DZIKIE ŻYCIE

Zakaz gołębi

Amanda Musch

Dzikie życie za oknem

„Cały świat jest serią cudów, ale tak się do nich przyzwyczailiśmy, że nazywamy je zwyczajnymi rzeczami” Hans Christian Andersen

Gołąb wylatywał zza rogu, łapał w dziób gałązkę i odlatywał. Po kilku sekundach znowu się pojawiał. I tak w kółko. W tę i z powrotem. Zaciekawiona podążyłam za nim, chcąc zobaczyć, gdzie buduje gniazdo. Okazało się, że postanowił zrobić to na szyldzie reklamowym przy supermarkecie. Pani gołębiowa usadowiła się na nim, odbierała gałązki przynoszone przez partnera i układała je pieczołowicie wokół siebie. Nie było to łatwe, ponieważ szyld nie był zbyt szeroki. Gałązki spadały raz po raz, lecz ptaki się tym nie zrażały. Z uporem i wytrwałością budowały dalej. On znosił budulec, a ona układała.

Gołąb na gnieździe. Fot. Milan Vasicek, CC
Gołąb na gnieździe. Fot. Milan Vasicek, CC

Gołębie pracowały w takim skupieniu i z takim oddaniem, że nie sposób było się nie wzruszyć. Wokół krążyły samochody, ludzie wchodzili do sklepu i z niego wychodzili, głośno ze sobą rozmawiali, drzwi samochodów otwierały się i zamykały, gdzieś zaszczekał pies, przejechała karetka na sygnale. A gołębie nie zwracały na to uwagi. Dwie drobne istoty, próbujące znaleźć dla siebie miejsce wśród tego całego gwaru, betonu i resztek zieleni. On znosił budulec, a ona układała.

W sumie oprócz mnie nikt ich nie zauważał, ale pech chciał, że szyld znajdował się nad miejscem, w którym ludzie odstawiali wózki sklepowe. Gałązki spadały na wózki, zrobiła się ich już spora sterta, lecz można by powiedzieć, że cóż z tego… to tylko gałązki.

Można by.

Następnego dnia nie było już ani gołębi, ani ich gniazda. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, w jaki sposób zostały przegnane. Tyle trudu i pracy na nic! Nie było miejsca dla dwóch drobnych stworzeń, które chciały uszczknąć dla siebie kawałek miejsca. Dlaczego przeszkadzały?

Bo były.

Amanda Musch