DZIKIE ŻYCIE

Zielone narracje: nowe spojrzenie na ludzkie relacje z przyrodą

Piotr Biegasiewicz

Wyobraźmy sobie rozległe, dzikie przestrzenie Parku Narodowego Yellowstone – surowy krajobraz, w którym życie zawsze toczyło się według odwiecznych rytuałów natury. Jednak przez większą część XX wieku brakowało tam kluczowych bohaterów: wilków. Te majestatyczne drapieżniki, uważane niegdyś za zagrożenie dla hodowli i zasobów łowieckich, zostały całkowicie wytępione z tego regionu do lat 20. XX wieku. Skutki ich nieobecności okazały się katastrofalne. Bez naturalnego kontrolera populacji roślinożerców, takich jak jelenie, ekosystem zaczął się rozpadać. Roślinność przybrzeżna została zniszczona przez żerujące zwierzęta, co prowadziło do erozji gleby i zamulenia strumieni. Krajobraz, który niegdyś tętnił bioróżnorodnością, stawał się coraz bardziej monotonnym i wyeksploatowanym środowiskiem.

W latach 90. podjęto odważny krok: przywrócono wilki do Yellowstone. Ten program rewildingu okazał się czymś więcej niż aktem ekologicznym – był dowodem na to, jak kluczowe gatunki mogą wpływać na cały system. Wprowadzenie drapieżników wywołało prawdziwą lawinę zdarzeń: populacje jeleni zostały ograniczone, co pozwoliło na odrodzenie nadgryzionych lasów wierzbowych i osikowych. Z kolei odnowione lasy przyciągnęły ptaki śpiewające i bobry, które zbudowały tamy, poprawiając jakość wód. Strumienie, które kiedyś były zamulone, zaczęły płynąć czysto. Nawet owady, gryzonie i duże drapieżniki, takie jak niedźwiedzie, zyskały na tej ekologicznej regeneracji. To dynamiczne zjawisko nazwano emergent synergy – dowód na to, że kiedy pozwolimy naturze działać, potrafi się ona odbudować z niezwykłą precyzją.

Rozległe łąki wiosennej doliny, gdzie w oddali majaczą zielone pastwiska i łagodne wzgórza. Ten krajobraz niesie obietnicę odradzającego się życia i przypomina nam, że istniejemy w nieustannym dialogu z przyrodą, w którym każda istota i każdy element pejzażu ma swój głos, Park Narodowy North York Moors, Anglia. Fot. Piotr Biegasiewicz
Rozległe łąki wiosennej doliny, gdzie w oddali majaczą zielone pastwiska i łagodne wzgórza. Ten krajobraz niesie obietnicę odradzającego się życia i przypomina nam, że istniejemy w nieustannym dialogu z przyrodą, w którym każda istota i każdy element pejzażu ma swój głos, Park Narodowy North York Moors, Anglia. Fot. Piotr Biegasiewicz

Jednak sukces Yellowstone nie jest jedynie lokalnym triumfem. Wskazuje na kluczowy aspekt ludzkiej odpowiedzialności i roli w ochronie środowiska, znanej jako ecological stewardship. To pojęcie podkreśla naszą odpowiedzialność za przywracanie i utrzymanie równowagi w ekosystemach, które kiedyś zniszczyliśmy. Statystyki pokazują, że od czasu reintrodukcji wilków w 1995 r. ich populacja w parku ustabilizowała się na poziomie 80-100 osobników, podzielonych na kilkanaście rodzin wilczych. Tymczasem bioróżnorodność Yellowstone wzrosła w niemal wszystkich kategoriach: od roślinności po liczebność ptaków i małych ssaków.

To wszystko prowadzi do większego pytania: jeśli Yellowstone udało się odrodzić dzięki wsparciu człowieka, jakie lekcje możemy z tego wyciągnąć w kontekście globalnym? Czy obliczu anthropocene crisis, czyli epoki, w której działalność człowieka odciska swoje piętno na całej planecie, możemy działać z równie precyzyjną równowagą? Yellowstone jest symbolem tego, co możliwe, gdy nauka, przyroda i ludzka wola współpracują. Czy jednak jesteśmy gotowi zastosować te lekcje na szerszą skalę?

