Czekam aż definitywnie skończą się polowania na ptaki. Rozmowa z Markiem Pióro
Z jakim odzewem spotyka się „Kalendarz”?
Marek Pióro: Trudno mi jako autorowi to oceniać, ale chyba… z dobrym i przyjaznym. Głównym zadaniem „Kalendarza ptaków” miała być próba zwrócenia uwagi na te ptaki, które mijaliśmy, a których nie dostrzegaliśmy wokół siebie. Na taki, funkcjonujący równolegle z naszym, skrzydlaty świat, który widzi każdy z nas, ale rzadko kto dostrzega jego niebywały urok i piękno.
Mój pomysł na zainteresowanie ptakami polegał na uświadomieniu czytelnikom, jak wielki miały one kiedyś wpływ na duchowe życie człowieka. Na przykład na sztukę, religię, mitologię. Całość okrasiłem garścią ciekawostek, bo ptaki są nie tylko piękne, nie tylko były (czy są) natchnieniem dla artystów, są po prostu obecne w naszym życiu od zawsze, na każdym jego poziomie…
Sądzę, że ta idea mi się udała. Otrzymałem dość dużo ciepłych słów od czytelników, którzy często mówili mi, że o wielu rzeczach, o których przeczytali w mojej książce nie wiedzieli i wielu zagadnień nie znali… Co ciekawe, otrzymałem wiele ciepłych słów nie tylko od amatorów ptasiarstwa, lecz również od zawodowców, ornitologów z wykształcenia, którzy bardzo komplementowali tę książkę… Nie spodziewałem się tego, więc mnie – pasjonata ptaków – cieszy to bardzo…
Czy twój „Kalendarz” trzeba będzie weryfikować ze względu na ekstremalne zjawiska pogodowe? Wszak te zjawiska związane ze zmianami klimatu muszą wpływać na zwyczaje życia ptaków?
Szczerze mówiąc, tego zagadnienia nie poruszam w książce. Ideą „Kalendarza ptaków” jest promowanie ptasiarstwa jako hobby, jako przyjemnego sposobu na spędzanie wolnego czasu, zarażania tą ideą innych. Sprawy związane ze zmianą klimatu są zagadnieniami bardzo specjalistycznymi, a tu nie o to chodziło… Chodziło po prostu o to, by jak najwięcej osób, które patrzy w niebo i mówi: „O, lecą ptaki!”, zaczęło je nazywać i mówić: „O! Żurawie lecą!”, „Widziałem czajkę”, by ten świat zaczęli dostrzegać i nazywać.
Myślę, że im więcej osób będzie zajmowało się, amatorsko czy zawodowo, obserwacją ptaków, tym będzie dla nich lepiej. Bo jak na razie źle się z nimi dzieje. Kto wie, czy obecny czas nie jest dla nich najgorszy w historii. Ptaki są nadmiernie zabijane na przelotach, zabijane są w wyniku niezrozumiałych dla mnie pomyłek przedstawiciele ściśle chronionych gatunków podczas polowań, tracą miejsca lęgowe i łowiska w wyniku nie zawsze uzasadnionych przekształceń. To wszystko nie napawa optymizmem i trzeba to zmienić, a zmienić można wówczas, gdy stale poszerzać będziemy grono tych, którzy wobec ptaków nie pozostaną obojętni…
Czy obserwujesz nowe gatunki ptaków na naszym niebie? Jak intensywne są to zmiany?
Oczywiście, zauważam. Coraz więcej gatunków, jak i w ogóle osobników, zmienia swoje podejście w kwestii migracji. Dawniej niewidziane u nas zimą zięby, skowronki, czajki czy żurawie regularnie pozostają. Ta kwestia dotyczy nie tylko migrantów krótkodystansowych. Podobnie zaczyna się dziać z gatunkami zimującymi w Afryce. Zobaczenie zimą w Polsce bociana białego, kapturki czy jarzębatki staje się coraz łatwiejsze.
Coraz częściej pojawiają się ptaki uchodzące za ciepłolubne. Mamy coraz więcej żołn, czapli białych czy kląskawek. Pojawiają się dawno niewidziane na ziemiach polskich syczki.
Tutaj chciałbym podzielić się informacją, że w latach 2012-2016 przybyło nam sporo wróbli. Jak wiemy, jest to ciepłolubny gatunek, któremu bez pomocy człowieka zawsze trudno przetrwać zimę. Czy wzrost liczebności wróbli jest efektem ocieplenia klimatu? Nie wiem. Ewentualne oceny pozostawiłbym ornitologom.
