Polska traci kontrolę. Transformacja nie może dalej opierać się na spalaniu drewna. Rozmowa z Augustynem Mikosem
Polska transformacja energetyczna stoi na rozdrożu. Rząd pracując nad aktualizacją Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu rozważa zwiększenie udziału biomasy drzewnej w miksie energetycznym, mimo że eksperci ostrzegają przed konsekwencjami. „To grozi utratą suwerenności energetycznej, możemy stracić miliardy złotych. Będziemy niszczyć przyrodę, sprowadzać drewno z drugiego końca świata, zamiast inwestować w prawdziwe OZE” – mówi w rozmowie z „Dzikim Życiem” Augustyn Mikos z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, autor raportu „Biomasa drzewna w energetyce: zagrożenie dla suwerenności energetycznej, przemysłu drzewnego i przyrody”.
Katarzyna Wiekiera: W swojej najnowszej analizie ostrzegasz przed zwiększeniem roli biomasy w transformacji energetycznej. Zacznijmy od podstaw: co to w ogóle jest biomasa?
Augustyn Mikos: Z technicznego punktu widzenia biomasa to po prostu materia organiczna pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego. W energetyce i ogrzewnictwie biomasa stosowana jest jako paliwo spalane zarówno w celu uzyskania ciepła jak i energii elektrycznej.
Najpowszechniejszym rodzajem biomasy stosowanej w celach energetycznych jest biomasa drzewna tzn. drewno opałowe, pellet czy zrębki i trociny będące pozostałością z tartaków. W Polsce biomasę drzewną spala się nie tylko w domowych piecach i kominkach, ale coraz częściej w dużych zakładach energetycznych – elektrowniach i ciepłowniach. Największa z nich, Elektrownia Połaniec spala nawet ponad milion ton biomasy drzewnej rocznie.
Spalanie biomasy drzewnej w celach energetycznych wzrosło tak bardzo w ostatnich dwudziestu latach, że według oficjalnych statystyk GUS około połowa całego dostępnego w Polsce drewna jest spalana w celach energetycznych. Przedstawia się to jako część transformacji energetycznej – odchodzimy od węgla, a w jego miejsce spalamy coraz więcej drewna.
Co to konkretnie znaczy, że „biomasowy scenariusz transformacji grozi utratą suwerenności energetycznej Polski”?
Ważnym elementem dążenia do zapewnienia Polsce możliwie wysokiej suwerenności energetycznej jest zwiększenie niezależności od dostaw surowców energetycznych spoza granic naszego kraju. Dziś jesteśmy uzależnieni od importu ropy i gazu. Planując scenariusze transformacji energetycznej nie możemy doprowadzić do tego, żeby import tych paliw został zastąpiony koniecznością importu pelletu drzewnego. W ramach prac nad Krajowym Planem w dziedzinie Energii i Klimatu Ministerstwo Klimatu i Środowiska opracowało dwa scenariusze transformacji do 2040 r. – w jednym udział biomasy stopniowo maleje, w drugim rośnie. Ten drugi, którym określam jako scenariusz biomasowy, to droga do uzależnienia Polski od importu ogromnych ilości biomasy drzewnej.
Czyli w praktyce, z jednego uzależnienia możemy wejść w drugie?
Polska nie ma wystarczającej ilości biomasy, by pokryć szybko rosnące zapotrzebowanie energetyki. W praktyce, dalsze zwiększanie popytu na biomasę w zakładach energetycznych oznaczać będzie konieczności importu – z Kanady, USA, a nawet Wietnamu. To absurd: będziemy palić drewno, które przypłynie statkami przez ocean, tylko po to, żeby na papierze wypełnić cele klimatyczne. Zamiast dążyć do możliwie wysokiej samowystarczalności uzależnimy się od wahań cenowych na międzynarodowych rynkach surowców energetycznych i wystawimy się na zagrożenia związane z niepewnością rozciągniętych łańcuchów dostaw w burzliwych geopolitycznie czasach. Wystarczy konflikt polityczny, cła, wzrost cen transportu, czy, odpukać, wojna kinetyczna na dużą skalę, i polska energetyka będzie w kryzysie. To nie jest tylko kwestia przyrody i klimatu – to sprawa bezpieczeństwa państwa.
A może scenariusz biomasowy to po prostu tańsze rozwiązanie?