Kontekst kryzysu ekologicznego

Patrząc na spektakularne skutki reintrodukcji wilków w Yellowstone, łatwo wpaść w pułapkę optymistycznego przekonania, że natura zawsze „da sobie radę”. Jednak na horyzoncie rysuje się poważniejsze wyzwanie: kryzys ekologiczny w skali globalnej. Zmiana klimatu przyspiesza tempo topnienia lodowców, ocean wchłania coraz więcej dwutlenku węgla, a lasy deszczowe ustępują miejsca polom uprawnym i infrastrukturze przemysłowej. Gatunki, które od tysięcy lat dzieliły z nami świat, znikają w zastraszającym tempie, co prowadzi do zjawiska określanego jako splątanie międzygatunkowe w zniszczonych ekosystemach: zarówno ludzie, jak i zwierzęta czy rośliny tracą stabilne warunki bytowania, tworząc skomplikowaną sieć zależności.

W odpowiedzi na tę sytuację niektóre państwa poszły o krok dalej i zaczęły formalnie uznawać prawa natury. Przykładem może być Nowa Zelandia, gdzie prawo przyznało osobowość prawną rzece Whanganui, gwarantując jej ochronę na podobnych zasadach jak ludziom. To symboliczny, ale jednocześnie pionierski krok w dziejach legislacji: stanowi zaproszenie do refleksji nad tym, czy w ogóle możemy traktować przyrodę jako „zasób”.

Tu pojawia się pytanie o nasze własne plany: czy jako ludzkość – w dobie błyskawicznego rozwoju technologii, przyspieszonej urbanizacji i mentalności nastawionej na „tu i teraz” – potrafimy podjąć decyzje, które okażą się zrównoważone i etyczne? Wprowadzenie wilków do parku narodowego jest pewną formą odpowiedzialności, lecz w skali planety możemy potrzebować znacznie śmielszych działań. Czy jesteśmy na nie gotowi?

Kopiec kamieni na szczycie wzgórza, a w tle widoczne sylwetki turystów. Ten surowy pejzaż skłania do zadumy nad siłą gór, które potrafią jednocześnie onieśmielać i zapraszać, przypominając nam o pielgrzymce w głąb samego siebie, jaką podejmujemy, wędrując pośród natury Pen-y-ghent, Anglia. Fot. Piotr Biegasiewicz
Kopiec kamieni na szczycie wzgórza, a w tle widoczne sylwetki turystów. Ten surowy pejzaż skłania do zadumy nad siłą gór, które potrafią jednocześnie onieśmielać i zapraszać, przypominając nam o pielgrzymce w głąb samego siebie, jaką podejmujemy, wędrując pośród natury Pen-y-ghent, Anglia. Fot. Piotr Biegasiewicz

Cel i teza artykułu

Chociaż żyjemy w epoce big data, kiedy rozmaite aplikacje i czujniki przekazują nam miliony informacji o świecie, paradoksalnie coraz częściej czujemy się oderwani od natury. Szum cywilizacji zagłusza subtelne komunikaty płynące z lasu, rzeki czy gór. Jak jednak odzyskać ów kontakt i czy w ogóle jest to w dzisiejszych czasach możliwe?

W kolejnych częściach spróbujemy odpowiedzieć na to wyzwanie, omawiając idee współczesnych filozofów, którzy redefiniują naszą więź z przyrodą. Ich myśl obraca się wokół kluczowych pojęć, takich jak tworzenie środowiska wraz z naturą, a nie „nad” nią czy wzajemność w dawaniu i braniu.

Filozofowie dzikiej natury – szeroki kontekst historyczny i pojęciowy. Krótki przegląd filozofii przyrody

Nasze współczesne rozważania na temat roli człowieka w ekosystemie mają długą i barwną historię. Już w starożytności filozofowie tacy jak Arystoteles zajmowali się przyrodą w kategoriach „duszy wegetatywnej”, przypisując roślinom i zwierzętom pewien rodzaj wewnętrznej dynamiki życia. Teofrast, uczeń Arystotelesa, dociekał tajemnic wzrostu i funkcjonowania roślin, inicjując tym samym pierwsze próby systematycznej botanicznej klasyfikacji. W średniowieczu natura była często postrzegana jako domena Boga, a podziw wobec stworzenia stanowił formę religijnego uwielbienia.

