Magurski – nie tędy droga. Tragedia przyrodnicza w 3 aktach
Prolog
23 września 2019 r. na drodze 922 przy Magurskim Parku Narodowym ginie pod kołami samochodu ryś. To niepowetowana strata, ponieważ przez to tamtejsza populacja tego zagrożonego gatunku zmniejsza się o 1/5. W całej Polsce szacunki mówią o 200 osobnikach (wg danych IBS Białowieża). W tym samym czasie, kilkanaście kilometrów dalej, w samym sercu Magurskiego Parku Narodowego, tam gdzie przebiega jeden z najważniejszych szlaków migracyjnych niedźwiedzia, wilka i właśnie rysia, ciężki sprzęt remontuje, a właściwie buduje drogę R1909, Krempna – Żydowskie – Grab. Drogę, której alternatywą tylko o 3 km dłuższą jest szosa 922. Tak powstaje przeforsowana nadużywaniem władzy przez starostę jasielskiego, Adama Pawlusia, maszynka do zabijania najcenniejszych gatunków.
Jeszcze w sierpniu była to urokliwa szosa, ciągnąca się między wzgórzami Beskidu Niskiego, doliną potoku Krempna. Poruszali się nią głównie turyści, pieszo lub na rowerach, z zawieszonymi na szyi lornetkami, ponieważ poza wszystkimi żyjącymi w Polsce dużymi drapieżnikami, można tam było spotkać także orła przedniego, bociana czarnego, dzięcioła białogrzbietego, puszczyka uralskiego, kobczyka, dzierzbę czarnoczelną, traszkę grzebieniastą czy kumaka górskiego. Nieliczne samochody przejeżdżały z wymuszoną przez jakość drogi patrolową prędkością, co w połączeniu z właściwie gruntowo-żwirową drogą z resztkami asfaltu było dźwiękowo-wibracyjnym sygnałem bezpieczeństwa dla zwierząt, odpowiednio wcześnie ostrzegającym o zagrożeniu. Miejscowość Żydowskie na tej trasie to miejsce po dawnej wsi łemkowskiej, z zachowanym cmentarzem i jednym cerkwiskiem. Z Krempnej do Ożennej można się zaś bez problemu dostać dobrze przygotowaną drogą powiatową 922, nadkładając jedynie wspomniane 3 km. Właściwie więc droga ta jest zupełnie niepotrzebna. Pozostawienie jej w dotychczasowym stanie i zamknięcie dla ruchu samochodowego byłoby czystą korzyścią dla ruchu turystycznego i przyrody. Wędrówka z przejeżdżającymi obok autami nie znajduje raczej amatorów.
Przede wszystkim jednak wzmożony ruch samochodowy i większa prędkość jadących aut to wyrok na cennych gatunkach, które przez lata przyzwyczaiły się do bezpieczeństwa tego miejsca. Znaki ograniczenia prędkości to myślenie życzeniowe i nieliczenie się z realiami. Raporty policyjne nie pozostawiają złudzeń – w Polsce kierowcy przekraczają dozwoloną prędkość najczęściej i w największym stopniu na terenach niezabudowanych. Poza tym istnieją liczne przykłady analogicznych inwestycji w miejscach cennych przyrodniczo, które kończyły się tragicznie dla przyrody. I nie trzeba daleko szukać. Remont Drogi Carskiej w Biebrzańskim Parku Narodowym spowodował wzrost śmiertelności zwierząt pod kołami samochodów o 400%, jak dowiodły badania pracowników Parku. Po co więc popełniać te same błędy?
Akt I – Na początku były drzewa
Zacznijmy od początku. Do Urzędu w Gminie Krempna wpłynęły dwa wnioski od tego samego inwestora. Jeden dotyczył remontu drogi R1909, a drugi – pozornie osobny – wycinki 57 drzew, przypadkowo rosnących wzdłuż tejże drogi. Ot, zbieg okoliczności. Wójt Gminy Krempna wydał zgodę na usunięcie 54 drzew, bazując na opinii urzędników, którzy nie wiadomo na jakiej podstawie stwierdzili, że drzewa te – jak sugerował również inwestor – zagrażają bezpieczeństwu i nie stanowią szczególnej wartości przyrodniczej. Drugie stwierdzenie było sprzeczne z opinią przyrodników, których obserwacje wskazywały jednoznacznie, że drzewa te są siedliskiem oraz żerowiskiem wielu cennych i rzadkich w Polsce gatunków ptaków. Opinia o stanie drzew również budziła wiele zastrzeżeń. Samorządowe Kolegium Odwoławcze, w związku ze skargą złożoną przez Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze i Towarzystwo Ochrony Przyrody, uchyliło decyzję Wójta Gminy Krempna dotyczącą wycinki ze względu na niską jakość przygotowanej dokumentacji. Urząd Gminy postarał się więc o opinię biegłego, na podstawie której tym razem zawnioskowano o wycinkę 47 drzew. Opinia jednak była na tyle ogólnikowa, że Pracownia na rzecz Wszystkich Istot zleciła rzetelną i profesjonalną analizę dendrologiczną z wykorzystaniem rezystografu. Badanie wykazało, że tylko 2 drzewa spośród 47 wskazanych do wycinki są w złym stanie zdrowotnym.
