Ochrona starolasów – nowy pomysł na ochronę najcenniejszych lasów
Na początku nowego roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych (GDLP) ogłosiły, że zaczyna się nowy etap w ochronie polskich lasów. Zaczynamy chronić starolasy. Brzmi super, prawda? Najstarsze, najcenniejsze z punktu widzenia polskiej przyrody drzewostany, znajdujące się poza rezerwatami zaczną być chronione. Niestety, jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. I niestety, jak zwykle – w ostatniej chwili – leśnicy zadbali o to, by przynajmniej w 2025 r., nie za dużo chronić, a jednocześnie aby PR-owo ogłosić sukces.

Czym są starolasy?
Co się więc takiego wydarzyło, że nie jest tak fajnie, jakby mogło być? Niestety, by to wyjaśnić, potrzeba trochę specjalistycznej wiedzy i słownictwa, ale postaram się to zobrazować najprościej, jak się da. Trzeba zacząć od samej definicji starolasów. Na chłopski rozum są to najstarsze lasy, ale bliższe prawdy jest pojęcie, że są to lasy zbliżone do naturalnych, gdzie praktycznie nie widać ingerencji człowieka. W Polsce, ale również w Europie, lasów spełniających definicję braku ingerencji człowieka praktycznie nie ma, bo nawet niesadzone przez nikogo puszcze czy lasy górskie noszą ślady ingerencji człowieka, chociażby w postaci pozyskiwania drewna. Skąd więc te starolasy? Obowiązek ochrony starolasów wynika z Unijnej Strategii na rzecz Różnorodności Biologicznej, która zakłada, że do 2030 r. wszystkie starolasy w Unii Europejskiej zostaną objęte ochroną ścisłą. Tam też powstała definicja starolasów. Jest to dosłowne tłumaczenie wyrażenia z języka angielskiego old-growth forests. By się nie okazało, że w zasadzie nie ma czego chronić, a jednocześnie by ochronić najcenniejsze drzewostany poluzowano tę definicję i dzisiaj starolasy to: „drzewostany rodzimych gatunków drzew, które rozwinęły się głównie wskutek naturalnych procesów, wykazujące cechy strukturalne i dynamikę późnych faz rozwojowych lasu naturalnego danego typu. Ślady interwencji ludzkich mogą być widoczne, ale powinny stopniowo zanikać lub być na tle ograniczone, by nie zakłócać znacząco naturalnych procesów”.
Od porozumienia do codzienności
Taką ogólną definicję trzeba było przełożyć na leśny język. Nie było to proste zadanie, tym bardziej, że każdy kolejny specjalista zajmujący się lasami ma inne podejście. Trzeba było ustalić m.in. minimalny wiek gatunków drzew w starolasach, skład gatunkowych tych lasów, na jakich siedliskach rosną itd., a wszystko to na wielkim zbiorze danych, jakim jest Bank Danych o Lasach (BDL), nie zaś drogą sprawdzania wszystkiego w terenie. Według wstępnych szacunków w Polsce możemy mówić o starolasach w przypadku 1-2% drzewostanów. Nie wchodząc w szczegóły, podczas Pierwszej Ogólnopolskiej Narady o Lasach przeprowadzonej przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, w kwietniu i maju 2024 r., udało się to zrobić. Przyjęte kryteria zaakceptowało zarówno GDLP, przedstawiciele IBL (Instytut Badawczy Leśnictwa), przyrodnicy, organizacje pozarządowe, a nawet przedstawiciel przemysłu drzewnego obradujący przy stoliku pierwszym ds. wyznaczenia lasów cennych przyrodniczo. O ile nie porozumiano się w wielu innych kwestiach, to w przypadku starolasów wydawało się, że istnieje porozumienie. Z czasem jednak GDLP rakiem zaczęła wycofywać się z tych ustaleń, by na ostatniej prostej, w grudniu 2024 r., w jakiś magiczny sposób do dokumentu Wytyczne i Rekomendacje przygotowanego przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, przeforsować nową definicję starolasów. Dokument ten wyznacza drogę dla ochrony przyrodniczo cennych lasów. Czy Ministerstwo wiedziało, jakie są konsekwencje tej zmiany? Nie wiem. Może porozumieli się z GDLP bez udziału strony społecznej i mieli pełną świadomość, co z tego wynika. A może zostali wprowadzeni w błąd? Co się więc zmieniło i jakie to niesie konsekwencje dla ochrony starolasów?


