Czy koniec ma zapach tulipanów? Rozmowa z Pawłem Kicmanem, o komiksowej antologii „Ostatnie drzewo”
Czy ostatnie drzewo (nie bez przyczyny topola osika) dla ludzi, będzie tym, czym ostatni człowiek dla wampira? O tym jak się dorasta do aktywistycznego buntu. O tym jak się na starość wyrasta drzewem. O mechanizmach wyparcia symptomów katastrofy. Czy ostatni wilk tańczył z Czerwonym Kapturkiem, a Charles Perrault i Bracia Grimm kłamali? Czy zwierzęta będą istniały tylko w aplikacjach, a ludzie będą czcić ostatnie suche drzewo, rosnące w ruinie komina elektrowni, gdy wokół będą znów puszcze? Kilka wizji zielono-soczystej apokalipsy. Może rzeczywiście innego końca świata nie będzie? A może to wszystko kłamstwo? Opowieści nawiązujące graficznie do dystopicznych steampunkowych wizji, ale też w stylu fantasy, science-fiction, realistycznym, uproszczonym i cartoonowym. Czasem w swojej konstrukcji przewrotnie uzmysławiające problem zależności. W sumie 23 historie różnych autorów i autorek o relacjach w ziemskim i pozaziemskim ekosystemie. Wizje świata po katastrofie i postawy ludzi tuż przed końcem i po końcu świata jaki znamy. To wszystko znajdziecie w komiksowej antologii „Ostatnie drzewo”, z której pomysłodawcą i jednym z twórców, Pawłem Kicmanem, rozmawiam na chwilę przed premierą.
Alan Weiss: Przyznam się, że spodziewałem się bardziej oczywistych historii, stereotypowego, interwencyjnego podejścia. Tymczasem jestem miło zaskoczony nieoczywistością tych wizji. W kilku historiach pojawia się motyw soczystej, zielonej i kwitnącej apokalipsy, która tylko dla ludzi oznacza koniec (jak w historii „Koniec ma zapach tulipanów” Wiktora Talagi i Macieja Kachela). Ta antologia nie tyle wyraża lęk czy myśli o problemie ekologicznym świata, ale bardziej zajmuje się istotą ekologii jako nauki badającej relacje między poszczególnymi gatunkami, zależności wewnątrz ekosystemu, relacji człowiek-przyroda. Skąd więc tytuł „Ostatnie drzewo”?
Paweł Kicman: Myślę, że uniknęliśmy stereotypów dlatego, że na początku jasno wszystkim powiedziałem – nie uprawiajmy moralizatorstwa. Możecie stworzyć historie, o czym tylko chcecie, w dowolnym gatunku, byleby było to jakoś związane z tytułem lub szerzej, z naturą. Dlatego też daleko im od typowego podejścia do ekologii, bo to nie ekologia była w centrum uwagi, a stanowiła raczej filtr, dodatek lub inspirację dla tworzonych fabuł. Sam tytuł wybraliśmy wraz ze wszystkimi autorami i autorkami w głosowaniu. Choć jest nieco patetyczny i pesymistyczny, przykuwa uwagę i jest dość prosty. Długo debatowaliśmy nad tym, czy nie podejść do kwestii tytułu z nieco większym optymizmem albo przeciwnie – wybrać coś skrajnie dołującego. Padło na „Ostatnie drzewo” i chyba do tej pory dobrze się ta nazwa przyjęła.
A skąd pomysł na taką publikację? Jaka była inspiracja? Zagrożenie klimatyczne czy covid zainspirował bardziej? A może zupełnie inne zdarzenie?