„Należy podkreślić, że opracowywany fragment pasa drogowego towarzyszy pięknej krajobrazowej drodze, której walory przyrodnicze zwiększają wartość, dlatego drzewa te powinny być szczególnie chronione” – napisali we wnioskach badania eksperci. Przy omawianiu poszczególnych drzew, zwracali także uwagę na ich ogromną wartość ekologiczną, wykazując pozytywny wpływ na miejscowy ekosystem, ponieważ są one siedliskami cennych gatunków zwierząt i roślin. Sugerowano również, że nie ma możliwości odtworzenia tych drzew przez nowe nasadzenia, ponieważ nowe sadzonki będą w stanie dostarczać porównywalnych „usług” dla omawianego ekosystemu za ponad 100 lat.
Po przekazaniu przez Stowarzyszenie raportu dendrologów, w projekcie decyzji znalazło się 9 drzew do wycinki i taką decyzję podjął Wójt Gminy Krempna. Dlaczego jednak 9, a nie 2 jak wykazała profesjonalna analiza? Ponieważ, jak uzasadniał Wójt Gminy Krempna, obowiązkiem zarządcy drogi jest dbanie o bezpieczeństwo, a nie pielęgnacja drzew. To nic, że Park Narodowy jest miejscem, które wymaga szczególnej opieki. Pracownia ponownie odwołała się od decyzji Wójta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Decyzja SKO w dniu pisania tego tekstu nie została jeszcze wydana.
Akt II – Pan i władca
Bulwersująca jest próba zatajenia prawdziwego celu wycinki drzew, jakim są plany przebudowy drogi Krempna – Żydowskie – Grab, co stanowi próbę obejścia procedury oceny oddziaływania inwestycji na środowisko. Ale jak się okazało był to dopiero początek nadużyć. Przebudowa drogi R1909 była bowiem obietnicą polityczną starosty jasielskiego, Adama Pawlusia, przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi.
Dlatego też nagle i wbrew logicznemu porządkowi kolejnych etapów inwestycyjnych Powiatowy Zarząd Dróg w Jaśle ogłosił przetarg na remont drogi powiatowej Nr 1909R Krempna – Żydowskie – Grab. Ani decyzja środowiskowa, ani pozwolenie na budowę nie zostały do tego czasu wydane.
Nie wiadomo więc na jakiej podstawie potencjalny wykonawca miał rzetelnie oszacować koszty przebudowy drogi. Przecież to właśnie w ramach decyzji środowiskowej i pozwolenia na budowę określa się zakres prac, np. szerokość jezdni i pobocza, rodzaj nawierzchni, kwestię umocnienia rowów, systemu odwodnienia, zabezpieczeń drogowych, konieczności zamontowania np. progów zwalniających ze względu na szczególny teren, postawienia konkretnych znaków drogowych czy też technologię prowadzenia prac.
Proces inwestycyjny został postawiony na głowie. Starosta pokazał, że wybór wariantu i technologii prowadzenia prac korzystnych dla środowiska traktuje jako fikcję, a samą decyzję środowiskową jako kolejny kwit. A nie było to ostatnie kuriozalne działanie Adama Pawlusia.
W kolejnych tygodniach Starosta Jasielski wydał bowiem szereg instrumentalnych rozstrzygnięć, których celem było uniemożliwienie udziału społeczeństwa i organizacji społecznych w procedurze wydania zgody na planowaną inwestycję. Działania Starosty są nie do zaakceptowania z punktu widzenia praworządności, dlatego Pracownia na rzecz Wszystkich Istot zwróciła się do Wojewody Podkarpackiego i Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji o cofnięcie promesy na dofinansowanie inwestycji. Tej odpowiedzi Stowarzyszenie również się nie doczekało.
Starosta nie rozpatrzył żadnego z 3 wniosków Stowarzyszenia, zarówno tych dotyczących dopuszczenia organizacji do postępowania, jak i zawierającego istotne i merytoryczne zastrzeżenia do dokumentacji środowiskowej. Stowarzyszenie zwróciło uwagę m.in. na błędną klasyfikację prawną przedsięwzięcia, rażące braki i błędy Raportu o oddziaływaniu przedsięwzięcia na obszar Natura 2000 czy niewiarygodne prognozy natężenia ruchu na przebudowanej drodze (jedynie 83 pojazdów w 2025 r.).
