DZIKIE ŻYCIE

Wieści ze świata

Tomasz Nakonieczny

„Zielona transformacja” zagraża zasobom wodnym pustyni Atacama

Pustynia Atacama znajduje się w północnym Chile. To najsuchsze miejsce na ziemi, ze średnią roczną sumą opadów wynoszącą około 15 mm. Jednak znajduje się tu 2% swobodnie płynącej wody w skali kraju, a także zimne i gorące lecznicze źródła odwiedzane przez stada flamingów. Są tam też wielkie solniska. Pustynia Atacama to ponadto ojczyzna Indian Lickan Antay.

Ta skrajnie niewielka ilość wody zagrożona jest przez kilka czynników: niezrównoważone praktyki rolnicze i plantacje drzew nieprzystosowanych do tutejszych warunków, wysysających duże ilości wody, kopalnie miedzi, której Chile jest czołowym producentem, a ostatnio kopalnie litu, którego największe złoża na świecie znajdują się właśnie na Atacama. Chile to drugi światowy producent tego metalu. Obydwa te minerały uważane są za niezbędne do przejścia na energię odnawialną w celu złagodzenia zmian klimatu, a ponieważ są wykorzystywane do produkcji samochodów elektrycznych i innych urządzeń elektronicznych, rośnie zapotrzebowanie na ich wydobycie.

Jednak w Chile ich rezerwy znajdują się w przeważającej części na terytoriach ludności rdzennej, a obecne metody wydobycia naruszają prawa tej ludności i niszczą środowisko, osuszając skąpe zasoby wody i niszcząc tereny podmokłe.

W przeszłości, zanim firmy wydobywcze przejęły te terytoria i zasoby naturalne, mieszkańcy okolicznych terenów zajmowali się rolnictwem i hodowlą. Sytuacja zmieniła się w latach 60., kiedy firmy wydobywcze, takie jak CODELCO i SQM, zaczęły wydobywać minerały. Duże ilości wody potrzebnej do tych procesów spowodowały konieczność intensywnego użytkowania wód podziemnych ze słonych równin i źródeł, z których wypływają rzeki, powodując ich wysychanie. Utrata cennych źródeł wody zmusiła ludzi do migracji do miast, a duże firmy wydobywcze nadal przejmują terytorium i zagrażają ludności tubylczej, która pozostała w regionie, ponieważ przepisy krajowe Chile nie chronią ich prawa do wody.

Dla rdzennej ludności Chile woda jest fundamentalną częścią ich stylu życia i duchowych rytuałów. „Jeśli zniknie rzeka, zniknie całe życie”, „jeśli umrze rzeka, umrze też kultura” – mówi Karen Luza, aktywistka ludu Lickan Antay.

Niezbędne jest ponowne przemyślenie relacji ludzi z wodą, aby lepiej z niej korzystać i nie patrzeć na zasoby z pozycji masowej produkcji i konsumpcjonizmu. Powinniśmy uczyć się od rdzennych mieszkańców, którzy traktują zasoby naturalne z szacunkiem jako część życia każdego człowieka i jako najcenniejszą rzecz na planecie.

(Cultural Survival)

Kredyt węglowy kosztem ludności tubylczej w Kenii

Opublikowany przez zajmującą się obroną praw ludności rdzennej organizację Survival International raport pt. „Krwawy węgiel: jak system kompensacji emisji dwutlenku węgla zarabia miliony na ziemiach tubylczych w północnej Kenii” („Blood Carbon: how a carbon offset scheme makes millions from Indigenous land in Northern Kenya”) analizuje projekt Carbon Grassland w północnej Kenii, prowadzony przez Northern Rangelands Trust (NRT) na terenach zamieszkałych przez ponad 100 tys. rdzennych Samburu, Borana i lud Rendille.

Projekt może wygenerować około 300-500 mln dolarów, a potencjalnie nawet więcej.

