DZIKIE ŻYCIE

Kamieni kupa. O utracie wartości kulturowych na Łyścu

Łukasz Misiuna

Poprzedni minister środowiska planował zmniejszenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego o jedną z jego kluczowych powierzchni – wierzchowinę Łyśca wraz z klasztorem Benedyktynów. Szczęśliwie, nowe Ministerstwo Klimatu wycofało się z tego destrukcyjnego planu. Argumentem przemawiającym za tym planem miała być rzekoma utrata wartości przyrodniczych na około 5 ha terenu parku. Te 5 ha to trzy działki, na których zlokalizowany jest między innymi klasztor Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Kilka miesięcy trwał spór między przyrodnikami a ministerstwem środowiska i dyrekcją Świętokrzyskiego Parku Narodowego o to, czy teren faktycznie utracił swoje walory przyrodnicze, a jeśli tak, to w jakim stopniu i z jakiego powodu. Całkowicie w cieniu tego sporu pozostaje stan wyjątkowych zabytków kultury na Łyścu, które ulegają powolnemu, ale stopniowemu pogorszeniu. Świętokrzyski Wojewódzki Konserwator Zabytków nie umie stwierdzić, czy wydał zgodę na zniszczenie zabytków na Łyścu w Świętokrzyskim Parku Narodowym.

Historię planów zmniejszenia Świętokrzyskiego Parku Narodowego opisywałem na łamach Miesięcznika Dzikie Życie w artykułach: „Zawał w sercu Łysogór” (7-8/2019)1 i „Park utraconych wartości. O kulisach planów zmniejszenia Świętokrzyskiego Parku Narodowego” (11/2019)2:

Na Łyścu, w granicach Świętokrzyskiego Parku Narodowego, znajduje się skała, której wiek ocenia się na 490–500 mln lat. Geolodzy mówią, że jest to „kręgosłup” najstarszych gór w Europie – Gór Świętokrzyskich. Klasztor benedyktyński na Łyścu pochodzi z lat 1102–1138 a pozostałości prasłowiańskiego wału kultowego datuje się na IX–X wiek. Wiele jednak wskazuje, że ośrodek kultu istniał tu znacznie wcześniej.

Na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego oblaci czują się od lat jak u siebie. Właściwie zaciera się obecnie granica pomiędzy tym, kto tu jest właścicielem, a kto nie, i jak wygląda podział kompetencji i odpowiedzialności za zachowanie w dobrym stanie najwyższych wartości przyrodniczych i kulturowych. W ostatnich kilkunastu latach na terenie Łyśca doszło do istotnych zmian w zagospodarowaniu terenu objętego rozmaitymi formami ochrony przyrody i ochrony konserwatorskiej.

Stowarzyszenie MOST wystąpiło z pismem do Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z pytaniami o to, czy zostały wydane wymagane prawem zgody na niektóre ze zrealizowanych w ostatnich latach inwestycji. Pytania dotyczyły budowy sztucznego nasypu i ołtarza, zespołu drewnianych krzyży oznaczonych jako „miejsce pamięci nienarodzonych 1956–2006”, nasadzenia dębu Jana Pawła II, hałdy gruzu, kamiennej rampy, schodów i drogi wiodącej do klasztoru.

Konserwator Zabytków odpowiedział na pytania w piśmie FOK.O.1331.20.2019 z dnia 10.12.2019. W odpowiedzi czytamy, że tylko na pierwszą z inwestycji konserwator odnalazł zgodę na jej realizację.

W odniesieniu do pozostałych inwestycji konserwator napisał: „Tutejszy Urząd nie posiada wiedzy, w jakim czasie doszło do realizacji wskazanych (...) działań, jak również na podstawie przeanalizowanych danych nie jest w stanie z całą pewnością stwierdzić, że takie pozwolenia nie istniały”. Podpisano: Świętokrzyski Wojewódzki Konserwator Zabytków mgr inż. Anna Żak-Stobiecka.