Covid nie miał wpływu na powstanie pomysłu na antologię, bo ten powstał latem 2019 r., kiedy jeszcze nie wpadliśmy w sidła pandemii. Bezpośrednią inspiracją były pożary w Australii, które stanowiły brutalnie bezpośredni obraz zmian klimatycznych. Tomasz Grządziela (autor obu okładek i jednego z komiksów) napisał wtedy na Facebooku post z pytaniem jakie organizacje na rzecz ratowania klimatu można wesprzeć. Ja rzuciłem, że może zróbmy antologię komiksową, a dochód przeznaczmy na lokalne działania w tej materii. No i jak powiedziałem A, to musiałem też powiedzieć B, C i już blisko jest do Z, czyli premiery samej antologii.
Jaki był dobór autorów i autorek? Celowo szukaliście osób prezentujących różne style graficzne?
Zaprosiłem do antologii osoby, co do których byłem pewien, że stworzą świetne komiksy. Choć kilka osób weszło niejako bocznymi drzwiami, bo zostały mi zaproponowane, tak większość to jednak twórcy i twórczynie, z którymi po prostu sam chciałbym pracować przy dowolnym projekcie i które od razu przyszły mi do głowy. Mamy w ekipie osoby z dużym doświadczeniem, a także stosunkowych nowicjuszy. Są tacy, którzy komiksów nie rysują często, ale też tacy, którzy niemal codziennie w tym medium pracują. Ta mieszanka sprawiła, że całość jest świeża i zróżnicowana, a dodatkowo „Ostatnie drzewo” stało się platformą do niecodziennej współpracy kilku duetów, które być może inaczej nigdy by wspólnie nie pracowały.
Niektórzy autorzy zasugerowali się tytułem, bo w części historii powtarza się motyw ostatniego drzewa. Podrzucałeś pomysły i koncepty, wszak Twoje inne komiksowe scenariusze o bieszczadzkim szamanie Eustachym czy mitologiczno-cielesno-erotyczne „Pogańskie żądze”, ale i utrzymana w konwencji SF „Cholerna planeta”, właściwie mogłyby tematycznie znaleźć w „Ostatnim drzewie”?
Nie ingerowałem bardzo w pomysły na historie. Jeśli już chciałem jakichś zmian na etapie scenariuszy, to nie były to duże rzeczy. Tu zmiana płci, tam zmiana miejsca, akcji itp. I tutaj mogę wrócić do Twojego wcześniejszego pytania, bo dobierając scenarzystów i scenarzystki już wiedziałem, że mój wkład redakcyjny będzie minimalny. Po prostu zaprosiłem najlepszych i wiedziałem, że napiszą świetne teksty. Co do moich poprzednich komiksów, myślę, że część rzeczywiście mogłaby się wpisać w ramy antologii. To w sumie daje do myślenia i pokazuje, że być może kwestia relacji człowieka ze środowiskiem jest dużo szersza i bardziej otwarta niż to się nam wydaje.
W historii, której Ty napisałeś scenariusz zupełnie nic nie jest oczywiste. Popraw mnie, jeśli się mylę, ale „Ostatnie kłamstwo” jest osadzone na „paradoksie kłamcy” i w ogóle paradoksem jest przesycone. Poczynając od ogólnej osnowy, czyli wędrówki przez piękne, zielone krainy, by złożyć prochy bliskiej osoby we Wiecznie Tlącym się Drzewie, które uschnięte stoi we wnętrzu budowli, przypominającej komin elektrowni. Prochy mają podtrzymać ogień, ale ostatecznie go gaszą. Zagłada świata, która miała zajść według bohaterki wygląda więc na zagładę technologicznej cywilizacji i powrót panowania dzikiej przyrody. Czy ten trop nie jest nadinterpretacją? Czy może Twoim założeniem było właśnie mnożenie sensów i paradoksów, mylenie czytelnika, żeby poddać w wątpliwość hierarchię i zależności dzisiejszego świata? A może chciałeś wręcz wywrócić znaczenie całej antologii?
