DZIKIE ŻYCIE Wywiad

Trójmiejski rozrachunek z lasami. Rozmowa ze Sławomirem Zielińskim i Marcinem Stanisławem Wilgą

Grzegorz Bożek

Przygotowaliście obszerną pracę „O ten las za daleko! Rozrachunek społeczny postępowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym”. Podtytuł wiele mówi o jej treści. Czy możecie doprecyzować, o jakim rozrachunku piszecie?

Sławomir Zieliński: Ten wielowątkowy rozrachunek jest czymś w rodzaju dyscyplinującego pisma służbowego do pracownika, który przez dziesiątki lat źle, a ostatnio coraz gorzej, pracuje. Ów „zasłużony” pracownik powtarza jak mantrę, że się „samofinansuje”. Mówi, że dysponuje monopolem na wiedzę leśną, że odprowadza spore pieniądze do Skarbu Państwa, podkreśla że dzięki polowaniom mamy zwierzęta w lasach itp. Efektem tego typu zabiegów jest sytuacja, w której to ten pracownik steruje percepcją pracodawcy, czyli społeczeństwa. A gdy trzeba konstruuje i inspiruje pozorny dialog. Stara się wskazać pracodawcy, co jest dla niego lepsze. Między innymi to, że lasy bez leśnika zginą. Tego pracodawcę, którym w skali kraju jest polskie społeczeństwo a w skali regionu lokalne społeczności, powiązane egzystencjalnie z Trójmiejskim Parkiem Krajobrazowym (TPK), reprezentuje w publikacji kilkadziesiąt osób. Rozliczanymi są zaś leśnicy z Nadleśnictwa Gdańsk, administratorzy lasów państwowych zajmujących około 90% obszaru TPK, ponadto ich służbowi przełożeni z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku.

Przewijające się w treści książki ujęcie „lokalne/regionalne/krajowe” jest zamierzonym zabiegiem, gdyż sytuacja gwałtownie pogarszającej się jakości merytorycznej pracy leśników dotyczy całej Polski. Staraliśmy się tak dobrać treści oraz oprawę graficzną, aby poruszane wątki były reprezentatywne. Mamy nadzieję, że udało się to osiągnąć.

Mieliśmy świadomość, że książka może stać się jedną z ważnych cegiełek do wsparcia budowy społecznego sprzeciwu względem szerokiego wachlarza przypadków patologii w gospodarce leśnej. W ostatnich latach doszło w kraju do kilkuset takich przypadków. Liczymy na włączanie się w tę tematykę kolejnych coraz bardziej świadomych Polek i Polaków. Oby powstawały kolejne oddolne inicjatywy, dające się pomieścić pod hasłem „Las jest nasz”.

Okładka książki
Okładka książki

Co złego dzieje się w lasach Trójmiasta?

Marcin Stanisław Wilga: To bardzo złożony temat. Z jednej strony mamy ekspansję aglomeracji na obszar TPK, m.in. zabudowę stref ekotonowych, bezkarną dewastację cennych zbiorowisk, np. lasów łęgowych w Dolinie Radości, a z drugiej trwające ciągle i na dużą skalę przekształcanie naturalnego lasu w coś na kształt plantacji drzew. Wbrew deklaracjom leśników sadzone są lub preferowane w hodowli gatunki siedliskowo, a nawet geograficznie obce, np. świerk pospolity, modrzew europejski oraz japoński i ich mieszańce, sosna zwyczajna (w buczynach czy grądach), daglezja zielona itd. Ingerencja w ekosystemy lasu odbywa się bez profesjonalnego rozeznania i waloryzacji przyrodniczej jego zasobów. Statystyczny leśnik nie zauważa i nie zna znakomitej większości leśnych gatunków. Co gorsza nie widzi w tym nic złego. Sednem jego zainteresowania (gospodarczego) są drzewostany. Następstwem takiego podejścia jest stopniowy zanik gatunków roślin, zwierząt i grzybów specjalnej troski. Ponadto w trakcie zrywki drewna i jego transportu niszczone są historyczne dukty i szlaki turystyczne.

