Wzywam cię, duchu rosnących wokół ziół – prowadź moje palce…
Moje palce biegają po klawiaturze komputera tutaj, na Syberii, w pobliżu granicy z Mongolii, Chinami i Kazachstanem, dokąd przyjechaliśmy by pomóc naszym krewnym, rzecznikiem głębokiej ekologii z Rosji, ratować tygrysa syberyjskiego i las Primorskiego Kraju, bez którego tygrys nie będzie mógł żyć. A także śnieżną panterę i jeszcze świętą górę Belukha z jej lodowcami i wody rzeki Katun, którą chcą przekroić wielką zaporą.
Wzywam wędrujące po klawiaturze molekuły, i elektrony tańczące pod bakelitowym ekranem, zespólcie się ze świadomością w niewzruszoności Prawdy by przebudziła strach w najbardziej gruboskórnym ludzkim sercu.
Wzywam cię, duchu ziół – niech przemówią do nas tak, jak przemawiały przez kolejnych szamanów, palone w kadzielnicy świadomości. Wzywam was, byście przemówiły na rzecz głębokiej ekologii w tym czasie ostatniej dekady wieku, kiedy to stajemy przed wyzwaniem chyba porównywalnym tylko z pojawieniem się tlenu w pierwotnym świecie metanu...
...byłem więc gwiazdami,
Płonącym światłem, wędrującym samotnie, sam sobie bogiem; i byłem ciemnością
Poza gwiazdami, zawierałem je w sobie. One były mną
Byłem też człowiekiem, ruchomym porostem
Na policzku okrągłego kamienia... nie znaleźli na to słów, by wyjść poza rzeczy, godziny i wieki,
By być wszystkim, zawsze,
w powrotach i przejściach
w środku bezruchu i środku bezczasu,
W bieli ognia... jak tu wyrazić tę odkrytą znakomitość...
„Not Man Apart” Robinson Jeffers
W 1979 roku, po latach medytacji, upraw organicznej żywności we wspólnocie, sadzeniu nasion wyhodowanych z innych nasion poprzedniego roku, czując jak ciepło i umysł stoją bezradne wobec cudu tego wszystkiego, znalazłem się niespodziewanie wśród grupy broniącej przed wycięciem niewielki las.
Czym by był świat, ogołocony
Z miejsc mokrych i miejsce dzikich? Niech będą zawsze,
Niech trwają zawsze, dzikie i mokre;
Niech zawsze będą chwasty i zawsze będzie dziko
Gerald Manley Hopkins
Stałem z przyjaciółmi tworząc szaloną linię dzielącą świat ludzi od świata ciemnej, zielonej, dzikiej wegetacji. Ale tym razem nie stałem tam patrząc jak przyczynić się do zagospodarowania, rozwoju lasu, lecz stałem razem z drzewami, w jednej linii z nimi, by je uratować przed wycięciem.
Mówię w imieniu drzew, bo drzewa nie mają języka
I mówię to, Panie, ze ściśniętym gardłem
The Lorax, Dr Seuss
Z tego małego zdarzenia zrodził się Ośrodek Informacyjny Lasów Tropikalnych (Rainforest Information Centre), warsztaty zgromadzenia wszystkich istot i rozwinęła się moja własna droga występowania w obronie Ziemi. Chodź tak niewiele wiem jakimi drogami przyjdzie mi jeszcze iść, przypominam sobie starodawny język Ziemi, roślin i zwierząt i oddają im siebie by używają mojego głosu.
Nasza wiara nakazuje nam prawo i obowiązek
byśmy angażowali się w ziemskie sprawy.
Theilard de Chardin
Zgromadzenie wszystkich istot to ceremonie i rytuały, które są urzeczywistnieniem głębokiej ekologii. Oto jest praktyka, podczas której podchodzimy do liścia tak jakbyśmy podchodzili do czcigodnego mistrza zen. Wydychamy, z naszego ciała, dwutlenek węgla. Liściowi. Czynimy to z wdzięcznością i szczodrością, która jest naszym podpisem, tropem odciśnięty w Naturze, której cząstką jesteśmy.
Jeśli do tego pradawnego procesu dzielenia się oddechem dodamy naszą świadomość, wówczas w wyobraźni poczujemy liść. Teraz musimy zauważyć, że wcale nie jest oczywiste nasze przeświadczenie, że w całej tej wzajemnej wymianie, świętej komunii towarzyszącej każdemu oddechowi, tylko my posiadamy świadomość. Nieustannie podtrzymujemy liść przy życiu i zapraszamy go, by podobnie utrzymywał nasze życie – nie tylko dzięki temu, że produkuje tlen, ale i przy pomocy wielu innych czynników.