Ha. O ile ogólnie zgadzam się z Twoją interpretacją, to miałbym tutaj jedno zastrzeżenie. Bo o ile paradoksalność wymienionych przez Ciebie elementów może stanowić pewien klucz, tak dla mnie osobiście tego paradoksu tam nie ma. To znaczy, staram się postawić czytelników w sytuacji, w której muszą się zmierzyć z tym, że go nie ma. W odróżnieniu od większości innych komiksów, ja nie próbuję pokazać końca świata jako czegoś „złego” czy nacechowanego negatywnie. Staram się postawić pytanie „Czy koniec świata nie jest najlepszym wyjściem?”. My, ludzie, chcemy przecież powstrzymać katastrofę klimatyczną, żeby zapewnić przyszłość sobie i potomkom. W pewnym sensie jest to egoistyczna postawa. Staram się sprowokować odbiorców do zmierzenia się z nihilizmem fantazji, w której środowisku jest po prostu lepiej bez nas. Jednocześnie nie narzucam takie postawy, a po prostu próbuję zadać niewygodne pytania. Po premierze albumu zobaczymy, czy mi się to udało.
Jasne, nazywając ten koncept paradoksalnym, miałem na myśli powszechne skojarzenie z estetyką dystopii czy postapokaliptycznym pejzażem. Niemniej wizja ocalałej planety, choćby bez ludzi i mi wydaje się wcale nie taka pesymistyczna. Stylem graficznym, autorstwa Dawida Longa, opowiadanie „Ostatnie kłamstwo” nawiązuje do Thorgala. Bohaterka przypomina zapewne nieprzypadkowo postać z jednej z części Thorgala – Shaniah (w Twojej historii pojawia się podobne imię – Szana). Thorgalowa Shaniah również dała się poznać jako ta, która kłamała, czym doprowadziła do uwięzienia Thorgala. Czy to nawiązanie jest istotne dla interpretacji, niesie ukryte znaczenia? Jeśli tak, to jakie?
Osobiście zostawiłem Dawidowi dużą swobodę w kreowaniu postaci i elementów świata przedstawionego. Raczej nie ma tutaj bezpośredniej inspiracji Shaniah, choć nie wykluczam, że mój współtwórca mógł do pewnego stopnia wyrobić sobie kreskę mając w głowie styl Grzegorza Rosińskiego. O to pewnie najlepiej byłoby zapytać go osobiście.
Odsuńmy więc perspektywę. Czy istnieje ekologiczny nurt komiksu, tak jak istnieje szkoła ekokrytyki literackiej, czy Szkoła Ekopoetyki przy Instytucie Reportażu?
W Polsce raczej nie. To znaczy są twórczynie (rzadziej twórcy), którzy po prostu podejmują tę tematykę i jednocześnie w swojej filozofii twórczej i wydawniczej starają się być eko, ale jednak nie jest to ani na tyle duża siła, ani na tyle zorganizowana i ustrukturyzowana etyka i technika pracy, żeby mówić o nurcie.
Jakie tytuły komiksów podejmujące problematykę ekologiczną w duchu podobnym do antologii „Ostatnie drzewo” poleciłbyś czytelniczkom i czytelnikom „Dzikiego Życia”?
Na pewno poleciłbym komiksy Edyty Bystroń. Nawet, jeśli Edyta nie robi komiksów o ekologii, to zawsze wątek środowiska jest bardzo ważny w jej historiach. Brudne, zaśmiecone miasta, fabryczne kominy, betonowa pustka – w takich krajobrazach rozgrywa się akcja niektórych jej opowieści, ale zdecydowanie nie jest to tylko tło. Jednocześnie Edyta wydrukowała swój ostatni komiks „Zebranie obowiązkowe” na papierze z odzysku, czym zainspirowała mnie do sięgnięcia po takie rozwiązanie przy „Ostatnim drzewie”. Na pewno warto też śledzić Olę Herzyk, która na swoim Facebooku (Herzyk) publikuje czasem paski komiksowe podejmujące fakty i mity o atomie, ale nie tylko. Chyba nieco większą reprezentację osób piszących/rysujących o ekologii znajdzie się w literaturze dziecięcej, ale z córką jeszcze do tego tematu nie doszliśmy, więc tutaj niestety nic nie polecę.
