DZIKIE ŻYCIE

Biomasakra.lp. Licencja na wycinanie

Alan Weiss

Gdyby porównać lasy do społeczeństwa, to według Lasów Państwowych wartościowe są tylko osobniki w wieku produkcyjnym i osobniki młode, rokujące. Obie grupy oczywiście muszą mieć ściśle określone wymiary i cechy fizyczne. Reszta jest zbędna, żeby nie powiedzieć niepożądana. Dlatego za wszelką cenę (dosłownie i w przenośni) należy się jej pozbywać, najlepiej z zyskiem. Dominować ma homogenizacja. Równe odstępy w sterylnych warunkach. Ludzie starsi i odbiegający od wyznaczonych norm stanowiliby maksymalnie 4% (tyle stanowią w Polsce obszary leśne chronione – parki narodowe, rezerwaty itd.) i byliby koncentrowani w kilku miejscach kraju z bardzo utrudnioną możliwością migracji.


Protest obywatelski przeciwko nowelizacji Ustawy OZE pod Sejmem, Warszawa 14 lipca 2020 r. Fot. Radosław Ślusarczyk
Protest obywatelski przeciwko nowelizacji Ustawy OZE pod Sejmem, Warszawa 14 lipca 2020 r. Fot. Radosław Ślusarczyk

Takie podejście skutkowało już w przeszłości dewastacją Puszczy Białowieskiej. Teraz Lasy Państwowe z Ministerstwem Środowiska przyszykowali kolejną antyprzyrodniczą i antyklimatyczną zmianę prawa: nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii (druk 455). Pozornie zmiana jest nieistotna. Ot, doprecyzowanie definicji drewna energetycznego, czyli takiego, którym można palić w piecach elektrowni.

Ale co właściwie miałoby trafić do pieców elektrowni? Inicjator nowelizacji – Lasy Państwowe – wyjaśnia na swojej stronie: „drewnem energetycznym będzie więc surowiec najgorszej jakości […] Przede wszystkim to drewno pochodzące z cięć sanitarnych, czyli usuwania drzew zamierających lub zamarłych […] a często też drzew powalonych lub połamanych przez wichury (wywroty i złomy)”1.

Głos naukowców – głos wołającego na puszczy

To co dla Lasów Państwowych jest „surowcem najgorszej jakości” dla specjalistów i naukowców zajmujących się ekosystemami leśnymi, stanowi bardzo istotną część lasów. W liście2 do Ministra Środowiska ponad 60 ekspertów uznało projekt nowelizacji Ustawy OZE za „wybitnie szkodliwy z perspektywy aktualnej wiedzy o ochronie przyrody i biologii lasów”. Naukowcy zwracają uwagę, że projekt przygotowany został bez oceny skutków przyrodniczych i zaangażowania ekspertów od ochrony przyrody i biologii lasu. Dlatego też wnioskowali o wstrzymanie prac legislacyjnych, tłumacząc, jaką ekologiczną funkcję spełniają zamierające i zamarłe drzewa: „Badania naukowe jednoznacznie pokazują, że właśnie te drzewa są kluczowe dla zachowania różnorodności biologicznej, ponieważ dostarczają setkom leśnych gatunków niezbędnych do żerowania, rozwoju i schronienia mikrosiedlisk. W drzewach zamierających częściej niż w tych zdrowych tworzą się dziuple (np. po ułamanych konarach lub w ich rozwidleniach, ale też dziuple wykute przez dzięcioły), wyłomy, deformacje pni, nisze za odstającą korą, puste przestrzenie wewnątrz pnia i inne. Te mikrosiedliska są zasiedlane przez tysiące gatunków bezkręgowców (w tym rzadkie i »pożyteczne«, np. polujące na korniki), które wyłącznie w takich miejscach znajdują odpowiednie warunki do życia (wilgotność, temperaturę, substrat w postaci próchna, itp.). Bezkręgowce te z kolei są ważnym elementem łańcuchów troficznych w lasach, będąc pokarmem innych drapieżnych bezkręgowców, płazów, gadów, ptaków i ssaków. Dziuple w zamierających i zamarłych drzewach są miejscem schronienia i rozrodu rzadkich ssaków (np. kilkunastu gatunków nietoperzy), a także kilkudziesięciu gatunków ptaków, w tym rzadkich i ginących w Polsce”.

Naukowcy zwracają również uwagę, że już teraz polskie lasy w większości regionów przypominają plantacje drewna i są pozbawione kluczowych gatunków typowo leśnych. A jak przedstawia się sytuacja martwego drewna w Polsce? Na jeden hektar lasów przypada 9,9 m3 martwego drzewa3. Pośród krajów Unii Europejskiej jesteśmy pod tym względem na czternastym miejscu. Najmniej jest w Hiszpanii – 5,6 m3/ha. Najwięcej w Słowenii 33 m3/ha. Aż osiem krajów ma ponad 20 m3/ha (poza Słowenią: Niemcy 29,6; Słowacja 27,3; Cypr 26,9; Łotwa 26,4; Szwecja 24,4; Austria 23,7; Francja 22,3). Nie dziwi więc, że naukowcy biją na alarm, skoro proponowana nowelizacja prawa prowadzi do znacznego pogorszenia stanu zasobów przyrodniczych lasów w Polsce oraz zmniejszy ich rolę w magazynowaniu węgla.

