DZIKIE ŻYCIE

Pan mówi o przyrodzie

Jan Marcin Węsławski

Widziane z morza

Tytułowe stwierdzenie to cytat z kultowego dla mojego pokolenia „Rejsu” oznaczające jakąś niezborną wypowiedź.

Ponieważ jestem odpowiedzialny za duży europejski projekt na temat bioróżnorodności morza, muszę przygotowywać co jakiś czas dokumentację, świadczącą, że projekt jest realizowany z poszanowaniem „gender”, czyli czy nie występują nierówności w traktowaniu kobiet i mężczyzn zajmujących się tymi badaniami. Z satysfakcją obejrzałem szczegółowe wyniki analizy dla mojego instytutu, zatrudniającego około setki badaczy zajmujących się klimatem i ochroną środowiska morskiego. Wszystkie parametry wypadły znakomicie. Mamy prawie 50:50 równowagi w strukturze zatrudnienia – pań badaczek i panów badaczy. W oczywisty w państwowej firmie sposób nie ma nierówności płacowych – płaca wynika z tabeli i stanowiska. Panie mają tyle samo grantów, zewnętrznych projektów co panowie, jest równowaga w liczbie liderów projektów, bardzo wyrównane są osiągnięcia naukowe mierzone indeksem Hirscha (pokazuje rozpoznawalność międzynarodową badacza).

Badania terenowe na Spitsbergenie: dwie łodzie, w załogach po dwie panie i dwóch panów, pracujemy tak samo, wspólnie publikujemy wyniki. Kiedy przychodzi dziennikarz z pytaniem: „Co tam ciekawego robicie?”, panie chórem odpowiadają: „To lepiej niech kolega powie”. - „No dobra, powiem”. Fot. Jan Marcin Węsławski
Badania terenowe na Spitsbergenie: dwie łodzie, w załogach po dwie panie i dwóch panów, pracujemy tak samo, wspólnie publikujemy wyniki. Kiedy przychodzi dziennikarz z pytaniem: „Co tam ciekawego robicie?”, panie chórem odpowiadają: „To lepiej niech kolega powie”. - „No dobra, powiem”. Fot. Jan Marcin Węsławski

To, co zaskoczyło mnie pozytywnie – okazało się, że w kontekście wydajności naukowej pań naukowczyń nie ma znaczenia status rodzinny. Koleżanki zarówno nie posiadające dzieci, jak i te z 1,2 czy 3 dzieci były jednakowo „wydajne”. Praca naukowa na morzu to rejsy, często dość długie (dziś zwykle maksymalnie 3 tygodnie dla naukowca), ale tu też panuje bardzo wyrównana statystyka. Od lat 90. panie regularnie biorą udział w terenowych badaniach, są szefami naukowymi rejsów i również tutaj nie ma znaczących różnic (warto dodać, że w Polsce do lat 70. panie nie były wpuszczane na statki badawcze). Sprawdziłem jednak inny parametr, nie wymagany do raportów Unii Europejskiej, a mianowicie jak często panie wypowiadają się publicznie na fachowe tematy. Od kilku lat robimy w firmie taką statystykę, potrzebną do udowodnienia, że ktoś słucha naszych opinii. Tu okazało się, że z 361 wypowiedzi na temat przyrody morskiej i zmiany klimatu udzielonej przez pracowników instytutu mediom (radio, prasa, telewizja) tylko 7 (!) było przedstawionych przez kobiety. Nie wynika to z winy mediów – z reguły dziennikarz dzwoni lub mailuje do instytutu z pytaniem „proszę o wypowiedź fachowca na temat….”. Następnie trwa poszukiwanie wolnej kompetentnej osoby i wówczas z reguły koleżanki mówią: „eee… lepiej niech to powie kto inny”. Podkreślam – jednakowo kompetentne i odnoszące sukcesy koleżanki praktycznie nie opowiadają publicznie o swoich badaniach. Zacząłem więc szukać przyczyny. Zajrzałem na półkę nad biurkiem, gdzie znajdują się 52 książki z zakresu popularyzacji nauki o morzu i klimacie na poziomie akademickim. Okazało się, że wśród nich jest 5 autorek i 47 autorów. Na szczęście  w Empiku, gdzie jest duży dział popularno-naukowych książek dla dzieci, widać  dominację pań – w edukacji najmłodszych są wyraźnie widoczne. Nie robiłem statystyki dotyczącej programów telewizyjnych, ale mogę się założyć, że przebojowe seriale przyrodnicze są zdominowane przez męskich prowadzących (od Davida Attenborough po Steve Irvine’a) i problem nie jest wyłącznie polski. Wniosek z tego taki, że wprawdzie kobiety osiągnęły równość w produkcji nauki i w poznawaniu świata, ale nie chcą (bo nie wierzę, że nie potrafią) tego sprzedać. O ile nie wierzę w modne teorie o tym, że nauka rozwija się w różny sposób w zależności od tego czy uprawiają ją mężczyźni, czy kobiety, o tyle jestem pewien, że tzw. narracja, czyli opowiadanie świata jest naznaczone przez osobę narratora. Fakty nie mają aspektu gender, ale ich przekazywanie jak najbardziej.

Prof. Jan Marcin Węsławski