Czy polskie lasy pomogą w realizacji ambitnego scenariusza dekarbonizacji? Ocena Krajowego Planu Energii i Klimatu
Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedstawiło we wrześniu 2024 r. projekt jednego z najważniejszych strategicznych dokumentów dla naszego kraju. Krajowy Plan Energii i Klimatu w dwóch wersjach: bazowej i ambitnej wyznacza ścieżki rozwoju Polski do 2040 r. nie tylko w obszarze energetyki. Realizacja ambitnego scenariusza to kwestia zwiększenia bezpieczeństwa i odporności na zagrożenia wynikające ze zmiany klimatu, ale także kwestia przyszłości gospodarki, której sytuacja bezpośrednio zależy od energii. Przedstawione cele cięcia emisji gazów cieplarnianych zakładają dużą rolę lasów jako ich pochłaniaczy. Czy plany polskiego rządu są realne?

W świetle poprzednich krajowych planów redukcji emisji należy przede wszystkim podkreślić ambitne cele przedstawione w dokumencie. Po raz pierwszy w historii Polski plan jest zbieżny z celami polityki klimatycznej Unii Europejskiej, zarówno gdy chodzi o rozwój energetyki wiatrowej na morzu i lądzie, energetyki słonecznej, jak i redukcję emisji dwutlenku węgla. Niestety dokument całkowicie zignorował kwestie emisji metanu, gazu cieplarnianego, który naukowcy wiążą z gwałtownym przyspieszeniem efektu cieplarnianego. Wyjątkowo razi stosowane określenia gazu kopalnego jako „proekologicznego” czy „niskoemisyjnego”, które są niezgodne z wiedzą naukową. Dokument powinien zostać uzupełniony o plan wycofania gazu z polskiej gospodarki.
KPEiK skupił się na sektorze energetycznym, prezentując brak ambicji gdy chodzi o transformację pozostałych sektorów gospodarki: przemysłu, transportu, rolnictwa czy usług. Tymczasem jesteśmy na takim etapie transformacji, w którym nie możemy strategicznie planować wyłącznie zmian w energetyce. Potrzebujemy strategii obejmującej wszystkie sektory gospodarki. Z apelem o koordynację 12 ministerstw w sprawie skutecznego wdrożenie KPEiK-u zaapelowało pod koniec listopada ponad 40 polskich organizacji pozarządowych, m.in.: inicjator apelu Instytut na rzecz Ekorozwoju, oraz Fundacja WWF Polska, Instytut Spraw Publicznych i wiele innych. Organizacje podkreślają brak kompleksowego podejścia do emisji z budownictwa i transportu oraz zabezpieczenia infrastruktury przez zmianami klimatu, krytykują także utrzymanie znaczącej roli węgla po 2040 r. Organizacje zwracają także uwagę na konieczność odbudowy zasobów przyrody.
Twórcy polskiej polityki klimatycznej wiążą duże nadzieje z lasami. Tak ważny strategiczny dokument, choć wspomina o wyłączeniu 20% lasów z wycinek, czyli obietnicy złożonej wyborcom przez rząd Koalicji 15 października, nie wpisuje tego celu jako działania, które można zoperacjonalizować. Dane w „Krajowym raporcie klimatyczno-rozwojowym o Polsce” Banku Światowego pokazują, że ilość CO2 pochłaniana przez lasy w zarządzie Lasów Państwowych dramatycznie spadła w ostatnich latach, za to ilość węgla zmagazynowanego w lasach prywatnych czy parkach narodowych rośnie. Jeśli pochłanianie CO2 jest wyższe wszędzie poza Lasami Państwowymi, to znaczy, że zarządzanie lasami publicznymi musi się zmienić. W jaki sposób? Wśród czynników, które mają kluczowe znaczenie dla poziomu pochłaniania CO2 w gruntach leśnych, KPEiK wymienia ograniczenia pozyskania drewna, zalesianie, promowanie naturalnych odnowień i przebudowę drzewostanów. Kluczowe jest wyłączenie 20% publicznych lasów z gospodarki leśnej i powinno to znaleźć odzwierciedlenie w strategicznych dokumentach. Niebezpieczne, zwłaszcza w kontekście ostatniego raportu Najwyższej Izby Kontroli o „Leśnych Gospodarstwach Węglowych” jest opieranie na nich strategii zwiększania przez lasy zdolności do pochłaniania dwutlenku węgla. W ocenie NIK projekt ten jest jednoznacznie nieudany. Przy wysokich kosztach wdrożenia (65 mln złotych w latach 2017-2023) nie doprowadził do istotnego zwiększenia ilości CO2 pochłanianego przez lasy (0,031 mln ton rocznie to około 0,1 promila krajowych emisji). Projekt „lasy węglowe” powinien zostać wykreślony z KPEiK-u jako nieskuteczny i nieuzasadniony kosztowo.