Preteksty

Lasy Państwowe próbują przekonywać, że ustawa ta jest zgodna z europejskim trendem zapobiegania uwalniania dwutlenku węgla do atmosfery, ale czy tak rzeczywiście jest? Spalając drewno, węgiel zmagazynowany w tkankach drzew, przez dziesiątki czy setki lat ich życia, zamieniany jest w CO2 i gwałtownie uwalniany do atmosfery. W rezultacie ilość CO2 w atmosferze wzrasta. Jeśli więc rzeczywiście priorytetem Lasów Państwowych i Ministerstwa Środowiska byłoby powstrzymanie wzrostu emisji CO2,to powinno ono wprowadzić zakaz spalania drewna z lasów w instalacjach przemysłowych, a wszystkie nienadające się do przerobu przemysłowego drzewa i ich fragmenty powinny być pozostawione w lesie do śmierci i naturalnego rozkładu. Martwe i rozkładające się drewno, nie tylko magazynuje duże ilości węgla, ale wzbogaca również glebę w substancje mineralne i próchnicę oraz dostarcza wielu innych „usług ekosystemowych”, mających olbrzymie znaczenie dla funkcjonowania lasów. Wszystko to jest bezpowrotnie tracone, gdy drzewa wywiezie się z lasu i je spali.

Zdaniem autorów nowelizacji, w przypadku wystąpienia wielkopowierzchniowych zaburzeń, choćby takich jak wichura, która powaliła lasy w Borach Tucholskich w 2017 r., prawidłowa gospodarka leśna wymaga wywożenia i składowania w należytej odległości od kompleksów leśnych znacznych ilości drewna. Ponieważ na taki surowiec nie ma wystarczającego zbytu, powstają zasoby drewna, które trzeba składować. Tworzenie się tej kategorii drewna jest konsekwencją przyjętego sposobu działania na obszarach zaburzeń, jak przekonywał profesor nauk biologicznych Tomasz Wesołowski: „Alternatywne podejście, powstrzymanie się od bezpośredniej interwencji i pozostawienie drewna in situ, likwiduje ten problem całkowicie. W świetle obecnego stanu wiedzy takie właśnie postępowanie, a nie intensywne działania »ratunkowe« (usuwanie uszkodzonych martwych, drzew, sztuczne odnowienia), jest działaniem racjonalnym. Prace »uprzątające« są niebezpieczne, praco- i kosztochłonne. Powstrzymanie się do ingerencji, zostawienie takich obszarów do naturalnej regeneracji, nie wymaga natomiast ponoszenia żadnych nakładów. Co więcej badania prowadzone w wielu częściach świata (Lindenmayer et al. 2008), w tym również w Polsce (wiatrołom Szast, Dobrowolska 2015), wskazują, że nowe pokolenie drzew, które pojawia się w takich miejscach jest znacznie bardziej zróżnicowane biologicznie niż na obszarach poddanych interwencji człowieka. Tak więc racjonalna gospodarka leśna powinna polegać, na powstrzymaniu się od wielkoskalowych interwencji, pozostawianiu uszkodzonych i martwych drzew w lesie, a nie ich wyrębie i usuwaniu z lasu. Dlatego też zamiast zachęcać (możliwość sprzedaży jako drewna energetycznego) do tworzenia nowych zapasów drewna podlegającego »długotrwałemu składowaniu« należy podjąć działania dla zmiany zasad postępowania na obszarach poddanych wielkoskalowym zaburzeniom”4.

Lasy Państwowe jak zawsze zresztą mają przygotowanych kilka pretekstów dla wprowadzania zmian, których będą jedynym beneficjentem. Tak jak w przypadku cięć w Puszczy Białowieskiej przyczyną był kornik, później pożary, a następnie bezpieczeństwo turystów, tak w przypadku nowelizacji Ustawy OZE poza omówionym wyżej zapobieganiem uwalniania dwutlenku węgla, mowa jest także o pożarach, ale przede wszystkim o koronawirusie. To przez SARS-CoV-2 miała zostać naruszona w znaczącym stopniu płynność finansowa Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe. W okresie pandemii zmniejszył się bowiem skup ściętego drewna.

Nie tylko przyrodnicy przeciwko Ustawie OZE

A co na ten temat uważa najważniejszy jak dotąd odbiorca drewna od Lasów Państwowych, czyli przemysł drzewny? Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego wystosowała list5, w którym czytamy: „obecne trudności w zbyciu drewna średniowymiarowego przez Lasy Państwowe wynikają ze zbyt wysokich cen po jakich to drewno jest oferowane. Pomimo próśb wielu stowarzyszeń reprezentujących przemysł drzewny Lasy Państwowe, od wielu miesięcy, nie podejmują jakichkolwiek rozmów mających na celu poprawę możliwości i warunków zbytu drewna”.