Z czasem, wraz z rozwojem nauk przyrodniczych i filozofii oświecenia, przyroda zaczęła być traktowana coraz bardziej instrumentalnie: jako zbiór zasobów do eksploatacji i obszar do naukowej analizy. Tymczasem w wielu rdzennych kulturach panowało całkiem inne podejście: zrozumienie przyrody jako siatki relacji, w której człowiek jest jednym z elementów, a nie wyizolowanym panem i władcą. Co ciekawe, te lokalne praktyki opierające się na zasadzie równowagi i zrównoważonego rozwoju funkcjonowały przez stulecia na długo przed tym, jak w świecie zachodnim pojawiło się pojęcie „ekologii”.

Dopiero w XX wieku filozofia przyrody zaczęła w pełni doceniać wagę splątania międzygatunkowego – koncepcji, że w ekosystemach nic nie funkcjonuje w izolacji. Zwierzęta, rośliny, mikroorganizmy i ludzie tworzą nierozdzielne, dynamiczne współzależności. To otworzyło pole do zupełnie nowego spojrzenia na przyrodę: nie jedynie jako zasób, ale jako wspólnotę.

Narodziny ekofilozofii

Prawdziwy przełom nastąpił w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Publikacja książki Rachel Carson „Silent Spring” („Milcząca wiosna”) w 1962 r. wywołała lawinę wątpliwości co do beztroskiej chemizacji rolnictwa i powszechnego stosowania pestycydów. Aldo Leopold, autor słynnego „A Sand County Almanac” z 1949 r. („Zapiski z Piaszczystej Krainy”, wydanej w Polsce w 2004 r.), postulował z kolei etykę ziemi, w której człowiek pełni rolę strażnika ekosystemu, a nie jego wyzyskiwacza. Te idee były zaczątkiem rewolucyjnego myślenia, w którym przyrodę zaczęto postrzegać jako partnera.

Polna ścieżka wyłania się spośród przebudzonych drzew i zarośli. Ta droga zdaje się prowadzić do odkrycia ukrytej więzi między człowiekiem a naturą – subtelnego, lecz nieprzerwanego nurtu współistnienia, który wprowadza nas w rytm wiosennej odnowy, North Yorkshire Dales, Anglia. Fot. Piotr Biegasiewicz
Polna ścieżka wyłania się spośród przebudzonych drzew i zarośli. Ta droga zdaje się prowadzić do odkrycia ukrytej więzi między człowiekiem a naturą – subtelnego, lecz nieprzerwanego nurtu współistnienia, który wprowadza nas w rytm wiosennej odnowy, North Yorkshire Dales, Anglia. Fot. Piotr Biegasiewicz

Niewiele później, początkiem lat 70., Arne Naess zaproponował koncepcję głębokiej ekologii, nawołując do głębokiej zmiany w ludzkiej świadomości: od antropocentrycznego modelu do holistycznego spojrzenia na świat. Równolegle rozwijał się ekofeminizm, widzący związek między dominacją przyrody a dominacją kobiet w społeczeństwie. Te nurty – wraz z innymi ruchami kontrkulturowymi tamtych lat – przyprawiły tradycyjną filozofię o niemały zawrót głowy.

Na tym bogatym gruncie idei wyrosły koncepcje współczesnych myślicieli, takich jak: David Abram, Robin Wall Kimmerer, Anna Tsing czy Donna Haraway. Każda z tych osób wnosi do ekofilozoficznej dyskusji własny wkład, łącząc się często z innymi dziedzinami: antropologią, etnografią, biologią czy badaniami nad przyszłością. To dzięki nim współczesna ekofilozofia staje się wielogłosem, w którym nauka spotyka się z duchowością, a teoria z praktyką. Każdy z wymienionych myślicieli inaczej rozumie relację z naturą i ma odmienny przepis na „naprawę” czy też „uzdrowienie” świata, jednak łączy ich przekonanie, że niezbędna jest głęboka przemiana naszego sposobu myślenia o Ziemi.