Lasy Państwowe na straży swoich interesów, czyli jak chronić, by nic nie zmienić
Po pierwsze podniesiono wiek gatunków dominujących w lesie, by las mógł zostać uznany za starolas. Po drugie, wiek dla starolasów będzie wyznaczany poprzez wiek gatunku panującego, a nie najstarszego. Dwie jakże niekorzystne zmiany. Przykładowo dla starolasowych dębów przyjęto wiek 150 lat, względem wcześniejszych 140 lat. Wydaje się, że różnica 10 lat jest niewielka, ale trzeba mieć świadomość, że w większości nadleśnictw wiek rębny dla dębów to 140 lat, a więc drzewostany z panującym dębem w wieku 150 lat są skrajnie rzadkie, bo są wcześniej wycinane. Wyjątkiem jest sytuacja, że zawczasu zostały objęte ochroną np. są drzewostanami referencyjnymi albo nasiennymi itp. Druga zmiana jest jeszcze gorsza, ponieważ w lesie zbliżonym do naturalnego zazwyczaj nie dominują drzewa najstarsze. Bardzo często jest ich około 20-30%, a dominują drzewa w średnim wieku. Przykładowo grąd, w którym będzie rosło 20% dębów w wieku 180 lat, 40% grabów w wieku 90 lat, 20% lip w wieku 100 lat i 20% dębów w wieku 100 lat nie będzie starolasem, bo zgodnie z przyjętą definicją dominuje w nim grab w wieku 90 lat. Sprytny zabieg, prawda? Takich cennych drzewostanów, gdzie sędziwe drzewa nie dominują jest całkiem sporo.
Kolejną negatywną zmianą jest usunięcie ze starolasów lasów w kategorii KO i KDO. Cóż to za kategorie? To tzw. klasa odnowienia (KO) lub klasa do odnowienia (KDO). W uproszczeniu oznacza to, że drzewostan jest już po cięciach, ale nie został wycięty w całości. Pomiędzy starymi drzewami odnawia się albo będzie odnawiane młode pokolenie drzew. Często, w dalszym ciągu, taki drzewostan jest bardzo cenny przyrodniczo, a las, który rośnie z naturalnego odnowienia, ma szanse dalej być zróżnicowanym wiekowo i przestrzennie lasem. Niestety w takich lasach bardzo często planuje się kolejne rębnie – uprzątające. Przez ostatnie 10 lat LP prowadziły taką działalność, aby duża część starodrzewów przeszła do kategorii KO. Dopóki nie wykona się w tych lasach ostatnich cięć, to często są to dalej wartościowe lasy z dużym udziałem starodrzewów. Pierwotny zamysł był taki, by również one mogły wejść w skład starolasów. No i tutaj doszło do zbiegu okoliczności – przy podniesieniu wieku starolasów dla dębów do 150 lat i jednoczesnym wyrzuceniu z kategorii starolasów lasów w kategorii KO okazuje się, że praktycznie nie ma takich starodrzewów, ponieważ gdy dęby są w wieku 150 lat lub są starsze, to zazwyczaj las jest już w kategorii KO. Szczerze, myślę, że Ministerstwo nie połapało się w tym fortelu LP.

Ostatnia istotna zmiana to rezygnacja z kategorii naturalności siedliska. Oczywiście był z tym problem, by podpierać się w tym przypadku danymi z Banku Danych o Lasach, ale pozostawienie jako kryterium tylko wieku drzew panujących cały proces może prowadzić na manowce. Powoduje to wyznaczanie całkiem sporej liczby drzewostanów iglastych – świerkowych i sosnowych rosnących na niewłaściwym siedlisku jako starolasy. Mogą to być np. świerczyny w reglu dolnym w górach czy sośniny na żyznych siedliskach. Wystarczy, że mają powyżej 130 lat. Dlaczego to takie niebezpieczne? Ponieważ drzewostany te ze względu na to, że nie rosną na właściwym siedlisku zaczną prędzej czy później zamierać – a to z powodu kornika, jemioły, i powinny być przebudowywane. Już słyszę tę wrzawę, że las bez leśnika sobie nie radzi – „Zostawiliśmy starolasy samym sobie i teraz zamierają. To przez ekologów”. Tymczasem zamierają, bo ktoś, a w zasadzie leśnicy, posadzili je w niewłaściwym miejscu. Takie zapisy prowadzą do sytuacji, w której zamierająca świerczyna w wieku 160 lat w Sudetach w reglu dolnym będzie uznawana za starolas, a drzewostan górski, typowy dla regla dolnego, przykładowo składający się z buków w wieku 160 lat w 40%, jaworów 180-letnich w 10% i buków w wieku 120 lat w 50% nie będzie starolasem. Czysty absurd.