Co więcej, pojawienie się oferty drewna energetycznego skierowanej do dużych odbiorców (elektrowni) stworzy nową jakościowo sytuację. Elektrownie są w stanie spalić każdą ilość drewna i zapłacić za nie wysoką cenę, gdyż za spalanie drewna otrzymują „zielone certyfikaty”, których wartość skompensuje im koszty zakupu. Próby zaspokojenia tego wielkiego popytu poskutkują „wyczyszczeniem” polskich lasów z martwego drewna. Meblarze przewidują, że „w wyniku rywalizacji dotowanej energetyki z przemysłem przetwarzającym drewno nastąpi zmniejszenie możliwości produkcyjnych branż związanych z przetwórstwem drewna”. Branża drzewna wyraźnie podkreśla, że „marnotrawstwem jest przeznaczenie na cele energetyczne materiału, który może być wykorzystany do dalszego przerobu w przemyśle przetwórczym”.


Nie można stawiać interesu finansowego Lasów Państwowych ponad dobro polskiej przyrody – protest pod Sejmem 14 lipca 2020 r. Fot. Radosław Ślusarczyk
Nie można stawiać interesu finansowego Lasów Państwowych ponad dobro polskiej przyrody – protest pod Sejmem 14 lipca 2020 r. Fot. Radosław Ślusarczyk

Stracą również odbiorcy indywidualni, dla których drewno było jedynym dostępnym źródłem opału. Nie mogą oni liczyć na subwencje, więc podniesienie cen drewna energetycznego spowoduje, że dla wielu z nich będzie ono zbyt drogie. Już w 2016 r. zwracał na to uwagę prof. Tomasz Wesołowski: „Jeśli rozporządzenie wejdzie w życie i pojawią się wielcy odbiorcy drewna energetycznego, zmieni to całkowicie sytuację indywidualnych konsumentów, spowoduje znaczny wzrost cen rynkowych drewna opałowego i spadek jego dostępności dla gospodarstw domowych. Gospodarstwa znajdą się na przegranej pozycji, gdyż będą musiały płacić pełną cenę rynkową, bez żadnych ulg. Tymczasem firmy energetyczne będą płacić ceny w dużym stopniu dotowane, kompensowane przez przychody z certyfikatów z wytwarzania „zielonej energii”, będą więc w stanie ceny podbijać”6.

Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do problemów finansowych Lasów Państwowych i przyjrzyjmy się oficjalnym danym. Czy rzeczywiście jest tam aż tak biednie? Tylko w 2019 r. Lasy Państwowe pozyskały 41 mln m3 drzew, a przychód za ten rok wyniósł ponad 9 mld zł.

Płynność finansową Lasów Państwowych mogłaby poprawić rozsądniejsza redystrybucja pieniędzy. Leśnicy nie zubożeliby tak bardzo, gdyby choć raz ścięte drzewa pozostawili w lasach dla wzbogacenia bioróżnorodności. Przecież w ich statucie istotną funkcję ma pełnić również ochrona przyrody, a nie tylko gospodarka leśna.

Ale to już było

To że pandemia jest tylko pretekstem, świadczy fakt, że pomysł palenia polskimi lasami w piecach elektrowni nie jest nowy. Już cztery lata temu (25 listopada 2016 r.) Ministerstwo Środowiska ogłosiło: „Rozporządzenie Ministra Środowiska w sprawie szczegółowych cech jakościowo-wymiarowych i fizyko-chemicznych drewna energetycznego”, analogiczne do obecnego projektu nowelizacji Ustawy OZE.

Rozporządzenie nie weszło w życie, ale już w początku września 2016 r. (czyli jeszcze przed pojawieniem się projektu rozporządzenia!), Dyrektor Generalny LP, Konrad Tomaszewski, zatwierdził do realizacji (Decyzja nr 482 z dnia 7 września 2016 r.) projekt „Dla wystarczalności energetycznej samorządów oraz dla bezpieczeństwa energetycznego państwa”. Za główne cele tego projektu uznano wówczas:

  • organizację systemu 17 składnic biomasy drzewnej obejmującej zagadnienia pozyskania, transportu, przechowywania (suszenia) i przygotowania (standaryzacji) surowca; koszt 21 mln zł;
  • wyznaczenie technologii przetwarzania biomasy drzewnej w energię elektryczna i cieplną. W ramach pilotażu wybudowane miały zostać instalacje za cenę 21 mln zł do wytwarzania energii cieplnej i energetycznej wykorzystującej biomasę jako paliwo. Projekt był realizowany do lutego 2018 r. i finansowany ze środków Funduszu Leśnego.