Najbardziej „prymitywni” ludzie prowadzą życie silnie osadzone w ich „środowisku naturalnym”. Wszystkie ich praktyki, ceremonie i rytuały potwierdzają i podtrzymują poczucie wzajemnego powiązania i współzależności plemienia ludzkiego z wszystkimi pozostałymi plemionami rodziny zamieszkującej planetę Ziemia. Świadczy to też o tym, że problem utraty poczucia tego związku nie jest tylko charakterystyczny dla czasów nowożytnych, ale zakorzeniony jest głęboko w naturze ludzkiej. Niemniej jednak my, ludzie „nowocześni” odsunęliśmy się dalej w swojej arogancji i „oświeceniu”, wyrzucając podobne praktyki do worka zabobonów a zachowane rytuały odzierając z całej ich głębi i znaczenia. Bawiąc się tylko, a nie uczestnicząc w nich straciliśmy swoje miejsce w świecie.
Jakże teraz odnaleźć swoją jaźń ekologiczną? Same idee ekologiczne, choćby nie wiem jak głębokie, na pewno nas nie uratują.
Zgromadzenie wszystkich istot i inne, podobne rytuały muszą stać się częścią podstawowych wzorców kulturowych naszego społeczeństwa, inaczej żadne wysiłki konserwacyjne, żadne „ratowanie najcenniejszych obszarów” w parkach narodowych nie powstrzyma krwotoku, skoro sam układ krążenia omija organizm Ziemi.
Rośliny! zioła!
Tak, to one nas karmią. To one na leczą! Dają nam siłę! Przez całe eony współpracowaliśmy razem zanim nie zwyciężyła nas arogancja i amnezja. To w nich jesteśmy zakorzenieni. To one są pośrednikami między nami i słońcem.
To one łączą nas ze światem nieorganicznym, z którego czerpią, a my czerpiemy z nich.
Tyle wiedzy, tyle mądrości na ten temat zostało skutecznie zniszczone. Nowoczesna, opanowana przez mężczyzn medycyna wyrosła na stosach 9 milionów europejskich zielarek. Jak możemy się teraz nawrócić? Czy może w tym pomóc nasz nowoczesny umysł poprzez dodanie jeszcze paru informacji do naszej wyuczonej bazy danych? Czy jeszcze mało zdobyliśmy i jeszcze nasz umysł musi coś zdobyć?
Nie, nie musi. Musimy za to wrócić do współuczestniczenia – w głębokim znaczeniu – w życiu Ziemi, której częścią jesteśmy. Aby to uczynić, musimy skorzystać z kilku innych zdolności niż nasze racjonalne myślenie. Pierwszą z nich jest wyobraźnia.
Wyobraźnia to, oczywiście przejaw zwierzęcości, który przebił się przez nowsze zwoje kory mózgowej i rozwinął będąc nadal osadzonym w swojej organicznej matrycy, z której przecież pochodzi. Zapraszam więc moją wyobraźnię – a także i Twoją – wróćmy tym tropem. Wybierzmy się w wędrówkę aż poza punkt, w którym zakorzeniona jest wyobraźnia w naszym fizycznym ciele. Prześledźmy zapis czterech miliardów lat pomyślnej symbiozy organicznej.
Wróćmy do miejsca, gdzie zwierzę bierze swój początek w roślinie.
Dzięki naszym wzajemnie się uzupełniającym rolom, które potwierdzamy dzieląc oddech;
Dzięki faktowi, że Ziemia rodzi najpierw rośliny, a cały świat zwierząt, by istnieć, zanim zacznie dostarczać sobie pożywienia musi wpierw żywić się roślinami;
Dzięki cudowi fotosyntezy, kiedy to rośliny przechwytują fotony, które teraz padają obok mnie na jałową skałę. Ach, cóż to za cud!
Cofnijmy się jeszcze do większego cudu, jakim jest samo słońce. Energia dająca tyle możliwości. Energia zachwytu dawania.
Do tego właśnie zwraca się głęboka ekologia. Wzajemne powiązania, wszystkich istot: rośliny, zwierzęta, ludzie, wszyscy jesteśmy częścią większego organizmu. Wszyscy jesteśmy komórkami ciała Ziemi, a sama Ziemia uczestniczy we wzajemności układu słonecznego, galaktyki i kosmosu.
