DZIKIE ŻYCIE

Nielegalny wyciąg „Czarny Groń” w prokuraturze

Radosław Ślusarczyk, Grzegorz Bożek

Pod koniec roku zdarzyło się prawdziwe kuriozum. We wschodniej części Beskidu Małego, w Górach Zasolskich, wybudowano wyciąg bez żadnych dokumentów i pozwoleń – po prostu „na dziko”. Przyroda została zniszczona, a prawo bezczelnie złamane.

Gdy w latach 2005–2006 Pracownia na rzecz Wszystkich Istot ze szczególną intensywnością monitorowała 140 gmin karpackich, jasne stało się, że różnego rodzaju instytucje, inwestorzy i zwolennicy narciarskiej wizji rozwoju gór niejednokrotnie mogą mieć zaskakujące, a czasem nawet szalone pomysły. Sytuacja budowy ośrodka narciarskiego „Ski Centrum Czarny Groń” jest jednak niechlubnym wyjątkiem na skalę Polski.


Górna stacja nielegalnego wyciągu narciarskiego „Czarny Groń”. Fot. z archiwum Pracowni
Górna stacja nielegalnego wyciągu narciarskiego „Czarny Groń”. Fot. z archiwum Pracowni

Nowo rozbudowany ośrodek narciarski miał ruszyć jeszcze tej zimy. Jednak zamiast fetowania inauguracji, na którą czekało wielu narciarzy, dziś inwestor musi tłumaczyć się przed prokuraturą, nadzorem budowlanym oraz Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska, a nowy wyciąg wraz z całą infrastrukturą stoi bezużytecznie. Niełatwo będzie inwestorowi wytłumaczyć się ze zniszczeń, jakich dokonał w przyrodzie. Zastanawiająca jest też śmiałość, z jaką sobie poczynał, nie licząc się z przepisami prawa, opiniami, uzgodnieniami i decyzjami.

Przez lata w miejscu wyciągu istniał jeden mały wyciąg orczykowy z niewielką trasą zjazdową, wkomponowany w zbocze. Turyści idący szlakiem do rezerwatu „Madohora” mogli go nie zauważyć, gdyż był schowany za grubymi bukami. Jeszcze do niedawna oko turysty przyciągały wychodzące ze zbocza postrzępione skały piaskowcowe, zwane „Łamana Skała”. Dziś, już z daleka, razi oczy zdegradowany teren, przygotowany pod trasę zjazdową, a także ogromny zielony dach górnej stacji wyciągu w miejscu, gdzie do niedawna rósł las.

Ambicją inwestora było wybudowanie nowoczesnego ośrodka, a w swoich planach rozpędził się tak bardzo, że inwestycja wchodzi w teren rezerwatu „Madohora”, utworzonego pół wieku temu. Rezerwat o powierzchni ponad 70 ha chroni naturalny, górnoreglowy bór świerkowy, a także bujne runo leśne. Znajduje się na terenie Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, obejmuje partie szczytowe oraz zbocza Łamanej Skały. Celem ochrony jest zachowanie naturalnych zespołów leśnych, występujących na różnorodnych siedliskach, a także wychodni skalnych na szczycie Madohory. Osobliwością tego terenu jest szczyt Łamanej Skały, który jest porośnięty rodzimym 100-letnim lasem świerkowym, przypominającym płat regla górnego, pomimo niskiej wysokości, na której rośnie.

W rejonie nowej stacji narciarskiej znajduje się obszar europejskiej sieci ochrony przyrody Natura 2000 „Beskid Mały” (PLH240023), utworzony głównie ze względu na kwaśne i żyzne buczyny. Na omawianym terenie znajduje się kilkadziesiąt skałek, jaskiń i schronisk podskalnych. Żyją tu m.in. nietoperze: nocek duży, nocek orzęsiony i podkowiec mały. Stwierdzono też obecność 14 siedlisk przyrodniczych z Załącznika I Dyrektywy Rady 92/43/EWG, ponadto jest to miejsce występowania dwóch gatunków mchów z załącznika II tej Dyrektywy.


Trasa zjazdowa wyciągu „Czarny Groń”. Fot. z archiwum Pracowni
Trasa zjazdowa wyciągu „Czarny Groń”. Fot. z archiwum Pracowni

Inwestor rozpoczął działania od złożenia w Gminie Andrychów wniosku, o uzyskanie stosownego pozwolenia. Problem w tym, że nie poczekał aż je otrzyma i ruszył z pracami w terenie. Być może po cichu liczył na to, że nikt tego nie zauważy? Zastanawia jednak brak reakcji ze strony urzędników z Andrychowa, gdyż o inwestycji było w okolicy głośno.

Kuriozalne było miejsce wywieszenia ogłoszenia burmistrza Andrychowa o wszczęciu postępowania z udziałem społecznym w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Umieszczono je na jednym z nielicznych buków, które nie zostały wycięte pod trasę narciarską, na samym środku placu budowy, obok postawionego kontenera dla pracowników. Trzeba przyznać, że to dość oryginalny pomysł informowania społeczeństwa o toczącym się postępowaniu.