Co znamienne, jednym z obszarów leśnych które miały dostarczać biomasy energetycznej była Puszcza Białowieska. Świadczy o tym zarówno wypowiedź Konrada Tomaszewskiego, Dyrektora Generalnego LP, który na konferencji w lutym 2017 r. mówił o drewnie energetycznym w Puszczy Białowieskiej, jak również informacja przekazana przez przedstawicielkę Dyrekcji Generalnej LP na posiedzeniu Rady Naukowo-Społecznej Leśnego Kompleksu Promocyjnego, która w lutym 2017 r. informowała, że jedna ze składnic drewna energetycznego ma być usytuowana w Puszczy Białowieskiej w Nadleśnictwie Browsk. Miejscowi leśnicy otrzymali też wytyczne, by w ewidencji drewna wyznaczyć nową kategorię – „drewno energetyczne”.

To kolejna próba Lasów Państwowych, by unikalny ekosystem Puszczy Białowieskiej, będącej obiektem Światowego Dziedzictwa przyrody, zabytkiem przyrody klasy zerowej, przekształcić w las gospodarczy. Lasy Państwowe szukają każdej okazji do zwiększenia eksploatacji Puszczy Białowieskiej, ale i innych cennych przyrodniczo terenów, takich jak Puszcza Bukowa czy starodrzewia Podkarpacia. Ustawa o OZE będzie w tym więcej niż pomocna. Tymczasem zgodnie z europejskim „Zielonym Ładem” dla własnego bezpieczeństwa, powinniśmy dążyć do wyłączenia z gospodarki leśnej, przynajmniej 20% wszystkich europejskich lasów. W Polsce z „pozyskiwania surowca drzewnego” wykluczonych jest raptem 4% wszystkich lasów.

Lekcja słowacka

Lasy Państwowe nie słuchają naukowców, ale też są głuche na przykłady państw, które „przejechały się” na podobnych ustawach. Nie trzeba daleko szukać. Dziesięć lat temu ówczesny parlament słowacki uchwalił analogiczną ustawę o wsparciu dla odnawialnych źródeł energii. Za jedno z tych źródeł uznano drzewną biomasę. Została ona zdefiniowana dokładnie tak, jak w zaproponowanych w Polsce rozwiązaniach: „Wykorzystywane miało być tylko drewno niskiej jakości, dla którego nie ma innego zastosowania – choćby w przemyśle budowlanym czy meblarskim. Firmy, które na podstawie regulacji produkowały prąd, paląc to drewno, miały prawo do subsydiów na zieloną energię. Po tym, jak nowe prawo weszło w życie, w całym kraju powstawać zaczęły nowe instalacje produkujące elektryczność i ciepło z biomasy. Postanowiliśmy się przyjrzeć bliżej całej sytuacji” – mówił Peter Sabo z słowackiej organizacji Lesoochranárske zoskupenie „Vlk”7.


Prezes Pracowni, Radosław Ślusarczyk, w czasie protestu z urną z symbolicznymi prochami polskich lasów. Fot. Archiwum
Prezes Pracowni, Radosław Ślusarczyk, w czasie protestu z urną z symbolicznymi prochami polskich lasów. Fot. Archiwum

Kiedy okazało się, że zaniżane były znacznie oficjalne dane o paleniu w elektrowniach drewnem, „Vlk” rozpoczął dochodzenie w tej sprawie, a w 2014 r. rozpoczął kampanię pod nazwą „Biomasakra”.

„85 proc. surowca spalanego w poddanych kontroli słowackich elektrowniach na biomasę, było drewnem wyższej jakości niż pozwalały przepisy. Producenci zostali ukarani grzywnami, a my uzyskaliśmy twarde dowody na to, że faktycznie dochodzi do „biomasakry” – mówił Sabo w niedawnym wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”.

Oczywiście nie od razu udało się zmienić prawo. Stało się to pod koniec 2018 r. dzięki współpracy „Vlk”-a ze słowackimi parlamentarzystami. Na podstawie poprawionej definicji jako odnawialne źródło kwalifikowały się już tylko odpady z przetwórstwa drewna oraz drewno ze specjalnych upraw energetycznych. W ten sposób warunkiem dostępu do subsydiów nie była już jakość drewna, ale to, skąd jest ono pozyskiwane, co można było znacznie prościej skontrolować.

Jakie były straty? Na 9 mln m3 drzewa wycinanego rocznie w Słowacji, w 2014 r. w subsydiowanych elektrowniach spalono 1,3–1,4 mln m3 drewna. W kolejnych latach ta ilość jeszcze wzrosła do ok. 1,7 mln m3 rocznie. Według oficjalnych statystyk 3,5 mln m3 drewna jako biomasa dla elektrowni trafia na eksport, ale – według Petera Sabo – jest więcej niż prawdopodobne, że i ta liczba jest niedoszacowana.

