Prolog. Wchodzenie w bardo
Znajdujemy się w przestrzeni bez mapy. W obliczu prawdopodobieństwa gospodarczego krachu i widma katastrofy klimatycznej mamy wrażenie, że grunt usuwa nam się spod nóg. Stare nawyki przestają być przydatne, a stare scenariusze nie mają już zastosowania. W buddyzmie tybetańskim takie miejsce, luka między światami, ma swoją nazwę: bardo. Jest to stan przerażający, ale i przestrzeń potencjalnej przemiany.
Ten, kto wchodzi w bardo, staje twarzą w twarz z buddą Akszobhją. Jego żywiołem jest woda. Trzyma on przed nami zwierciadło, ponieważ jego darem jest mądrość odzwierciedlania wszystkiego takim, jakie jest. Zwierciadło Akszobhji wyraża naukę: „Nie odwracaj wzroku. Nie uciekaj spojrzeniem. Patrz”. Pouczenie to domaga się od nas radykalnej uwagi i bezwarunkowej akceptacji tego, co jest.
Od czterdziestu lat rozwijam formę pracy grupowej opartej na doświadczeniu, którą nazwałam Praktyką Ponownego Połączenia [Work That Reconnects]. Jest to program prowadzący do przemiany osobistej i zaangażowania na rzecz zmian w społeczeństwie w obliczu kryzysów, które mogą nas przytłaczać – metoda przekształcania rozpaczy i apatii we wspólne działanie. Podobnie jak zwierciadło Akszobhji, Praktyka Ponownego Połączenia pomaga mówić prawdę o tym, co się widzi i czuje – prawdę o tym, co dzieje się z naszym światem. Pomaga również odnaleźć motywację, narzędzia i zasoby, aby można było się włączyć w dzieło samouzdrawiania ludzkiej zbiorowości.
Kiedy zbieramy się, aby wspólnie wykonywać tę praktykę, na początku mówimy sobie o trzech opowieściach, trzech wersjach rzeczywistości, które kształtują nasz świat. Chcemy zobaczyć je jaśniej i wybrać, za którą z nich chcemy się opowiedzieć. Pierwszą z tych narracji określamy jako Biznes jak Zwykle – jest to narracja gospodarki opartej na wzroście, inaczej mówiąc: narracja globalnego kapitalizmu korporacyjnego. Taki imperatyw stawia przed nami praktycznie każdy głos przedstawicieli rządu, firm notowanych na giełdach, wojska i kontrolowanych przez korporacje mediów.
Druga opowieść nazywa się Wielką Dezintegracją i mówi o postępującym załamywaniu się różnych form życia oraz struktur budowanych przez ludzi. To właśnie dzieje się, kiedy systemy ekologiczne, biologiczne i społeczne podlegają utowarowieniu przez społeczeństwo wzrostu przemysłowego, działające w myśl zasady Biznes jak Zwykle. Podoba mi się termin „dezintegracja”, ponieważ systemy nie padają martwe w jednej chwili; najpierw powoli się strzępią, a potem stopniowo tracą spójność, integralność oraz pamięć.
Trzecia opowieść to wielka przygoda naszych czasów – ruch w stronę społeczeństwa, które umożliwia życiu trwanie. To przejście jest już w toku – musimy tylko wiedzieć, gdzie go szukać – a pod względem zakresu i znaczenia jest porównywalne z rewolucją agrarną, która dokonała się jakieś dziesięć tysięcy lat temu oraz z rewolucją przemysłową sprzed kilku stuleci. Współczesne myślicielki i myśliciele społeczni nadają tej przemianie różne określenia, takie jak „rewolucja ekologiczna” czy „rewolucja zrównoważoności”; w Praktyce Ponownego Połączenia nazywamy ją Wielkim Zwrotem. Nazwanie i głębokie uznanie doniosłości tego procesu ma na celu, najprościej rzecz ujmując, nieuleganie sugestywności dwóch pierwszych opowieści i pozyskiwanie coraz większej liczby ludzi oraz coraz większych zasobów dla tej trzeciej. Chodzi o świadomą decyzję, za czym opowiemy się w życiu: za biznesem jak zwykle, za dezintegracją systemów żywych czy za budowaniem społeczeństwa wspierającego życie.
