Dziki zakres biegu
Przeciętny biegacz amator trenujący porusza się w trzech zakresach. Zakres I to bieg, podczas którego można swobodnie rozmawiać i myśleć, w zakresie II można jeszcze swobodnie myśleć, ale już nie chce się gadać, a w zakresie III myślisz tylko o tym, aby dalej nie biec. Ale niektórym z nas udaje się wejść na jeszcze wyższy poziom autodestrukcji (no bo jak inaczej nazwać bieganie tylu kilometrów) w tzw. dziki zakres biegu. Tu się biegnie naturalnie. Tu się chce żyć.
Zakres „dziki” zaczyna się tam, gdzie się kończy górna granica betonu. W sensie dosłownym i symbolicznym: rozlewający się beton jako figura agresywnej cywilizacji.
Wejście w dziki zakres jest coraz trudniejsze, musimy biec dalej od domu, żeby pod podeszwą poczuć miękkość lasu, musimy wspinać się coraz wyżej, żeby z horyzontu zniknęły kominy, a śmiertelny smog zmienił się w majestatyczne mgły.
Wbieganie w dziki zakres nie jest ucieczką od cywilizacji. To pójście na łowy. Biegając w naturze zbieramy zmysłami (pozostałe) skrawki przyrody i zabieramy je z powrotem do miejskiej dżungli. Zapamiętujemy to, co najprawdopodobniej zniknie, po to, żeby nie stracić czułości do przyrody. Mamy przy tym nadzieję, że nasza dzika wrażliwość odciśnie się i przetrwa w społecznym materiale genetycznym.
Jakość biegu w dzikim zakresie nie zależy wyłącznie od naszej kondycji fizycznej, ale także i przede wszystkim od ogólnej kondycji ludzkiej. Dziki zakres to chęć pogodzenia Natury i ludzkiej natury.
W mieście, będąc odciętym od prawdziwej przyrody (parki itp. traktuję jako przyrodę przemysłową), powoli zapominamy, że jesteśmy jej częścią, a poza nami nie ma już nic. Jonasz Kofta kiedyś napisał, Stan Borys wyśpiewał, a ja – jako dziki biegacz – myślę podobnie:
„Uśmiechów wiele ma
Godzina szarego dnia
Nie zginiesz w tłumie
Póki jeszcze umiesz
Przystanąć
Gdy zaśpiewa ptak”
Zatem wybiegajmy jak najczęściej poza górną linię betonu, aby obcować z tym, co niebawem może przestać istnieć i uczmy innych kochać dziką przyrodę, bo w dzikim zakresie biegu jest szansa osiągnąć złoty środek między tętnem i tempem (życia).
Łukasz Rąb
Łukasz Rąb – filozof, pochodzący z Gliwic. Drugi w Polsce obok Marka Niedźwieckiego fan The Eagles, nauczyciel akademicki, kiedyś autor tekstów reklamowych, zamieszkały w Warszawie. Sukcesów sportowych brak, rówieśnik Ciemnej strony księżyca. Biega z żoną z Gliwic, członek Dzikie Życie RunTeam.