W ciągu 7 minut ustaliłem terminy i wykonawców dla dwóch wymienionych działań na Łyścu. Dla żadnego z nich konserwator zabytków nie potrafił ustalić terminu, wykonawcy ani tego, czy wydał na nie zgodę.

Ciekawe, że Konserwator Zabytków w swoim piśmie FOK.O.1331.17.2019 z dn. 25.10.2019 poinformowała mnie, że wydał oblatom zgodę na realizację zadania na Łyścu pod nazwą: „Siedziska z zadaszeniem w klasztorze na Świętym Krzyżu”. Inwestycja miała być zrealizowana pod nadzorem archeologicznym. W kolejnym piśmie FOK.O.1331.20.2019 Konserwator poinformowała mnie, że prowadzi postępowanie wyjaśniające „w oparciu o nieprawidłowości w utrzymaniu obszaru wpisanego do rejestru zabytków ujawnione podczas oględzin w dniu 7.11.2019”. Ostateczna odpowiedź Konserwatora miała być związana z ustosunkowaniem się oblatów do „zidentyfikowanych nieprawidłowości”. Jak widać czynności wyjaśniające nie powiodły się.


Widok z Łyśca na Góry Świętokrzyskie. Obszar ochrony krajobrazowej ŚPN. Fot. Łukasz Misiuna
Widok z Łyśca na Góry Świętokrzyskie. Obszar ochrony krajobrazowej ŚPN. Fot. Łukasz Misiuna

Zabytki kultury

Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, aby zmniejszyć obszar parku narodowego, należy wykazać, że obszar ten utracił swoje walory przyrodnicze i kulturowe. Kluczowy jest tu spójnik „i”. Jeżeli na danym terenie występują zarówno przyrodnicze, jak i kulturowe wartości, to aby zmniejszyć park narodowy, należy wykazać utratę obu rodzajów tych walorów. Nie tylko przyrodniczych. Nie tylko kulturowych, ale i przyrodniczych, i kulturowych. Projekt rozporządzenia ministra środowiska w sprawie zmniejszenia obszaru Świętokrzyskiego Parku Narodowego zupełnie pomija stan wartości kulturowych na Łyścu.

Tymczasem klasztor na Łyścu jest wpisany do rejestru zabytków. Również sam masyw Łysej Góry (Łyśca) został objęty szczególną formą ochrony poprzez wpis do rejestru zabytków jako Rezerwat Archeologiczny „Łysa Góra”. Chroni on sanktuarium pogańskie na terenie szczytu i w strefie podszczytowej 300-metrową strefą ochronną. 19 listopada 2015 r. wpisano do rejestru zabytków całe otoczenie Rezerwatu Archeologicznego „Łysa Góra”, obejmując ochroną w zasadzie cały masyw Łyśca. Ten sam obszar został uznany rozporządzeniem Prezydenta RP z dnia 15 marca 2017 r. za Pomnik Historii.

Te uwarunkowania prawne nakładają wymóg specjalnego traktowania obiektów na Łyścu i bardzo przemyślanych ingerencji architektonicznych i prawnych.

Pierwszy kościół romański został tu ufundowany w latach 1102–1138 przez Bolesława Krzywoustego. Nazwa „Święty Krzyż” pojawiła się po tym jak Władysław Łokietek ofiarował kościołowi relikwie drzewa świętego krzyża w 1306 r. W okresie jagiellońskim było to najważniejsze sanktuarium w Królestwie Polskim.

W 1819 r. na mocy bulli papieża Piusa VII klasztor skasowano. Ziemie wraz z budynkami sprzedano, aby sfinansować inne przedsięwzięcia kościelne. Kasata zakonu Benedyktynów na Świętym Krzyżu i sprzedaż dóbr klasztornych na Świętym Krzyżu na rzecz Królestwa Polskiego w XIX w. zostały zatwierdzone decyzjami Stolicy Apostolskiej. Obecnie stanowią one przejętą za obopólną zgodą własność Państwa Polskiego. Za wyjątkiem części, którą oblaci przejęli w posiadanie decyzją sądu o zasiedzeniu.