Profesor Henryk Orłoś – leśnik i mykolog – dziadek znanego aktora, dziennikarza i prezentera telewizyjnego Macieja Orłosia, w swojej książce o ekologii grzybów leśnych z 1966 r. zawarł prorocze przesłanie: „Człowiek szukający wszędzie korzyści jest niebezpiecznym wrogiem lasu”.

Skąd pomysł na zebranie Waszych doświadczeń w zwartą publikację?

SZ: Część środowiska trójmiejskich przyrodników od wielu lat stara się funkcjonować w oparciu o wzorce i idee wywodzące się z kręgu Gdańskiego Towarzystwa Przyrodniczego (GTP), założonego w 1742 r. przez wybitnego uczonego Daniela Gralatha, które działało do 1936 r. Członkowie GTP, do którego należał m.in. Hugo Conventz, nie tylko organizowali wykłady, pokazy i poznawcze wycieczki przyrodnicze, ale prowadzili również bibliotekę naukową i gromadzili zbiory eksponowane w Muzeum Przyrodniczym w Zielonej Bramie w Gdańsku. Z tego nastawienia, z idei konieczności ochrony przyrody, także tej nieożywionej stanowiącej bardzo cenną składową TPK, z zacięcia dokumentowania walorów Parku i dobrego rozeznania jego terenu, oraz znaczącej liczby i różnorodności publikacji narodził się pomysł udokumentowania części faktów w zwartej tematycznej publikacji, osadzonej w konkretnym momencie czasowym. Także z myślą o ochroniarskiej działalności dla przyszłych pokoleń, które po nas nadejdą. Innymi pobudkami były: organizowanie przez szereg lat comiesięcznych „Spotkań z przyrodą”, działalność doradcza, ekspercka, a także uczestniczenie w protestach społecznych przeciwko intensyfikacji i bezrefleksyjności wyrębów.

Gdybym miał wskazać moment ważący o decyzji tworzenia książki, było to pozwanie przez Nadleśnictwo Gdańsk (występujące w roli tzw. oskarżyciela prywatnego, w imieniu Skarbu Państwa) do sądu na rozprawę karną jednego z aktywnych działaczy proekologicznych Brunona Wołosza. Słowa „oskarżyciela prywatnego” dały nam wiele do myślenia, choćby w kontekście odgrzewanej co jakiś czas histerii lobby leśnego o rzekomym zagrożeniu polskich lasów prywatyzacją. Dla mnie lasy i to, co się wokół nich dzieje od ponad 30 lat, tj. od czasu wprowadzenia w życie, w mojej ocenie złej, ustawy o lasach w 1991 r., wyraźnie wskazuje, kim tak naprawdę jest ich zarządca, a tak naprawdę nasz – społeczeństwa – pracownik.

Huzarskie Manowce niedaleko ul. J. Słowackiego w Gdańsku-Brętowie. N54°22,415' E18°32,357'. Ścięty biocenotyczny buk z przyodziomkową dziuplą dobrze widoczną dla każdego (czynność wykonana wbrew zapisowi w Programie ochrony przyrody Nadleśnictwa Gdańsk dotyczącym obowiązku pozostawiania drzew biocenotycznych „w celu zachowania trwałości lasu i ciągłości jego funkcji”, s. 189). Drwal czy operator harvestera musiałby jednak wcześniej wiedzieć, że tego drzewa nie wolno mu wyciąć, a jeszcze wcześniej leśniczy musiałby wiedzieć to samo i nie malować na drzewie pomarańczowej kropki. 27 marca 2022 r. Fot. Sławomir Zieliński
Huzarskie Manowce niedaleko ul. J. Słowackiego w Gdańsku-Brętowie. N54°22,415' E18°32,357'. Ścięty biocenotyczny buk z przyodziomkową dziuplą dobrze widoczną dla każdego (czynność wykonana wbrew zapisowi w Programie ochrony przyrody Nadleśnictwa Gdańsk dotyczącym obowiązku pozostawiania drzew biocenotycznych „w celu zachowania trwałości lasu i ciągłości jego funkcji”, s. 189). Drwal czy operator harvestera musiałby jednak wcześniej wiedzieć, że tego drzewa nie wolno mu wyciąć, a jeszcze wcześniej leśniczy musiałby wiedzieć to samo i nie malować na drzewie pomarańczowej kropki. 27 marca 2022 r. Fot. Sławomir Zieliński

Jaki był cel wydania książki?