Ten gliniany dzbanek zawiera wąwozy i lesiste góry
A także stwórcę wąwozów i lesistych gór
Jest w nim siedem oceanów
I setki milionów gwiazd
Kabir
Pradawny związek pomiędzy roślinami, którym zawdzięczamy to wszystko, bo chwytają światło słońca, tworząc podstawę dla życia zwierząt i ludzi, którzy sami są od nich uzależnieni, podobnie jak cała wegetacja zależy od struktury geologicznej a zwierzęta od przebiegu wegetacji roślin.
To nasza ewolucyjna wędrówka.
W czwartym światowym raporcie na temat lasów tropikalnych, zoolog Peter Dwyer zauważył, że plemiona żyjące w górach Nowej Gwinei stwierdzają iż las deszczowy nie tylko dostarcza pożywienia ich żołądkom, ale także ich myśli. Dalej kontynuuje on: „Chociaż nie spożywamy bezpośrednio lasu deszczowego, to jednak jesteśmy usidlenie w sferze percepcji i myśli o nim, aż któregoś dnia nie odkryjemy niespodziewanie wartości, które dotychczas były dla nas tylko symbolicznymi, wewnętrznymi, czy dla niektórych duchowymi. Tropikalne lasy deszczowe są prymitywnymi, pradawnymi systemami ekologicznymi, których początki znajdujemy w roślinach czasów jurajskich sprzed 135 milionów lat. Zachowały się one w skamielnielinach węglowych i dzisiaj wracają do nas, po milionach lat, w postaci różnych plastików. Oto jak wygląda ten bio-geo-chemiczny proces nieustannej kontynuacji”.
Zdolność Dwyera do dostrzeżenia w dzisiejszych wyrobach plastikowych lasu deszczowego sprzed setek milionów lat jest dobrym przykładem owego psychologicznego efektu, jaki powoduje las deszczowy (w istocie każda biocenoza) u ludzi, którzy w nim przebywają. Trwanie na poziomie psycho-bio-geochemicznym?
Psychika wyrasta z podstaw zwierzęcych i roślinnych. Osobowość współczesnego człowieka jest ukształtowana przez szereg filtrów odcinających nas od spostrzeżenia tych podstaw. Spróbujmy więc odrzucić te filtry i rozszerzyć swoją świadomość i poczucie identyfikacji by objąć również te miejsca, gdzie zachodzi wspólnota ze zwierzętami i roślinami.
Teraz, naszym istotnym i kluczowym zadaniem jest skorzystać ze skarbca ewolucyjnej podróży, pamiętać o niej, przypominać ją sobie i wzywać na pomoc w chwilach kiedy chcemy uczynić kolejny ślad na Ziemi. Spleceni z naszymi przyjaciółmi – ziołami, jesteśmy gotowi do kroku w kierunku złożoności, harmonii i dania pełnego wyrazu temu.
Dobrzy ludzie –
najbardziej królewska zielona zieloność,
korzeniami sięgająca słońca,
świecicie promienistym światłem
Hildegarda z Bingen
Dwie Australijki, siostry Bradley, są autorkami uznanej metody naprawiania zniszczonego przez ludzi krajobrazu, by umożliwić mu powrót do pierwotnych związków biotycznych. Jest to metoda niesłychanie prosta. Nie trzeba niczego sadzić. Musimy się tylko nauczyć rozróżniać gatunki miejscowe od egzotycznych, a następnie, stopniowo usuwamy egzotyczne. Zacząć trzeba w tym miejscu, gdzie gatunki miejscowe najsilniej zaznaczają swoją obecność. Powoli, najpierw pojawiają się gatunki pionierskie, przekształcają glebę, mikroklimat, potem pojawiają się następne etapy sukcesji, aż po latach tego procesu roślinność zbliża się do klimaksowej. Natura pracuje sama, w sposób perfekcyjny. Nigdy nie wiemy skąd pojawiają się kolejne gatunki. Czy przyniósł je ptak, przywiał wiatr, czy też jakieś nasiono czekało lata pod warstwą gleby na korzystniejsze warunki... Doświadczenia stosowania metody sióstr Bradley pokazały, że czasami pojawiają się w takich miejscach nowe gatunki rodzime. Dawno już zapomniane.
Metoda sióstr Bradley to nie tylko technika naprawiania środowiska, które doprowadziliśmy do barbarzyńskiego zniekształcenia i uproszczenia. To także metafora ukazująca jak łatwo możemy korzystać z naszej wrodzonej mądrości, jak wrócić do pełni życia w naszym świecie.
Pozbycie się naszego antropocentryzmu, to stworzenie warunków dla zdrowia psychicznego. Musimy tylko pousuwać wszystkie egzotyczne myśli i ideologię by pozwolić na nowo rozkwitnąć naszej wrodzonej mądrości. To oczywiście długi proces. Musimy raczej pielęgnować naturalne środowisko głębokiej ekologii tam, gdzie już rozkwita, a nie przesadzać ją do dusz, którym brakuje niezbędnych mikroelementów i mikroklimatu.
