Skałki, jary i potoki. Podkarpacka puszcza na Kielecczyźnie
Górki i dołki
Geografia bliskości. Między Wisłą a Łysicą, między bukiem a lipą. To chyba tu zaczyna się Wschód, ale też Zachód i Południe. Północ natomiast zostawiła swój ślad. Pomiędzy borami jodłowymi i buczynami przepastnych lasów cisowsko-orłowińskich na północy, pomiędzy rozległą Niecką Nidziańską z zachwycającą doliną Nidy na południowym zachodzie a doliną Wisły i Puszczą Sandomierską na wschodzie, znajduje się mało znana kraina: ani nie całkiem świętokrzyska, ani małopolska, podkarpacka czy lubelska.
W jej krajobrazie dominują sady i pola, ale są też winnice, dolinki niewielkich rzek i strumieni, kras, wąwozy lessowe i oczywiście lasy. To obszar rozpięty pomiędzy Szydłowem i Staszowem, Opatowem, Sandomierzem i Połańcem. Wreszcie, żeby rozpalić Waszą wyobraźnię, pomiędzy Łysogórami a górami Pieprzowymi, czyli pomiędzy najwyższą a najstarszą i najniższą partią Gór Świętokrzyskich. I jeśli Góry Świętokrzyskie są górami, to jest to wyżyna – Wyżyna Kielecka, Pogórze Szydłowskie. Dalej już tylko Wisła, Karpaty i step. Trochę koloryzuję, ale nie aż tak mocno, bo jeśli spojrzycie na mapę i odszukacie ten zapomniany kawałek Świętokrzyskiego, to zrozumiecie, o czym piszę.
Bezimienny ciek z setkami imion
Właśnie tu, mniej więcej pośrodku tego obszaru płynie niewielka rzeczka Kacanka, dopływ Koprzywianki, która z kolei zasila samą Wisłę. Nad Kacanką leżą wsie Czajków Północny i Południowy oraz trzy siostrzane Wiązownice: Duża, Mała i Kolonia. Nieopodal są Smerdyna, Żyznów i Rybnica. Właśnie tu leży niezwykły las. Pomiędzy Smerdyną, Żyznowem, Wiązownicą-Kolonią a Rybnicą. To nie jest duży kompleks leśny, ale chyba największy w okolicy. Przez jego środek przepływa bezimienny strumień, zwany przez miejscowych Strugą. Ma tu swoje źródła, a wraz z nim jego mniejsze, śródleśne dopływy. Malowniczo meandrują pośród buczyn i grądów, zupełnie niezakłócone w swojej skłonności do wybierania takiego biegu, który jest zgodny z rzeźbą terenu, i całkiem oddają się sile grawitacji, z wykorzystaniem wszystkiego, co napotkają. Potoki oddają tu swoje brzegi w wieczyste użytkowanie olsom zajętym przez bobry, a swoje wody ślizom i strzeblom potokowym. Pełno jest też martwego drewna zalegającego w wodzie i po jej bokach. Jednak wielką osobliwością są tutaj ciągnące się kilometrami łany rzadkiego, górskiego czosnku siatkowatego. To krewny znanego i popularnego czosnku niedźwiedziego. Tyle, że siatkowaty jest wielokrotnie rzadziej występujący i znacznie bardziej zagrożony wymarciem. W świętokrzyskiem czosnek siatkowaty to prawdziwy unikat znany z nielicznych stanowisk. Towarzyszą mu takie rzadkości jak tojad mocny i mołdawski oraz lilia złotogłów i kilka gatunków storczyków. Ale tym, co czyni to miejsce botaniczną Mekką jest duże stanowisko kruszczyka połabskiego. To gatunek storczyka, który został opisany dla nauki pierwszy raz w latach 70. XX wieku i długo był uznawany za czechosłowacki endemit. Dziś wiadomo, że występuje chyba we wszystkich krajach sąsiadujących z Czechami i Słowacją. W Polsce znanych jest kilkadziesiąt stanowisk, w tym dwa w świętokrzyskiem. Nie wiem jeszcze, jakie zachwyty entomologiczne kryje to miejsce, bo mój zespół badaczy dopiero rozpoczął prace. Wiem natomiast, że nad tym wszystkim toczy się bujne i zachwycające życie kręgowców. Wiem, bo sprawdziłem. W wysokich koronach buków i dębów w ciągu dnia wrażliwe oko i ucho na przykład wychwyci śpiew muchołówki białoszyjej, małej i żałobnej. Dwie pierwsze z nich są gatunkami rzadko występującymi w Polsce i są zagrożone wyginięciem. Trzeci do niedawna pospolity i powszechny, obecnie wykazuje ponad 30% spadek swojej liczebności, został niedawno wpisany na Czerwoną Listę Ptaków Polski. Wczesną wiosną słychać dzięcioły: czarnego, zielonosiwego i średniego. Gniazduje bocian czarny. W tych fragmentach, które porasta ols, przy odrobinie cierpliwości da się usłyszeć i zauważyć brodźca samotnego. W nocy dominuje puszczyk, ale jest też rzadka i zagrożona włochatka. W dogodnych miejscach nad strumień zlatują się bardzo licznie nietoperze, w tym dość rzadkie borowiaczki i nocki duże. Najwięcej jest jednak rozpowszechnionych karlików większych i mroczków późnych. Kiedy to piszę, przez zwarte korony drzew z trudem przebija się do dna subkontynentalnego grądu majowe słońce. Powoli kończy się okres kwitnienia szczawików zajęczych, dąbrówek rozłogowych, jasnot, zawilców gajowych i żółtych. Przekwitły już przebiśniegi. Za chwilę pojawią się wspomniane lilie złotogłów, storczyki i pękną spuchnięte pąki czosnku siatkowatego.