Na swoim autorskim profilu FB recenzujesz i polecasz również gry komputerowe. Czy powstają już takie, które odnoszą się do katastrofy klimatycznej albo kwestii szeroko pojętej ekologii?
Jest ogrom małych, niezależnych gier, które bezpośrednio traktują o ekologii. Wystarczy wejść na platformę itch.io, żeby znaleźć setki takich produkcji. Większe studia może nie podejmują tematu bezpośrednio, ale sporo gier w settingu post-apo bierze na warsztat relację człowieka ze środowiskiem (serie RPG Fallout i Wasteland, NIER: Automata, ELEX) czy katastrofę klimatyczną (gra strategiczna Frostpunk, której akcja dzieje się w skutym lodem świecie). Myślę, że coraz częściej będziemy jednak widzieć lęki i nadzieje związane z klimatem w grach czy też w innych mediach. Bo zegar tyka, świadomość rośnie, a kultura na takie rzeczy zwykła reagować.
Pisałeś niedawno na swoim profilu, że zawieszasz swoją twórczość związaną z komiksem, ale może Twój kolejny projekt również utrzymany będzie w tematyce dystopii lub nadciągającej apokalipsy?
Obecnie pracuję nad powieścią, której część akcji będzie osadzona w industrialnym, skażonym przez zanieczyszczenia mieście, a druga część w górach, gdzie rosną ogromne połacie lasów, a natura raczej nie ustępuje człowiekowi. Starałem się dobrze przygotować z zakresu fauny i flory, jakimi zasiedlę wymyślony przez siebie świat, ale tematycznie nie będzie to ani powieść ekologiczna, ani post-apo.
Na 2021 lub 2022 r. planuję wydanie kolejnej antologii komiksowej. Tym razem w tematyce grozy. Jednak doświadczenia związane z „Ostatnim drzewem” zostaną i w związku z tym mam zamiar drukować wszystkie wydawane przeze mnie rzeczy na papierze w 100% ekologicznym, używać przyjaznych środowisku metod pakowania, a także starać się jeszcze bardziej przebić z wersjami cyfrowymi.
Czy przed zajęciem się „Ostatnim drzewem” angażowałeś się w sprawy ekologii, praw zwierząt? Podejmowałeś działania aktywistyczne, choćby uczestnicząc w marszach czy śledząc kampanie różnych organizacji, podpisując petycję etc.? Czy to jednak ostatnie symptomy kryzysu klimatycznego, pożary w Australii, o których wspomniałeś, były początkiem? A może przede wszystkim urodziny córki wzmogły znacznie troskę o świat?
Nie, wcześniej nie angażowałem się jakoś bardzo. Wspierałem czasem finansowo schroniska dla zwierząt i różne akcje społeczne związane z klimatem, ale to było tyle. Myślę, że dopiero ostatnie dwa lata zwiększyły moją świadomość, ale też zmieniły nawyki konsumenckie i generalnie zachowanie na bardziej pro-eko.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w pisaniu powieści i kolejnych projektach.
Paweł Kicman – scenarzysta komiksowy, publicysta. Napisał takie komiksy jak: „Cholerna planeta”, „Eustachy. Czas na terapię, śmieciu” czy „Pogańskie żądze”. Jego krótkie formy były publikowane w różnych antologiach i pismach (m.in. „Warchlaki”, „Darmozin”, „Terra Nostra Deus”, „Zeszyty Komiksowe”). Współpracował m.in. z portalami NaEkranie, Filmawka, Soundrive czy Panteon.pl, obecnie pisze dla Zagrano.pl i portalu Filmawka. Członek Krakowskiego Stowarzyszenia Komiksowego.