Poniżej przyjrzymy się tym filozofom i antropologom dzikiej natury, a także ich receptom na to, jak wyrwać się z cywilizacyjnej pułapki odgrodzenia od przyrody. Czy ich postulaty są wyłącznie pięknymi ideami, czy jednak niosą w sobie potencjał realnej zmiany? To pytanie, na które – miejmy nadzieję – znajdziemy inspirującą odpowiedź.

David Abram: Renaturyzacja Umysłu

David Abram, filozof i ekolog, w swojej książce „The Spell of the Sensuous: Perception and Language in a More-Than-Human World” („Zaklęcie zmysłowości”) kreśli śmiałą wizję głębokiej więzi z przyrodą. W jego ujęciu świat to pulsujący życiem organizm, który nieustannie z nami rozmawia – wystarczy tylko wsłuchać się w delikatne szepty lasu, subtelne szemranie rzeki czy kojący śpiew wiatru. Abram pokazuje, że współczesny człowiek zatracił dawną zdolność rozumienia tych „głosów”, jakby zgubił język, który kiedyś dzielił z naturą.

Aby go odzyskać, potrzebujemy „odbudowania dzikości umysłu” – przywrócenia naszym zmysłom wrażliwości poprzez uważną obecność w otoczeniu. To może oznaczać zwykły spacer po lesie bez telefonu, całkowite oddanie się szumowi drzew czy śpiewowi ptaków. Nie jest to naiwna tęsknota za dzikością, lecz świadome budowanie w sobie zdolności słuchania sygnałów wysyłanych przez świat przyrody. Abram przywołuje przykłady społeczności rdzennych, dla których każde skrzypnięcie gałęzi czy trzepot skrzydeł jest cenną informacją, przypominającą nam, że cisza w lesie bywa jedynie pozorna.

Na co dzień możemy zacząć od prostych praktyk: regularnej obserwacji najbliższego otoczenia czy notowania w dzienniku natury rzeczy, które zauważamy. Takie rytuały uświadamiają nam, że nie istniejemy obok przyrody, lecz jesteśmy jej integralną częścią, a pierwszy krok ku współpracy z nią to uważne słuchanie.

Robin Wall Kimmerer: Wzajemność z Naturą

Robin Wall Kimmerer, botaniczka i członkini narodu Potawatomi, spaja naukowe podejście z mądrością przodków. W książce „Braiding Sweetgrass: Indigenous Wisdom, Scientific Knowledge and the Teachings of Plants” („Wplatanie trawy pachnącej”) opisuje przyrodę jak bliską rodzinę, w której relacje opierają się na wzajemnym obdarowywaniu i wdzięczności. Dla Kimmerer świat roślin to nie tylko struktura komórek czy proces fotosyntezy, lecz również głębokie więzy łączące człowieka z innymi żywymi istotami.

Zaśnieżone pole otulone przez sylwetki drzew, których gałęzie przechowują jeszcze zimowe ślady. W tej wyciszonej scenie dostrzec można tajemną korespondencję między życiem uśpionym a tym, które dopiero się narodzi – dyskretny rytm ziemi, w którym człowiek zawsze uczestniczy, Hovigham, Anglia. Fot. Piotr Biegasiewicz
Zaśnieżone pole otulone przez sylwetki drzew, których gałęzie przechowują jeszcze zimowe ślady. W tej wyciszonej scenie dostrzec można tajemną korespondencję między życiem uśpionym a tym, które dopiero się narodzi – dyskretny rytm ziemi, w którym człowiek zawsze uczestniczy, Hovigham, Anglia. Fot. Piotr Biegasiewicz

W centrum jej filozofii stoi zasada „Godnego Zbioru” – pobierajmy z natury tylko tyle, ile nam naprawdę potrzebne, dziękujmy za otrzymane dary i zawsze zostawiajmy coś dla innych. Autorka przywołuje historię, gdy uczyła córki zbierać dzikie truskawki: nie chodziło wyłącznie o słodkie owoce, lecz także o lekcję szacunku wobec wszystkiego, co ofiarowuje ziemia, i zrozumienie, że każda interakcja z naturą wiąże się z odpowiedzialnością.