Kilka konkluzji raportu:

  • Projekt polega na przełamaniu wielowiekowej tradycji systemów wypasu bydła przez rdzenną ludność i zastąpienie jej centralnie kontrolowanym systemem, bardziej zbliżonym do komercyjnego ranczerstwa. Może to zagrozić bezpieczeństwu żywnościowemu ludzi, uniemożliwiając tradycyjną praktykę migracji podczas suszy.
  • Brak przekonujących dowodów na to, że NRT odpowiednio poinformowała społeczności o projekcie, nie mówiąc już o uzyskaniu ich dobrowolnej, uprzedniej i świadomej zgody. Przekazywanie informacji zostało ograniczone do bardzo małej liczby osób, często już na zaawansowanym etapie projektu. W rezultacie bardzo niewiele osób na obszarze objętym projektem rozumie, o co w nim chodzi.
  • Istnieją poważne pytania dotyczące podstawy prawnej projektu, w szczególności prawa NRT do „posiadania” i handlu węglem z przedmiotowych gruntów.
  • Projekt nie przedstawia wiarygodnych argumentów za „dodatkowością” emisji dwutlenku węgla – podstawową zasadą generowania kredytów węglowych.

Autor raportu Simon Counsell (były dyrektor Rainforest Foundation UK) mówi „Projekt węglowy NRT nie spełnia niektórych podstawowych wymagań dotyczących zasad kompensacji emisji CO2, takich jak wykazanie wyraźnej dodatkowości, posiadanie odpowiedniego punktu odniesienia i możliwość pomiaru »wycieku« węgla do innych obszarów. Mechanizmy monitorowania realizacji i wpływu projektu są zasadniczo wadliwe. Jest nieprawdopodobne, aby kredyty węglowe sprzedawane w ramach projektu stanowiły jakiekolwiek rzeczywiste dodatkowe magazynowanie węgla w glebie tego obszaru”.

Szef kampanii prowadzonej przez Survival International pod nazwą „Dekolonizacja Ochrony Przyrody” Fiore Longo mówi: „Po latach łamania praw człowieka w imię tzw. »ochrony przyrody«, teraz zachodnie organizacje pozarządowe kradną rdzenne ziemie w imię »łagodzenia klimatu«. Jak wyraźnie pokazuje ten raport, projekt NRT opiera się na tym samym kolonialnym i rasistowskim błędnym przekonaniu, które przenika wiele dużych projektów ochrony przyrody, mianowicie że ludy tubylcze są winne niszczeniu środowiska. Ale dowody wskazują dokładnie na coś przeciwnego – że ludy tubylcze są najlepszymi działaczami na rzecz ochrony przyrody. Ten projekt to nie tylko niebezpieczny greenwashing. To krwawy węgiel. NRT zarabia pieniądze, niszcząc sposób życia tych najmniej odpowiedzialnych za zmiany klimatu”.

(Survival International)

Wylesianie Amazonii związane ze zmniejszonymi opadami śniegu w Tybecie i utratą lodu na Antarktydzie

W opublikowanym raporcie w „Nature Climate Change” naukowcy stwierdzili, że wylesianie lasów deszczowych Amazonii może spowodować efekt domina dla klimatu w tak odległych regionach, jak Płaskowyż Tybetański i pokrywa lodowa Zachodniej Antarktydy, potencjalnie przesuwając kluczowe elementy globalnego systemu klimatycznego do klimatycznych punktów zwrotnych, które mogą mieć katastrofalne skutki dla ludzkości i różnorodności biologicznej naszej planety.

Klimat Ziemi kontrolowany jest przez złożoną sieć interakcji między atmosferą, oceanami, lądem, lodem i biosferą. Naukowcy zidentyfikowali wiele elementów tego systemu, które działania ludzkości przesuwają obecnie w kierunku progów lub punktów krytycznych, powyżej których zmiany stają się samonapędzające, co ostatecznie powoduje przejście całego systemu Ziemi do nowego stanu, prawdopodobnie wrogiego życiu w jego obecnych formach.

Aby zbadać, w jaki sposób różne elementy zwrotne w globalnym systemie klimatycznym mogą być ze sobą powiązane, naukowcy przeanalizowali godzinowe pomiary temperatury powietrza przy powierzchni z ostatnich 40 lat, zgromadzone przez Europejskie Centrum Średnioterminowych Prognoz Pogody w globalnej siatce obejmującej ponad 65 tys. lokalizacji lub węzłów.