Wśród sensownych działań wymienionych w dokumencie warto wymienić zapis o przygotowaniu planów gospodarowania zasobami wodnymi w lasach, przeciwdziałaniu zamierania lasów czy odtworzeniu oraz zachowaniu obszarów bagiennych, torfowisk i terenów podmokłych na obszarach Natura 2000. By zwiększyć pochłanianie węgla warto to działanie rozszerzyć na obszary należące do Lasów Państwowych. W przypadku przeciwdziałania zamieraniu lasów warto rozszerzyć działania na rozwiązania z zakresu leśnictwa bliższego naturze.
Niestety dokument w ogóle nie zakłada zmniejszenia zużycia biomasy stałej (czyli drzewnej, rolniczej oraz pochodzącej z odpadów) na cele energetyczne. Przedstawiono projekcje dotyczące przewidywanej krajowej produkcji biomasy stałej nie wyszczególniają także jaką jej część stanowić ma biomasa leśna – to bardzo ważne ze względu na negatywny wpływ jaki na środowisko ma pozyskiwanie biomasy leśnej. Zarówno w scenariuszu bazowym, jak i ambitnym zużycie biomasy jest podobnie wysokie. Projekt zakłada także 8,6 mld zł inwestycji w nowe wytwórcze moce biomasowe. Te środki, podobnie jak finansowanie paliw kopalnych: węgla i gazu powinny zostać przekierowane w odnawialne źródła energii oraz rozwiązania służące wzmacnianiu stabilności systemu z rosnącą ilością OZE. Dokument nie wyjaśnia także rozbieżności, jakie wynikają z planowanej rozbudowy mocy biomasowych i gazowych a produkcją energii elektrycznej z tych paliw. Przyrost mocy jest nieproporcjonalnie wyższy niż wzrost produkcji energii, co może oznaczać, że produkcja (w związku z tym finalne zużycie paliw) są niedoszacowane.
Wzrost zużycia biomasy stałej dotyczy także ciepłownictwa systemowego. Ambitny scenariusz dokumentu zakłada, że jeszcze w 2040 r. więcej ciepła wyprodukujemy z biomasy niż z energii elektrycznej. Przy takich założeniach i kierowaniu wsparcia finansowego do sektora biomasy drzewnej możemy nigdy nie zdekarbonizować ciepłownictwa. Plan zupełnie ignoruje rozwój technologii produkcji ciepła sieciowego opartego o energię elektryczną. Zakłada natomiast, zupełnie nierealnie, że istniejąca infrastruktura gazowa posłuży do przesyłania wodoru. Żadna z istniejących opracowań naukowych nie wskazuje na powszechną rolę wodoru w ciepłownictwie. Jak w takim razie zdekarbonizować ciepłownictwo? Gdyby w życie weszła koncepcja Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (opublikowana w maju 2024 r.) system, obecnie oparty na węglu, gazie i biomasie już za 15 lat mógłby wykorzystywać głównie biogaz i pompy ciepła.
Podsumowując, wsparcie dla górnictwa, rozbudowa infrastruktury gazowej, rozbudowa instalacji biomasowych – wszystkie te założenia podważają ambicje KPEiK-u. Wymieniając „czerwone lampki”, które zapalają się przy lekturze dokumentu warto wskazać na rozwój lotnictwa czy sieci dróg, które stoją w sprzeczności z celami redukcji emisji gazów cieplarnianych. Plan zakłada także wzrost emisji z sektora rolnego, podczas gdy sektor ten ma duży potencjał w redukcji. Alarmujące są zapisy o finansowaniu dróg wodnych a także nierealistyczne założenia dotyczące energetyki jądrowej a to na nich opiera się szacunek redukcji emisji o 95% w roku 2040 w stosunku do 2005 r. Przeszacowana jest natomiast produkcja energii z węgla. KPEiK zakłada, że w 2030 r. zapotrzebowanie na węgiel będzie wynosić 22,5 mln ton. Według analityków Fundacji Instrat, w zależności od rozwoju źródeł odnawialnych, będzie to zaledwie 7-9 mln ton. Na jak bardzo mało realistycznych założeniach mogą opierać się twórcy jednego z najważniejszych strategicznych dokumentów kraju? Plany rządu zweryfikuje rzeczywistość, zarówno gospodarcza, w której coraz bardziej liczy się „czystość” energii, jak i realność kryzysu klimatycznego. Za wszystkie błędy polityków zapłacimy w naszych rachunkach i stanem zdrowia.
Katarzyna Wiekiera