Osobliwości geologiczne. Tropikalna laguna w otulinie oddechu lodowca
Idę wzdłuż strumienia i muszę odbić leśną drogą na południe. Po niespełna kilometrze spokojnego marszu z lasu wyłania się niezwykły obiekt. To skałki na Podwalu. Nie widziałem jeszcze nikogo, kogo ten widok by nie zadziwił, nie zachwycił, nie wprawił w milczenie. Niezapowiedzianie wśród buków, grabów, lip i klonów pojawia się kamienny wał ciągnący się przez kilkaset metrów. To wapienne i piaskowcowe wychodnie skalne z niewielkimi jaskiniami. Skałki są porośnięte cennym zespołem naskalnych mszaków i porostów oraz robiącym bajkowy efekt zbiorowiskiem paproci naskalnych z bardzo u nas rzadko występującym paprotnikiem kolczystym. Według naszego botanika dr. Marka Podsiedlika jest to najdalej wysunięte na wschód stanowisko tego typu w Polsce. Zwykle można je spotkać w górach na Śląsku i w Małopolsce. Udało nam się tu odkryć Jaskinię Malutką, która przez nasz zespół (dr hab. Jerzy Urban, Andrzej Kasza) została opisana pierwszy raz dla nauki. Udało nam się stwierdzić, że bywa wykorzystywana przez wilki. I tu występują wszystkie krajowe muchołówki, ale też dzięcioł zielonosiwy, średni, czarny, a także gołąb siniak. W letnie noce wśród drzew rozlegają się kwiki i chrumknięcia popielic. Nieco dalej, w sąsiednim wydzieleniu widzieliśmy jelonki rogacze, nasze największe, związane z ciepłymi dąbrowami chrząszcze o imponującym orężu samców. Nad wszystkim swoje loty patrolowe stale wykonują słonki.
Choć bliskie są mi te osobliwości przyrody ożywionej, to jednak dziedzictwo i wartości geologiczne Podwala stanowią o jego unikatowym na skalę Polski charakterze. Zupełnie inaczej się patrzy na to miejsce, gdy sobie uświadomimy, że stąpa się po dnie ciepłej laguny, która 13 milionów lat temu tętniła życiem. Mniej więcej kilometr, może dwa od tego miejsca znajdowało się klifowe wybrzeże mioceńskiego morza. Tu gdzie stoję, patrząc na skałki Podwala, dno powoli opadało w morską toń, osiągając od kilku do kilkudziesięciu metrów głębokości. To dawne płytkie dno dziś oglądamy jako śródleśne skały. Zbudowane jest z fragmentów litotamni, kolonii mszywiołów oraz muszli mięczaków, rzadko całych plech glonów. Dzisiejszy grąd subkontynentalny ze swoim bogactwem nie mógłby tu wyrosnąć, gdyby nie topiący się w cieple zmian klimatycznych około 700-500 tysięcy lat temu lądolód. Pozostawił po sobie osady gliniaste. Pozostałością sprzed kilku tysięcy lat są otoczaki i mułki z materiałem organicznym, co świadczy, że dawno temu płynęła tu rzeka. Na niewielkim fragmencie są tu także lessy, które powstały na skutek przewiewania pyłów na ubogim w roślinność przedpolu lądolodu w okresach zlodowaceń plejstoceńskich. Mówiąc prosto, skałki Podwala powstały z obumierających ciał roślin i zwierząt ciepłej, morskiej laguny, na skutek erozji rzecznej, warunków peryglacjalnych, czyli takich, jakie dziś można obserwować na Grenlandii lub Spitzbergenie oraz w niewielkim stopniu na skutek procesów krasowych.
Wartość dziedzictwa, dziedzictwo wartości
Obecnie są to jedyne znane tak duże formy w pasie ich występowania na południe od Gór Świętokrzyskich. Zdecydowanie różnią się one budową od podobnych obiektów z Gór Świętokrzyskich, Karpat (Beskidów i Bieszczadów), Sudetów, skałek Jury Krakowsko-Częstochowskiej a nawet Roztocza, choć do tych są najbardziej zbliżone.
Cały ten obszar to miejsce życia rzadkich gatunków ssaków i ptaków, skrajnie nielicznych i zagrożonych wymarciem gatunków roślin, porostów, grzybów.
Skałki Podwala nie były dotąd opisywane ani jako obiekt dziedzictwa przyrodniczego, ani geologicznego. Znał je na pewno Jan Samsonowicz (1930 r.), który opisując krzemionkowo-węglanowe utwory sarmatu pisze: „Skały te zaznaczają się wyraźnie w terenie (…) między Smerdynią (…) a Rybnicą”. Okolicę badał też w latach 60. i 70. botanicznie dr Edward Bróż, on jako pierwszy postulował potrzebę ochrony przede wszystkim strumienia, o którym pisałem wyżej.
Od dwóch lat z zespołem przyrodników, geologów i speleologów badam to niezwykłe, interesujące i piękne miejsce. Chcemy tu utworzyć dwa rezerwaty przyrody: Rezerwat Przyrody dr E. Bróża w części ze strumieniem oraz Rezerwat przyrody Skałki na Podwalu.
Łukasz Misiuna