Jak wykiwać stronę społeczną skoro z argumentami merytorycznymi wniesionymi do postępowania nie da się wygrać? Otóż starosta wpadł na pomysł i 4 września 2019 r. zakończył nagle postępowanie prowadzone ze zgłoszenia Zarządu Dróg Powiatowych w Jaśle, by już następnego dnia wszcząć kolejne postępowanie zmierzające do wydania pozwolenia na budowę, których stronami według Starosty są już tylko inwestor i urząd. Świadczy to o intencji wydania pozwolenia na przebudowę drogi bez udziału organizacji społecznych i o radykalnym ograniczeniu procedury udziału społeczeństwa w ochronie środowiska. Co więcej, Starosta Jasielski zamierza wykorzystać w nowym postępowaniu postanowienie Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie, które wydane zostało dla zamkniętej już sprawy. To jawne naruszenie krajowego i europejskiego prawa.
Kolejnym nie licującym z powagą urzędu działaniem było złożenie przez starostę zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa oszustwa przez Pracownię z uwagi na zorganizowanie zbiórki na Facebooku, która została przeznaczona na sfinansowanie opinii eksperta dendrologa z użyciem rezystografu. Starosta podważał zarówno kompetencje eksperta, jak i wyniki badań. O szczegółach analizy pisałem wyżej, natomiast jeśli chodzi o kompetencję autorki badania, pani dr inż. Marzeny Suchockiej, to jest ona jedną z najlepszych w Polsce arborystek, a także architektką krajobrazu, wykładowczynią w Katedrze Architektury Krajobrazu SGGW oraz pracowniczką Instytutu Gospodarki Przestrzennej i Mieszkalnictwa, gdzie jest kierowniczką Zespołu Badań i Analiz Stanu Zdrowotnego Zadrzewień na Terenach Zurbanizowanych. Z kolei treść opinii bazuje na badaniach rezystografem, jej wartość merytoryczna jest więc bezdyskusyjna. O absurdzie oskarżeń Starosty najlepiej świadczy fakt, że do Stowarzyszenia nie dotarło dotychczas żadne zawiadomienie wskazujące, że policja uwzględniła wniosek Starosty.
Akt III – Apokalipsa
Adam Pawluś poszedł na całość, nadając decyzji o budowie drogi rygor natychmiastowej wykonalności. Ta klauzula pozwala rozpocząć pracę nie czekając na rozstrzygnięcie odwołań w wyżej instancji. Tymczasem Polska ma już wiele poważnych problemów na poziomie Komisji Europejskiej, między innymi za nadawanie takich rygorów.
W połowie września ciężki sprzęt wjechał na drogę w Magurskim Parku Narodowym i rozpoczęło się wylewanie asfaltu, a pas inwestycji został poszerzany, choć inwestor twierdzi, że to zwykły remont nawierzchni. Za 7 mln zł buduje się drogę dla 80 samochodów dziennie (sic!), w kolizji z prawem i cenną przyrodą! Droga powstawała pomimo braku decyzji środowiskowej i braku oceny oddziaływania inwestycji na obszar Natura 2000.
Inwestor nie wystąpił także o zgodę do Ministerstwa Środowiska na odstępstwo od zakazów obowiązujących w parkach narodowych zgodnie z ustawą o ochronie przyrody (art. 15, ust. 3 o. p.). Wykonywanie robót budowlanych na wspomnianym terenie powoduje bowiem płoszenie, niepokojenie oraz niszczenie siedlisk gatunków zwierząt objętych ochroną gatunkową. A wiele gatunków występujących w Magurskim Parku Narodowym, umieszczonych jest w załączniku I dyrektywy ptasiej lub w załączniku II dyrektywy siedliskowej, wiele z nich stanowi również przedmiot ochrony na Obszarze Specjalnej Ochrony Ptaków „Beskid Niski” lub Specjalnym Obszarze Ochrony Siedlisk „Ostoja Magurska”.
Tego rodzaju prace drogowe są zakazane w parkach narodowych. Ministerstwo Środowiska może jednak wydać zgodę na odstępstwo, po zasięgnięciu opinii dyrektora parku narodowego. Niemniej, co potwierdziła na piśmie wiceminister środowiska, Małgorzata Golińska, do Ministra Środowiska nie wpłynął żaden wniosek dotyczący realizacji tej inwestycji. A skoro tak, to doszło tu bez wątpienia do złamania prawa.