Ochrona ochroną, ale biznes musi się kręcić
Co LP osiągnęły takimi zapisami oprócz tego, że radykalnie zmniejszyły powierzchnie starolasów? Przyjęcie za główne kryterium do wyznaczania starolasów wieku gatunku panującego, daje rozproszenie wydzieleń starolasów po całej Polsce, a ponieważ jest ich bardzo mało i w dodatku część to obecnie drzewostany referencyjne, w których nie prowadzi się prac gospodarczych, to zmiana ta jest mało istotna z punktu widzenia prowadzenia gospodarki przez poszczególne nadleśnictwa. Wracamy do początku (wiem – pleonazm) – można ogłosić sukces, że chronimy starolasy, ale tak naprawdę mało co zmieniając. Przy podejściu pierwotnym mogłoby się okazać, że w przysłowiowych Stuposianach, tych starolasów jest całkiem sporo, a tak to się jakoś rozejdzie po kościach, w sensie po Polsce i niczego systemowo nie trzeba będzie zmieniać.

I jeszcze wisienka na torcie. Myślicie, że LP nie zaplanowały na 2025 r. przetargów w tych nielicznych starolasach, dla których sami wymyślili definicje? Ależ zaplanowały. Czy ma dobrą wolę ochrony starolasów ktoś, kto je wyznacza, a jednocześnie planuje w nich rębnie? Polecenie Ministra z 31.12.2024 r. o tym by zabezpieczyć starolasy jest tak skonstruowane, że w zasadzie nie wiadomo, czy obejmuje rok 2025. LP mają zabezpieczyć część starolasów, by od 2026 r. było ich 1%. Niby w załączniku do polecenia Ministra jest napisane, że część starolasów ma być zabezpieczona od stycznia 2025 r., ale – w mojej ocenie – z samego polecenia to nie wynika. Będzie z tego jeszcze afera. Jakkolwiek nie interpretować tego polecenia, Lasy Państwowe w 2025 r. zaplanowały różnego rodzaju rębnie i trzebieże na co najmniej kilku tysiącach hektarów powierzchni starolasów według pierwotnej definicji. Tyle bezpowrotnie cennych lasów stracimy w 2025 r.
Co dalej?
Na koniec, czy to wszystko mówiąc kolokwialnie jest do bani? Mam ambiwalentne odczucia. Za poprzedniej władzy nikt z rządzących nie pomyślałby o ochronie starolasów. Wszak las był jak pole – był czas sadzenia i czas żniw. Co by się nie działo, to jednak od 2026 r. zwiększy się powierzchnia cennych drzewostanów objętych ochroną. Za rok ma obowiązywać szersza definicja starolasów. Po drugim etapie – po weryfikacji terenowej, może to być 1-2% lasów należących do LP. Ministerstwo chce, by to było 2% lasów. Z jednej strony to dużo, z drugiej daleko od zapowiadanych 20%. Czy to się wydarzy jeśli Lasy Państwowe bez przerwy będą opóźniać prace? Niestety część starolasów nie przetrwa kolejnych dwóch lat, czyli czasu potrzebnego do pracy nad ich wyznaczaniem, dlatego czuję się rozgoryczony, mimo że kierunek zmian jest właściwy.
Paweł Kisiel
Paweł Kisiel – mgr biologii, przyrodnik, herpetolog. Od wielu lat zaangażowany w działania Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, członek zarządu Fundacji FOTA4Climate. Autor i współautor kilkuset inwentaryzacji przyrodniczych i raportów oddziaływania na środowisko. Zaangażowany w ochroną dolnośląskich lasów, w szczególności nadrzecznych lasów w okolicach Wrocławia. Uczestnik Ogólnopolskiej Narady o Lasach, w której brał udział w obradach stolika pierwszego ds. wyznaczenia lasów cennych przyrodniczo. Jeden z autorów porozumienia w sprawie lasów społecznych wokół aglomeracji wrocławskiej.