W ostatnich latach wielu z nas oswoiło się z myślą, że biorąc pod uwagę tempo Wielkiej Dezintegracji, zmierzamy w kierunku załamania gospodarczego, a nawet cywilizacyjnego. Przyczyniła się do tego działalność Jema Bendella pod hasłem Głębokiej Adaptacji, która ma na celu przygotowanie się do kryzysu społecznego i życia z nim. Chciałabym również wyrazić uznanie dla wcześniejszych, francuskojęzycznych prac Pabla Servigne’a i Raphaëla Stevensa, których prekursorskie rozważania skupiają się właśnie na tym załamaniu i nadchodzących zmianach.
Ponieważ obecnej gospodarce światowej nie udaje się ograniczyć emisji gazów cieplarnianych nawet w najmniejszym ułamku stopnia, wydaje się oczywiste, że katastrofy klimatycznej nie unikniemy. Wcześniej wielu i wiele z nas zakładało, że możliwy jest Wielki Zwrot, który zapobiegnie takiemu nieszczęściu. Teraz jednak zaczynamy postrzegać Wielki Zwrot raczej jako pewien proces, jako pełne zaangażowania działanie, które pomoże nam przetrwać upadek gospodarki przemysłowej nastawionej na wzrost. Dzięki motywacji i umiejętnościom, które zdobywamy, angażując się w Praktykę Ponownego Połączenia, uzyskujemy orientację oraz budujemy solidarność i wzajemne zaufanie, potrzebne nam, by przebrnąć przez ten nieunikniony krach.
Praktyka Ponownego Połączenia ma wiele wymiarów, odnoszących się do psychologicznych i duchowych zagadnień współczesności, przy czym szczególnie adekwatne w jej kontekście wydały mi się myśl buddyjska oraz teoria systemów. Teraz postrzegam Wielki Zwrot jako coś w rodzaju budzenia się bodhicitty, intencji służby pełnionej dla dobra wszystkich istot. Jest to stan umysłu charakteryzujący bodhisattwę – istotę, która kierując się wielkim współczuciem, odkłada na później własną nirwanę, by wyjść naprzeciw cierpieniom świata. Pamiętam słowa jednego z tybetańskich nauczycieli o tym, że bodhicitta jest jak płomień w sercu. Nieraz go czuję.
Kto trzyma dziś przed nami lustro Akszobhji? Wydaje się to całkiem jasne: nie kto inny jak covid-19. Koronawirus dopadł nas znienacka. Jeszcze niedawno nic o nim nie wiedzieliśmy. Najpierw zmusił nas do zatrzymania się, aby przyjąć w siebie to, co to lustro odbija. Wcześniej byliśmy tak zajęci i rozproszeni w naszych rozlicznych wariantach wyścigu szczurów, że nie byliśmy w stanie zwrócić uwagi na rzeczywistą sytuację. Musieliśmy przestać się spieszyć, żeby zobaczyć, kim jesteśmy, jacy jesteśmy i gdzie się znajdujemy.
covid-19 przypomina nam o tym, że apokalipsa w pierwotnym, antycznym sensie tego słowa oznacza „objawienie” lub „ujawnienie”. A co się nam objawiło? Pandemia tak zaraźliwa, że natychmiast obnażyła niewydolność naszego systemu opieki zdrowotnej, a także naszą całkowitą współzależność. Nagle trzeba było przyjąć za priorytet zdrowie całej ludzkiej zbiorowości. Bawiąc się słowami, zgrabnie ujął to Malcolm X: „Gdy zamieniamy »ja« [I] na »my« [we], nawet choroba [illness] zmienia się w zdrowie [wellness]”.