Podobnie jak w Polsce, słowacki przemysł drzewny również sprzeciwiał się pierwszej ustawie o drewnie energetycznym i popierał dążenia do zmiany na poziomie regulacji europejskich. Dlatego „Vlk” przekonuje Parlament Europejski do zmiany dyrektywy o OZE: „Regulacje unijne powinny pójść w podobnym kierunku do słowackiego – przyznać status odnawialnego źródła tylko odpadom z przemysłu drzewnego – przekonuje Peter Sabo. – Nie powinniśmy wykorzystywać drzew do produkcji prądu, bo jest to nie tylko nieekologiczne. Korzyści w tej branży uzyskuje się wyłącznie dzięki ogromnym subsydiom na zieloną energię. Na przykład brytyjska spółka Drax uzyskiwała w ten sposób ok. miliarda euro rocznie. Także w Słowacji subsydia dla producentów energii z biomasy były tak wysokie, że umożliwiły im pokrywanie w pełni kosztów zakupu wykorzystywanego przez siebie drewna. To kompletne wypaczenie mechanizmów rynkowych, a w dodatku powoduje wzrost cen prądu dla konsumentów. W tym samym czasie niszczymy nasze lasy, narażając tym samym bioróżnorodność i zwiększając choćby ryzyko powodzi.

Przestudiowaliśmy model biznesowy jednej z firm, która mieści się  niedaleko granicy z Polską. Okazało się, że spalając 110 tys. m3 drewna rocznie i zatrudniając sześć osób, otrzymuje 6,8 mln euro dopłat. A potem zarabiają jeszcze, sprzedając wyprodukowany przez siebie prąd na rynku. Pomyśleć, że te pieniądze mogłyby płynąć na rozwój energetyki słonecznej i wiatrowej.

Sednem problemu z biomasą jest sam pomysł, że odnawialna energia może pochodzić z drewna pozyskiwanego z lasów. To całkowite pomylenie pojęć, bo – nawet jeśli na miejsce wyciętych drzew posadzi się nowe – wycinki powodują dewastację ściółki, a co za tym idzie, całego leśnego ekosystemu. Z badań wynika, że jego odbudowa po wyrębie zajmuje nawet 1500 lat. Dlatego żaden sposób wykorzystywania drewna pozyskiwanego tą drogą nie powinien być uznawany za odnawialny. Fałszywe są też argumenty branży bioenergetycznej, dotyczące równoważenia się bilansu emisji CO2 między palonym drewnem a nowymi drzewami. To nieprawda nie tylko dlatego, że nie bierze się pod uwagę czasu, koniecznego do pochłonięcia dwutlenku węgla przez drzewo, lecz także, ponieważ w lesie naturalnym bardzo istotna część węgla magazynowana jest w ściółce. Już po pojedynczym wyrębie 35–55 proc. tego potencjału jest utracona, a kolejne całkowicie go zaprzepaszczają”.

Przypomnijmy, że w porównaniu do Słowacji martwego i zamierającego drewna na hektar jest w polskich lasach niemal trzykrotnie mniej.

Monopol na lasy

Nowelizacja ustawy została przygotowana na szybko i procedowana ekspresowo. Nieprzypadkowo zresztą w okresie wakacyjnym, kiedy uwaga społeczeństwa jest mniejsza. Podobny proces miał miejsce w przypadku Lex Szyszko, Lex Inwestor czy Ustawy o ASF. I jak zwykle z pominięciem strony społecznej. W tak istotnej kwestii, która znacząco będzie ingerowała w polskie lasy, a więc wspólne dobro wszystkich Polek i Polaków, nie odbyły się żadne konsultacje. Na posiedzenie komisji sejmowej, która prowadziła prace nad ustawą OZE jedynym przedstawicielem dopuszczonym do obrad był Krzysztof Wiśniewski, pracownik Nadleśnictwa Strzelce Opolskie…

W tym samym czasie pod Sejmem trwała demonstracja przeciwko Ustawie OZE, na której rozsypano symboliczne prochy polskich lasów i postawiono urnę.

Sejm przyjął ustawę 16 lipca. Po tym jak ustawę odrzucił Senat, Projekt wrócił do Sejmu, który 14 sierpnia głosami rządzącej większości ustawę przyjął. Nowe prawo zacznie obowiązywać od 1 października.

Lasy Państwowe i Ministerstwo Środowiska próbują przekonywać, że – zgodnie z zapisem – ustawa jest tymczasowa, a jej ważność skończy się w grudniu 2021 r. Na senackiej Komisji Środowiska przegłosowano (nieobowiązującą wobec przyjęcia ustawy w pierwotnym brzmieniu) poprawkę skracającą ten czas do marca 2021 r. Ale żadne to pocieszenie, co słusznie zauważył na posiedzeniu tej komisji senator Koalicji Obywatelskiej, Janusz Pęcherz: „Wiemy przecież, jakie szkody zrobiło Lex Szyszko w pół roku”. Inna rzecz, że raz rozkręcony biznes i zdobycie przez przedstawicieli elektrowni tzw. historii nabywania, pozwoli im kontynuować spalanie polskich lasów w kolejnych latach. Kpiną zaś są zapewnienia, że cięcia nie zostaną zwiększone, ponieważ te są ściśle określone w dziesięcioletnich Planach Urządzenia Lasu (PUL). Jak pokazały liczne przykłady, szczególnie te związane z Puszczą Białowieską, PUL-e można modyfikować jedną decyzją (sławne puszczańskie aneksy!). Zaś cięcia sanitarne, które w przypadku drewna energetycznego mają szczególne znaczenie, limitów nie mają. Wszystkie zaś decyzje podejmowane przez Lasy Państwowe pozostają poza jakąkolwiek kontrolą społeczną. Konsultacje, jeśli w ogóle się odbywają, są działaniem pro forma, nie zobowiązującym leśników do niczego i nie mającym żadnego wpływu na kształt PUL-i. Decyzji Lasów Państwowych nie można nawet zaskarżyć, co jest rażącym naruszeniem prawa unijnego w kwestii udziału społeczeństwa w decydowaniu o wspólnym skarbie przyrodniczym.