Sprawą wyciągu zainteresowała się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie, która obok Pracowni na rzecz Wszystkich Istot zgłosiła do prokuratury wniosek o zbadanie popełnienia przestępstwa przeciwko środowisku oraz do nadzoru budowlanego, by ten podjął decyzję, co zrobić z nielegalną inwestycją.

Zarzuty stawiane inwestorowi są bardzo poważne – przy rozbudowie ośrodka narciarskiego doszło do rażących naruszeń prawa. Kodeks karny w rozdziale o przestępstwach przeciwko środowisku mówi, że kto powoduje zniszczenie w świecie roślinnym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności nawet do pięciu lat.

Inwestor w skandaliczny sposób, metodą faktów dokonanych, wybudował ośrodek narciarski bez wymaganych pozwoleń – decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych, pozwolenia wodnoprawnego, pozwolenia na budowę oraz zezwolenia na wyłączenie gruntów z produkcji leśnej.

Ingerencje w terenie są ogromne. Wycięto znaczną połać bukowego lasu, niszcząc siedliska chronionych buczyn. Zniwelowano teren zbocza na kilkanaście metrów głębokości na potrzeby budowy dolnej i górnej stacji kolei krzesełkowej oraz pod zbiornik retencyjny na potrzeby sztucznego śnieżenia. Teren korytarza ekologicznego zastał przerwany przez nartostrady i nowy wyciąg. Zmieniono stosunki wodne do tego stopnia, że niemal w całości zniszczono potok, budując u źródła ogromny zbiornik retencyjny do sztucznego śnieżenia. Wzdłuż całego stoku usytuowano lampy oświetleniowe, a na solidnych betonowych podporach zainstalowano wzdłuż stoku armatki śnieżne.

Najbardziej kuriozalne są jednak tłumaczenia Tomasza Andrejki, kierownika ośrodka „Ski Centrum Czarny Groń” na łamach portalu mamnewsa.pl: „Na dzień dzisiejszy wszystkie wymagane dokumenty zostały złożone wraz z raportem, który nie wykazał negatywnego oddziaływania na środowisko. Uruchomienie inwestycji nastąpi dopiero po zakończeniu procedur dopuszczających do eksploatacji”. Dla portalu andrychow24.eu mówił on ponadto, że „Stosowne pozwolenia na wycinkę drzew mamy”. Według inwestora, wszystko jest w porządku i bez zażenowania podchodzi on do całej sprawy.

Pomimo oficjalnie przyjętego w mediach stanowiska, wedle którego utrzymuje się, że przyrodzie nic złego się nie stało, inwestor zabiegał o spotkanie z przedstawicielami Pracowni, do którego doszło w dniu 15 grudnia 2009 r. w Bystrej. Na spotkaniu inwestor chciał się dowiedzieć, jak można zrekompensować poczynione zniszczenia, ponadto zaprezentował dalsze plany rozwoju trzech nowych ośrodków narciarskich na górę Leskowiec, Turoń i Klimaskę (tereny pod nowe inwestycje są już wykupione). Podczas spotkania Tomasz Andrejko przyznał, że w inwestycji pomaga mu kolega z jednej z firm spożywczych. Co prawda nie udało dotrzeć do dokumentów o oficjalnych powiązaniach między inwestycją na Czarnym Groniu a firmą spożywczą, ale być może właśnie te powiązania dodały inwestorowi odwagi i skłoniły do bezkompromisowego wybudowania stacji narciarskiej. Ciekawe, czy w obliczu kłopotów, w jakie wpadł inwestor, „przyjaciele z korporacji spożywczej” nadal będą skłonni mu pomagać?

Celnie opisał sprawę Michał Olszewski z „Tygodnika Powszechnego”:

Bardzo interesujące, jak potoczą się losy tej inwestycji. Metoda faktów dokonanych w Polsce ma się znakomicie, jeśli więc będzie tak i tym razem, sprawa jest przesądzona – wszystko utknie na długie lata w sądach, inwestorzy będą śmiać się w kułak, dając przy okazji znakomity przykład innym, którzy mają więcej skrupułów. […] Jeśli zaś prokuratura skieruje sprawę do sądu, a sąd przyzna rację ekologom i RDOŚ, powinno to skutkować nakazem przywrócenia terenu do stanu pierwotnego. Co i tak nie jest równoznaczne z egzekucją postanowienia.

Sposób realizacji inwestycji przekroczył najgorsze obawy. Zlekceważono zasady ochrony przyrody, przepisy o ochronie środowiska oraz organy administracji publicznej. Wobec skandalicznych poczynań inwestora, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot domaga się rozebrania nielegalnie postawionego ośrodka narciarskiego, wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do inwestora oraz zapewnienia przeprowadzenia adekwatnych do zniszczeń kompensacji przyrodniczych. Nie można tolerować bezprawia w polskich górach.

Radosław Ślusarczyk, Grzegorz Bożek