Mimo to droga powstała. Wprawdzie przedwyborczy pośpiech sprawił, że raptem po kilku tygodniach od zakończenia prac, spore odcinki nowej nawierzchni nadają się do ponownego remontu – dziury, zapadliska przypominają stan sprzed rozpoczęcia robót – trudno jednak o optymizm. „Zniszczona nawierzchnia jest dokładnie na kilku odcinkach. Cała reszta to regularny asfalt, którym można pędzić bez opamiętania, tir też spokojnie da radę – pisze turystka na Facebooku, która odwiedza dolinę potoku Krempnej kilka razy w roku od 30 lat, i dalej celnie punktuje inwestycję:
- To nie był remont drogi tylko jej budowa (została znacznie poszerzona). Na całej drodze nie ma ani jednego znaku z ograniczeniem prędkości, a nawet jeśli taki będzie to kto będzie to egzekwował? Skutek: już teraz kilkanaście samochodów na miejscowych numerach cisnęło, ile fabryka dała.
- Na całej drodze jest tylko jeden znak ostrzegawczy „Uwaga dzikie zwierzęta” i tylko po jednej stronie drogi, który to pamiętam od pradawnych czasów (tuż przed pustymi budynkami w Żydowskim).
- Drogi (albo sprzętu, ale raczej drogi bo stał przy drodze i zmieniał miejsca) pilnuje firma ochroniarska Karabela (sklep myśliwski o tej samej nazwie w Krośnie – to nie przypadkowa zbieżność nazw).
Dreptanie tą drogą przez lata było przyjemne, prawie mistyczne przeżycie – podsumowuje turystyka. – Bardzo rzadko spotykałam kogokolwiek. Widoki na dolinę Ciechani były bezcenne. Teraz jest to zwykła droga szybkiego ruchu dla tych „łosi” co wyskakują z samochodu na 2 minuty robią zdjęcie i spadają, nie myśląc o całym kontekście wokół. Zaliczyli i nawet nie zakurzyli białych laczków (widziałam, widziałam). Turyści? Serio? (...) Mieszkańcy chcieli remontu drogi dla tych pseudo-turystów, którzy tylko przejadą przez wioskę zwiększając smród spalin i ruch na drodze. No gratuluję!”.
Epilog
Ekspertyzy przyrodnicze i prawne, kilkadziesiąt wysłanych pism, odwołań i wniosków, udział w Ultramaratonie Magurskim z Krempnej na górę Wysokie z akcją informacyjną na temat niebezpieczeństw drogi R1909, wsparcie ludzi kultury (przeciwko tej drodze protestował pisarz Andrzej Stasiuk i jego żona, szefowa Wydawnictwa Czarne, Monika Sznajderman), w sumie 11 tys. apeli o zatrzymanie inwestycji i zamknięcie drogi dla ruchu samochodowego wysłanych do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie, a potem do Ministra Środowiska i Dyrektora Magurskiego Parku Narodowego przez osoby, którym zależy na dzikiej przyrodzie – nie przyniosło dotąd skutku. Adam Pawluś przegrał wprawdzie wybory, ale Magurskiemu Parkowi Przyrody to nie pomoże, ponieważ Starosta Jasielski pozostawił po sobie asfaltową schedę, która mnoży problemy: dewastowana jest bardzo cenna przyroda, zmarnowane zostały ogromne środki publiczne, nadużyta została władza, zagrożone jest życie kierowców i rzadkich gatunków zwierząt, wreszcie – zlekceważony został głos społeczny.
Trudno o optymizm, kiedy widzi się tak bezczelne nadużywanie władzy, wspierane przez kolejne niebezpieczne dla przyrody ustawy, jak uchwalona ekspresowo tzw. Ustawa o ocenach oddziaływania na środowisko (Lex Investor), a przede wszystkim rozporządzenie Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, Andrzeja Szwedy-Lewandowskiego, w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko (GDOŚ chce dać zielone światło na budowę i funkcjonowanie wielkoskalowych inwestycji narciarskich, m.in. w parkach narodowych i rezerwatach przyrody – i to bez żadnej kontroli społecznej i instytucjonalnej).
Tymczasem z podobnym problemem mierzy się Puszcza Białowieska, gdzie asfaltowana jest Droga Narewkowska. I tak jak w przypadku drogi w Magurskim Parku Narodowym, jest to inwestycja, bez której możemy się obejść i jeszcze na tym zyskać. Spowoduje ona bowiem poważną defragmentację ekosystemów, utrudni albo wręcz zablokuje możliwość migracji zwierząt, a także zwiększy znacząco ryzyko wypadków śmiertelnych.
Parki narodowe to zaledwie 1% terenów w Polsce, które chronią najcenniejsze siedliska i gatunki. Nie ma w nich miejsca na inwestycje, które będą stanowiły tak ogromne zagrożenie dla ludzi i przyrody, odstraszając skutecznie ruch turystyczny. Stracą na tym wszyscy z dziką przyrodą na czele.
Alan Weiss