Przeciwnie. Realizacja scenariusza biomasowego oznaczałaby, że w latach 2030-2040 zapłacimy nawet 50 miliardów złotych za import biomasy przez ten okres. Te pieniądze zamiast napędzać polską gospodarkę, popłyną za granicę. Ciekawą analizę w tej kwestii opracowało Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Porównano w niej koszty dwóch scenariuszy dekarbonizacji ciepłownictwa systemowego. Jeden oparty w dużym stopniu na gazie i biomasie, i drugi stawiający w większym stopniu na termomodernizację, wielkoskalowe pompy ciepła, energetykę wiatrową i słoneczną, magazynowanie energii i biometan. Scenariusz „biomasowy” okazał się do 2049 r. o 216 miliardów złotych droższy.
Dlaczego w ogóle rząd rozważa zwiększenie udziału biomasy, skoro jeszcze niedawno deklarował jej ograniczanie?
To efekt reorganizacji resortów w ramach rekonstrukcji rządu po ostatnich wyborach prezydenckich. Przed rekonstrukcją, za politykę energetyczną odpowiedzialne było Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Teraz za energetykę odpowiada nowo utworzone Ministerstwo Energii z ministrem Miłoszem Motyką na czele. Nowy minister twierdzi, że krajowe zasoby biomasy zostały „niedoszacowane”. Niestety resort pod jego kierownictwem będzie z dużym prawdopodobieństwem dążyć do zwiększenia udziału biomasy w miksie energetycznym. To bardzo zły kierunek – nie tylko dla środowiska, ale przede wszystkim dla bezpieczeństwa energetycznego i gospodarki kraju. Warto dodać, że zwiększanie udziału biomasy w energetyce stoi w sprzeczności z umową koalicyjną Koalicji 15 Października, w której zapisano cel wprowadzenia zakazu spalania pełnowartościowego drewna w energetyce zawodowej.
Czy są przykłady krajów, które w istotnym stopniu oparły swoją energetykę na biomasie drzewnej? Jeśli tak to z jakim skutkiem?
Najlepszym, a może celniej byłoby powiedzieć najgorszym, przykładem jest Wielka Brytania. Funkcjonuje tam Drax Power Station, największa na świecie elektrownia opalana w pełni pelletem drzewnym. Postawienie na biomasę drzewną uzależniło Wielką Brytanię od importu, w 2023 r. państwo to zaimportowało prawie 6,5 mln ton pelletu drzewnego – więcej niż jakiekolwiek inne państwo na świecie.
Dania, Holandia, Korea Południowa, Japonia to kolejne podobne przypadki. Zależność wszędzie była taka sama – duże zwiększenie zapotrzebowania na biomasę w energetyce doprowadziło do ogromnego wzrostu importu tego paliwa. Warto wspomnieć, że kilka z tych państw obecnie rewiduje swoją politykę. W Wielkiej Brytanii dopłaty dla Drax Power Station, będą w latach 2027-2031 mniejsze o połowę niż dotychczas, rząd Holandii podjął decyzję o nieprzyznawaniu nowych dopłat do spalania biomasy w energetyce, a Korea Południowa stopniowo wygasza udzielane tam bioenergetyce wsparcie.
Polska powinna wyciągnąć z tego wnioski, nie popełniać swoich błędów, a uczyć się na tych popełnionych przez innych. Zamiast rozwijać energetykę biomasową, a później się z niej wycofywać, powinniśmy od razu postawić na alternatywne, tańsze i pewniejsze rozwiązania.
Swojego czasu głośny medialnie był przypadek polskiej spółki Enea, która straciła 13 mln dolarów na próbie importu biomasy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. O czym świadczy próba importu drewna z tego pustynnego kraju? Czy to tylko incydent, czy sygnał strukturalnego ryzyka przy opieraniu transformacji na imporcie biomasy?
Ten przypadek pokazuje, że ryzyko, o którym mówimy, nie jest abstrakcyjne – firmy już ponoszą realne straty, gdy kontrakty importowe się nie realizują albo surowiec w ogóle nie dociera. To także argument za tym, że ryzyko importu biomasy nie dotyczy tylko suwerenności, ale też stabilności finansowej spółek energetycznych. Zauważmy, że sytuacja pojawiła się już teraz, przy relatywnie niskiej ilości importowanej do Polski biomasy.