Na razie zgubnych zmian zachodzących wskutek ocieplenia klimatu nie widać.
Część ptaków poddana jest znacznej presji łowieckiej. Jak podchodzisz do problemów, które generuje łowiectwo?
Nie biorę udziału w pyskówkach z myśliwymi, choć nie pałam do nich sympatią. Nie lubię ich z prostej przyczyny: kocham wszystkie ptaki, a oni do części z nich strzelają. Nie powiem, że strzelają do trzynastu z nich, bo w wyniku pomyłek ta liczba zabijanych gatunków znacznie się zwiększa.
Swego czasu służyłem (zasadniczo) w wojsku polskim. Obowiązywało mnie, jak każdego żołnierza, prawo użycia broni. Jeśli nie mieliśmy rozpoznanego celu, to nie wolno było do niego mierzyć z broni. Nie mówiąc już o strzelaniu.
Wśród części (nie wiem jak licznej) myśliwych odbywają się zawody na zabicie jak największej ilości grzywaczy w ciągu jednego dnia. Szczęśliwi zwycięzcy prezentują swoje ofiary, wabione tak zwanym bałwankiem, na różnego rodzaju portalach społecznościowych. Gdybym był w gronie myśliwych to wstydziłbym się za tych akordowych strzelców. Ale nie jestem. I dlatego mogę powiedzieć wprost: brzydzę się takimi zachowaniami wśród ludzi.
W jakim kierunku powinny zachodzić zmiany w prawie, aby jeszcze skuteczniej chronić ptaki? Obecnie jest wciąż zbyt wiele gatunków ptaków, na które można polować.
Ja nie widzę żadnego konkretnego powodu, żeby polować na ptaki. Widzę natomiast powody, żeby polowań zaprzestać. Podstawowym jest współodczuwanie. Nie można być obojętnym na ogromne cierpienie ptaków postrzelonych na polowaniu śrutem, ich potworne, długie konanie, tylko dlatego, że jakaś grupa osób postanowiła się ich kosztem zabawić. Nie oszukujmy się: nie poluje się po to, by gromadzić zapasy, bo się jest głodnym. Poluje się dla rozrywki, dla rozrywki się zabija. Może, gdy zaczniemy nazywać rzeczy po imieniu, coś się zmieni. Bo to nie w prawie musi się głównie coś zmienić, ale w nas. To my nie powinniśmy się godzić na takie traktowanie zwierząt, to my powinniśmy protestować, do skutku…
Mam nadzieję, że dożyję czasów, kiedy polowania na ptaki zostaną całkowicie zniesione. Na wszystkie gatunki!
Na jaki najdziwniejszy zwyczaj ptaków się natknąłeś?
Nie wybiorę jednego, byłoby to dla mnie zbyt trudne. Zaskakują mnie orły, wśród których piskląt zachodzi niezrozumiałe dla mnie zjawisko kainizmu. Przeraża mnie bocian wyrzucający swoje pisklę z gniazda, a zachwyca puszczyk broniący do upadłego swoich piskląt.
Zachwyca mnie także naprzemienny śpiew trznadli. Gdy śpiewa trznadel, sąsiad słucha go w milczeniu. Kiedy pierwszy kończy, sąsiad zaczyna swój śpiew. I tak w kółko. Myślę, że z naprzemiennego słuchania śpiewu trznadli mogliby brać przykład publicznie wypowiadający się politycy.
Ptakami interesuje się wielu ludzi zajmujących się przyrodą. Czy dzięki temu znaczącego zainteresowaniu mamy do czynienia z nowymi odkryciami ptasich zwyczajów?
To jest bardzo ciekawe pytanie, na które jednak nie znam odpowiedzi. Zapewne znać ją będą ornitolodzy. Osobiście jednak uważam, że wkład zwyczajnych obserwatorów przyrody (ptaków) może być całkiem spory. Wszak ornitologia jest dziedziną nauki, gdzie obserwacje amatorów mogą bardzo dużo do niej wnieść.
Dziękuję za rozmowę.
Marek Pióro – bloger, autor „Kalendarza ptaków” i „Plamki mazurka”. Od ponad dziesięciu lat ambasador Rzeczpospolitej Ptasiej. W chwilach gdy nie obserwuje ptaków w lesie, nad wodą czy na polach szuka ich obecności w kulturze tworzonej przez ludzi.
Marek Pióro, „Kalendarz ptaków. Opowieści o ptasim życiu i zwyczajach na cały rok”, Wydawnictwo Paśny Buriat, Kielce 2019,
Pod patronatem Miesięcznika Dzikie Życie.