Z tego powodu Komisja Europejska prowadzi przeciwko Polsce postępowanie naruszeniowe. Elementem prowadzonego przez KE postępowania jest także zwolnienie polskiej gospodarki leśnej z zakazów obowiązujących w stosunku do chronionych gatunków zwierząt (które nastąpiło w 2016 r. na prośbę dyrekcji Lasów Państwowych). Jego wynikiem są m.in. masowe wycinki w sezonie lęgowym ptaków, naruszające Dyrektywę Siedliskową, Dyrektywę Ocenową oraz postanowienia Konwencji z Aarhus.

W oficjalnym stanowisku8 33 organizacje przyrodnicze zwracają uwagę, że priorytetem Lasów Państwowych powinny być działania na rzecz wspomagania procesów naturalnych, prowadzących do renaturalizacji siedlisk leśnych oraz wzrostu różnorodności biologicznej w miejsce nieodpornych monokultur. Kluczowym elementem zwiększającym odporność lasów jest obecność martwego i zamierającego drewna. Gospodarka leśna, oparta o wiedzę i doniesienia nauki, a nie polityczny i biznesowy koniunkturalizm, mogłaby pozwolić na znaczące ograniczenie tych problemów.

W Polsce prawie 30% powierzchni kraju zajmują tereny leśne, ale zdecydowana większość z nich podporządkowana jest produkcji surowcowej, choć powinny spełniać także funkcje społeczne (rekreacja, wypoczynek, edukacja, rozwój duchowy) i przyrodnicze (ochrona siedlisk przyrodniczych i siedlisk gatunków).

Lasy Państwowe są całkowicie nieprzygotowane do wyzwań związanych ze zmianami klimatu. Odpowiedzią na kryzys klimatyczny i utratę różnorodności biologicznej nie mogą być działania, które ten kryzys jeszcze bardziej pogłębiają poprzez spalanie i uwolnienie węgla zmagazynowanego w drzewostanach oraz likwidację siedlisk gatunków rzadkich i zagrożonych wyginięciem. To wreszcie otwarcie nowego frontu sporu o przyrodę lasów na linii Lasy Państwowe – społeczeństwo.

Alan Weiss


List naukowców:

Warszawa, 27 lipca 2020 r.

Sz. P. Michał Woś
Minister Środowiska
Sz. P. Tomasz Grodzki
Marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej

Dotyczy: rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii (druk nr 455 i 480), przyjętego przez Sejm w dniu 16.07.2020, wprowadzającego definicję „drewna energetycznego”.

Plan szerszego wykorzystania drewna z polskich lasów jako paliwa w elektrowniach oceniamy jako wybitnie szkodliwy z perspektywy aktualnej wiedzy o ochronie przyrody i biologii lasów. Już obecnie polskie lasy w większości regionów przypominają plantacje drewna i są pozbawione kluczowych gatunków typowo leśnych. Przewidujemy, że proponowana zmiana ustawy o OZE pogłębi kryzys bioróżnorodności trwający w polskich lasach, tym bardziej, że jest przeprowadzana bez oceny skutków przyrodniczych i zaangażowania ekspertów od ochrony przyrody i biologii lasu. W obliczu tych faktów wnioskujemy o wstrzymanie prac legislacyjnych i przeprowadzenie szczegółowej oceny oddziaływania proponowanych zmian w ustawie o OZE na środowisko.

Uzasadnienie:

Negatywne przyrodnicze konsekwencje proponowanych zmian ustawy o odnawialnych źródłach energii i wprowadzenia definicji „drewna energetycznego”, wynikają przede wszystkim z rodzaju materiału drzewnego, jaki zostanie przeznaczony do spalenia w elektrowniach. Precyzuje to wprost komunikat Lasów Państwowych, w którym czytamy: „drewnem energetycznym będzie więc surowiec najgorszej jakości […] Przede wszystkim to drewno pochodzące z cięć sanitarnych, czyli usuwania drzew zamierających lub zamarłych […] a często też drzew powalonych lub połamanych przez wichury (wywroty i złomy)”. Całość: bit.ly/OZE_wyjasnienie.