Wyobraźmy sobie co by się stało, gdyby import ten wzrósł kilkukrotnie, a z czymś takim mielibyśmy do czynienia w przypadku realizacji scenariusza biomasowego transformacji energetycznej. Problemy byłyby jeszcze większe w sytuacji ewentualnego kryzysu. Weźmy przykład kryzysu energetycznego, wywołanego agresją Rosji na Ukrainę w 2022 r. Koszt wytworzenia energii elektrycznej w elektrowniach i elektrociepłowniach biomasowych wzrósł wtedy o 86%. Było to związane z ogromnym wzrostem nośników energii, w tym biomasy. Zamiast wystawiać się na takie fluktuacje, powinniśmy stawiać na system energetyczny wykorzystujący przede wszystkim potencjał krajowy.
Co spalają elektrownie? Powszechna jest opinia, że spalane są tylko niemożliwe do wykorzystania w inny sposób odpady. W czym tkwi problem?
Polskie elektrownie i elektrociepłownie spalają rocznie 5,5 mln m3 biomasy drzewnej. Dla porównania roczna ilość drewna pozyskiwanego w polskich lasach to ok. 40-45 mln m3. Ponad 1/3 z tego to drewno okrągłe a około połowa to pozostałości drzewne przede wszystkim z tartaków – wióry, trociny, zrzyny czy zrębki. Za resztę odpowiadają gałęzie, wierzchołki drzew, kora czy drewno poużytkowe. Większość z tego surowca można by z powodzeniem wykorzystać w inny sposób. Zarówno drewno okrągłe jak i pozostałości z tartaków mogą z powodzeniem być wykorzystywane w przemyśle płytowym czy celulozowo-papierniczym.
Tak więc konkurencja ze strony energetyki, która do spalania biomasy drzewnej dostaje sowite dopłaty, uderza w krajowy przemysł drzewny, który traci dostęp do surowca. Przedsiębiorcy od lat alarmują, że ceny drewna rosną, ale bardziej opłaca się sprzedawać drewno do zakładów energetycznych niż lokalnym producentom. To sytuacja absurdalna – zamiast rozwijać polskie firmy i miejsca pracy, spalamy materiał, który dostarczyłby znacznie wyższą wartość dodaną, gdyby wytworzyć z niego trwałe produkty. W efekcie Polska traci kontrolę nad rynkiem surowca – energetyka konkuruje z przemysłem o to samo drewno, a cały system dopłat sprawia, że spalanie staje się bardziej opłacalne niż produkcja. To nie tylko marnotrawstwo, ale też zagrożenie dla gospodarki.
Jak spalanie biomasy wpływa na polskie lasy? Jakie są główne zagrożenia dla przyrody?
Wzrost zapotrzebowania na biomasę powoduje coraz większą presję gospodarczą na lasy – trudniej jest tworzyć nowe obszary chronione, więcej drzew trzeba pozyskiwać na opał. Drewno, które powinno zostać w lesie jako martwe drewno – podstawa życia tysięcy gatunków owadów, ptaków i grzybów – trafia do pieców elektrowni. To zaburza naturalne procesy w ekosystemach, osłabia zdolność lasów do magazynowania węgla i retencji wody, a tym samym pogłębia kryzys klimatyczny.
A jak wygląda sytuacja w innych krajach, z których Polska mogłaby importować biomasę?
W krajach takich jak Stany Zjednoczone czy Kanada produkcja biomasy często oznacza karczowanie naturalnych lasów i przerabianie całych pni drzew na pellet. W Wietnamie naturalne lasy tropikalne przerabiane są na plantacje akacji wykorzystywanej do produkcji pelletu. To nie jest produkcja zrównoważonego paliwa z odpadów – to przemysłowe wylesianie napędzane popytem z Europy.
Emisje z transportu i utrata pochłaniania CO2 przez lasy sprawiają, że taka biomasa jest gorsza dla klimatu niż węgiel. Polska, kupując taki surowiec, nie tylko traci niezależność, ale też staje się współodpowiedzialna za degradację przyrody na innych kontynentach i przyspieszenie zmian klimatu. Po prostu problem zostaje przeniesiony z Polski i Europy gdzie indziej – a przecież emisje i utrata bioróżnorodności są globalne.