MSW: Społeczeństwo nie ma na bieżąco dostępu do informacji zarówno o walorach przyrodniczych TPK, jak i o społecznie szkodliwej obecnej gospodarce leśnej. Instytucja PGLLP stosuje swoistą politykę dezinformacji w lokalnych mediach. Nie jest prawdą, że las bez leśnika ulegnie unicestwieniu (patrz fragmenty puszcz i rezerwatów). Albo, że stare drzewa nie wytwarzają tlenu, tylko go pobierają, lub że lasy Parku powstały z nasadzenia – badania naukowe w zakresie palinologii i archiwalne dokumenty przeczą tej tezie. W trakcie lektury książki czytelnik dowie się przykładowo o unikatach świata grzybów, pozna drzewa biocenotyczne i ślimaka ostrokrawędzistego itp. oraz zapozna się z opinią autorów, którzy obecną gospodarkę leśną uważają za anachroniczną i antyekologiczną – podobnie jak współczesne myślistwo. Na poparcie tej opinii przytaczają wiele relacji, dowodów z autopsji wraz z dokumentacją fotograficzną.

Co Waszym zdaniem jest kluczowe, co należy zmienić w pierwszej kolejności, aby zreformować polskie leśnictwo?

SZ: Nasze zdanie jest niezmienne. Tak dalej być nie może. Leśnicy muszą wrócić do idei, służby i działań w zgodzie z teorią większości nauk leśnych i innych, jak choćby ekologii lasu, ekologii krajobrazu, botaniki, fitosocjologii, gleboznawstwa, socjologii, entomologii czy fitogeografii, z ochroną przyrody włącznie. Praktyczne leśnictwo musi znowu zacząć sprawiedliwie służyć ludziom i przyrodzie. Z empatią i zrozumieniem. Nadążać za zmianami środowiskowymi, ewolucją poznania naukowego i oczekiwaniami społeczności ludzkich. Nie zaś trwać w utylitarnej „równowadze” zarabiania kosztem wszystkich i wszystkiego. Chciwość i żądza zysku nie może narzucać doraźnych rozwiązań, gdyż mamy tu do czynienia z ekosystemami leśnymi – ponadczasowym i niezmiernie trudnym do szacunkowego wycenienia, gdyż bezcennym dobrem narodowym, europejskim, światowym, ponadgatunkowym.

Osobiście uważam, że jedyną skuteczną drogą uzdrowienia sytuacji w Polsce jest powrót PGLLP do sfery budżetowej. Apeluję o to publicznie od lat. Osobiście mam co najmniej dwa dobre punkty odniesienia do porównań w tej kwestii. Po pierwsze, wywodzę się z tzw. „leśnej rodziny”. Bardzo dobrze pamiętam funkcjonowanie trzech rodzin „naszych leśników” w budżetówce w latach 70. i 80. XX wieku. Było dość skromnie, ale względnie normalnie i przede wszystkim uczciwie. Z tamtych lat nie kojarzę, abym kiedykolwiek usłyszał od dziadka czy wujków, że np. się „samofinansują”. Choć działali przecież (a i polowali… niestety) w tych samych lasach, co ich następcy – leśnicy w kolejnych dekadach. Po drugie, jestem z wykształcenia leśnikiem, ale i ochroniarzem przyrody oraz nauczycielem. Jestem też pracownikiem sfery publicznej. Wciąż nie rozumiem, cóż przykładowo takiego istotnego społecznie i przyrodniczo robi statystyczny nadleśniczy (a jest ich w Polsce 429), że zarabia co najmniej trzy razy więcej niż dyrektor dowolnej szkoły? Jak porównać składowe odpowiedzialności czy pracochłonności obu stanowisk?