Lasy Państwowe stwierdzają jasno, że będą spalane drzewa zamierające lub zamarłe. Tymczasem badania naukowe jednoznacznie pokazują, że właśnie te drzewa są kluczowe dla zachowania różnorodności biologicznej, ponieważ dostarczają setkom leśnych gatunków niezbędnych do żerowania, rozwoju i schronienia mikrosiedlisk. W drzewach zamierających częściej niż w tych zdrowych tworzą się dziuple (np. po ułamanych konarach lub w ich rozwidleniach, ale też dziuple wykute przez dzięcioły), wyłomy, deformacje pni, nisze za odstającą korą, puste przestrzenie wewnątrz pnia i inne. Te mikrosiedliska są zasiedlane przez tysiące gatunków bezkręgowców (w tym rzadkie i „pożyteczne”, np. polujące na korniki), które wyłącznie w takich miejscach znajdują odpowiednie warunki do życia (wilgotność, temperaturę, substrat w postaci próchna, itp.). Bezkręgowce te z kolei są ważnym elementem łańcuchów troficznych w lasach, będąc pokarmem innych drapieżnych bezkręgowców, płazów, gadów, ptaków i ssaków. Dziuple w zamierających i zamarłych drzewach są miejscem schronienia i rozrodu rzadkich ssaków (np. kilkunastu gatunków nietoperzy), a także kilkudziesięciu gatunków ptaków, w tym rzadkich i ginących w Polsce.

Druga kategorią drzew energetycznych mają być te powalone i połamane przez wichury. Wyniki licznych krajowych i zagranicznych badań jasno wskazują, że usuwanie z lasu drzew uszkodzonych w wyniku wichur, pożarów i zabitych przez korniki przynosi więcej strat niż zysków: wpływa ujemnie nie tylko na bioróżnorodność leśną, ale też na tempo regeneracji ekosystemu po uszkodzeniu. Pozostawione martwe i uszkodzone drzewa dają schronienie wielu leśnym gatunkom, utrzymują odpowiedni mikroklimat, sprzyjają zarastaniu tych miejsc przez nowe pokolenie drzew. Tymczasem ich usunięcie pogłębia skutki samej wichury lub gradacji kornika: powstaje teren otwarty, nasłoneczniony, suchy, organizmy leśne giną, drzewa wolniej zarastają takie miejsca.