Krótko znajdował się tu zakład dla tzw. księży zdrożnych. Od 1886 r. było tu najcięższe carskie więzienie na ziemiach polskich, zwane Polskim Sachalinem.

W okresie międzywojennym także znajdowało się tu ciężkie więzienie. Od 1936 r. zakon prowadzili tu oblaci. Niemcy w czasie II wojny światowej prowadzili tu obóz dla jeńców. Od 1950 r. obiekt znajduje się w zarządzie dyrekcji Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Aż do dziś. Od lat 90. oblaci zaczęli intensywnie zabiegać o uzyskanie ziem i części budynków klasztoru na Świętym Krzyżu (Łyścu) będących w zarządzie ŚPN. W 2002 r. Komisja Majątkowa, w której skład wchodzili przedstawiciele MSWiA oraz Kościoła, uznała, że zakon nie ma podstaw, by żądać zwrotu budynków. Obietnice przywrócenia Kościołowi klasztoru składali minister środowiska Jan Szyszko i poseł Przemysław Gosiewski.

Jak widać Łysiec ze swoją wyjątkową przyrodą i architekturą wpisał się w rozmaity sposób w skomplikowaną historię Polski. I nie jest to wyłącznie historia Kościoła Katolickiego w naszym kraju, ale przede wszystkim historia państwa polskiego.

Zbytki popkultury

Historia starań przejęcia przez oblatów klasztoru na własność od państwa polskiego sięga lat 30. XX w. Informują o tym tablice umieszczone w klasztorze. Starania te były nieskuteczne.


Zaśmiecony gruzem fragment wału prasłowiańskiego. Stanowisko archeologiczne świadczące o pierwszych śladach życia duchowego na Łyścu. Zabytek kultury. Fot. Łukasz Misiuna
Zaśmiecony gruzem fragment wału prasłowiańskiego. Stanowisko archeologiczne świadczące o pierwszych śladach życia duchowego na Łyścu. Zabytek kultury. Fot. Łukasz Misiuna

Od lat 90. starania oblatów, aby przejąć klasztor znacznie przybrały na sile. Od tego czasu zakonnicy forsują wersję, jakoby chcieli „odzyskać utracone, należne mienie”. Trzeba tu pamiętać, że oblaci nigdy nie byli właścicielami całego klasztoru i przyległych działek.

Obecność muzeum Świętokrzyskiego Parku Narodowego w zabudowaniach klasztornych skutecznie uniemożliwiała przejęcie klasztoru przez zakonników. Mimo to nie zrezygnowali oni ze swoich zamierzeń.

Ingerencja w pierwotny ład architektoniczny na Łyścu rozpoczęła się od tzw. odtworzenia drogi krzyżowej. Pierwotnie istniały tu zabytkowe kapliczki. Nowe „instalacje” w niczym do nich nie nawiązują i mają raczej charakter odpustowej cepeliady. Pozwolenie na ich powstanie zostało wydane czasowo. To co zostało zrealizowane znacznie różni się od projektów zamieszczonych na witrynie internetowej oblatów. Inwestorem przedsięwzięcia nie byli oblaci, a gmina Nowa Słupia. Ówczesny dyrektor Świętokrzyskiego Parku Narodowego nie zgodził się, aby kapliczki stanęły na terenie znajdującym się w zarządzie parku.