Ta ogromna sieć danych pozwoliła naukowcom zbadać, w jaki sposób zmiany w jednym regionie wydają się falować w systemie klimatycznym, wpływając na temperatury w innych częściach globu, porównując relacje między temperaturami w węzłach w amazońskim lesie deszczowym z węzłami w innych regionach. Naukowcy wykorzystali następnie symulacje komputerowe do modelowania, w jaki sposób zmiany klimatu mogą wpłynąć na te połączenia między różnymi elementami przechyłu do końca XXI wieku.

Zidentyfikowano silną korelację między anomaliami temperaturowymi w lasach deszczowych Amazonii i na Płaskowyżu Tybetańskim oddalonym o około 15 tys. km. Anomalie te pozwoliły autorom na rozróżnienie między globalnym trendem ocieplenia klimatu, a bezpośrednimi powiązaniami klimatycznymi między odległymi regionami.

Naukowcy znaleźli dowody na to, że pokrywa śnieżna na Płaskowyżu Tybetańskim traci stabilność od 2008 r., co sugeruje, że jest to aktywowany punkt zwrotny.

Chociaż Wyżyna Tybetańska może być blisko punktu krytycznego, nie wiadomo jaki będzie jej nowy stan po przekroczeniu progu.

(Mongabay)

Meksyk w obliczu sankcji za niewystarczającą ochronę ginących morświnów

Sankcje na Meksyk zamierza nałożyć CITES, międzynarodowa organizacja zajmująca się dziką przyrodą, powołana w ramach Konwencji o Międzynarodowym Handlu Dzikimi Zwierzętami i Roślinami Gatunków Zagrożonych Wyginięciem, podpisanej przez 184 kraje, aby regulować handel i ochronę gatunków chronionych.

Vaquita to podgatunek morświna będący najbardziej zagrożonym morskim ssakiem na świecie. Jedyne miejsce gdzie występuje to Zatoka Kalifornijska, w której pozostało zaledwie osiem osobników. Zwierzęta te często zaplątują się w nielegalne sieci skrzelowe i toną, co jest główną przyczyną ich zaniku.

Ogłoszone sankcje mogą utrudnić Meksykowi eksport niektórych regulowanych produktów zwierzęcych i roślinnych, takich jak skóry krokodyli lub węży, storczyki i kaktusy. Komercyjne gatunki owoców morza, takie jak krewetki, nie zostałyby wprawdzie objęte tymi sankcjami, ale orzeczenie ustanawia precedens, a niektóre grupy naciskają na zakaz importu również owoców morza.

Meksyk przedłożył niedawno poprawiony plan ochrony do CITES, po tym jak organ ten odrzucił wcześniejszą wersję. Plan Meksyku jako jeden z głównych priorytetów wymienia ustanowienie „alternatywnych technik połowu” w stosunku do połowów sieciami skrzelowymi. Jednak działania ochronne rządu są co najwyżej nieregularne i często spotykają się z gwałtownym sprzeciwem miejscowych rybaków.

Administracja prezydenta Andrésa Manuela Lópeza w dużej mierze odmówiła wydawania pieniędzy na rekompensaty dla rybaków za przebywanie poza ostoją vaquity i zaprzestanie używania sieci skrzelowych. Sieci te są zastawiane nielegalnie w celu połowu totoaba, ryby, której pęcherze pławne są w Chinach przysmakiem wartym tysiące dolarów za funt.

Co więcej, rząd meksykański nie wydał pieniędzy potrzebnych na szkolenie rybaków i wynagradzanie ich za stosowanie alternatywnych technik połowowych, takich jak sieci lub liny, które nie złapią vaquita.

„Chociaż nikt nie cieszy się z bolesnych ekonomicznie sankcji, wszystkie inne wysiłki mające na celu skłonienie Meksyku do uratowania vaquita zawiodły” – powiedziała Sarah Uhlemann, dyrektorka programu międzynarodowego w Centrum Różnorodności Biologicznej. „Mamy nadzieję, że te zdecydowane środki obudzą meksykański rząd”.

(U.S. News)

Opracowanie: Tomasz Nakonieczny