Dlaczego mimo tej wiedzy o skutkach klimatycznych, gospodarczych, przyrodniczych, biomasa drzewna wciąż jest uznawana za zeroemisyjną i przyjazną?
To wynik złego rozumienia niefortunnie sformułowanych zasad IPCC (Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatu – przyp. red.) liczenia emisji gazów cieplarnianych ze spalania biomasy. Według tych zasad emisje CO2 związane ze spalaniem np. drewna, nie są liczone w sektorze energetyki. Na papierze wygląda to tak, jakby spalając drewno, elektrownia nie emitowała dwutlenku węgla do atmosfery. Zakłada się, że emisje te uwzględnione są w sektorze LULUCF (z ang. land use, land use change and forestry, czyli sektor użytkowania gruntów, zmiany użytkowania gruntów i leśnictwa – przyp. red.) w momencie „zaksięgowania” zmniejszenia ilości węgla zmagazynowanego w ekosystemie leśnym na skutek pozyskania drewna. Sprawia to, że na papierze, elektrownie a za nimi państwa, dekarbonizują się a emisje przeniesione są na państwa produkujące i eksportujące biomasę drzewną. Instytucje Unii Europejskiej doskonale o tym wiedzą, samo Wspólne Centrum Badawcze Komisji Europejskiej przyznaje, że spalanie biomasy emituje więcej CO2 niż węgiel. Unii trudno jednak wycofać się z wcześniejszych decyzji politycznych. System dopłat i zielonych certyfikatów utrwala ten kierunek – bo państwom członkowskim łatwiej „nabić” statystyki OZE, spalając drewno, niż inwestując w energetykę wiatrową i fotowoltaikę.
Skoro biomasa nie jest rozwiązaniem, co powinniśmy zrobić?
Postawić na magazyny energii, efektywność energetyczną i prawdziwie odnawialne źródła energii – wiatr, słońce, w ograniczonym stopniu biogaz i biometan. Każda złotówka zainwestowana w OZE zostaje w kraju, tworzy miejsca pracy i zmniejsza rachunki. Spalanie drewna nie ma sensu – ani ekonomicznego, ani ekologicznego. Transformacja nie może niszczyć przyrody, bo jednym z powodów, dla których podejmujemy wysiłek modernizacji energetyki jest właśnie ochrona przyrody.
Raport, o którym rozmawiamy to praca analityczna – jaka osobista motywacja stoi za jego napisaniem?
Od dawna jestem związany ze środowiskiem przyrodniczym w Polsce. Przed pracą w Stowarzyszeniu Pracownia na rzecz Wszystkich Istot byłem związany z Obozem dla Puszczy i Inicjatywą Dzikie Karpaty. Zaangażowanie w tych grupach zaszczepiło we mnie głęboką troskę o lasy. Skala problemu spalania drewna w energetyce nie była wtedy jeszcze powszechnie znana. Pracując nad moim pierwszym raportem na ten temat „Lasy do spalenia”, napisanym wspólnie z Michałem Kolbuszem, zrozumiałem, że nie będzie w Polsce trwałej ochrony cennych lasów, jeśli będziemy pompować zapotrzebowanie na drewno inwestując ogromne pieniądze w energetykę biomasową.
Gdybyś przypadkiem znalazł się w windzie z premierem Tuskiem i miał 30 sekund na przekonanie go do odejścia od spalania biomasy, jakich słów byś użył?
Lasy i drewno są zbyt cenne, żeby spalać je w elektrowniach. Możemy przeprowadzić transformację energetyczną bez polegania na energetyce biomasowej. Istnieją tańsze, lepsze dla gospodarki i bezpieczeństwa naszego kraju źródła energii. Zmieńmy kurs zanim będzie za późno.
Kiedy poznamy ostateczną wersję Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu, i czy jest szansa, że rząd jednak zmieni podejście?
Dokument powinien był być gotowy do 30 czerwca 2024 r. Jesteśmy spóźnieni, w związku z czym Komisja Europejska skierowała przeciwko Polsce sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europsjskej. Zobowiązaliśmy się jako kraj do zmniejszenia emisji i do zwiększenia udziału OZE – i musimy te zobowiązania spełnić. Z zapowiedzi, które znam wynika, że rząd przedstawi ostateczną wersję planu do końca roku. Wierzę, że presja społeczna i głos ekspertów sprawią, że Polska nie pójdzie ścieżką biomasową. To decyzja, która zaważy na bezpieczeństwie energetycznym naszego kraju na dekady.