Uważam ponadto, że należy poddać społecznej dyskusji, krytyce i rewizji albo po prostu napisać od nowa nie tylko wzmiankowaną wyżej ustawę o lasach, ale również „Strategię Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe na lata 2014–2030”. W tym de facto autodemaskatorskim opracowaniu, jak chyba nigdzie indziej, widać kluczowe kwestie branży wymagające natychmiastowej zmiany. To właśnie tutaj zakłada się np. postrzeganie przez leśników jako zagrożeń „możliwości objęcia PGLLP regulacjami finansów publicznych” czy „wzrostu powierzchni obszarów chronionych i zaostrzenia rygorów na obszarach istniejących”.

Czarka austriacka Sarcoscypha austriaca zapowiada nadejście wiosny (15.02.2023). Prezentowane owocniki (apotecja) wyrosły na drewnie wierzby szarej, w łęgu w dolinie Samborowo. Należy do gromady grzybów workowych Ascomycota. Fot. Marcin Stanisław Wilga
Czarka austriacka Sarcoscypha austriaca zapowiada nadejście wiosny (15.02.2023). Prezentowane owocniki (apotecja) wyrosły na drewnie wierzby szarej, w łęgu w dolinie Samborowo. Należy do gromady grzybów workowych Ascomycota. Fot. Marcin Stanisław Wilga

Z jakim odzewem ze strony PGLLP spotkała się ta publikacja?

MSW: Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie mam kontaktów z pracownikami Nadleśnictwa Gdańsk. Jako wieloletni obserwator i krytyk wadliwej, anachronicznej gospodarki leśnej w TPK, jestem w tym kręgu niemile widziany.

SZ: Fanfar, odznaczeń ani sutych premii  towarzyszących wydarzeniu, nie było.

Powiedzcie na koniec o wartościach lasów trójmiejskich i dlaczego należy wzmocnić ich ochronę?

MSW: To obszerny temat. Dość powszechnie wiadomo, że pod względami geomorfologicznym i fizjograficznym obszar TPK jest unikatem przynajmniej na skalę europejską. Chodzi o walor strefy krawędziowej wysoczyzny Pojezierza Kaszubskiego, w tym układ polodowcowych dolin erozyjnych rozdzielonych od siebie grzbietami międzydolinnymi i ostańcami zdegradowanej erozyjnie wysoczyzny, którego budowę (rzeźbę) określono jako „peryglacjalny badlands”. Ponieważ głównie prowadzę obserwację grzybów makroskopijnych mogę stwierdzić, że Park cechuje ponadprzeciętny walor tej grupy organizmów. Występuje tu 815 gatunków Macromycetes, 23 są chronione, a 153 są umieszczone na Czerwonej Liście Roślin i Grzybów Polski. Na obszarze TPK stwierdzono wiele gatunków flory, fauny bezkręgowej oraz bioty grzybów należących do organizmów o górsko-podgórskim zasięgu występowania.

Paździutek rozpierzchły Symphytocarpus confluens – dojrzałe zarodnie. Jest śluzowcem egzystującym na drewnie, tu grabowym. Dolina Samborowo w Lasach Oliwskich, Trójmiejski Park Krajobrazowy, Fot. Marcin Stanisław Wilga
Paździutek rozpierzchły Symphytocarpus confluens – dojrzałe zarodnie. Jest śluzowcem egzystującym na drewnie, tu grabowym. Dolina Samborowo w Lasach Oliwskich, Trójmiejski Park Krajobrazowy, Fot. Marcin Stanisław Wilga

Lasy TPK wpływają pozytywnie na lokalny klimat, łagodzą siłę wiatru, dostarczają mieszkańcom wodę znakomitej jakości, poprawiają jakość powietrza. Umożliwiają rekreację chwilową i pobytową w otoczeniu różnorodnej przyrody. Oczywiście w tych miejscach, gdzie nie zdewastowano ekosystemów i krajobrazów. Sprzyjają ponadto rozwojowi turystyki pieszej i innej wyznaczonymi szlakami oraz poznawanie bogactwa natury na dwóch ścieżkach przyrodniczo-dydaktycznych; obie zostały zdewastowane poprzez założenie tam rębni (Dolina Radości, dolina Samborowo). Oprócz wartości naukowych, dydaktycznych, rekreacyjnych wiele miejsc pełni rolę pleneru dla malarzy i fotografików (patrz: Dolina Czystej Wody). Warto zauważyć ich rolę prozdrowotną; badania wykazały pozytywny wpływ na obniżenie ciśnienia krwi i poziomu stresu u osób odwiedzających las.