Podczas warsztatów zgromadzenia wszystkich istot praktykujemy postępowanie drogą naszych przodków, wspaniałomyślność użyczania swojego głosu, swoich uszu i oczu, by usłyszeć niezliczone opowieści różnych poza-ludzkich istot zamieszkujących Ziemię. Zwracamy się do istoty mądrości rośliny, pozwalając by nasza świadomość powędrował aż do źródła – poprzez zwierzę do rośliny, roślinę do gleby i minerałów, i słońca, prosząc światło słoneczne zawarte w roślinach by nakarmiło palce energią i dyktowało im, co mają pisać:
Ludzie, czy naprawdę czujecie się tak bardzo zmęczeni naszym wspólnym tańcem życia? Czy, podczas tej nieskończonej niekończącej się wędrówki nie służyliśmy sobie dobrze? Przypomnijcie sobie ludzie. Pamiętajcie.
Pamiętajcie jaki wymiar ma czas waszych wędrówek i pamiętajcie, że wszystkie wasze pewniki zawarte w waszych ideologiach i religiach są wyrazem chwili, równej ułamkowi ostatniej sekundy na zegarze czasu.
Pamiętajcie ludzie: wy też jesteście tylko liśćmi na drzewie życia. Soki drzewa Pulsują w waszych żyłach.
Siła, która zieloną energię ożywia kwiat
Ożywia moje zielone lata;...
Siła, która pchła wodę poprzez skały
Tłoczy moją krew
Dylan Thomas
By służyć szerszej wizji sieci życia staramy się ofiarować swoje życie, dni i umysły służbie roślinom i zwierzętom, gatunkom i wspólnotom, ekosystemom i całemu życiu. Taka jest głęboka ekologia.
Z chwili na chwilę, podczas każdego rytuału, każdego działania przekraczamy ludzkie małe pragnienia, dla wielkiego pożądania wszechświata, by ukształtować sobie siebie w bardziej złożony i subtelny sposób. Nie trzeba tym kierować, nie trzeba niczego budować; wspólnota buduje się sama, wśród tych, którzy pragną tego samego, szerszego obrazu życia.
O słodka, Spontaniczna Ziemio.
jakże często chaotyczne palce
lubieżnych filozofów
szturchały cię i macały
Ileż razy gruby paluch nauki
Kalał twe piękno
Ile to razy religie
chciały Cię rzucić przed swe chude kolana
uciskając i zwalczając
żebyś tylko rodziła im bogów
Lecz,
W swym nieporównywalnym układaniu się do śmierci (moja cykliczna kochanko)
Zamiast im odpowiadać
przychodziłaś
Wiosną
EE Cummings
Niektórzy zielarze myślą o nauce zielarstwa, inni o zastosowaniu w medycynie, ale są i tacy, którzy pragnąc z uzdrowienia słyszę pieśń ziemi i w ziołach zaczynają dostrzegać nie tylko lekarstwa, ale także nauczyciela, przyjaciela i towarzysza. Tacy zielarze stają się także rzecznikami Ziemi. Kiedy znajdą się w wirze świata nie będą już aktywistami ekologicznymi, nie będą zielarzami, lecz pradawnymi ludźmi, po prostu liściem na drzewie życia.
Ścieżkę wytyczamy idąc
Ty to robisz, jeśli idziesz, bo nie ma żadnych dróg
Na morzu kierunek wyznacza tylko wiatr
Antonio Machado
John Seed
Fragmenty nieopublikowanego wstępu do książki o ziołolecznictwie.
Tłumaczenie: Janusz Korbel
Artykuł opublikowany na łamach „Dzikiego Życia”, nr 3, sierpień 1994.
John Seed – australijski działacz ochrony przyrody, założyciel Rainforest Information Centre. Od 1979 roku zaangażowany w ochronę lasów deszczowych i bioróżnorodności. W 1995 roku odznaczony przez rząd Australii Medalem Orderu Australii (OAM) za zasługi dla ochrony przyrody i środowiska. Współautor książki „Thinking Like a Mountain: Toward a Council of All Beings” (1988) wspólnie z Joanną Macy, Pat Fleming, Arne Naessem, która wydana została w Polsce w 1992 roku przez Wydawnictwo Pusty Obłok pod tytułem „Myśląc jak góra. Zgromadzenie Wszystkich Istot”. W latach 90. współpracował z Pracownią na rzecz Wszystkich Istot. Jego strona www: johnseed.net.