W roku 2002 oblaci doszli do porozumienia ze Świętokrzyskim Parkiem Narodowym. Na jego mocy otrzymali w użytkowanie pomieszczenia znajdujące się pod budynkami klasztornymi. W podziemiach klasztoru przebito sztuczne przejście łączące zabytkowe podziemia. Przy okazji odnaleziono tu ślady osadnictwa sprzed okresu powstania klasztoru. W ten sposób zniszczono też zimowisko nietoperzy. Zadanie przeprowadzono pod nadzorem archeologicznym, ale bez nadzoru przyrodniczego. Wszystko po to, aby stworzyć zaplecze gastronomiczne dla pielgrzymów. Działanie to rozbudziło fantazje zakonników o wielkim centrum turystycznym. Postanowili, że w podziemiach powstanie rozbudowane zaplecze kuchenne. W tym celu planowano wykuć wielką komnatę w litej skale. Nowa kuchnia oblatów miała znajdować się pod… Kaplicą Oleśnickich. Okazało się jednak, że taka inwestycja groziłaby zawaleniem się budynków nad kuchnią. Dopiero ta perspektywa odwiodła zakonników od planu. Ogromne koszty inwestycji nie stanowiły problemu.

Punktem kulminacyjnym był rok 2006, kiedy oblaci zorganizowali huczne obchody fikcyjnego wydarzenia. Na podstawie mitu, a nie faktu historycznego, mówiącego że w 1006 r. klasztor ufundowała Dąbrówka, żona Mieszka I, zakonnicy zaplanowali obchody tysiąclecia życia monastycznego na Łyścu nazwane „Świętokrzyskim Millenium”. Z tej okazji na obszarze parku narodowego, na terenie porośniętym przez chronione siedliska, wybudowano sztuczną skarpę i ołtarz. Ołtarz rozebrano, ale skarpa w funkcji sceny istnieje nadal. Wtedy też posadzono tzw. Dąb Jana Pawła II i postawiono krzyże upamiętniające nienarodzone dzieci, a wokół nich nasadzono rozmaite gatunki roślin ozdobnych w niczym nienawiązujących do naturalnej flory parku.

Te i inne działania w tym okresie miały na celu uczynienie z Łyśca centrum pielgrzymkowego. Jak się okazuje, nie sposób dziś dociec, które z działań zakonników były legalne i zostały zrealizowane za zgodą konserwatora zabytków, a które przeprowadzono bez zgód i konsultacji, stawiając konserwatora wobec faktów dokonanych.

W 2017 r. oblaci wymyślili budowę… nowego skrzydła klasztoru. Miał to być budynek trzykondygnacyjny. Zaplanowano także dwa poziomy podpiwniczenia. Miała także powstać sala „konferencyjna”. Oblaci chcieli rozbudować obiekt, ponieważ ich zdaniem jest on zbyt mały na ich potrzeby. Zbyt mała przestrzeń dla zakonników miała być skutkiem… zbyt grubych murów. Wojewódzka Rada Ochrony Zabytków oraz Narodowy Instytut Dziedzictwa odrzuciły tę koncepcję „przebudowy”3.

Jedynie w czasach PRL na Łyścu dokonano poważniejszych niż wymienione zniszczeń przyrody i krajobrazu Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Zbudowano tu wieżę radiowo-telewizyjną dominującą nad całością szczytu oraz przeszklony budynek zwany „akwarium”, który był barem dla turystów. Ten obiekt rozebrano.

Wszystko wskazuje na to, że urzędnicy odpowiedzialni za zabytki i przyrodę w Świętokrzyskim Parku Narodowym nie są w stanie chronić ani jednych, ani drugich wartości. Dyrektor ŚPN uważa, że teren nie ma wartości przyrodniczych, bo zaszły tu procesy urbanizacyjne. Konserwator zabytków nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, na co wydawał zgodę, a na co nie. Minister środowiska twierdzi, że obszar od setek lat tracił swoje wartości.

