zapytałam więc syna: Jak wygląda strach? Spodziewałam się w odpowiedzi opisu potwora, zmory albo plejady wymienionych lęków. Mój syn stwierdził, że strach ma nas przed czymś przestrzegać i dlatego nas chroni. Trafił w sedno. I w mojej pamięci pojawiło się słowo „noc”. „Noc” Eliego Wiesela i noc z „Fugi śmierci” Paula Celana. Dwa utwory i dwóch urodzonych w Rumunii pisarzy żydowskiego pochodzenia. „Noce”, które w jednym i drugim przypadku obok literackiej wartości były świadectwem pokonania strachu – zmierzenia się z własną pamięcią, historią i traumą. „Noce”, które są świadectwem i przestrogą, mającą nas chronić, żeby to, co najciemniejsze i najstraszniejsze nie mogło się nigdy powtórzyć.

Kolorowe jeziorka. Fot. Dagmara Stanosz
Kolorowe jeziorka. Fot. Dagmara Stanosz

„Noc” Eliego Wiesela to pierwsza książka, w której autor opisał swoje przeżycia z perspektywy piętnastoletniego chłopca – więźnia obozu Auschwitz-Birkenau. Rytm „Fugi śmierci” – wiersza Paula Celana napisanego pod koniec wojny, bez względu na przekład z oryginalnej wersji w języku niemieckim, zostaje w pamięci jako przeszywające świadectwo tragedii wojny i holocaustu. Obie „noce” to tak naprawdę przestroga. Żeby nie miało się już nigdy wydarzyć. Elie Wiesel do końca życia działał na rzecz pokoju i praw człowieka, za co został w 1986 r. uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla.

Paul Celan konsekwentnie pisał o tragedii Żydów w języku niemieckim.

Świadectwa Ocalonych z Holokaustu są przykładem strachu jako przestrogi.

W dyniowych dekoracjach patrzę na plakaty „Zielonej granicy” Agnieszki Holland, słucham o sytuacji w Izraelu, w Ukrainie, mając w głowie twarze ludzi, którzy noszą swoją traumę. Zbyt świeżą, by opowiadać o niej jako o swojej „nocy”. I przypomina mi się tapeta z „Królewną  śnieżką” na przedszkolnej ścianie, a wraz z nią paradoks, że kiedy bajka Disneya królowała na ekranach amerykańskich kin, w Europie palono żywcem ludzi. I dzisiaj, z świadomością, jak działa świat, w którym zawsze gdzieś, bliżej lub dalej, obecna jest wojna, pośród uśmiechniętych szyderczo dyń i śmiejących się spontanicznie dzieci, myślę, że to jest właśnie mój strach.

Dagmara Stanosz