  • dr Michał Adamski, Instytut Botaniki im. W. Szafera PAN
  • dr Piotr Bentkowski, Nauka dla Przyrody
  • dr Michał Bogdziewicz, Wydział Biologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
  • dr inż. Lech Buchholz, Polskie Towarzystwo Entomologiczne
  • dr hab. Przemysław Chylarecki, Muzeum i Instytut Zoologii PAN
  • dr hab. Dorota Czeszczewik, Wydział Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach
  • dr Marcin K. Dyderski, Instytut Dendrologii PAN
  • dr hab. Adam Flakus, Instytut Botaniki im. W. Szafera PAN
  • dr Maria J. Gołąb, Instytut Ochrony Przyrody PAN
  • dr Maciej Grzybek, Instytut Medycyny Morskiej i Tropikalnej, Gdański Uniwersytet Medyczny
  • prof. dr hab. Jerzy M. Gutowski, Zakład Lasów Naturalnych IBL w Białowieży
  • prof. dr hab. Bogdan Jaroszewicz, Białowieska Stacja Geobotaniczna, Wydział Biologii, Uniwersytet Warszawski
  • dr hab. Łukasz Kajtoch, Instytut Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN
  • dr Justyna Kierat, Nauka dla Przyrody
  • dr hab. Piotr Kittel, Wydział Nauk Geograficznych, Uniwersytet Łódzki
  • prof. dr hab. Hanna Kmita, Wydział Biologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
  • dr Krzysztof Kolenda, Instytut Biologii Środowiskowej, Uniwersytet Wrocławski
  • dr hab. Paweł Koperski, Wydział Biologii, Uniwersytet Warszawski
  • dr hab. Wiktor Kotowski, Wydział Biologii, Uniwersytet Warszawski
  • dr hab. Jan Kotusz, Muzeum Przyrodnicze, Uniwersytet Wrocławski
  • dr hab. Rafał Kowalczyk, Instytut Biologii Ssaków PAN
  • prof. dr hab. Jan Kozłowski, emerytowany profesor Instytutu Nauk o Środowisku, Uniwersytet Jagielloński
  • dr hab. Paulina Kramarz, Wydział Biologii, Uniwersytet Jagielloński
  • dr Marta Kras, Wydział Biologii, Uniwersytet Gdański
  • dr hab. Lechosław Kuczyński, Wydział Biologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
  • dr Anna Kujawa, Instytut Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN
  • dr hab. Krzysztof Kujawa, Instytut Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN
  • prof. dr hab. Małgorzata Latałowa, Wydział Biologii, Uniwersytet Gdański
  • dr Magdalena Lenda, Instytut Ochrony Przyrody PAN
  • dr hab. Mariusz Lewandowski, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
  • dr Miłosz A. Mazur, Instytut Biologii, Uniwersytet Opolski
  • dr hab. Łukasz Michalczyk, Wydział Biologii, Uniwersytet Jagielloński
  • dr Romuald Mikusek, Park Narodowy Gór Stołowych
  • dr Paweł Mirski, Wydział Biologii, Uniwersytet w Białymstoku
  • dr Kaja Moczulska, The Francis Crick Institute
  • dr Magdalena Moskal-del Hoyo, Instytut Botaniki im. W. Szafera PAN
  • dr hab. Anna Muszewska, Instytut Biochemii i Biofizyki PAN
  • prof. dr hab. Wojciech Niedbała, Wydział Biologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
  • dr hab. Magdalena Niedziałkowska, Instytut Biologii Ssaków PAN
  • dr Barbara Pietrzak, Wydział Biologii, Uniwersytet Warszawski
  • dr Katarzyna Piwosz, Institute of Microbiology, Czech Academy of Sciences
  • dr Mateusz Płóciennik, Wydział Biologii i Ochrony Środowiska, Uniwersytet Łódzki
  • dr. hab. Władysław Polcyn, Wydział Biologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
  • dr hab. Zofia Prokop, Wydział Biologii, Uniwersytet Jagielloński
  • dr hab. Ireneusz Ruczyński, Instytut Biologii Ssaków PAN
  • prof. dr hab. Kazimierz Rykowski, emerytowany profesor Instytutu Badawczego Leśnictwa
  • dr Tomasz Samojlik, Instytut Biologii Ssaków PAN
  • dr hab. Krzysztof Schmidt, Instytut Biologii Ssaków PAN
  • dr hab. Nuria Selva Fernandez, Instytut Ochrony Przyrody PAN
  • dr hab. Anna Skoracka, Wydział Biologii, Uniwersytet im Adama Mickiewicza w Poznaniu
  • prof. dr hab. Piotr Skubała, Wydział Nauk Przyrodniczych, Uniwersytet Śląski w Katowicach
  • dr hab. Anna Stefanowicz, Instytut Botaniki im. W. Szafera PAN
  • dr hab. Grażyna Szarek-Łukaszewska, Instytut Botaniki im. W. Szafera PAN
  • dr hab. Marta Szulkin, Centrum Nowych Technologii, Uniwersytet Warszawski
  • prof. dr hab. Jerzy Szwagrzyk, Katedra Bioróżnorodności Leśnej, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie
  • prof. dr hab. Dariusz Tarnawski, Wydział Nauk Biologicznych, Uniwersytet Wrocławski
  • dr Anna Urbanowicz, Instytut Chemii Bioorganicznej PAN
  • dr hab. Wiesław Walankiewicz, Uczelnia Społeczno-Medyczna w Warszawie
  • prof. dr hab. Tomasz Wesołowski, Wydział Nauk Biologicznych, Uniwersytet Wrocławski
  • prof. dr hab. Jan Marcin Węsławski, Instytut Oceanologii PAN
  • dr Tomasz Włodarczyk, Wydział Biologii, Uniwersytet w Białymstoku
  • prof. dr hab. Piotr Zieliński, Wydział Biologii i Ochrony Środowiska, Uniwersytet Łódzki
  • dr Marcelina Zimny, Wydział Biologii, Uniwersytet Gdański
  • dr hab. Rafał Zwolak, Wydział Biologii, Uniwersytet im Adama Mickiewicza w Poznaniu
  • dr hab. Marcin Zych, Wydział Biologii, Uniwersytet Warszawski
  • dr hab. Michał Żmihorski, Instytut Biologii Ssaków PAN

Przypisy:
1. lasy.gov.pl/pl/informacje/aktualnosci/wyjasnienie-w-sprawie-zmiany-ustawy-o-odnawialnych-zrodlach-energii-oraz-wprowadzenia-definicji-drewna-energetycznego
2. naukadlaprzyrody.pl/2020/07/28/list-naukowcow-w-sprawie-drewna-energetycznego
3. link.springer.com/epdf/10.1007/s13595-019-0832-0
4. Tomasz Wesołowski, „Uwagi do projektu rozporządzenia Ministra Środowiska w sprawie szczegółowych cech jakościowo-wymiarowych i fizyko-chemicznych drewna energetycznego”, Pracownia Biologii Lasu przy Wydziale Biologii Uniwersytetu Wrocławskiego, 31.11.2016.
5. przemysldrzewny.pl/aktualnosc,2020,06.html
6. Tomasz Wesołowski, jw.
7. Rozmowa Marcelego Sommera z Peterem Sabo, Sabo: Słowacji udało się zatrzymać „biomasakrę”, „Dziennik Gazeta Prawna”, 05.08.2020. serwisy.gazetaprawna.pl/ekologia/artykuly/1487645,biomasa-slowacja-odpady-z-przemyslu-drzewnego-zrodlo-energii.html.
8. pracownia.org.pl/upload/filemanager/pracownia.org.pl/Dokumenty/Stanowisko%20organizacji%20pozarządowych_drewno%20energetyczne.pdf