Działania oblatów w ostatnich kilkunastu latach jednoznacznie pokazują, że chcą oni uczynić z Łyśca, jego zabytków i przyrody prywatną własność. Chcą tu rozwijać wielkie centrum turystyczno-pielgrzymkowe przewyższające skalą podobne inwestycje w Polsce. Zdumiewa ta chęć zawłaszczenia i podporządkowania sobie wszystkiego wokół. Zdumiewa brak pohamowania żądzy posiadania, zarabiania pieniędzy, uzyskiwania wpływów politycznych i swoboda w łamaniu prawa.

Można by pewnie pomyśleć, że to splot niefortunnych zdarzeń, chaos wynikający z wielu zadań, braku danych itp. Wszystko jednak układa się w smutną całość. Organy państwa polskiego wycofują się i używają swoich kompetencji po to, aby usankcjonować postępującą degradację świata przyrody i kultury na Łyścu. I to stwierdzenie nie odnosi się tylko do inercji obecnego rządu, ale także uległości rządów PO – PSL.


Łąka świeża Molinio-Arrhenatheretea. Przedmiot ochrony obszaru Natura 2000 „Łysogóry”. Łysiec (Święty Krzyż). Fot. Łukasz Misiuna
Łąka świeża Molinio-Arrhenatheretea. Przedmiot ochrony obszaru Natura 2000 „Łysogóry”. Łysiec (Święty Krzyż). Fot. Łukasz Misiuna

Te oba światy (kultury i natury) dobrze funkcjonowały na Łyścu od paru tysięcy lat. Dylemat Kultura czy Natura rozwiązał się tu poprzez rozstrzygnięcie: Kultura i Natura. Jedna z drugą na Łyścu przeplatały się spontanicznie tworząc wyjątkową, unikalną konstrukcję struktury, funkcji i wartości. Polem wspólnym dla obu tych bytów był zawsze mistycyzm, duchowość i kontemplacja: zarówno Ducha, jak i Natury, przy czym w końcu ciężko było jedno od drugiego oddzielić (bo też może i nie da się ich oddzielić). Jedno przez drugie było wspierane i wzajemnie się chroniło czego rezultatem jest unikalny kompozyt przyrodniczo-kulturowy, materialno-duchowy, ludzko-zwierzęcy i roślinny. Monumentalna architektura pradziejów i pierwotnej przyrody zainspirowała ludzi (zagubionych pomiędzy obu bytami) do stworzenia architektury własnej duchowości.

Obecnie na Łyścu jesteśmy w sytuacji, w której Państwo abdykowało ze swojej roli obrońcy najwyższych i unikalnych wartości. To także sytuacja, w której w ordynarny sposób zakonnicy chcą rozerwać pierwotny splot świata duchowego z jego biologicznymi podstawami.

Wniosek jest też taki, że oblaci mogą dowolnie niszczyć zabytki na Łyścu. Konsekwencją tego będzie to samo, co w przypadku zniszczeń w świecie przyrody. Strach urzędników państwowych przed instytucją kościelną powinien trwożyć obywateli i samych urzędników. Serwilizm dyrektora ŚPN oraz niechęć konserwatora zabytków do ponoszenia odpowiedzialności za decyzje podejmowane wcześniej tworzą klimat uległości i zależności rządu i państwa polskiego wobec Kościoła.

Tak, jakby chodziło tylko o „kamieni kupę” a nie ponadczasową spuściznę państwową i narodową.

Łukasz Misiuna

Artykuł w pierwotnej wersji ukazał się na stronie internetowej czasopisma „Nowy Obywatel” nowyobywatel.pl/2020/01/12/kamieni-kupa-o-utracie-wartosci-kulturowych-na-lyscu/. Na potrzeby publikacji w „Dzikim Życiu” zaktualizowany przez Autora.

Przypisy:
1. dzikiezycie.pl/archiwum/2019/lipiec-i-sierpien-2019/zawal-w-sercu-lysogor
2. Artykuł dostępny on-line będzie w marcu 2020 r.
3. Na podstawie: ecopress.pl/art/jak-przerwac-milczenie-owiec-4390.