Trójmiejskie lasy położone są wewnątrz aglomeracji miejskiej i powinny pełnić przede wszystkim role społeczne – nie gospodarcze. Zaś jedną z ważniejszych kwestii bezpieczeństwa dla mieszkańców Trójmiasta i tzw. Małego Trójmiasta (Rumia, Reda, Wejherowo) jest to, że od zasobności i wieku drzewostanów, obecności runa, stopnia dewastacji gleb, zasobu martwego drewna pozostawianego w lesie zależy w dużej mierze potencjał retencyjny obszaru TPK. W czasie opadów nawalnych las przejmuje gros wód opadowych, zmniejszając zagrożenie powodziowe położonej na terasie nadmorskiej części miasta. Należy pamiętać, że pojedynczy 80–100-letni buk lub dąb potrafi przechwycić do 1 tony wody opadowej.

Nie było nas – był las. Dobrze, aby pozostał dla przyszłych pokoleń.

Marcin Stanisław Wilga
Marcin Stanisław Wilga

Czy książka jest dostępna w wersji cyfrowej?

SZ: Książka jest dostępna jak dotąd tylko w formie „tradycyjnej”. Wyczerpany „na pniu” pierwotny nakład 200 sztuk został uzupełniony dodrukiem 100 sztuk. Planujemy jeszcze dodruk kolejnych 100 egzemplarzy, a potem, w zależności od sytuacji, albo jeszcze jeden dodruk, albo już wersja cyfrowa.

Sławomir Zieliński
Sławomir Zieliński

Wykorzystując okazję i dziękując „Dzikiemu Życiu” za udostępnienie łamów, podkreślę z całą mocą – książka jest produktem, który powstał oddolnym wysiłkiem społecznym. W imieniu współautorów i swoim za ten wysiłek, czyniony na różnych etapach powstawania tej książki, serdecznie dziękuję. Wszystkim bez wyjątku, w tym: wydawnictwu, recenzującym i redagującym, autorom zdjęć i rycin, współautorom „drugiego planu”, społecznikom, którzy wsparli tę produkcję finansowo i mentalnie. Bez was pozycja ta nie zmaterializowałaby się. A że wasza obecność i ofiarność wspaniale korelują ze społecznym przekazem opracowania, podobnie jak i nazwa własna naszego wydawcy („arche” z greckiego: „początek”), tym bardziej dziękujemy!

Również dziękujemy.

Sławomir Zieliński – dr inż., rodowity gdańszczanin, ekolog, entomolog, nauczyciel i publicysta, absolwent (1985 r.) Wydziału Leśnego SGGW – Akademii Rolniczej w Warszawie, były pracownik Zarządu Parków Krajobrazowych w Gdańsku, obronił pracę doktorską (2000 r.) na Wydziale Leśnym Akademii Rolniczej w Krakowie, członek Wschodniopomorskiego Koła Klubu Przyrodników.

Marcin Stanisław Wilga – mgr inż., elektronik, emerytowany pracownik Politechniki Gdańskiej, były strażnik ochrony przyrody, członek fundacji Fidelis Siluas, instruktor ochrony przyrody oraz  członek Komisji Ochrony Przyrody i Zabytków PTTK w Gdańsku, mykolog, autor wielu opracowań o tematyce przyrodniczej. W 2017 r. otrzymał od Klubu Przyrodników Orle Pióro, a marszałek województwa pomorskiego uhonorował go medalem „De Nihilo Nihil Fit”. Fotograf przyrody, poeta inspirowany walorami estetycznymi Natury.

Sławomir Zieliński, Marcin S. Wilga, Michał Kochańczyk, Brunon Wołosz, Zenon Kruczyński, O ten las za daleko! Rozrachunek społeczny postępowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, Wydawnictwo Arche, Sopot 2022

Publikacja dostępna jest w kilku sklepach i księgarniach internetowych.