Toksyczny system nas nie uzdrowi
Okruchy ekozoficzne
Powtarzamy, że transformacja energetyczna jest obecnie najpilniejszą potrzebą i nie ma dla niej alternatywy. Musimy przestać spalać paliwa kopalne i zamiast tego przerzucić się na odnawialne źródła energii. Jednak, żeby to zrobić, potrzebujemy całego zaplecza cywilizacyjnego, począwszy od zaawansowanych laboratoriów pracujących nad nowymi technologiami oraz nad udoskonaleniem obecnych, poprzez globalną sieć dostaw surowców aż po system finansowy, dzięki któremu mamy środki na pokrycie kosztów transformacji. Problem polega na tym, że ten całościowy układ sam w sobie jest źródłem problemu. Jego istotą jest bowiem nieograniczony wzrost i bezwzględna eksploatacja zasobów przyrodniczych, której konsekwencją są zmiany klimatu, a szerzej kryzys środowiskowy.
Katastrofa klimatyczna i idąca za nią konieczność transformacji energetycznej to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Zamiast mówić wyłącznie o zmianach klimatu, powinniśmy podkreślać, że żyjemy w czasach Wszechkryzysu, który manifestuje się na różne sposoby we wszystkich dziedzinach życia. Jego najważniejszym składnikiem jest zaś kryzys środowiskowy, dla którego klimat jest tylko jedną ze składowych. Wszechkryzys ma swoje źródło w toksycznej relacji, jaką mamy z planetą. Stąd każda sfera życia wymaga transformacji. Jeśli więc skupiamy się wyłącznie na emisjach CO2 związanych ze spalaniem paliw kopalnych, to popełniamy duży błąd. Tym większy, że dążąc do redukcji emisji, potrzebujemy bardzo sprawnie działającego systemu, na którym opiera się nasza cywilizacja. Jeśli się on załamie, nie będzie transformacji. Nie będziemy mieć wtedy pieniędzy na jej przeprowadzenie ani odpowiednich łańcuchów dostaw, dzięki którym możliwy jest rozwój technologiczny. Ale to właśnie ten system jest źródłem problemu. Jest toksyczny i złodziejski – niszczy przyrodę oraz przyczynia się do postępującej degradacji naszego człowieczeństwa. Zatem rozwiązanie, które proponujemy, samo jest częścią problemu.
Jeśli wrzucimy transformację energetyczną w toksyczny system, to co się stanie? Z pewnością po jakimś czasie emisje gazów cieplarnianych zaczną spadać, ale stanie się to kosztem eksploatacji zasobów planety w innych obszarach. Będziemy potrzebować ogromnej ilości surowców, których pozyskanie, produkcja i zużycie będzie się wiązało z ogromną ingerencją w ekosystemy. W imię wygody i nieograniczonej konsumpcji dalej będziemy zagarniać kolejne obszary dzikiej przyrody, a sami, przenosząc się coraz bardziej do wirtualnej rzeczywistości, będziemy jeszcze skuteczniej oddzielać się od prawdziwego życia.
Chodzi więc o to, by zobaczyć cały obraz, a nie skupiać się wyłącznie na jednym wybranym aspekcie, jak w przypadku katastrofy klimatycznej. Zmienić musi się wszystko. Co to jednak oznacza? Trudno to sobie wyobrazić, a pewnie jeszcze trudniej byłoby te zmiany wprowadzić jakimiś odgórnymi zarządzeniami. Dominujący kapitalizm ma tak silną pozycję, że dzisiaj łatwiej nam sobie wyobrazić koniec świata i wyginięcie ludzkości niż jego upadek. Zaś obecne próby zazielenienia kapitalizmu przypominają poprawianie krawata w sytuacji, gdy król jest nagi.
Czym zatem byłaby prawdziwa zmiana? Z pewnością początkiem tej zmiany ma być na nowo zdefiniowane nasze miejsce w systemie życia. To prawdziwa rewolucja świadomości, z której następnie wyłonią się kolejne zmiany związane ze stylem życia, charakterem pracy, znaczeniem konsumpcji, relacjami społecznymi, ekonomią i polityką. Taki świat byłby zupełnie inny od tego, co znamy dzisiaj. Byłby tak bardzo inny, że trudno to sobie wyobrazić.
Póki co nic nie wskazuje na to, że takie zmiany nastąpią. Wprawdzie tu i ówdzie w szczelinach obecnego systemu kiełkują oddolne inicjatywy oparte na uniezależnianiu się od głównego nurtu, jednak trudno uwierzyć, że przejmą one inicjatywę w wymiarze globalnym. Tym bardziej, że samo uniezależnienie się od istniejącego systemu jest prawdopodobnie niemożliwe. Wszyscy jesteśmy bardziej lub mniej zrośnięci z cywilizacyjnym porządkiem. I poniekąd lubimy ten porządek, bo czerpiemy z niego liczne profity.
Alternatywą dla tego mało prawdopodobnego scenariusza jest zdanie się na mądrość procesu. Innymi słowy, niezależnie od tego, co zrobimy albo czego nie zrobimy, nie unikniemy wspólnego przeznaczenia. Każdy zbiera swoje własne plony i zbierzemy je też jako ludzkość. Wszystko wskazuje na to, że będzie to najbardziej radykalna zmiana, jaką sami sprowokujemy. Ta nowa rzeczywistość jest trudna do wyobrażenia, choć bardzo dobrze wiemy, czego się bać.
Ryszard Kulik
Szkoła Integralnej Ekopsychologii – IV edycja 2024 rok
Kurs obejmuje 12 zjazdów łączących proces wewnętrznej przemiany na poziomie wiedzy, emocji i świadomości z działaniem na rzecz przyrody i świata.
Informacje i zapisy: kulik@us.edu.pl