Augustyn Mikos – członek i kampanier Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. Autor i współautor raportów na temat ochrony lasów i wykorzystania drewna w energetyce. Koordynator Environmental Paper Network International, sieci organizacji pracujących nad odpowiedzialnością środowiskową i społeczną w sektorze papierniczym i biomasy. Od 2017 r. zaangażowany w obywatelskie inicjatywy na rzecz ochrony lasów np. „Obóz dla Puszczy”, „Inicjatywa Dzikie Karpaty”. Aktywny uczestnik debaty publicznej i eksperckiej dotyczącej polityk leśnych i klimatycznych, w tym wdrażania polityk unijnych.
***
„Biomasa drzewna w energetyce: zagrożenie dla suwerenności energetycznej, przemysłu drzewnego i przyrody”
Najnowszy raport wydany przez Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot we wrześniu 2025 r. autorstwa Augustyna Mikosa zawiera analizę dwóch możliwych ścieżek dla polskiej energetyki zapisanych w aktualizacji Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK). Te dwie ścieżki to scenariusz „WAM” (with additional measures) zakładający stopniowe odchodzenie od spalania drewna i biomasy drzewnej oraz scenariusz „WEM” (with existing measures) – czyli intensyfikację wykorzystania biomasy drzewnej.
W 2023 r. spalono w Polsce około 9,1 mln m3 biomasy drzewnej w energetyce i przemyśle – równowartość 22% pozyskanego drewna w lasach krajowych. Jeśli chodzi o prognozy: w scenariuszu WEM (tzw. biomasowym) do roku 2040 zapotrzebowanie na biomasę drzewną w energetyce i przemyśle może wzrosnąć do 14,5 mln m3 – to równowartość około 1/3 całkowitego pozyskania drewna w Polsce. Skutki transformacji opartej na biomasie będą dewastujące dla gospodarki, branży drzewnej, klimatu i dla lasów:
- Ryzyko uzależnienia od importu biomasy, co może kosztować nawet 50 mld zł w latach 2030-2040.
- Zagrożenie dla konkurencyjności polskiej branży drzewnej, bo energetyka biomasowa będzie dalej wygrywać dostęp do surowca z przemysłem drzewny.
- Spalanie biomasy drzewnej nie jest neutralne klimatycznie, a zwiększona presja pozyskania drewna może negatywnie wpływać na lasy i ekosystemy.
Analiza rekomenduje wygaszenie dopłat do spalania biomasy stałej, wstrzymanie nowych dużych inwestycji biomasowych, wprowadzenie monitoringu przepływów drewna i zasad kaskadowego wykorzystania drewna („najpierw produkty – potem energia”).
Publikacja dostępna jest na stronie pracownia.org.pl/publikacje/biomasa-drzewna-w-energetyce
Dlaczego warto przeczytać raport „Biomasa drzewna w energetyce: zagrożenie dla suwerenności energetycznej, przemysłu drzewnego i przyrody”:
- Poznasz realne zagrożenia wynikające z traktowania drewna jako paliwa w transformacji energetycznej – zamiast jako cennego surowca i elementu ekosystemu.
- Zrozumiesz, dlaczego rosnące zapotrzebowanie na biomasę prowadzi do intensyfikacji gospodarki leśnej, zagrożenia dla bioróżnorodności oraz narastających konfliktów między ochroną przyrody a przemysłem.
- Dowiesz się, że spalanie biomasy drzewnej, choć często przedstawiane jako „zielone paliwo”, może opóźniać realne działania na rzecz klimatu – a redukcja emisji CO2 może potrwać dziesięciolecia.
- Odkryjesz konkretne dane i argumenty: scenariusze rozwoju, szacunki kosztów i skutków społeczno-przyrodniczych, które wzmacniają głos obrońców lasów i przyrody w debacie publicznej.
- Zobaczysz, co transformacja energetyczna oznacza dla lasów w praktyce – oraz jakie alternatywy mogą lepiej chronić klimat, przyrodę i zasoby drzewne.
Nowe rezerwaty – wspieram
Listopad 2025