Prawidłowości szerzenia się zarazy sprawiły, że w polu widzenia opinii publicznej znalazło się to, co najbardziej powinno: domy opieki, w których skoncentrowani są seniorzy; przemysł mięsny, jakże niebezpieczny dla stłoczonych ciasno pracownic i pracowników, jakże okrutny dla zwierząt i jakże szkodliwy dla klimatu; więzienia, które z milionami ludzi w zamknięciu stały się nagle rozsadnikami plagi; pęknięcia tektoniczne nierówności rasowych w społeczeństwie Stanów Zjednoczonych, obnażone poprzez fakt, że pandemia z nieproporcjonalną siłą uderzyła w społeczności Czarne, Rdzenne i inne niebiałe. Sześćdziesiąt procent zarażonych w USA to Afroamerykanie, co ma związek ze schorzeniami występującymi u nich już wcześniej, a do tego przyczynia się nierówny dostęp do opieki zdrowotnej oraz rasizm środowiskowy.
Czarę goryczy przepełniło zabójstwo George’a Floyda, które ujawniło rasizm i brutalność amerykańskiej kultury policyjnej, a także wznieciło niespotykaną wcześniej falę protestów, którym towarzyszyły nawoływania do ograniczenia finansowania policji, a nawet likwidacji komisariatów oraz policyjnych związków zawodowych.
Nie tylko w USA, ale na całym świecie wiele i wielu z nas odkrywa nową solidarność w determinacji, by wyjść poza okaleczające wszystkich dziedzictwo rasizmu. W tym zrywie inspiruje mnie odwaga, kreatywność i wytrwałość osób angażujących się w publiczne demonstracje. Postawa tych ludzi przekonuje do działania wielu przedstawicieli administracji publicznej – członkinie rad miejskich, pracowników agencji państwowych, a nawet policjantów i policjantki. Nic dziwnego, że bardo reprezentuje miejsce, gdzie może zaistnieć to, co nieznane, a nawet niewyobrażalne, i kto tam wchodzi, ulega głębokiej przemianie.
Gdy odważamy się stanąć twarzą w twarz z okrutnymi realiami społecznymi i ekologicznymi, które przyzwyczailiśmy się tolerować, rodzi się odwaga i uwolnione zostają moce, które pozwalają wyobrazić sobie ten świat na nowo, a kiedyś – być może – gruntownie go przebudować.
Nie odwracaj wzroku. Nie uciekaj spojrzeniem. Patrz.
Joanna Macy
Joanna Macy (ur. 1929) – badaczka buddyzmu, teorii systemów i ekologii głębokiej, jest szanowanym głosem w ruchach na rzecz pokoju, sprawiedliwości i ekologii. Jako główna nauczycielka praktyki ponownego połączenia przeplata swoją naukę z sześcioma dekadami aktywizmu. W warsztatach i szkoleniach Joanny wzięły udział setki tysięcy ludzi na całym świecie. Jej metody grupowe, znane jako praktyka ponownego połączenia, zostały przyjęte i zaadaptowane na szerszą skalę w ruchach aktywistycznych, programach akademickich i organizacjach społecznych. Autorka i współautorka wielu książek, m.in.: „Despair and Personal Power in the Nuclear Age” (1983), „World as Lover, World as Self” (1991) czy „Thinking Like a Mountain. Towards a Council of all Beings” (1988). Więcej o Joannie Macy: joannamacy.net.
Opublikowany tekst znajduje się w książce „Świat we mnie, ja w świecie. W stronę planetarnego przebudzenia”(tytuł oryginału „World as Lover, World as Self” wydanej w 1991 roku). Książka w Polsce wydana w 2024 roku przez Wydawnictwo Współbycie.
Tekst książki przełożył Jerzy Paweł Listwan.
Przedruk dzięki uprzejmości wydawnictwa Współbycie i Parallax Press. Wszelkie prawa zastrzeżone.