DZIKIE ŻYCIE

Chcesz chronić klimat i przyrodę? Wpierw zadbaj o siebie!

Ryszard Kulik

Okruchy ekozoficzne

Aktywista/ka ekologiczny/a kojarzy się najczęściej z kimś o dobrym sercu; z kimś, kto często zapomina o sobie, identyfikując się z większą całością. W tym obrazie godna podziwu jest moralna nieskazitelność. Jednakże taka perspektywa nie uwzględnia subtelnych relacji między małym „ja” a większą Jaźnią. W praktyce może to skutkować skrajnym altruizmem, w ramach którego działacz/działaczka na rzecz ochrony środowiska poświęca swoje indywidualne dobro dla większej całości.

Wiele takich osób, w imię poświęcania się dla przyrody, w rezultacie zaszkodziło sobie i ograniczyło zdolność do wpływania na zmiany systemowe. Nazywamy to wypaleniem zawodowym, które w ruchu ekologicznym jest coraz bardziej niepokojącym faktem. Badania wskazują, że około dwie trzecie aktywistów/ek twierdzi, że doświadczyło przynajmniej jednego znaczącego epizodu wypalenia zawodowego w czasie swojej działalności. To poważne zjawisko, które może znacząco osłabić skuteczność ruchu ekologicznego.

Protest przeciwko wycince w Puszczy Białowieskiej, 2017 r. Fot. Ryszard Kulik
Protest przeciwko wycince w Puszczy Białowieskiej, 2017 r. Fot. Ryszard Kulik

Jedną z wielu fizycznych oznak wypalenia zawodowego jest chroniczne zmęczenie. Poza tym ludzie stają się podatni na choroby (np. infekcje) lub nie mogą pozbyć się drobnych dolegliwości, takich jak przeziębienie. Inne objawy to częste bóle głowy, bóle brzucha i bóle pleców. Niektórzy mają problemy z zasypianiem, inni budzą się wcześnie rano z gonitwą myśli. Dla niektórych wypalenie zawodowe oznacza głębsze zmiany w psychice. Typowe zaburzenia to depresja, chroniczny niepokój i poczucie przytłoczenia nadmiernymi wymaganiami. Na porządku dziennym jest wysoka reaktywność na trudne sytuacje, łatwość wpadania w irytację lub płacz. Rodzina, przyjaciele i współpracownicy mogą zauważyć wycofanie, sztywne myślenie, cynizm i negatywne nastawienie u kogoś, kto wcześniej nie prezentował takich cech. Wypalenie może prowadzić do zniekształconego postrzegania rzeczywistości, np. reakcji paranoidalnych. Takie objawy często prowadzą do problemów w relacjach i rodzinie, które dodatkowo zwiększają poziom stresu.

Przeżywany gniew i uraza mogą również przybrać formę dojmującej goryczy, która sprawia, że złość kierowana jest na niereagującą opinię publiczną. Jeden z działaczy wyznał: „Przyłapuję się na tym, że myślę o ospie, która mogłaby ich dopaść. Nie chcą się ratować… Dlaczego miałbym robić wszystko, co w mojej mocy dla tych ludzi?”. Taka postawa może podkopać najlepsze nawet aktywistyczne działanie.

Generalnie zaangażowanie się w aktywizm ekologiczny wymaga stalowych nerwów i odporności psychicznej, którą nazywamy rezyliencją. Tym bardziej że w przeciwieństwie do tych, którzy zaprzeczają istnieniu Wszechkryzysu, takie osoby bezpośrednio konfrontują się z bólem świata. Codziennie przybywa „nekrologów”, bo w każdej chwili, nieustannie przyroda przegrywa z cywilizacyjnym walcem.

Kluczową rolę w profilaktyce wypalenia odgrywa praca z motywacją. Najczęściej mamy do czynienia z motywacją, która skupia się na reagowaniu wobec różnych kryzysowych objawów. Osoby zaangażowane w działania na rzecz przyrody koncentrują się na konkretnych sprawach, problemach, które wydają się mnożyć i piętrzyć w nieskończoność. Zawsze są też takie sprawy, na które już nie starcza sił i czasu, chociaż doświadcza się cierpienia związanego z nimi. Przypomina to chirurga polowego próbującego zoperować wszystkich rannych w toczącej się wojnie, której końca nie widać. Chirurg ratuje część rannych, ale wielu innych umiera. Z każdym nowym dniem sytuacja się powtarza, a liczba rannych stale rośnie, co ostatecznie prowadzi do wypalenia zawodowego. Sposobem na przeciwdziałanie takiemu scenariuszowi jest równoległa praca na rzecz zmian systemowych prowadzących do zakończenia wojny z przyrodą. Aby to robić, potrzebujemy jednak spójnej filozofii życia, która umożliwia z jednej strony dbanie o siebie, a z drugiej pozwala widzieć siebie w kontekście większej całości. Mamy z jednej strony zadbać o nasze małe „ja”, z drugiej zidentyfikować się z czymś większym od nas samych. Duchowy wgląd i zakorzenienie w głębokiej relacji z sobą, innymi, przyrodą i siłą wyższą pomaga uporać się z największymi wyzwaniami, które przed nami stoją. W ten sposób mamy okazję na wypracowanie subtelniejszego i bardziej wrażliwego psychologicznie podejścia do społeczeństwa, które przecież trzeba włączyć w działania dla dobra wspólnego. Ważną rolę odgrywa w tym procesie stawianie pytań o przekonania, wartości i motywacje. Oznacza to także słuchanie ludzi ze współczuciem i życzliwością.

Rozwijanie tych umiejętności jest równie ważne, jak merytoryczne przygotowanie do działań na rzecz przyrody, choć jakże rzadko ma miejsce.

Ryszard Kulik