Przekładając te idee na codzienność, możemy zacząć od ograniczania marnowania żywności, świadomego kupowania produktów lokalnych czy wspierania ekologicznych inicjatyw. Wszystko to przypomina nam, że natura nie jest zasobem do wyczerpania, lecz sojusznikiem, z którym tworzymy wspólną historię.

Anna Tsing: Historie Wielogatunkowe

Anna Tsing, antropolożka i filozofka, w książce „The Mushroom at the End of the World: On the Possibility of Life in Capitalist Ruins” („Grzyb na Końcu Świata”) skupia się na niezwykłym grzybie matsutake, aby pokazać, jak natura potrafi się odradzać nawet w najbardziej zdegradowanych przez człowieka przestrzeniach. Matsutake wyrasta na terenach pokrytych zniszczeniami, udowadniając, że życie jest wytrwałe i potrafi stworzyć nowe formy współistnienia. Dla Tsing matsutake to symbol „wielogatunkowego splątania”, sieci zależności pomiędzy ludźmi, roślinami, zwierzętami oraz grzybami.

Autorka zachęca do zerwania z myśleniem, że to wyłącznie ludzie „ratują przyrodę”. W swoich historiach ukazuje las jako przestrzeń wszechstronnej współpracy – gdzie drzewa, zwierzęta, grzyby i ludzie wzajemnie się wspierają. Opisuje też, jak matsutake tworzy symbiozę z sosnami, a ludzie, zbierając grzyby, stają się częścią tego ekosystemu, czerpiąc z niego i jednocześnie go wzmacniając.

W praktyce oznacza to choćby nowe podejście do rewitalizacji obszarów miejskich, gdzie zamiast wyłącznie betonować przestrzeń, możemy umożliwić naturze odrodzenie. Tsing przypomina, że życie na Ziemi tworzy złożoną tkankę wzajemnych połączeń, a każda istota ma w niej swoją rolę.

Zasypane śniegiem pole, z mgły wyłania się samotne drzewo. Scena ta, zawieszona między ciszą a nieskończonością, stanowi kontemplację zimowego krajobrazu, w którym spokój i surowość natury łączą się w poruszającą harmonię. Fot. Piotr Biegasiewicz
Zasypane śniegiem pole, z mgły wyłania się samotne drzewo. Scena ta, zawieszona między ciszą a nieskończonością, stanowi kontemplację zimowego krajobrazu, w którym spokój i surowość natury łączą się w poruszającą harmonię. Fot. Piotr Biegasiewicz

Donna Haraway: Tworzenie Więzi w Trudnych Czasach

Donna Haraway, jedna z najbardziej niezwykłych myślicielek naszych czasów, w książce „Staying with the Trouble: Making Kin in the Chthulucene” („Trwajmy z kłopotem. Tworzenie relacji w Chthulucene”) przekonuje, że człowiek nie powinien traktować przyrody jak bezwładnej sceny dla własnych działań. Proponuje ideę „tworzenia więzi” pomiędzy wszystkimi istotami zamieszkującymi Ziemię, nie tylko w sensie wspólnych genów, ale także współpracy na rzecz przetrwania w świecie pełnym wyzwań.

Haraway pokazuje, że technologia i ekologia nie muszą się wykluczać. Przykładem są korytarze ekologiczne planowane dzięki mapom satelitarnym, czujnikom ruchu i badaniom nad wędrówkami zwierząt. Takie „zielone autostrady” łączą rozdzielone siedliska, dając zagrożonym gatunkom szansę na znalezienie nowych terenów do żerowania i rozrodu.

„Trwanie z kłopotem” oznacza więc, że nie uciekamy przed kryzysem ekologicznym, lecz stawiamy mu czoło razem z innymi formami życia. Haraway jest przekonana, że wielogatunkowa współpraca jest naszym obowiązkiem – w przeciwnym razie ryzykujemy utratę niezwykłej różnorodności, która stanowi o sile i pięknie naszej planety.

Nowe Perspektywy

Dzisiejsza ekofilozofia przenika do różnych obszarów życia: od polityki przez aktywizm aż po sztukę. Coraz częściej słyszymy na przykład o „prawach przyrody”: w Nowej Zelandii rzece Whanganui przyznano osobowość prawną, co przekłada się na jej realną ochronę. Z kolei na ulicach wielkich miast i w mediach społecznościowych rozbrzmiewają głosy ruchów klimatycznych – od tych najmłodszych aktywistów po doświadczone grupy protestujące w obronie lasów.

Sztuka również odgrywa istotną rolę w kształtowaniu wrażliwości ekologicznej. Rozwijający się nurt „eko-sztuki” inspiruje do refleksji nad pięknem i kruchością natury, łącząc estetykę z przesłaniem o odpowiedzialnym współistnieniu. Ten szeroki dialog dowodzi, że ekofilozofia to nie tylko intelektualna ciekawostka, lecz żywe źródło zmian w sposobie myślenia i działania na rzecz naszej planety.

Praktyczne kroki ku zmianie

Jak przekuć te inspirujące idee w konkretne działania? Po pierwsze, warto rozwijać wrażliwość na naturę. Można zacząć od prowadzenia „dziennika przyrody”, w którym codziennie zapisujemy zauważone ptaki czy zmiany w otoczeniu, lub od regularnych „kąpieli leśnych”, gdy całkowicie zanurzamy się w dźwiękach, zapachach i fakturach lasu. Choć to drobne gesty, uczą nas autentycznego wsłuchiwania się w przyrodę.

Po drugie, liczą się inicjatywy lokalnych społeczności. Miejskie ogrody, projekty permakulturowe czy wspólne liczenie motyli to przykłady działań, w których każdy może uczestniczyć i doświadczyć współpracy z naturą. Dzięki temu przekonujemy się, że troska o bioróżnorodność nie jest zarezerwowana dla wąskiej grupy specjalistów – ma sens, gdy angażuje całe społeczeństwo.

Wreszcie, pamiętajmy o etycznej konsumpcji. Ograniczanie marnotrawstwa jedzenia, wybieranie lokalnych produktów i rezygnacja z nadmiernej ilości plastiku to niewielkie kroki, które mają wielki wpływ na nasz „ślad ekologiczny”. Te proste nawyki, stopniowo wprowadzane w życie, pozwalają nam odzyskać głębszą świadomość i odkryć, że jesteśmy częścią większej całości.

Wizja pełna nadziei

David Abram, Robin Wall Kimmerer, Anna Tsing i Donna Haraway proponują różnorodne drogi powrotu do przyrody, ale łączy ich przekonanie o konieczności odejścia od postrzegania środowiska wyłącznie jako zasobu. Abram uczy nas wrażliwości zmysłowej, Kimmerer – wdzięczności i wzajemności, Tsing kreśli obrazy wielogatunkowej współpracy, a Haraway zwraca uwagę na potencjał technologii, o ile potrafimy używać jej z poszanowaniem życia.

Niezależnie od tego, czy dopiero odkrywamy ekofilozofię, czy też aktywnie działamy w obronie środowiska, każdy gest skierowany ku większej empatii i szacunkowi dla przyrody ma znaczenie. W końcu wszyscy – ludzie, zwierzęta, rośliny, a nawet mikroorganizmy – tworzymy jedną, wielką rodzinę życia na Ziemi.

Piotr Biegasiewicz

Piotr Biegasiewicz – filozof, prawnik i księgowy. Absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza oraz The Open University. Autor artykułów i książki poświęconej polskiemu liberalizmowi. Publikował m.in. w „Twórczości”, „Przeglądzie”, „Forum Akademickim”, „Akcencie”, „Ricie Baum” i „Zeszytach Poetyckich”. Aktualnie pracuje nad doktoratem poświęconym socjologii pracy.